5sola.pl

Soli Deo Gloria

poniedziałek, 27 października 2014

Jestem czasem oskarżany o bycie „tłuczkiem na katolików”, co nie jest jednak moim pragnieniem, ani też zamiarem. Mam kilku znajomych wśród katolików i bardzo mi na nich zależy. Mam również wielu znajomych wśród ewangelików i protestantów, na których zależy mi w takim samym stopniu. Jednakże w obydwóch przypadkach, jeśli w ich życiu nie ma właściwego zrozumienia ewangelii zgodnej ze Słowem Bożym a ich poglądy nie są biblijne to nie ma znaczenia w jaki sposób oni sami siebie określają. Dla przypomnienia, moim pragnieniem jest podążanie za Jezusem Chrystusem i Jego Słowem, a nie za człowiekiem, niezależnie od tego kim on jest. Chciałbym aby moi znajomi czynili podobnie. To  miłość, a nie nienawiść, motywuje mnie do dzielenia się ewangelią z nimi wszystkimi, ponieważ jest tylko jedna ewangelia, która prawdziwie zbawia.

Uważam, że zbawcza wiara opiera się całkowicie na osobistej relacji z Jezusem Chrystusem, a nie na przynależności do danego kościoła. Narodzić się na nowo oznacza umrzeć dla starego życia, dla siebie, dla grzechu i narodzić się na nowo z Ducha Bożego, uznając swoją niezdolność do zbawienia siebie samego i całkowicie zaufać tylko Chrystusowi, którego śmierć na krzyżu zapewniła nam zbawienie.

Wielu katolików nie zdaje sobie sprawy, że oficjalna nauka Kościoła Katolickiego nie uznaje biblijnej ewangelii zbawienia tylko przez łaskę, ale dodaje do niej nasze własne zasługi oraz uczestnictwo w sakramentach. Tak samo wielu protestantów nie rozumie biblijnej wiary, którą żyli i dla której umierali męczennicy (reformatorzy, uczniowie itp.). Nasza nadzieja na życie wieczne w Niebie jest w Chrystusie i tylko w Chrystusie i jest oferowana wszystkim tym, którzy przyjmą Go dziecięcą wiarą.

Nie jestem pewny kiedy po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że Kościół rzymskokatolicki, a w szczególności Jezuici, jest tą siłą sprawczą stojącą za powstaniem Jednej Światowej Religii. Jeśli postawiono by mnie przed pytaniem o jej początek, miałbym trudności z udzieleniem na nie odpowiedzi. Dochodzenie do tego wniosku było dla mnie raczej pewnym procesem. Biblia zapowiada powstanie wielkiej nierządnicy. G.S. McLean zaszczepił we mnie przekonanie, że tą wielką nierządnicą jest apostatyczne chrześcijaństwo. I nadal wierzę, że to właściwa definicja.

Pisząc „New Wine and the Babylonian Vine”, mogłem zobaczyć, że Jedna Światowa Religia będzie mieszaniną wszystkich religii działającą na rzecz pokoju. Obejmie to odrodzenie starożytnego Babilonu, który będzie zbudowany na kulcie stworzenia, opartego na ewolucji Darwina, która jest zakorzeniona w Hinduizmie i Buddyzmie. Rzymskokatolicka „Maryja” i rzymskokatolicki „Jezus” będą odgrywać główną rolę w ostatecznym złudzeniu, które ma przygotować świat dla Antychrysta.

Około 2000 roku, rok przed śmiercią mojego syna Bryce, natknąłem się na program papieża Jana Pawła II, który promuje „Nową Ewangelizację”. Jest to zorganizowana agenda, która podkreśla, że „wierni” i „bracia odłączeni” muszą uświadomić sobie, że Jezus Chrystus jest prawdziwie obecny w Eucharystii. Ten program jest połączony z tak zwanymi objawieniami kobiety, która będzie twierdzić, że jest „Maryją”, matką Jezusa i będzie impulsem stojącym za nadchodzącą Jedną Światową Religią w imię pokoju, siedzibą której będzie Rzym. Jak pamiętacie, doszedłem do wniosku, że, istnieje jezuicki plan oparty na znakach i cudach, który ma przyprowadzić "braci odłączonych" z powrotem do „Matki wszystkich Kościołów”.

Po moim cudownym powrocie do służby, po śmierci Bryce'a, nie tylko skończyłem „New Wine and the Babylinian Vine”, ale także zacząłem pisać konspekt książki „Another Jesus: The Eucharistic Christ adn the New Evangelization”, która kontynuuje ostrzeżenie z 2004 roku. Kiedy pisałem tę książkę, Mel Gibson nagle stał się świętym Calvary Chapel (ewangeliczne stowarzyszenie kościołów chrześcijańskich założone w 1965 roku przez Chucka Smitha – przyp. tłumacz), wraz ze swoim filmem „Pasja”. Chuck Smith oglądał część tego filmu i wyraził swoją aprobatę, zanim został on wydany w całości. Ruch Calvary Chapel podążył za panującą modą oraz jak można było się tego spodziewać, za prowadzeniem „Pastora Chucka”. Było kilka głosów przeciwnych produkcji Mela Gibsona. Nasza służba, Understand The Times, była wśród tych, którzy odważyli się mówić głośno o swoich wątpliwościach.
Nie zamierzam wymieniać pastorów, którzy wzywali mnie do zmiany mojego zdania na temat „Pasji” Gibsona, powiedzmy, że było wiele osób, które chciało abym milczał. Wsparcie dla naszej służby stopniowo się zmniejszało. Są tacy pastorzy, dla których nawet dzisiaj zajmowane przeze mnie stanowisko jest powodem podziałów.

Hollywoodzka produkcja Mela Gibsona przedstawiająca Eucharystycznego Jezusa i ewangelizację, była świętą krową dla Calvary Chapel. Jeśli ktoś krytykował ten film stawał się obiektem gorliwego ataku, gdyż awersja do produkcji Gibsona była traktowana jako atak na samego Jezusa Chrystusa. Pomimo tego zamieszania, książka została ukończona. Jim Tetlow pomógł mi pisząc dodatek, który wyjaśniał, że opłatek jest opłatkiem a nie dosłownie ciałem Jezusa pod postacią chleba oraz to, że spojrzenie Kościoła rzymskokatolickiego na transsubstancjacje (przeistoczenie – przyp. tłumacz) jest niebiblijne. Książka ostrzega również przed nadchodzącymi fałszywymi znakami i cudami, które będą związane z fałszywymi objawieniami eucharystycznego Jezusa, które już mają miejsce. To wszystko będzie połączone z dodatkowymi fałszywymi znakami i cudami, które będą towarzyszyć objawieniom kobiety, która będzie twierdziła, że jest „Maryją”, matką Jezusa. Przewidujemy, że te kłamliwe znaki i cuda mają zrobić wrażenie na muzułmanach ponieważ oni mają szczególną miłość do Maryji – jest nawet cały rozdział poświęcony Maryji w Koranie. Większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy.

W czerwcu 2005 roku, Paul Smith zarekomendował, aby książka „Another Jesus: The Eucharastic Christ and the New Evangelization” była rozdawana podczas dorocznej konferencji pastorów Calvary w Murrieta. Książka, podobnie jak "New Wine and the Babylonian Vine", została darowana przez naszą służbę dystrybucji Calvary i rozdawana podczas konferencji. Z tyłu książki jest komentarz zatytułowany „Pasja Ewangelizacji”, który ujawnia plan Mela Gibsona, mający doprowadzić do zdobycia świata dla Eucharystycznego Chrystusa.

W opiniach wielu, konferencja została uznana za przełomową. Panel dyskusyjny poświęcony podstawom ruchu Calvary skończył się „wolną amerykanką”. Greg Laurie odgrywał wiodącą rolę wraz z Bobem Coy w tym komediowym show. Sytuacja stała się naprawdę poważna, gdy Greg Laurie skarcił pastorów, którzy nie chcieli być związani z ruchem świadomym celu Ricka Warrena i dlatego nie uczestniczyli w Harvest Crusades. Jedynym pastorem, który wydawał się stać po stronie Biblii, zamiast po stronie czyjejś książki, był Mike Macintosh.

Wielu pastorów opuszczało to spotkanie z ciężkim sercem. Moje było tak ciężkie, że postanowiłem spakować stoisko z książkami i pozostać w hotelu. Tego wieczoru kiedy byłem w moim pokoju hotelowym, mój telefon się rozdzwonił. Wszystkie telefony brzmiały tak samo: „Nie mogę uwierzyć w to co się stało!” - zawołał jeden z pastorów z Południowej Karoliny. „To jest herezja” – zawtórował inny wzburzonym głosem. “Co się przydarzyło Calvary? Czy zostaliśmy zwiedzeni przez Jezuitów?” - zapytał mnie ktoś inny. Całe to wzburzenie powstało ponieważ pastor Calvary Chapel, który miał usłużyć podczas pamiątki wieczerzy na koniec naszego spotkania, zmienił ją w obrzęd podobny do eucharystycznego udzielania komunii. Po konferencji, napisałem prosto z serca list do Chucka Smitha. Wyraziłem moją głęboką miłość do niego i do Calvary Chapel, ale także powiedziałem mu o swoich obawach. O to co napisałem w tym liście: "Z ciężkim sercem muszę przekazać ci, że w ciągu ostatnich kilku lat, i są to informacje z pierwszej ręki, a także doświadczenia wielu pastorów Calvary Chapel, zaobserwowałem zmiany w Ruchu Calvary Chapel, które głęboko mnie zaniepokoiły. Być może wiele z moich obaw jest filtrowanych przez innych ludzi zanim dotrą wprost do ciebie. Do czasu napisania tego listu, nigdy nie kontaktowałem się z tobą formalnie na temat moich obaw. Żałuję, że tak długo z tym zwlekałem. Po opuszczeniu konferencji pastorów w Murrieta w ubiegłym tygodniu, poświęciłem kilka nocy zastanawiając się nad tym co należy zrobić czy też powiedzieć. Ten list jest efektem moich rozmyślań".

Wyjaśniłem Chuckowi, iż kilka kościołów Calvary Chapel, stało dalej na prawdzie Bożego Słowa, ale było też wiele, które były pod wpływem innej ewangelii. Dałem mu sześć punktów, które zawierały poważne błędy. Chcę je wymienić tutaj, ponieważ każda denominacja chrześcijańska jest pod ich wpływem, w mniejszym lub większym zakresie:

Ekumeniczne i heretyckie nauki są aprobowane w imię jedności oraz wzrostu Kościoła. Ewangelia Jezusa Chrystusa jest modyfikowana, aby mogła stać się mniej gorsząca i bardziej możliwa do zaakceptowania. Kościoły, które kiedyś wiernie nauczały Biblii werset po wersecie i przygotowywały wierzących na bliskie przyjście Jezusa Chrystusa, teraz szukają sposobów, aby uczynić swoją służbę bardziej przyjazną dla poszukujących. Jest to dla nich ważniejsze, niż zaniepokojenie faktem, iż na ich oczach wypełniają się proroctwa biblijne świadczące o tym, że żyjemy w czasach ostatecznych.
  
Pastorzy oraz kościoły, które kiedyś wierzyły, że wzrost kościoła jest zależny od karmienia owiec i przygotowywania zbawionych do głoszenia poselstwa ewangelii zgubionym ludziom, teraz promują humanistyczne sposoby i narzędzia służące do przyciągania rzeszy ludzi, oparte na konsumenckim stylu ewangelizacji: „dowiedz się czego ludzie pragną i daj im to aby sami stanęli w twoich drzwiach".

Kościoły, które kiedyś były prowadzone przez pastorów oddanych biblijnej prawdzie, dziś zatrudniają ekspertów, którzy wykorzystują światowe zasady, zapożyczone wprost od świeckich korporacji ukierunkowanych na materialny sukces. Zamiast skupić się na naśladowaniu Jezusa i Jego słowa, pastorzy oraz liderzy kościelni podążają za człowiekiem sukcesu oraz jego metodami, stając się przy tym częścią ruchu, który jest oparty na zasadach obcych Biblii.

W momencie gdy przywódcy kościelni promują strategie dążące do ustanowienia Królestwa Bożego tutaj na ziemi za pomocą ludzkiego wysiłku, a zaniepokojeni tym faktem wierzący ostrzegają przed związanym z tym niebezpieczeństwem, są często etykietowani jako ludzie powodujący rozłamy.
  
Biblijnie wierzący pastorzy, którzy niegdyś nauczali Słowa Bożego, teraz szukają sposobów, aby przyciągnąć ludzi do swojego zgromadzenia, dostarczając im pozabiblijne przeżycia oraz atmosferę tworzoną poprzez świece, ikony, kadzidła, czy też wprowadzenie do sakramentów pochodzących z Kościoła rzymskokatolickiego. Kiedy zaniepokojeni obserwatorzy sugerują, że te wszystkie praktyki wydają się prowadzić do wspólnoty z Kościołem Katolickim, są oni uważani za oponentów, którzy tamują „nowe rzeczy”, które czyni Bóg aby dotrzeć do obecnego pokolenia.

Powiedziałem Chuckowi, że zdaniem niektórych jesteśmy na rozdrożu historii Kościoła. Zapytałem go co będzie w sytuacji, w której pastorzy wstaną i głośno będą mówić o swoich wątpliwościach dotyczących obecnych tendencji oraz przewodnictwa.  Przypomniałem mu: "Podczas gdy niektórzy mówią - nie bądź taki negatywny - bądź raczej znany z tego w co wierzysz, a nie z tego przeciwko czemu występujesz - prorocy Starego Testamentu nie bali się zabierać głosu kiedy lud Boży odchodził od Boga, i nigdy nie sprawiali, by owce czuły się komfortowo ze swoim grzechem".


Roger Oakland
http://www.lighthousetrailsresearch.com/blog/?p=8280


wtorek, 21 października 2014

Jakiś czas temu na naszym FB zachęcaliśmy was do zapoznania się z materiałem, w którym Victoria Osteen, żona Joela Osteena, pastora mega kościoła Lakewood Church, wygłosiła słowa, które poruszyły chrześcijanami w Stanach Zjednoczonych. Parafrazując to co powiedziała możemy stwierdzić: „Gdy uwielbiacie Boga to tak naprawdę nie robicie tego dla Boga, ale dla siebie samych dlatego, że to sprawia iż Bóg jest szczęśliwy. Czujcie się dobrze sami z sobą, róbcie co chcecie bo Bóg chce żebyście byli szczęśliwi".

O CO TUTAJ TAK NAPRAWDĘ CHODZI? 

Pierwsze co możemy zauważyć na podstawie tej wypowiedzi to humanizm. Lakewood Church w definicji powinien być miejscem gdzie będzie głoszona ewangelia i gdzie będzie uwielbiony Jezus Chrystus. Niestety w tym przypadku prawda, która jest w Chrystusie została zastąpiona humanizmem skoncentrowanym na człowieku.

Humanizm jest tak naprawdę bluźnierstwem wobec Boga. Definiuje on odrębne standardy prawdy aniżeli te, które znajdziemy w autorytatywnym Słowie Bożym. Humanizm ograniczy nasze spojrzenie na egoistyczne wyobrażenie człowieka jako „centrum wszechrzeczy”. Sofistyczne myślenie charakteryzujące relatywizm moralnym będzie miało swoje odzwierciedlenie w praktykach oraz systemach opartych na człowieku i zmierzających do wywyższenia istoty ludzkiej.

Rzeczą oczywistą jest, że Biblia uczy nas, iż wszystko co robimy, czynimy dla Bożej chwały. Nie jesteśmy tutaj dla spełniania swoich marzeń, ale dla uwielbiania Jego chwały (Ef 1,12). Podobnie wszelkie dobro czynione przez nas jest efektem Bożej łaski, która uzdalnia nas do czynienia wszelkich dobrych czynów na chwałę naszego Ojca, który jest w Niebie. Nie dla siebie samych, nie dla naszego dobrego samopoczucia, ale dla chwały Boga.

Według Christian Post tygodniowa frekwencja w kościele Lakeewod Church wynosi 47000 osób. Dodajcie sobie do tego miliony ludzi na całym świecie, do których dociera przekaz z tego kościoła (różne źródła podają nawet 40 milionów!). Celowo nie wspominam nawet o książkach czy też innych materiałach propagujących Joela Osteena, bo liczba ta mogłaby być jeszcze większa.

Czego pragną ludzie budujący się na naukach Osteenów? Joel i Victoria Osteen dla wielu mogą być symbolem sukcesu, prestiżu, bogactwa oraz tego co cielesny człowiek przyjmuje jako „błogosławieństwo” Boże. Możemy zaryzykować stwierdzenie, że chwała Boża, jeśli kiedykolwiek była obecna w kościele Lakeewod Church, już dawno opuściła to miejsce. Czy jest ono wypełnione w 100% przez ludzi, których cielesne pragnienia doprowadzą do piekła, pomimo czytania Biblii i uczęszczania na niedzielne zgromadzenia? Tego nie wiemy. Ale jedno jest pewne: Joel i Victoria Osteen są odpowiedzią na współczesny konsumpcjonizm w obszarze chrześcijaństwa. Oni wypełnili rynek i dostarczyli konsumentom to czego pragną. Humanistyczna filozofia idealnie obrazuje nam stan kościoła ewangelicznego.

"Dlatego że poznawszy Boga, nie chwalili [go] jako Boga ani [mu] nie dziękowali, lecz znikczemnieli w swoich myślach i zaćmiło się ich bezrozumne serce" (Rz 1,21).

Czy może być lepszy komentarz od słów apostoła Pawła: „Przyjdzie bowiem czas, gdy zdrowej nauki nie zniosą, ale zgromadzą sobie nauczycieli według swoich pożądliwości, ponieważ ich uszy świerzbią" (2Tym 4,3). Często czytamy te słowa, ale czy naprawdę zdajemy sobie z nich sprawę? Czy jesteśmy świadomi, że w czasach ostatecznych to ludzie będą kreować sobie nauczycieli, którzy będą im mówić nie prawdę Bożą, ale to czego oni sami chcą słuchać. Tego czego pragnie ich głupie i nierozumne serce. Będą pragnąć wszystkiego tylko nie ... Boga.

ŚWIĘTY CZY SZCZĘŚLIWY?

Bóg pragnie świętości człowieka (Hbr 12,14). Wolą Bożą jest uświęcenie (1Tes 4,3) prowadzące w ostateczności do pełnej świętości (1P 1,16). Oczywistą rzeczą jest, że Bóg pragnie naszego szczęścia. Problemem jest to, jak Bóg definiuje szczęście, a jak określają je ewangeliści sukcesu. Ziemskie życie Pana Jezusa z pewnością nie wpisuje się w ich kryteria tego czym jest szczęście i sukces.
Kiedy skupiamy się na własnych pragnieniach i pożądliwościach starej natury (1J 2,16) stajemy się przyjaciółmi świata, a to sprawia że jesteśmy wrogami Boga (Jk 4,4). Dlatego idee i cele Joela i Victorii Osteen są przeciwstawne temu czego pragnie Bóg.

Droga do uświęcenia wiedzie przez krzyż – tak to Bóg zaplanował. Również radość i chwała jest przygotowana dla tych, którzy podobnie jak Chrystus z własnej i nieprzymuszonej woli pragną umrzeć na krzyżu (Hbr 12,2). Ten krzyż dla świata jest głupstwem (1Kor 1,18), którego cielesny człowiek nie jest w stanie zrozumieć.

Kluczem do sukcesu Osteena jest to, że pod przykrywką terminologii chrześcijańskiej, uczy on metod zaczerpniętych prosto z New Age. Ludzie są przekonani, że metody, które tak skutecznie działają w życiu Państwa Osteenów, pochodzą ze Słowa Bożego. Nie mają oni świadomości, że Osteen sprytnie łączy nowatorskie idee psychologiczne z okultystycznymi praktykami manipulowania rzeczywistością, używając przy tym słownictwa brzmiącego bardzo biblijnie.

Słowa Victorii Osteen tak naprawdę nie powinny nas szokować. To jest nauka i przesłanie, które dziś głoszone jest w Kościele Pana Jezusa. Egocentryczna teologia skupiona na człowieku wyparła ewangelię krzyża Chrystusa. To jest nasza rzeczywistość. Słowa Victorii Osteen stanowią tylko wierzchołek góry lodowej, której sednem problemu jest bałwochwalstwo i kult człowieka. Diabelskie kłamstwo z ogrodu Eden na nowo odżywa w sercach wielu chrześcijan, którzy stopniowo zaczynają odchodzić od życia uzależnionego od Boga w kierunku własnych celów, marzeń i pragnień.

MARZYĆ RAZEM Z BOGIEM CZYLI JA JA JA I JESZCZE RAZ JA

Dziś w kościele możemy odnaleźć naukę jak „marzyć z Bogiem”. Obserwując Joela i jego żonę nietrudno jest określić jakiego rodzaju oni mogą mieć marzenia. To określenie jest tak naprawdę ironią, bo zdecydowana większość ludzi, którzy ulegają temu zwiedzeniu, pragnie i marzy o rzeczach, które są w całkowitej opozycji wobec przekazu ewangelii.

A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich” (1Tm 4,1).

Czym będą nauki szatańskie przed którymi ostrzegał apostoł Paweł? Od zawsze celem szatana było zwiedzenie ludzkości. Szatan jest niezwykle inteligentnym stworzeniem, które doskonale zna naszą upadłą naturę. Zna jej pragnienia, cele i motywacje. Diabeł bardzo dobrze wie, że zamysł ciała to śmierć (Rz 8,6). 

Poniżej znajdziecie materiał promocyjny najnowszej książki pastora Osteena:

https://www.youtube.com/watch?v=HcNJxgvLYGg

Dokonuje on nie tylko całkowitego wypaczenia ewangelii (jeśli już w ogóle o niej wspomina!) ale także deformuje ją na kształt pragnień i potrzeb cielesnego człowieka. Tozer pisał niegdyś, że: "Jeśli dobrze widzę, krzyż popularnego ewangelikalizmu nie jest krzyżem Nowego Testamentu. Jest to raczej nowa świecąca ozdóbka na łonie zadowolonego z siebie, cielesnego chrześcijaństwa. [...] Stary krzyż uśmiercał ludzi - nowy krzyż dostarcza im rozrywki. Stary krzyż potępiał - nowy krzyż bawi. Stary krzyż niszczył ufność pokładaną w ciele - nowy krzyż do niej zachęca. [...] Ciało, uśmiechnięte i pewne siebie, głosi i śpiewa o krzyżu, przed krzyżem tym kłania się i ku niemu wskazuje starannie wyreżyserowanymi gestami - lecz nie chce na tym krzyżu umrzeć, a jego hańby uparcie odmawia nosić”. Czy trzeba powiedzieć coś więcej?

OSTEEN, WARREN, OPRAH I NEW AGE

Uważam, że Joel Osteen jest jednym z architektów Nowej Ery. W programie Oprahy Winfrey przedstawił krótki zarys swojej teologii opierającej się na twórczej mocy słów, które mają moc determinującą nasze przeznaczenie. Niestety Opraha jest jedną z największych propagatorek ruchu New Age w Stanach Zjednoczonych od momentu kiedy w 1987r. przeczytała książkę zatytułowaną "Odkryj moc w tobie" autorstwa Erica Butterwortha'a. Nie powinien więc nas dziwić fakt, że znalazła wspólny język z pastorem Osteenem. Ona sama uznaje się za chrześcijankę pomimo stwierdzenia, że "Bóg jest we wszystkich rzeczach", czy też zaprzeczenia, że Jezus jest jedyną drogą do zbawienia. Bez cienia wątpliwości możemy stwierdzić, że Oprah jest ikoną w amerykańskiej kulturze. Za pomocą swojego konsorcjum medialnego wpływa na miliony ludzi kształtując w nich filozofię New Age. 

Zastępuje ona chrześcijaństwo inną duchowością prowadzącą do innego boga. Co w tym wszystkim robi więc pastor Osteen? Czy na podstawie faktu, że Osteen publicznie pojawił się razem z Deepakiem Chopra (jednym z popularniejszych propagatorów New Age) możemy wysnuć wniosek, że ewangelia głoszona przez Osteena to tak naprawdę schrystianizowany New Age? Pewnie nie. Ale na podstawie faktu, że ludzie oglądający program CNN gdzie wystąpili obaj panowie, nie zobaczyli żadnej różnicy pomiędzy ich światopoglądami, możemy wysnuć niepokojące obawy. Oprah dla wielu jest zwiastunem nowej ewangelii. W kategoriach biblijnych możemy stwierdzić, że będzie to inna ewangelia przed którą ostrzegał apostoł Paweł. Ewangelia dostosowana do postmodernistycznej rzeczywistości, bez prawdy, bez pokuty, bez krzyża i de facto bez Boga. 

W swojej teologii (patrz książka "I declare") Joel Osteen podobnie jak Rhonda Byrne w książce "Sekret" (która wywarła ogromny wpływ na życie Oprahy) zapoznaje swoich czytelników z Prawem Przyciągania. W skrócie chodzi w tym prawie o to, że mamy możliwość przyciągać do siebie, do swojego życia to, na czym głównie skupiamy swoje myśli. To o czym myślisz jest przyciągane do ciebie za pomocy siły opartej na ludzkiej wierze. Prawo Przyciągania ma umożliwić ci osiągnięcie upragnionego dobrobytu, sukcesu czy też zdrowia. Możesz przyciągać rzeczy pozytywne a przeciwstawiać się negatywnym. Poprzez te działania każdy ma możliwość stwarzania własnego przeznaczenia, tworzenia własnej rzeczywistości. Zarówno Joel Osteen (czy pomiędzy Ruchem Wiary a New Age są jakieś fundamentalne różnice?) jak i Oprah wykorzystują Słowo Boże, wyrywając je z kontekstu w celu podtrzymania swoich fałszywych nauk. 

Osteen podobnie jak i inni przedstawiciele Ruchu Wiary wierzy, że słowa mogą dowolnie kształtować nasze życie. Jest to wymiar pozytywnych afirmacji, który znajdziemy również w filozofii New Age. To jest magia, a nie chrześcijaństwo. Oprah będąca pod duchowym wpływem nauczania Jedności (służby prowadzonej przez Erica Butterworths'a) jest przekonana, że Jezus przyszedł, aby ukazać nam jak osiągnąć "Świadomość Chrystusa" i uświadomić nam naszą boską naturę. W sieci znajdziemy ogromną ilość materiałów, w których Oprah przedstawia swoją wizję "chrześcijaństwa". Nas powinno zastanawiać, że znajduje ona wspólny język z najpopularniejszymi liderami środowiska ewangelicznego w Stanach Zjednoczonych. 

Kiedy to Rick Warren był gościem show Ophry widzowie mogli odnieść wrażenie, że oni oboje wierzą dokładnie w to samo i mówią o tym samym Bogu. Sam Warren kilka razy potwierdził nawet, że Ophra "ma dobry punkt widzenia" (sick!). Warren deklarował, że idąc do programu Ophry będzie głosił ewangelię. Niestety w tym przypadku, chaotycznego i ogólnikowego mówienia o Bogu, nie można nazwać głoszeniem ewangelii. Rick Warren idealnie odnajduje się w głoszeniu "ewangelii" nie tylko katolikom (jego praca na polu ekumenicznej jedności jest wprost nieoceniona!) czy muzułmanom, ale również przedstawicielom New Age. Osteen, Warren mają wpływ na miliony ludzi na całym świecie. Dokąd ich prowadzą? Czy Warren i Osteen są architektami czegoś nowego? Czy tylko naiwnymi pionkami w rękach szatana? Nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego ewangeliczni pastorzy świadomie wprowadzają New Age do Kościoła. Czy oni są prowadzeni przez Ducha Świętego do Prawdy czy też używając okultystycznych metod, prowadzą chrześcijan do tworu, który tylko z pozoru przypomina kościół chrześcijański? Rozsądźcie sami.

Jako najwięksi liderzy ewangelicznego chrześcijaństwa w Stanach Zjednoczonych, Joel Osteen i Rick Warren stopniowo przygotowują także chrześcijan do ekumenicznej jedności pod patronatem Rzymu ("Bardzo podoba mi się, że uczynił Kościół bardziej otwartym, większym, a nie mniejszym, tak aby wszyscy mogli do niego wejść. To do mnie przemawia" - pastor Osteen o papieżu Franciszku). 

New Age jest tak naprawdę odrodzeniem filozofii i praktyk opartych na okultyzmie. Autorem tego wszystkiego jest szatan, który dziś w sposób instrumentalny używa gwiazd telewizyjnych, polityków, światowych ekonomistów, a także przedstawicieli kościoła w celu przygotowania drogi dla antychrysta. Dla mnie nie jest zbiegiem okoliczności to, że w programie Oprah'y świetnie odnajdują się ludzie pokroju Osteena czy też Ricka Warrena. Ale to temat na inny materiał.

Jeden z komentatorów zasugerował, że Ameryka zasługuje na Osteenów. Pisząc ten artykuł wielokrotnie zastanawiałem się co chrześcijan w Polsce obchodzi Victoria i Joel Osteen. Przecież większość z nas nawet nie wie kim oni są. Jednakże tak naprawdę w całym tym materiale nie chodzi o wskazywanie poszczególnych osób i wytykanie ich palcem. Sprawa jest o wiele bardziej poważniejsza. Chodzi tutaj o idee i cele ruchu New Age, którego celem jest zniszczenie chrześcijaństwa. O ewangelię sukcesu, która nie jest żadną ewangelią, ale diabelskim kłamstwem, które ma doprowadzić cię prosto do piekła. O okultystyczno - spirytystyczną duchowość sprzedawaną naiwnym chrześcijanom, których cechą charakterystyczną jest biblijny analfabetyzm.

Patrząc na Joela Osteen’a jest on dla mnie symbolem teologii sukcesu (jego książka „Zacznij Lepiej Żyć Już Dziś” - w której przekonuje on swoich czytelników m.in. o mocy twórczej wypowiadanych przez nich słów, osiągnęła nakład kilku milionów egzemplarzy). Eksportowy towar amerykańskiego „ewangelicznego chrześcijaństwa” niczym rak rozprzestrzenił się po całym świecie, doprowadzając miliony ludzi do fałszywego boga. W tej teologii jest wszystko za wyjątkiem ekskluzywności chrześcijaństwa (Chrystus jako jedyna Droga do Boga), grzechu który dotyczy wszystkich ludzi, nawet tych najbardziej moralnych, uświęcenia jako pracy Ducha Świętego w nas upodabniającej nas do Jezusa Chrystusa, sądu Bożego nad całą ziemią, piekła itd. Reasumując: nie ma tam ewangelii.

PRAKTYCZNA WSKAZÓWKA

Teologia Joela Osteena i jemu podobnych fałszywych nauczycieli jest śmieszną ironią w obliczu tego wszystkiego co dziś dzieje się chociażby w Iraku. Tam Kościół jest prześladowany tylko z powodu imienia Jezusa Chrystusa. Zaproponowanie im przesłania, które głosi Joel Osteen byłoby zwyczajną kpiną. Niestety w tak wielu polskich kościołach ewangelicznych głosi się teologię sukcesu. W większych, bogatszych miastach głosi się dobrobyt materialny i sukces a w innych częściach naszego kraju gdzie gospodarka nie rozwija się tak prężnie, przedstawia się inne aspekty sukcesu jak chociażby zdrowie. Polscy chrześcijanie również są spragnieni ewangelii sukcesu.

Chrześcijaństwo  w wydaniu pastora Osteena jest z pewnością kuszące. Delikatnie puka do drzwi naszych serc z obietnicą szczęścia, spokoju, bogactwa i dobrobytu. W tym chrześcijaństwie nie ma miejsca na cierpienie, na ból, na doświadczenie, a przede wszystkim na codzienność w cieniu krzyża Golgoty. Moi drodzy, to nie jest autentyczne chrześcijaństwo. Jeśli kiedykolwiek poczujecie, że wasza wiara zaczyna stopniowo odzwierciedlać światowe wartości i dążenia cielesnego człowieka, to jest to najlepsze miejsce aby się zatrzymać i zweryfikować swoje życie w świetle Słowa Bożego.

Jeden z komentatorów w bardzo prosty sposób podsumował całą służbę Joela Osteena. Ten sposób może być i dla nas użyteczny, a także stanowić swego rodzaju wyznacznik naszej służby: jeśli dane przesłanie nie może być głoszone z pełną wiarygodnością w irackim Mosulu, to nie powinno być głoszone również i w naszych zborach. Zgadzacie się z tym? Powstaje pytanie, ile z naszych nauczań musielibyśmy wtedy usunąć? Ile książek z biblioteki zborowej? Przerażająca prawda? Ale może wtedy kiedy zostanie nam same Pismo, zrozumiemy wreszcie, że same Pismo wystarczy.

ZAMIAST PODSUMOWANIA

W sieci można znaleźć ciekawą grafikę. Jest bardzo ironiczna, ale w swojej groteskowości idealnie odzwierciedla nam ona prawdę o teologii Joela Osteena. Smutne, ale prawdziwe.

Definicja słowa "szarlatan" ze słownika PWN:
1. dawniej: wędrowny kupiec; kuglarz; magik;
2. człowiek wyzyskujący łatwowierność ludzką, oszust, szalbierz




dl




piątek, 17 października 2014

Biblia mówi, że w przyszłości pojawi się człowiek, który stanie w świątyni w Jerozolimie i ogłosi się królem świata (zob 2 Tes 2,4). Zanim to się wydarzy człowiek ten wprowadzi w życie plan pokojowy.

Czy zdajesz sobie sprawę, że obecne wydarzenia wskazują, że ten scenariusz jest bliską przyszłością?

Widziałem ostatnio nagłówek, który zwrócił moją uwagę. Przeczytałem, że: „Naczelny rabin zwraca się z prośbą do Dalajlamy o utworzenie agendy religijnej ONZ w Jerozolimie”. Sam artykuł był krótki, ale bardzo interesujący. Cytuję: „Naczelny rabin, Yonah Metzger podczas spotkania z Dalajlamą, buddyjskim mnichem, który jest przywódcą Tybetu, zasugerował aby przedstawiciele wszystkich religii świata ustanowili agendę Organizacji Narodów Zjednoczonych w Jerozolimie, która będzie reprezentować światowe religie, podobnie jak narody są reprezentowane w siedzibie ONZ w Nowym Yorku”.

Ponieważ od jakiegoś czasu śledzę biblijne proroctwa, ta szczególna wiadomość bardzo mnie zainteresowała. Gdyby 25 lat temu jakaś agencja prasowa ogłosiła, że „Religijna Organizacja Narodów Zjednoczonych”, zostanie ustanowiona w Jerozolimie, a na jej czele stanie buddysta, którego wielu ludzi określa jako Boga, chrześcijańska społeczność zwróciłaby uwagę na ten fakt.

Ale jakże inaczej jest dzisiaj! Począwszy od 2000 roku, chrześcijaństwo przeszło kilka istotnych zmian. Wiele osób, które kiedyś wypatrywały bliskiego powrotu Jezusa, dziś zasnęło. Żyjemy w czasach, w których najważniejsi przywódcy chrześcijańscy mówią chrześcijanom, że poświęcenie uwagi znakom końca czasów opisanych w Biblii jest stratą czasu.

Na przykład, pastor Rick Warren na stronach 285-286 swojej popularnej książki „Życie świadome celu”, odnosząc się do wartości biblijnych proroctw stwierdził: "Kiedy uczniowie chcieli słuchać o proroctwach, Jezus szybko przeniósł rozmowę na temat ewangelizacji. Chciał, aby skoncentrowali się oni na swojej misji na świecie. W istocie Jezus stwierdził, że szczegóły mojego powrotu nie są waszą sprawą. To na czym powinno skupiać się wasze zainteresowanie to misja jaką wam dałem. Skupcie się na tym!".

Jest dla mnie rzeczą niesamowitą, że takie stwierdzenie o tak wielkim znaczeniu możemy znaleźć w najpopularniejszej książce chrześcijańskiej na świecie. Oczywiście, zgodnie ze słowami ewangelii chrześcijanie mają być świadkami wszędzie tam gdzie się znajdują, ale Jezus ostrzegał również abyśmy byli czujni i gotowi na Jego przyjście. Wiedząc jakie znaki będą towarzyszyły Jego przyjściu, ma to kluczowe znaczenie. Jednakże, Warren stwierdza dalej: "Spekulacje na temat dokładnego czasu powrotu Chrystusa są daremne, ponieważ Jezus powiedział „nikt nie zna tego dnia ani godziny, ani aniołowie w niebie, ani Syn, tylko Ojciec”. Skoro więc Jezus stwierdził, że nikt nie zna dnia ani godziny, dlaczego więc próbujesz to zrozumieć? Jeśli chcesz aby Jezus wrócił szybko skup się na wypełnianiu swojej misji, a nie zastanawianiu się nad proroctwami”.

A więc tutaj jesteśmy – ewangelia według Ricka Warrena nie poświęca zbyt dużej uwagi biblijnym proroctwom. Moim zdaniem jest to błędem. Apostoł Piotr, pod natchnieniem Ducha Świętego, bardzo stanowczo napisał o ważności biblijnych proroctw:

"Mamy więc słowo prorockie jeszcze bardziej potwierdzone, a wy dobrze czynicie, trzymając się go niby pochodni, świecącej w ciemnym miejscu, dopóki dzień nie zaświta i nie wzejdzie jutrzenka w waszych sercach" (2P 1,19).

Chrześcijanie są powołani, aby być świadkami i strażnikami. Nie ma w Biblii żadnego miejsca, które wskazywałoby nam na to, że w dniach ostatecznych mamy ignorować wydarzenia, które są dla nas niczym drogowskazy, wskazujące na bliski powrót Jezusa Chrystusa. Jeśli je zignorujemy możemy być podobni do głupich panien, które zasnęły czekając na oblubieńca (zob Mat 25, 1-13).

Roger Oakland
źródło: http://www.understandthetimes.org/commentary/c42.shtml

piątek, 10 października 2014

Wizualizacja Jezusa?

piątek, października 10, 2014 0 Comments
Cheryl siedziała w moim biurze i ze łzami w oczach opowiedziała mi swoją dziwną historię. Dzień wcześniej pastor udzielając jej porady chwycił ją za rękę. Słabo oświetlony pokój przeniknęła cisza. Pastor rozłożył szczelnie zamknięte dłonie Cheryl i delikatnie zacisnął je o swoje biurko. Następnie łagodnie zetknął jej koniuszek palca ze swoim własnym.
„Teraz zamknij oczy” – spokojnie powiedział. „Wyobraź sobie siebie jako małe dziecko. Pamiętasz jak miałaś dwa latka?”
„Tak …” odpowiedziała Cheryl złamanym głosem
„Dobrze. Jesteś zraniona i zdezorientowana. Twój ojciec właśnie zostawił cię samą po tym niegodnym zdarzeniu”. Cheryl zaczęła szlochać.
„Jesteś sama. Przerażona. Masz na sobie tylko pieluszkę i krótką koszulkę. Nagle słyszysz pukanie do drzwi. Idziesz w ich kierunku i otwierasz je. Nagle pokój zostaje zalany olśniewającym światłem. To Jezus!”
„Jezus….” Cheryl szepnęła dziecięcym głosem.
„Tak, Jezus. Teraz opowiedz mu co się wydarzyło. Zapytaj Go co dalej robić. Niech On stanie się twoim doradcą”.
W tym momencie pastor wychodzi po cichu z pokoju, doradzając szlochającej spazmatycznie Cheryl, aby odbyła swoją własną "prywatną" rozmowę z Jezusem.

Cheryl przyszła do mnie ponieważ to doświadczenie wydawało jej się mistyczne czy też magiczne. Była duchowo przerażona i nie wiedziała dlaczego. Dla mnie takie wywoływanie i zaklinanie jest sygnałem ostrzegawczym, który przypomina mi hinduskie poszukiwania i doświadczenia. Przypomniałam sobie moje rozmowy z okultystycznymi guru, którzy otwarcie zachęcali i nauczali tych technik, poprzez które można było stanąć twarzą w twarz z duchowymi przewodnikami. Te hinduskie techniki są kultywowane od wieków.

Obecnie każdego dnia dziesiątki chrześcijańskich sesji doradczych używa tych samych praktyk. Jezus jest wizualizowany, ożywiany w umysłach ich pacjentów w celu poszukiwania porady. Kiedy ten wizualizowany Jezus mówi, Jego słowa są przyjmowane jako słowa samego Boga. Doradcy, którzy są zaangażowani w tego rodzaju terapię, zawierającą w sobie elementy wizualizacji (często określane jest to mianem wewnętrznego uzdrowienia – termin spopularyzowany przez Ruth Carter Stapleton) twierdzą, że Jezus jest „ten sam wczoraj dziś i na wieki”. Oni wierzą w to, że ich pacjent albo nie zna Jezusa, albo nie zwraca się ku Niemu w chwili kryzysu, a więc okoliczności po prostu wymagają tego, aby ponownie znaleźć się w Jego obecności.

Dla osoby takiej jak ja, która obnażyła hinduską koncepcję Maya (mówiącą o tym, że życie jest iluzją), te metody są szczególnie podejrzane. Czy możemy umysłowo stworzyć „wyobrażenie Jezusa”, które będzie do nas przemawiać przy każdym naszym widzimisię? Co sprawia, że myślimy, iż możemy manipulować Bogiem wszechświata, aby ukazywał się na każde nasze wezwanie? Skąd możemy mieć tą pewność, że kontaktujemy się z prawdziwym Jezusem?
Kiedy Jezus faktycznie pojawiał się zaraz po swoim zmartwychwstaniu, to odbywało się to zawsze wtedy kiedy On sam tego chciał i w sposób, w który On uznał za właściwy. Jezus przyszedł aby dodać odwagi i wzmocnić wiarę swoich uczniów. Nie ma w Piśmie żadnej wzmianki o tym, że Jego mentalne wyobrażenie może zaistnieć w rzeczywistości wraz z Jego mądrą poradą.

Dwaj uczniowie, którzy wędrowali drogą do Emaus, znali Jezusa osobiście. Pogrążeni w smutku podążali do domu, a w pamięci mieli koszmarne wydarzenia związane z ukrzyżowaniem Jezusa. W pewnym momencie dołączył do nich nieznajomy. Był to Jezus, którego oni nie rozpoznali aż do momentu kiedy pobłogosławiwszy połamał chleb i zniknął. Wspominając czas kiedy wraz z Nim przemierzali drogę, mówili: „Czy serce nasze nie pałało w nas?” (Łk 24,32). Ich duch rozpoznał Jezusa, ale ich fizycznie oczy nie.
Kiedy Jan spotkał Jezusa po Jego wniebowstąpieniu (w swojej wizji na wyspie Patmos) ze strachu upadł na twarz. Jan miał bardzo szczególną relację z Jezusem. On był tym, którego Jezus miłował (J 13,23), tym który leżał na Jego piersi podczas Ostatniej Wieczerzy. Jan widział przemienienie Jezusa, był świadkiem Jego śmierci i spotkał Go po Jego zmartwychwstaniu. Jednak niesamowity, uwielbiony Jezus był prawie nierozpoznawalny w stosunku do swojego ziemskiego ciała, które Jan znał.   

Kilkadziesiąt lat wcześniej, zanim Jan spotkał wyniesionego i uwielbionego Chrystusa na wyspie Patmos, objawił się On uczniom po swoim ukrzyżowaniu w innej postaci i przemówił do Tomasza. To co On wtedy powiedział jest bardzo ważne dla nas w tym czasie zwiedzenia, w którym żyjemy dziś. Tomasz, zaraz po tym jak wyraził swoje wątpliwości dotyczące zmartwychwstania Jezusa, spotkał się ze swoim żyjącym Panem twarzą w twarz. Jezus wiedział, że Tomasz był nieprzekonany o Jego zmartwychwstaniu i dlatego poprosił Go, aby dotknął Jego ran. Wtedy Tomasz uwolniony od wątpliwości ogłosił: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28).
Odpowiedź Jezusa rozbrzmiewa nieustannie przez dwadzieścia wieków we wszystkich świętych przybytkach głodnych doświadczeń kościołów: Rzekł mu Jezus: Że mnie ujrzałeś, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29).

Caryl Matrisciana
Źródło: http://www.lighthousetrailsresearch.com/blog/?p=15272


Czy to możliwe, by te same demoniczne byty, które u okultystów przybierają postać „duchów – przewodników", zjawiały się chrześcijanom pod postacią „Jezusa”? Czy demony nie mogą uciekać się do takich sposobów? 


piątek, 3 października 2014

Śpijcie czujnie

piątek, października 03, 2014 0 Comments
Czasy się zmieniły. Przypomniano mi o tym całkiem niedawno, gdy przemawiałem do pewnej klasy licealnej w chrześcijańskiej szkole. Nie minęło więcej jak trzy lub cztery minuty mojego wykładu, a mniej więcej jedna trzecia uczniów w klasie zasnęła z głowami opartymi o ławkę. Kiedy to ja byłem uczniem, wymagano od nas by nie spać podczas zajęć. A jeśli już komuś się nie udało, musiał iść posiedzieć w holu do czasu, gdy będzie gotowy wrócić i skupić uwagę.

Nie minęło od tego wykładu wiele czasu, a ja już przemawiałem w innej szkole, kiedy to zwrócił moją uwagę ciekawy artykuł przypięty do tablicy z informacjami. Nagłówek głosił: „Lekarze apelują – pozwólcie młodym spać, oni jedynie resetują swój umysł”. Zgodnie z tym, co twierdzi jeden z psychologów ustalono, że niektórzy młodzi ludzie potrzebują więcej snu niż dotąd uważano. Gdy zdarza im się zasnąć w klasie, to znaczy to tylko tyle, co „reset umysłu” – twierdzi ów psycholog. Może nie jestem psychologiem, ale mam choć trochę tego, co nazywamy zdrowym rozsądkiem. Jeśli uczeń śpi podczas zajęć, jak może się czegokolwiek nauczyć?

Jeszcze inna obserwacja, którą poczyniłem, pozwoliła mi dostrzec jakiś przemożny sen ogarniający wielu biblijnie wierzących chrześcijan. Wydaje się, że mniej ludzi chodzi do kościoła by dowiedzieć się czego nauczają Pisma. Niektórzy mówią nawet, że Biblia nie wystarcza naszemu pokoleniu. Szukają oni jakichś poza-biblijnych doświadczeń lub nowych objawień, które będą stymulujące i sprawią, że się dobrze poczują. Inni z kolei całkowicie porzucili Prawdę i stali się dogłębnie apatyczni.

To mi przypomina pewną zasłyszaną historię o dwóch chrześcijanach dyskutujących na temat trudności, jakie ich zdaniem spotykają Kościół. Jeden z nich powiedział: „Widzę dwa główne problemy – pierwszy, ludzie stali się ignorantami tego, czego naucza Biblia, drugi – stali się apatyczni”. Na co drugi rzekł: „Oj, ja nic o tym nie wiem , ale nawet gdybym wiedział, nic bym z tym nie robił”.

Podoba mi się to, co Paweł napisał do Efezjan: „Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem. Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus. Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, wykorzystując czas, gdyż dni są złe” (Ef 5,13-16). W nawiązaniu do słów Pawła, powinniśmy zawsze być czujni – szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę znaki czasu, wyraźnie nam mówiące, że żyjemy w czasach ostatecznych. 

Zresetujmy więc nasze umysły i obudźmy się! Tak wiele rzeczy dzieje się teraz na świecie potwierdzających tezę, że żyjemy w najważniejszym momencie dziejowym, w jakim świat się kiedykolwiek znalazł. Jezus już idzie! 

A kiedy przyjdzie, wolałbym usłyszeć od niego: „Dobrze, sługo dobry i wierny” aniżeli „Obudź się”.


Roger Oakland
Tłumaczenie: Miszael
http://www.understandthetimes.org/commentary/c128awakesleeper.shtml