„Jeśli bowiem głoszę ewangelię, nie mam się czym chlubić, bo nałożono na mnie ten obowiązek, a biada mi, gdybym ewangelii nie głosił" (1 Kor 9:16)
Nawet pobieżna lektura Dziejów Apostolskich wyraźnie pokazuje nam gorliwość apostoła Pawła dla głoszenia Ewangelii. Ten człowiek był nieugięty. Kościołowi w Rzymie powiedział, że nie tylko ma nadzieję odwiedzić ich w drodze do Hiszpanii, co wielu uważało wtedy za koniec ówczesnego świata (Rz 15:24), ale również, że ma obowiązek głoszenia Ewangelii (Rz 1:14-16). Koryntianom powiedział, że jest jakby pod wewnętrznym przymusem głoszenia Słowa Bożego. To była siła napędowa w jego służbie. Ciągle ryzykował życie, aby głosić Jezusa i to Jezusa ukrzyżowanego, który jest jedyną drogą zbawienia, ratunku od grzechu, szatana i śmierci.
Czy jesteś powołany, aby być kaznodzieją? Wielu z was, którzy to czytają nie są powołani do głoszenia Ewangelii. Oczywiście, obowiązkiem każdego z nas jest ewangelizować, ale dziś nie tym będziemy się zajmować. Ci z was, którzy zostali powołani, ordynowani do służby pastorskiej, kaznodziejskiej, nauczycielskiej, rozważcie to pytanie: ile razy w tygodniu głosicie?
Czy jesteś powołany, aby być kaznodzieją? Wielu z was, którzy to czytają nie są powołani do głoszenia Ewangelii. Oczywiście, obowiązkiem każdego z nas jest ewangelizować, ale dziś nie tym będziemy się zajmować. Ci z was, którzy zostali powołani, ordynowani do służby pastorskiej, kaznodziejskiej, nauczycielskiej, rozważcie to pytanie: ile razy w tygodniu głosicie?
Żyjemy w czasach, w których apetyt duchowy na zwiastowanie został skutecznie zastąpiony innymi formami służby kościelnej.
Większość pastorów głosi raz w tygodniu. Jeśli jest to i twoją praktyką, zadaj sobie poważne pytanie: czy naprawdę jestem powołany do głoszenia? Paweł nie mógł zachować milczenia. Czy możesz sobie wyobrazić apostoła Pawła czekającego na niedzielę, aby móc wygłosić swoje kazanie? Oczywiście, że nie. Prawdziwy kaznodzieja ma ogień w swoich kościach i podobnie jak Jeremiasz nie może go powstrzymać (Jr 20:9). Musi głosić. Jedno kazanie na tydzień nie jest wystarczające dla kogoś, kto został powołany przez Boga do służby kaznodziejskiej. Nigdy nie może zadowolić się jednym kazaniem. Musi odnaleźć inne drogi do głoszenia niezgłębionych bogactw Ewangelii.
Argumentum ad absurdum to technika erystyczna, którą chciałbym żebyś rozważył w kontekście słów Toma Rayborna poświęconych głoszeniu Ewangelii:
Wyobraź sobie lekarza. Przez wiele lat studiował i przygotowywał się, aby zastosować swoje umiejętności medyczne w leczeniu chorych. Ukończył studia, otrzymał tytuł doktora. Teraz otwiera własny gabinet.
Idziesz do niego, a na drzwiach wejściowych widnieje tabliczka, że gabinet jest otwarty przez 45 minut tygodniowo. Zastanawiasz się po co on poszedł na studia i przygotowywał się przez tyle lat, aby wykorzystywać swoją wiedzę i umiejętności przez niecałą godzinę tygodniowo.
A więc czekasz w poczekalni, aż otworzy swój gabinet aby zadać mu to jedno, nurtujące pytanie: dlaczego praktykuje tylko 45 minut w tygodniu. W odpowiedzi słyszysz, że przez resztę tygodnia jest w innym miejscu, czytając o nowych badaniach i odkryciach w medycynie, spotyka się z innymi lekarzami, aby rozmawiać o medycynie i oczywiście ćwiczy na siłowni i gra w golfa. Jednak nie pomaga chorym i umierającym. Kiedy posłuchasz go dalej, powie ci, że chociaż początkowo uczył się i przygotowywał, aby pracować wśród chorych, to z czasem uznał, że lepiej trzymać się innych lekarzy i czytać medyczne periodyki. „Ludzie chorzy są niechlujni i kłopotliwi” – usłyszysz w końcu.
Podobnie sprawa ma się z 99% pastorów, którzy deklarują, że Bóg wezwał ich do głoszenia Ewangelii. Robią to przez 30-45 minut tygodniowo. Resztę czasu spędzają w swoich biurach, czy na spotkaniach z innymi pastorami. Żaden z nich nie pójdzie nauczać ludzi w swojej kongregacji poświęcając „swój wolny” czas. Żaden również nie uda się głosić Ewangelii tym, którzy są zgubieni. Oni nie dbają o zgubionych i tak naprawdę nie są powołani do głoszenia Ewangelii.
George Whitefield powiedział kiedyś, że musi głosić sześć dni w tygodniu, aby przygotować siebie samego do niedzielnego zwiastowania. Człowiek prawdziwie wezwany do głoszenia Ewangelii będzie wśród tych, którzy bez Chrystusa skazani są na piekło.
O pastorze, dlaczego jesteś taki leniwy w dotarciu do zgubionych ludzi? Sprzeciwiasz się swojemu powołaniu jeśli nie masz czasu ani ochoty, aby opuścić swoją strefę komfortu.
Rozumiem konieczność odosobnienia, aby szukać Pana, modlić się, studiować Pismo Święte i przygotowywać kazanie. Zdaję sobie sprawę, że praca w kościele jest służbą. Ale zbyt często nasze urzędy mogą stać się wymówką, aby trzymać się z dala od zgubionych; aby zaniedbać nakaz pójścia i zwiastowania Ewangelii.
Jeśli Bóg naprawdę dał ci dar głoszenia, to wyjdź tam i skorzystaj z niego. Jest wiele miejsc, w których możesz głosić zbawczą ewangelię Jezusa Chrystusa przez cały tydzień. Są schroniska dla bezdomnych, stacje radiowe, uliczne zakątki, kampusy itp. Jeśli zechcesz, Bóg da ci miejsca. Ale prawdziwy mąż Boży, Pasterz, Starszy nie może milczeć w docieraniu do zgubionych i głoszeniu zbawczej ewangelii Bożej. Idź od drzwi do drzwi i dziel się ewangelią. Ale idź! Biegnij do zgubionych niosąc dobrą nowinę o zbawieniu tylko w Jezusie Chrystusie.
Materiały: https://banneroftruth.org/us/resources/articles/2017/called-to-be-a-preacher/