5sola.pl

Soli Deo Gloria

piątek, 26 czerwca 2015

„Umiłowani, podejmując usilne starania, aby pisać wam o wspólnym zbawieniu, uznałem za konieczne napisać do was i zachęcić do walki o wiarę raz przekazaną świętym” (Jud 1:3)

Kiedy kilka tygodni temu ktoś starał się zaatakować moje dziecko, zacząłem zastanawiać się nad kwestią walki w życiu chrześcijanina. Dzięki Bogu sytuacja zagrożenia okazała się tylko próbą charakteru i w praktyce mogliśmy doświadczyć prawdy, o której pisał psalmista: „Bogu ufam, nie lękam się; Cóż mi może uczynić człowiek?” (Ps 56:12). Często w naszym życiu jest tak, że praktyka i autentyczne przeżywanie rzeczywistości pokazuje kim tak naprawdę jesteśmy. Człowiek zdrowy nie będzie myślał o kwestii uzdrowień. Poczucie bezpieczeństwa sprawia, że nie za wiele myślimy o Bożej ochronie. Jak mamy zachować się gdy ktoś atakuje to co jest dla nas najcenniejsze? Bronić się? Kontratakować? A może zastosować zasadę biernego oporu? Tego typu rozważania są dla nas abstrakcją do momentu kiedy nie stają się częścią naszego życia.

Dla nas jako chrześcijan Jezus Chrystus jest najcenniejszym skarbem. Jest naszym Królem i Panem. Miłość jaką Chrystus żywi względem swojego ludu nieustannie zachęca nas do tego aby usilnie zabiegać o to aby tylko Jemu się podobać. On jest naszym Wodzem i Autorem naszego zbawienia (Hbr 2:10). Miłując Chrystusa jesteśmy posłuszni Jego słowu (J 14:24; 1J 2:5) gdyż pomimo usilnych starań wielu współczesnych chrześcijan, nie można oddzielić osoby Jezusa od Jego słowa. Ten kto nie zachowuje Jego przykazań, a jednocześnie nazywa siebie naśladowcą Jezusa jest zwykłym kłamcą, w którym nie ma prawdy (1 J 2:4).

Jak już pisaliśmy wcześniej żyjemy w dobie kościoła, w którym Boża prawda staje się przedmiotem dyskusji, dywagacji akademickich a nawet, w skrajnych przypadkach, zwykłego bluźnierstwa. Osoba Jezusa Chrystusa i Jego dzieło jest obiektem coraz większego ataku ze strony bezbożnych ludzi. Boże Słowo jest kwestionowane a Jego autorytet wyszydzany przez ludzi, którzy w myśl idei postmodernistycznej rzeczywistości zaprzeczają istnieniu jakiejkolwiek prawdy. I nie mówimy tutaj o świecie, w którym rządzi bóg tego świata. Mówimy o ludziach, którzy nazywają siebie samych chrześcijanami. Juda skierował swoje wezwanie do Kościoła. Odezwę nawołującą do podjęcia walki o wiarę, która została raz na zawsze przekazana świętym. Jego poselstwo jest niezwykle aktualne w naszych czasach. Co to znaczy podjąć walkę o wiarę?

Walka
J.C. Ryle pisał wiele lat temu, że każdy kto narodził się na nowo automatycznie zaciągnął się do Bożej armii. W momencie kiedy dobry Bóg wyrwał nas z królestwa ciemności i przeniósł do królestwa światła swojego umiłowanego Syna, staliśmy się uczestnikami międzyplanetarnego konfliktu.  To nie jest zwykła wojna, którą znamy z historii powszechnej tego świata. To konflikt duchowy toczący się w odrębnej rzeczywistości, z której na co dzień nie zdajemy, lub nie chcemy zdawać sobie sprawy. Jednakże Biblia  wyraźnie wskazuje, że każdy wierzący chrześcijanin jest uczestnikiem prawdziwej walki duchowej.

Żyjemy w dobie kościoła, który przypomina zbór w Laodycei. Patrząc na współczesne środowiska ewangeliczne możemy założyć że „jesteśmy nędzni, pożałowania godni, biedni, ślepi i nadzy” (Obj 3:17). Zanim czytelniku obruszysz się na te słowa spójrz uważanie na to co dziś nazywamy chrześcijaństwem. Zobacz nauki ewangelistów sukcesu, spójrz na ewangelię głoszoną zgodnie z teoriami psychologii, nie zapominaj o ekumenicznych tendencjach próbujących łączyć światłość z ciemnością; dodaj do tego poselstwo o panowaniu Kościoła i nowej rasie chrześcijan wypełnionych mocą... mam wymieniać dalej? Odchodząc od Prawdy Bożego Słowa pozbawiliśmy się Chrystusa.

Spójrz, prawdziwe chrześcijaństwo to walka. Żyjemy w czasach gdzie nasze kościoły wypełnione są nominalnymi chrześcijanami. Pełno u nas ewangelicznych humanistów, których wiara jest intelektualną zgodą a nie poświęceniem życia! Wiemy jaką cenę niesie za sobą uczniostwo i dlatego nie poddajemy się biblijnemu autorytetowi. W życiu wielu chrześcijan nie zaobserwujesz walki, wysiłku, samozaparcia, dyscypliny, radykalnego poświęcenia w służbie czy też ofiarnej, wykraczającej poza ludzki rozsądek miłości.

Zamieniliśmy chrześcijaństwo w dochodowy biznes, sposób na życie, tanią rozrywkę, albo pustą aktywność religijną pozbawioną prawdziwej duchowości. Jesteśmy powołani aby być żołnierzami Chrystusa. Nie żadną armią, która ma zdobyć władzę w tym świecie i ustanowić dla Jezusa królestwo. Nie o czymś takim pisał apostoł Paweł, kiedy zachęcał Tymoteusza do znoszenia trudu, który czeka go jako dobrego żołnierza Jezusa Chrystusa (2 Tym 2:3). Nie możemy być ludźmi, którzy oczekują zbawienia bez ponoszenia jakichkolwiek kosztów. Nie możemy być dziećmi w myśleniu, które sądzą, że w czasie łaski nasze życie będzie wolne od wszelkich trudów i cierpienia. W czasach ewangelistów sukcesu i orędowników taniej łaski znacząco obniżyliśmy standardy ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Nie tylko zadowoliliśmy się spełniając swoje religijne minimum, ale również oczekujemy obfitości błogosławieństwa, które na mocy rzekomych praw duchowych mają nam być gwarantowane.

Czas wojny
Mentalność czasu wojny zmienia nasze myślenie. Pozbywamy się złudzeń, które za wszelką cenę chcą widzieć pozytywną rzeczywistość, nie wymagającą ponoszenia ofiar. W dobie ewangelistów sukcesu, którzy w drogich garniturach będą obiecywać nam luksusowe życie a nie żołnierskie standardy, określone przez czas wojny, możemy z łatwością ulec temu przyjemnemu zwiedzeniu. Ja sam przez długi czas byłem człowiekiem, który ze stanu „spokoju” uczynił sobie bożka, oddając mu cześć. Za wszelką cenę nie chciałem przyjąć do wiadomości, że jako chrześcijanin stałem się częścią piątej kolumny w świecie, który za wszelką cenę będzie chciał mnie zniszczyć. To nie jest popularne myślenie w czasach kiedy chcemy zdobyć ten świat dla Chrystusa poprzez różnego rodzaju akcje społeczne. Kiedy chcemy złożyć ofiarę z Bożej prawdy na ołtarzu bezbożnej ekumenii. Prawdą jest, że czasami pokój może powstać tylko w wyniku wojny. Wtedy walka staje się czymś koniecznym.

Koszt
Wojna zawsze kosztuje i wymaga ofiar. Życie ucznia Jezusa Chrystusa ma swoją cenę, którą jak wiemy nie wszyscy chcą ponosić. Pisząc te słowa mam przed oczami obrazy ciał zalegających w kenijskim kampusie uniwersyteckim. Kilka dni wcześniej oglądałem zdjęcia z Iraku, które na trwałe zapisały się w mojej pamięci. Być może większość z nas nigdy nie będzie uczestnikami konfliktu z islamskimi ekstremistami, ale czy to oznacza, że wojna nas nie dotyczy? Chrześcijanin to żołnierz Pana Jezusa powołany do walki ze światem, ciałem i diabłem. Naśladowanie Chrystusa w tym upadłym świecie zawsze ma swoją cenę. Każdy kto na poważnie traktuje słowa Chrystusa o naśladowaniu w cieniu krzyża potwierdzi, że nie zawsze jest to łatwe. Po nawróceniu dalej musimy walczyć z grzechem. 

Naszym potężnym przeciwnikiem jest świat i nie bez przyczyny Biblia wielokrotnie ostrzega przed przyjaźnią z nim. Diabeł również nie jest żadną alegorią, ale prawdziwym przeciwnikiem dążącym do naszego zniszczenia. A czym jest nasze własne „ja”? Nie zawsze czymś łatwym jest uniżenie siebie samego i przyjęcie postawy sługi. Prawdziwe uczniostwo jest trudnym procesem, który każdego dnia wymaga składania ofiary z samego siebie: swoich marzeń, oczekiwań, planów, pozycji itp. Wejście na wąską drogę wyklucza pojęcie jakiejkolwiek niesubordynacji czy też częściowego posłuszeństwa wobec tego, którego nazywamy Panem (Kyrios).

Wiara
Nasza chrześcijańska pielgrzymka wyklucza pojęcie bierności. Często nawet tolerancja jest wynikiem kompromisu i fałszywie pojmowanej miłości. Pismo wyraźnie mówi, że bez wiary nie można podobać się Bogu (Hbr 11:6) a 11. rozdział Listu do Hebrajczyków daje nam wiele świadectw ludzi, których życie było przepełnione nie tylko wiarą ale i walką. Życie chrześcijańskiego żołnierza również albo będzie wypełnione wiarą albo będzie skazane na szybką kapitulację. Wszyscy dobrze wiemy, że szatan chodzi jak lew ryczący, a jego celem jest zniszczenie naszej wiary.

Dziękujmy jednak naszemu Zbawcy, Dowódcy, który dobrze wie, że jesteśmy zbyt słabi aby poradzić sobie bez Niego. Bądźmy szczerzy i autentyczni. Wzbudźmy w naszych sercach to poczucie pustki i głodu, bo wszystko jest lepsze aniżeli apatia, stagnacja i duchowa martwota.
Pamiętam jak wielkim błogosławieństwem w moim życiu było poznanie "wojennej mentalności" w rozumieniu Johna Pipera. Pomógł mi on na nowo uświadomić sobie fakt, że żyjemy w świecie, w którym trwa nieustanna wojna. Między Chrystusem a szatanem, prawdą i kłamstwem, wiarą i niewiarą. Stawką w tej wojnie są rzeczy wieczne i dlatego też jest ona największą batalią jakąkolwiek może sobie wyobrazić umysł ludzki. Ta walka toczy się nieustannie wokół nas. Każdego dnia jesteśmy uczestnikami konfliktu i swoimi decyzjami, wyborami mamy wpływ na to jak wygląda przebieg tej bitwy.

Jest to bardzo ważne, bo ja, podobnie jak Piper, mam tendencję aby o tym zapominać: "Znam podatność mojego serca na zwiedzenie mentalnością czasu pokoju, która jest narzucana mojemu umysłowi każdego dnia przez media i rozrywki. Jesteśmy na wojnie. Bez względu na to czy akcje na giełdzie spadają czy rosną, bez względu na to czy terroryści atakują czy uciekają, bez względu na to czy jesteśmy zdrowi czy chorzy. Zarówno przyjemności jak i ból mają w sobie truciznę, która może nas zabić chorobą pychy lub beznadziei. Ponawiane biblijne ostrzeżenie by "być czujnym" oznacza czas wojny. Każdego dnia potrzebuję tego ostrzeżenia".

Zakończenie
Czytelniku, pamiętaj o tym, że być chrześcijaninem oznacza być wojownikiem. Nie oczekuj, że w tym zdeprawowanym i skazanym na zagładę świecie, będziesz wieść lekkie życie, które obiecują ci najpopularniejsi kaznodzieje. Nie oczekuj, że będziesz zdobywać całe miasta dla Chrystusa. Nie miej nawet pewności uzdrowienia jeśli cokolwiek doskwiera twojemu ciału. Surowość i bezkompromisowość konfliktu, w który są zaangażowani chrześcijanie, może zatrwożyć niejedno serce. Ale czyż Bóg nie to co słabe wybrał u świata aby zawstydzić mocnych? Uczynił to abyśmy nie ufali sobie tylko Bogu, którzy wskrzesza umarłych i który poprzez gliniane naczynia objawił swoją moc.

Soli deo Gloria!

Wędrówka Pielgrzyma
Na koniec chciałbym przytoczyć fragment z klasyki autorstwa Johna Bunyana, który moim zdaniem doskonale wkomponowuje się w temat naszych rozważań:
„Potem rozeszła się wiadomość że i Rycerz Prawdy otrzymał zaproszenie przez tego samego posłańca, a jako upewnienie, że to wezwanie było prawdziwe, otrzymał słowo, że jego »wiadro się rozsypało nad zdrojem« (Kazn. 12, 6). Gdy pojął treść poselstwa, wezwał swych przyjaciół i powiadomił ich o tym, mówiąc: „Idę do domu Ojca mego, a choć dostałem się tutaj z wielką trudnością, ani trochę nie żałuję trudów, przeżytych zanim się tutaj znalazłem. Miecz mój oddaję temu, kto pójdzie za mną na pielgrzymkę, a odwagę mą i umiejętność odstępuję temu, który może ją otrzymać. Natomiast moje blizny i skazy zabiorę ze sobą, aby służyły jako świadectwo, że staczałem boje w sprawie Tego, który odtąd będzie moją Nagrodą”. Gdy nadszedł dzień, w którym miał odchodzić, na brzegu rzeki zgromadziło się wielu, aby go odprowadzić. Wchodząc do wody zwrócił się do nich tymi słowy: „Gdzież jest, o śmierci, bodziec twój?” A idąc głębiej rzekł: „Gdzież jest grobie, zwycięstwo twoje?” (1 Kor. 15, 55). A tak przeszedł na drugą stronę, gdzie na jego powitanie zagrały wszystkie trąby.”

Co mówi Pismo?
"Staczaj dobry bój wiary, uchwyć się żywota wiecznego, do którego też zostałeś powołany i złożyłeś dobre wyznanie wobec wielu świadków” (1Tm 6:12)
"Cierp wespół ze mną jako dobry żołnierz Chrystusa Jezusa." (2Tm 2:3)
"Przywdziejcie całą zbroję Bożą, abyście mogli ostać się przed zasadzkami diabelskimi." (Ef 6:1)
"Gdyż bój toczymy nie z krwią i z ciałem, lecz z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, ze złymi duchami w okręgach niebieskich”(Ef 6:12)
"Starajcie się wejść przez wąską bramę, gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, ale nie będą mogli." (Łk 13:24)
"Nie mniemajcie, że przyszedłem, przynieść pokój na ziemię; nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz." (Mt 10:34)

ar