5sola.pl

Soli Deo Gloria

czwartek, 28 sierpnia 2014

Kiedy myślałem, że w tym tygodniu już nic mnie nie zdziwi, po raz kolejny musiałem stwierdzić, że się pomyliłem.
Papież Franciszek wystosował do obradującego w Piemoncie synodu społeczności chrześcijańskich waldensów „braterskie pozdrowienie”, a także wyraził „duchową bliskość”. Ponadto papież poprzez swojego sekretarza oświadczył, że: „modli się do Pana, aby pozwolił wszystkim chrześcijanom postępować na drodze ku pełnej komunii, by świadczyć o Panu Jezusie Chrystusie oraz dawać światło i siłę Jego Ewangelii ludziom naszych czasów”.

Prasa włoska stwierdziła, że jest to historyczne przesłanie. I mają w tym całkowitą rację. Pamiętajmy, że waldensi od zawsze byli częścią „Kościoła pielgrzymującego” – prawdziwej oblubienicy Chrystusa znajdującej się poza Kościołem Rzymskokatolickim. Waldensi nigdy nie sprzeniewierzyli się prawdzie i jawnie występowali przeciwko skażeniu Watykanu. Od czasu usankcjonowania Inkwizycji przez papieża Grzegorza IX, waldensi byli obiektem ataków ponad 30 zbrojnych krucjat. Były to jawne wyprawy militarne ukierunkowane na eksterminację biblijnie wierzących chrześcijan. Wszystko to działo się za zgodą Watykanu.

Warto pamiętać, że na mocy postanowienia Soboru w Tuluzie z 1229r. Biblia była na liście ksiąg zakazanych. Waldensi kochali Słowo Boże, miłowali Prawdę ponad swoje własne życie. Przekład Biblii utworzony przez jednego z ich liderów – Piotra Waldo – został obłożony klątwą papieską. Sam Rzym oskarżył Lutra, że jedynie odnowił herezje waldensów, które dawno zostały potępione.
Inkwizycja mordowała mężczyzn, kobiety, dzieci oraz niemowlęta. Nie było żadnych wyjątków, żadnej litości. A to tylko i wyłącznie z powodu prawdy oraz całkowitej bezkompromisowości waldensów w obronie Słowa Bożego.

Najpierw Copeland w Stanach Zjednoczonych, później przedstawiciele judaizmu oraz islamu w Watykanie, a teraz poselstwo w kierunku waldensów. Do czego to wszystko zmierza?
Czy papież Franciszek w imieniu Kościoła Katolickiego przeprosił i błagał o wybaczenie waldensów, którzy przez setki lat byli prześladowani tylko dlatego, że nie zgodzili się na kompromis z nauką Watykanu? Czy w tym przypadku może uznamy za satysfakcjonujące przeprosiny papieża Jana Pawła II, który "wyraził skruchę za błędy popełnione w służbie prawdy poprzez uciekanie się do nieewangelicznych metod". To są słowa o zbrodniach Inkwizycji! Joseph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI, wzywał duchownych do wyznania "grzechów popełnionych w imię prawdy" mając na myśli metody ewangelizacji, wyprawy krzyżowe i działalność Inkwizycji. Kościół Katolicki kanonizował inkwizytorów.
Zapoznając się z tematem Inkwizycji doszedłem do przekonania, że katolicy przepraszając za działania tej instytucji, przepraszają za "gwałt zadawany w obronie prawdy". Dlaczego? Przecież nie mogą powiedzieć, że byli w błędzie skoro podstawowe dogmaty, które i dziś nie są akceptowane przez biblijnie wierzących chrześcijan nie zmieniły się ani trochę.

Zapoznajmy się ze słowami Jana Klaudiusza Dupuis, historyka, nauczyciela w szkole Świętej Rodziny prowadzonej przez Bractwo Św. Piusa X w Qubec: "Przywrócenie Inkwizycji z pewnością nie wydaje się dzisiaj dobrym pomysłem. Jest na to za późno. Inkwizycja może spełnić swoją rolę tylko wtedy, gdy społeczeństwo jest prawdziwie chrześcijańskie. Jest to zatem raczej środek obronny, nieskuteczny dla przywrócenia świata dla wiary katolickiej. Choć nie ma dzisiaj warunków dla powrotu do Inkwizycji, trzeba jednak, zgodnie z prawdą historyczną, dokonać jej rehabilitacji. Z całym szacunkiem należnym tym, którzy lubują się w oglądaniu Kościoła dyskredytującego samego siebie, katolicy nie mają powodu wstydzić się dzieł podejmowanych w przeszłości przez ten święty Trybunał". 

Czy w dobie powszechnego ekumenizmu, jesteśmy przekonani, że Kościół Katolicki XXI wieku jest innym kościołem niż ten, który z ochotą wytaczał kolejne Inkwizycje mordujące niewinnych ludzi?
Dziś oburzamy się na to co dzieje się w Iraku, gdzie jesteśmy świadkami iście diabelskiego działania ludzi motywowanych nienawiścią i fanatyzmem religijnym. Inkwizycja ma na swoim koncie podobną historię.
To jeden z wielu powodów dlaczego Kościół Katolicki nie jest kościołem chrześcijańskim. To jeden z powodów, dla których ewangelicznie wierzący chrześcijanie muszą wreszcie przebudzić się ze snu i otworzyć oczy na to co się dzieje. Zanim będzie za późno.


Polecamy artykuł: "Waldensi – misjonarze średniowiecznej Europy" autorstwa J. Marcola


wtorek, 26 sierpnia 2014


W dniach 15-17 sierpnia 2014r. w Pittsburghu Franklin Graham zorganizował wydarzenie przypominające Festiwal Nadziei. Zaprosił na tą imprezę katolickiego biskupa Davida Zubika, aby ten poprowadził modlitwę otwierającą to ewangelizacyjne spotkanie. Podczas modlitwy biskupa Zubik'a, Graham stwierdził, że protestanci i katolicy są częścią tego samego kościoła. Czy powinno nas to dziwić skoro od dawna możemy zaobserwować ekumeniczny kierunek służby Franklina Grahama? Pomimo jego jednoznacznych deklaracji w sprawach m.in. małżeństw homoseksualnych, gdzie stanął po stronie prawdy, możemy stwierdzić, że Franklin podobnie jak jego ojciec Billy Graham dąży do zjednoczenia kościołów. Przywykliśmy do tego, że katoliccy doradcy są nierozłączną częścią kampanii ewangelizacyjnych Franklina Grahama, tak jak wcześniej jego ojca, ale w Pittsburghu dodatkowo byliśmy świadkami kiedy podczas ekumenicznej modlitwy katolickiego księdza, zrównano ze sobą katolików i protestantów. Wszelkie różnice zostały zatarte. 

W artykule promującym tę imprezę mogliśmy przeczytać, że biskup Zubik stwierdził, że Festiwal Nadziei współgra z ideą Nowej Ewangelizacji, która ma przyprowadzić z powrotem do Kościoła Katolickiego zagubionych ludzi. Dalej ów katolicki ksiądz stwierdził, że ci którzy odpowiedzą na wezwanie Grahama, a będą rozpoznani jako katolicy, będą mieli okazje przyjść do Epiphany Church, gdzie będą mogli przystąpić do sakramentu pojednania czy też spowiedzi. „Jesteśmy tuż obok” - stwierdził Zubik. Biskup Zubik powiedział katolikom, że nie podziela wszystkich kontrowersyjnych wypowiedzi Grahama, ale zaznaczył jednocześnie, że nie chodzi mu o wypowiedzi ewangelisty, ale o doprowadzanie ludzi z powrotem do Jezusa.
W tym momencie powinno nasuwać nam się pytanie do jakiego Jezusa odsyła tych wszystkich zagubionych ludzi Franklin Graham, w momencie kiedy po ewangelizacji uczestniczą oni w katolickich sakramentach? W świetle oczywistych faktów odpowiedź na to pytanie jest jedna – „inny Jezus” 2 Kor 11,4.

Biskup Zubik w swoim artykule „Kościół Ewangelizacji!” wyraża ogromne poparcie dla papieskiego programu Nowej Ewangelizacji. Z drugiej strony mamy Rogera Oaklanda, który między innymi w książce „Inny Jezus: nowa ewangelizacja i eucharystyczny Chrystus” ostrzega nas przed planem ekspansji Kościoła Katolickiego. We wspomnianym artykule biskup Zubik zachęca „innych” do przyjścia do Chrystusa nie tylko podczas spotkań ewangelizacyjnych, ale również w sakramentach, zwłaszcza w eucharystii.

Wielu ewangelicznie wierzących chrześcijan nie rozumie nauki Kościoła Katolickiego o eucharystii. Wielu z nas zapomniało również świadectwa historii kiedy nasi bracia ginęli śmiercią męczeńską w momencie gdy odmawiali uznania i przyjęcia eucharystycznego Chrystusa.
O to co na temat eucharystii mówi Katechizm Kościoła Katolickiego: "Eucharystia jest "źródłem i zarazem szczytem całego życia chrześcijańskiego" "Inne zaś sakramenty, tak jak wszystkie kościelne posługi i dzieła apostolstwa, wiążą się ze świętą Eucharystią i do niej zmierzają. W Najświętszej bowiem Eucharystii zawiera się całe duchowe dobro Kościoła, a mianowicie sam Chrystus, nasza Pascha". Dalej ten sam Katechizm stwierdza, że eucharystia jest streszczeniem i podsumowaniem całej wiary katolickiej. Jako biblijnie wierzący chrześcijanie nie możemy zaakceptować dogmatu o rzeczywistej obecności Chrystusa pod postaciami chleba i wina. A właśnie w to wierzy Kościół Katolicki. 

Katolicki program Nowej Ewangelizacji próbuje pozyskać wszystkich ludzi: katolików, chrześcijan ewangelicznie wierzących, wyznawców innych religii, a także niewierzących.
Odstępczy kościół pomału nabiera kształtów. Polityka Watykanu mająca na celu przyprowadzenie z powrotem do Rzymu „braci odłączonych” jest oczywista dla wszystkich, którzy mają świadomość wypełniania się proroctw biblijnych. Franklin Graham, podobnie jak jego ojciec, bardziej lub mniej świadomie, przyczynia się do budowania fałszywej oblubienicy, która przygotuje drogę dla antychrysta. Jego działania prowadzą do uznania Kościoła Katolickiego, a co za tym idzie do nieuchronnego zaakceptowania poszczególnych praktyk, a także niebiblijnych wierzeń. Kościół Katolicki nie jest kościołem chrześcijańskim. Ekspansywna polityka prowadzona w ramach programu Nowej Ewangelizacji ma na celu ustanowienie panowania eucharystycznego Chrystusa, a także stworzenie Królestwa Bożego z siedzibą w Watykanie.
Apostazja jest nieunikniona. Nie będziemy rozczarowani jeśli nie zobaczymy zmiany w służbie ludzi takich jak Franklin Graham czy Rick Warren. Biblia wyraźnie wskazuje, że odstępstwo będzie coraz większe. Co ciekawe dziś w wielu zborach w Polsce zapowiada się a nawet "prorokuje" nadejście wielkiego przebudzenia co jest w całkowitej opozycji wobec tego co mówi Biblia.











czwartek, 21 sierpnia 2014

Żyjemy w bardzo szczególnym czasie w historii Kościoła. Obserwując to wszystko co dzieje się w świecie, nie sposób nie zauważyć wypełniania się proroctw biblijnych. Biblia jest nieomylnym Słowem Bożym. Bóg poprzez apostoła Pawła powiedział nam, że w ostatecznych dniach nastaną trudne czasy (2Tm 3,1).
Użyte w oryginale słowo "chalepo" informuje nas, że będą to groźne ("niebezpieczne" KJV) czasy. W kolejnych wersetach apostoł Paweł mówi nam, że ludzie w czasach ostatecznych będą "pozbawieni uczuć, diabelscy, nieopanowani, okrutni" (2Tm 3,3 przekład interlinearny). Pisząc te słowa mamy w sercu ostatnie doniesienia z Iraku, gdzie nasi bracia i siostry są prześladowani w bestialski sposób. 

Widzimy jak wszystko zmierza w kierunku utworzenia Jednej Światowej Religii, jak działania przywódców ewangelicznych dążą do ustanowienia Królestwa Bożego ludzkim wysiłkiem. Jak wartości wolności, pokoju i miłości wypierają prawdę ewangelii Jezusa Chrystusa z Kościoła. Nie możemy stać obojętnie wobec tego wszystkiego. Apostoł Piotr pisał, że pojawią się pewni ludzie, którzy potajemnie będą wprowadzać herezje zatracenia. Dalej apostoł ostrzega, że wielu podąży ich drogą, a będzie to zgubna droga (2P 2,1-2). Pan Jezus Chrystus wielokrotnie ostrzegał przed zwiedzeniem. Wiele osób, które dziś są w Kościele chciałoby, abyśmy zlekceważyli ostrzeżenia naszego Pana i Jego apostołów. Idąc tą drogą jesteśmy bliscy odejścia od Prawdy. Celem szatana jest zwiedzenie ludzkości. Jak wielokrotnie pisaliśmy na tym blogu, szatan wykorzystuje imię Jezusa, aby oszukać ludzi i zaprowadzić ich do piekła. Podobnie i dziś wiele osób w Kościele zostało skażonych i odstąpiło od prawdy, która jest w Chrystusie, wierząc w innego Jezusa, przyjmując innego ducha i inną ewangelię (2 Kor 11, 3-4).

Niniejszy materiał skupia się na modlitwie kontemplacyjnej. Będziemy chcieli ukazać jak niebezpieczne jest to zjawisko i w jak ogromnej sprzeczności jest wobec Słowa Bożego. Modlitwa jest dziś najbardziej zaniedbanym elementem życia wielu chrześcijan oraz całych wspólnot. Zarówno w naszej indywidualnej społeczności z Bogiem jak i w życiu naszych społeczności zborowych zatraciliśmy właściwe priorytety. Skupiamy się na budowaniu właściwych programów, atrakcji, wyjazdów, eventów, obozów, koncertów itp. Nie wszystkie z tych rzeczy są złe. Nie każda z nich zbudowana jest na humanistycznym myśleniu czy też korporacyjnych zasadach budowania instytucji. Ale odnosimy wrażenie, że w tym wszystkim Kościół zapomniał o modlitwie. Inaczej było z uczniami Pana Jezusa, którzy gdy tylko zobaczyli, że ich Mistrz zakończył modlitwę prosili Go, aby nauczył ich jak się modlić (Łk 11,1). Nie prosili Go, aby nauczył ich głosić kazania, uzdrawiać, panować nad pogodą, czynić znaki i cuda. Prosili o naukę modlitwy. Podobnie ogromną wartość modlitwa do Boga, miała w życiu wielu starotestamentowych mężów Bożych. I dziś modlitwa jest tym co wzbudza strach w królestwie diabła, pozwala nam dokonywać wielkich rzeczy dla Boga, a przede wszystkim daje cudowną społeczność, której dzięki krwi Pana Jezusa Chrystusa możemy doświadczać. Nic więc dziwnego, że diabeł będzie chciał podrobić i wprowadzić wiele kłamstwa w temat modlitwy. Wierzymy, że dziś szatan działa bezpośrednio poprzez modlitwę kontemplacyjną i właśnie dlatego będzie ona tematem naszych rozważań. 

RUCH FORMACJI DUCHOWEJ 

Modlitwa i czytanie Słowa Bożego są uznawane przez większość denominacji chrześcijańskich, za kluczowe elementy duchowego wzrostu. Jest to fakt niepodważalny i nie spotkacie się ze społecznością czy też liderami kościoła, którzy podważą fundamentalne znaczenie modlitwy i czytania Słowa Bożego. Jednakże w przypadku nauczań wielu ludzi związanych z Ruchem Formacji Duchowej, te praktyki duchowego dojrzewania chrześcijanina często odbiegają od nauki biblijnej.

Formacja Duchowa w szerokim rozumieniu tego terminu oznacza proces kształtowania i rozwoju duchowego. W tym ujęciu jest to zbiór pewnych praktyk oraz elementów cechujących daną religię. W aspekcie chrześcijaństwa będzie to proces prowadzony przez Ducha Świętego, który przy pomocy różnych metod umożliwia nam wzrost w naszym życiu chrześcijańskim. I tutaj zaczyna się problem gdyż obok biblijnych praktyk jak: modlitwa, czytanie Słowa Bożego, usługiwanie, okazywanie braterskiej miłości, post itp. zaczynają pojawiać się praktyki, które tak naprawdę nie mają swojego źródła w Biblii. Formacja Duchowa będzie więc pewnym ruchem, który stworzył platformę poprzez, którą mieszanina różnych praktyk i doświadczeń duchowych, wchodzi do Kościoła. Liderzy Ruchu Formacji Duchowej podkreślają znaczenie wielu subiektywnych doświadczeń duchowych mających swoje źródło w mistycyzmie. Tak naprawdę wiele praktyk zostało zaczerpniętych z katolicyzmu, New Age czy też religii Wschodu, a później zostały przekształcone w biblijną terminologię i udostępnione niczego nieświadomym chrześcijanom, jako praktyki umożliwiające ich duchowy wzrost. Niestety, subiektywne doświadczanie duchowości, która jest daleka od biblijnej prawdy, może mieć katastrofalne skutki w życiu człowieka wierzącego. Duchowy wzrost jest oczywistą konsekwencją trwania w Chrystusie i działania Ducha Świętego w naszym życiu. Jednakże wszystko musi odbywać się zgodnie ze Słowem Bożym. 

MODLITWA

Zacznijmy zatem od Donalda Whitney’a, starszego wykładowcy Biblijnej Duchowości na Południowym Seminarium Duchownym, który powiedział: „Kościół nowotestamentowy na gruncie modlitwy i studiowania Biblii postawił dwie kolejne „budowle” – Wieczerzę Pańską oraz spotkania w małych (domowych) grupkach. John Wesley wyszczególnił pięć uczynków pobożności (Works of piety) dodając do nich post. Średniowieczni mistycy pisali o dziewięciu duchowych praktykach skupionych wokół trzech doświadczeń: oczyszczenia z grzechów, oświecenia ducha i jedności/komunii z Bogiem. Następnie, coroczny Zjazd w Keswick (the Keswick Convention, w Anglii, w hrabstwie Cumbria) wypracował podejście do praktycznej świętości, które obejmowało pięć różnych religijnych praktyk. Dziś, w książce „Celebration of Discipline” Richard Foster wymienia dwanaście praktyk – z których każda jest istotna dla współczesnego chrześcijanina. Jednakże nie zważając na to, które z tych wielu różnorodnych religijnych praktyk będziemy stosować, okażą się one puste i bezskuteczne bez tych dwóch, niejako fundamentów z Emmaus – modlitwy i czytania Biblii”.

Whitney bardzo wyraźnie podkreślił istotę modlitwy i czytania Słowa Bożego we wszystkich praktykach i dyscyplinach życia duchowego. Zapoznając się z twórczością autorów identyfikowanych z Ruchem Formacji Duchowej, mamy wrażenie, że ogromny nacisk kładą oni szczególnie na modlitwę. Miejsce modlitwy w życiu każdego dziecka Bożego jest bezsporne. Modlimy się nie dlatego ażeby zdobyć jakąś tajemną wiedzę, która jest zarezerwowana tylko dla nielicznych. Modlimy się dlatego, że Bóg powiedział abyśmy to robili. Modlitwa jest niezasłużonym przywilejem chrześcijanina. To jest wielka łaska, że możemy się modlić do Boga. Dzięki Krzyżowi Chrystusa otrzymaliśmy Ducha usynowienia przez którego możemy wołać: Abba Ojcze! (Rz 8,15). Nie dla wszystkich ludzi Bóg jest Ojcem. Nie wszyscy, którzy dziś wołają "Ojcze nasz" mają prawo do tego. Każda nasza modlitwa oparta jest na łasce Boga. Chrystus jest naszym Arcykapłanem. Wstawia się za nami przed tronem Boga Ojca, a Duch Święty nieustannie wspiera nas w naszych modlitwach (Rz 8,26). To jest rzeczywistość modlitwy w życiu dziecka Bożego. Modlitwa była integralną częścią nie tylko życia, ale i służby pierwszego Kościoła. Sami apostołowie będąc świadkami potężnego życia modlitwy Pana Jezusa Chrystusa, mieli świadomość jej ważności (zob. Dz 6,1-4). Modlitwa towarzyszyła nieustannie również apostołowi Pawłowi, gdy wstawiał się za Kościołem (zob Ef 1,16; 1Tes 1,2; 2Tm 1,3 itd). Czytając Biblię czy też historię Kościoła, można stwierdzić, że pierwszy Kościół był z pewnością Kościołem modlącym się. 

Biblia nie daje nam informacji ile czasu powinniśmy spędzać na modlitwie, nie mówi nic na temat pozycji, którą należy przyjmować, nie wspomina nic o oddechu czy też o skupieniu naszych myśli na określonym elemencie otaczającej nas rzeczywistości. Nauka biblijna wyraźnie wskazuje nam ogólną potrzebę modlitwy osobistej oraz grupowej. Informuje nas, że nie jest rzeczą możliwą, aby być chrześcijaninem i nie posiadać społeczności z Bogiem w modlitwie. Mamy modlić się, aby oddawać Bogu chwałę, przedstawiać Mu swoje prośby i wyznawać grzechy. To wszystko dzieje się poprzez modlitwę. To co my będziemy nazywać "biblijną modlitwą" wygląda następująco: dziecko Boże przychodzi do Boga Ojca w wierze, poprzez pośrednictwo i służbę Jezusa Chrystusa, w mocy Ducha Świętego, by przekazać Bogu swoje uwielbienie, dziękczynienie, błagania, prośby i wyznawanie grzechów. Liderzy Formacji Duchowej czy też zwolennicy praktyk mistycznych w kościołach ewangelicznych, nigdy w rozmowie z wami nie zakwestionują tego wzoru modlitwy. Jednakże to jak ich "modlitwa" wygląda w praktyce, przeważnie różni się od biblijnego wzorca.

Jako dzieci Boże musimy dojść do takiego momentu w swoim życiu, w którym zrozumiemy, że bez Jezusa Chrystusa nic nie możemy uczynić (J 15,5). Musimy zostawić naszą samowystarczalność i jako bezradne dzieci zwrócić się do Boga z wiarą, że On będzie działał przez nas. Ma to zastosowanie do całego życia chrześcijanina jak i życia Kościoła. W momencie gdy Kościół odchodzi od polegania na Bogu, wtedy zaczynają się problemy. Podobnie jest w życiu modlitewnym, w którym jesteśmy całkowicie uzależnieni od Boga. I właśnie wtedy, kiedy jak dzieci przyjdziemy do Boga jako do naszego Ojca, możemy zrozumieć, że biblijna modlitwa to nasza rozmowa z Bogiem.

Do tego momentu skupiliśmy się na tym czym jest Ruch Formacji Duchowej a także przedstawiliśmy podstawowe informacji o biblijnej modlitwie. To wprowadzenie miało na celu zbudowanie fundamentu dla dalszych rozważań, a przede wszystkim umożliwić nam znalezienie odpowiedzi na pytania: Czym jest modlitwa kontemplacyjna? Jak jest ona praktykowana? Jaki jest jej cel? Jakie pochodzenie? A przede wszystkim, dlaczego podkreślanie niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą Ruch Formacji Duchowej, jest tak istotną kwestią dla Kościoła Pana Jezusa Chrystusa. 

CZYM JEST MODLITWA KONTEMPLACYJNA?

Pojawienie się początków modlitwy kontemplacyjnej możemy odnaleźć już u Jana Kasjana, żyjącego w IV wieku mnicha, teologa, ascety. To właśnie on stworzył podstawy, z których czerpał m.in. Ignacy Loyola. Sam Kasjan był pod ogromnym wpływem Ojców Pustyni, od których nabrał przekonania, że anachoretyzm (forma religijności polegająca na udaniu się w odosobnienie, aby spędzić ascetyczne życie w samotności poświęcając je modlitwie, kontemplacji i umartwianiu) jest najwyższą formą życia chrześcijańskiego. 

Larry Crabb (psycholog, pisarz, nauczyciel biblijny, w Polsce ukazała się jego książka pt. "Jeśli chcesz zmiany zacznij od swojego wnętrza") w książce "The PAPA Prayer", przedstawia  modlitwę w następujący sposób: „[Biblijne] modlenie się do Boga jest niczym pisanie e-maila do nigdy nie spotkanego krewnego, mieszkającego w miejscu, w którym nigdy nie byłeś. W przesyłce zwrotnej (ubarwiając powyższą analogię) krewny ten nigdy nie wysyła zdjęcia przedstawiającego siebie, swój dom lub działkę, a treść jego listu, zaadresowanego po prostu „Kochani krewni”, jest zawsze bardzo ogólna, niczym listy otrzymywane co roku na Święta. Jego e-maile nigdy nie przychodzą wyłącznie do ciebie, a tym samym nigdy nie jesteś ich jedynym adresatem. On nigdy nie dzwoni. I Ty też nie możesz do niego zadzwonić. Po prostu nie ma telefonu.”

Crabb przeciwstawia tej bezosobowej modlitwie (jaką według niego znajdujemy w Biblii) jej kontemplacyjną formę, którą nazywa „modlitwą PAPA”, czyniąc przy tym obietnicę wszystkim, którzy będą ją stosować: „Obiecuję wam, że Papa będzie do was mówił. On [Papa – przyp. tłum.] kocha dobrą rozmowę.” Kto nie byłby zainteresowany taką propozycją?

Czym właściwie jest modlitwa kontemplacyjna? Richard Foster w pierwszym wydaniu (1978r.) książki "Dyscypliny życia duchowego" ("Celebration of Discipline") napisał: „Chrześcijańska medytacja jest próbą oczyszczenia umysłu, zrobienia w nim miejsca w tym celu, by go ponownie wypełnić”. Powstaje pytanie czym mamy wypełnić swój umysł? W religiach Wschodu medytacja ma oczyścić nasz umysł, aby zjednoczyć nas ze wszechświatem. W przypadku chrześcijańskiego mistycyzmu jednostka oczyszcza swój umysł, aby doświadczyć spotkania z Bogiem. Na potwierdzenie tego Foster pisze: „Modlić się to znaczy opaść z umysłu do serca i takim stanąć przed obliczem Boga, zawsze obecnego, wszystko widzącego, mieszkającego w tobie i wszystko widzącego w tobie". Możemy się tylko domyślać co Foster ma na myśli. Rozważając tematykę mistycyzmu kontemplacyjnego spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Ostatecznym celem każdego mistyka, niezależnie od religii czy też wyznania, jest zjednoczenie się z Bogiem (albo bogami, wszechświatem, mocą, siłą itp), które staje się możliwe poprzez modlitwę kontemplacyjną. Te doświadczenia duchowe są przeżywane głęboko w duszach wierzących.  Teresa z Ávili wypowiedziała takie oto słowa: „Jako że nie mogłam odzwierciedlić tego, co pojmuję rozumem, poradziłam sobie z tym przez stworzenie obrazu Chrystusa we mnie". Jej również przypisuje się to zdanie: „Żyj w samotności a spotkasz Go w sobie”.

Dzięki modlitwie kontemplacyjnej człowiek powinien oczyścić swój umysł, a następnie wypełnić go biblijną treścią (słowa, wersety, wizualizacja biblijnych wydarzeń itp), aby w ciszy swojej duszy spotkać się z Bogiem. Dobitniej określił to Foster, który zalecił nam, abyśmy: „Żyli w nieustannej, wewnętrznej i pełnej zasłuchania ciszy, aby Bóg mógł być źródłem naszych słów i działań". Dla wielu cielesnych chrześcijan szukających wrażeń oraz doświadczeń duchowych, brzmi to niezwykle atrakcyjnie. A kwestia biblijnego uzasadnienia przestaje mieć priorytetowe znaczenie.

Modlitwa kontemplacyjna tak naprawdę wyklucza potrzebę nowego narodzenia. Wychodzi z założenia, że "człowiek jest dobry". Zwolennicy modlitwy kontemplacyjnej twierdzą, że człowiek posiada w sobie boskie centrum i że wszyscy (a nie tylko chrześcijanie i to tylko i wyłącznie przez Chrystusa) mogą odnaleźć Boga w ten sposób. 

CELE

Podstawowym celem modlitwy kontemplacyjnej jest doświadczenie Boga w niewytłumaczalny sposób. Ruth Haley Barton, dobrze znana w kręgach Formacji Duchowej, a niegdyś zatrudniona w Willow Creek Community Church stwierdza, że modlitwa kontemplacyjna jest wyższym poziomem intymności, który przenosi nas z obszaru komunikacji, z nieodłącznymi dla niego słowami i koncepcjami, do obszaru zjednoczenia, w którym nie ma żadnych słów. A jeśli nawet się pojawiają to zostają zredukowane do najprostszych, wewnętrznych emocji. Barton jednocześnie nadaje modlitwie kontemplacyjnej pewien wymiar erotyczno - romantycznej relacji, która ma rzekomo łączyć wierzącego z Bogiem. Pisze: „Jest wiele określeń pretendujących do właściwego oddania tej dynamiki – cicha modlitwa, modlitwa skupiona na tym, co wewnętrzne, modlitwa kontemplacyjna, modlitwa wewnętrzna, modlitwa serca. Mimo że każde z tych określeń zawiera pewien niuans, subtelną różnicę, to jednak wszystkie próbują wyrazić to samo: posunięcie w obszarze, w którym nie ma już słów, w kierunku intymności, która nie wymaga żadnych słów. To ten rodzaj intymności, który doświadczają kochankowie, gdy oddają się sobie nawzajem”. 

Ten intymny wymiar społeczności z Bogiem odchodzi od biblijnego wzorca relacji dziecka ze swoim Ojcem. Biblijna modlitwa cechuje się ogromną prostotą. Poprzez trwanie w Chrystusie, dziecko Boże przychodzi do Boga Ojca z sercem pełnym wiary i ze szczerością cechującą tak bliską relację. Zwolennicy i promotorzy modlitwy kontemplacyjnej odchodzą od tego wzoru i kierują się w stronę mistycznych przeżyć, których cechą charakterystyczną jest niwelowanie umysłu. To co jest najważniejsze to doświadczenie Boga w sposób niewyobrażalny dla naszego umysłu. Przeżycie doświadczenia wykraczającego poza to o czym mówi Biblia. Doświadczyć obecności Boga w rzeczywistości duchowej - to jest cel modlitwy kontemplacyjnej niezależnie od wyznawanej religii.

Drugim celem modlitwy kontemplacyjnej jest rzeczywiste usłyszenie głosu Boga. Richard Foster, współczesny autorytet dla wszystkich mistyków, poświęcił całą książkę na przekazanie tego punktu widzenia. Tak oto zaczyna się jego książka „Sactuary of the Soul”: „Jezus Chrystus żyje i jest tutaj, by osobiście nauczać swoich ludzi. Nie jest trudno usłyszeć Jego głos; Nie jest trudno zrozumieć Jego słownictwo. Ale nauczyć się słyszeć i dobrze słuchać – to już nie lada zadanie”. Larry Crabb mówi nam, że w modlitwie bardziej chodzi o to, by usłyszeć Boga niż by to On usłyszał nas. To my jesteśmy publicznością. To właśnie ten koncept słyszenia bezpośrednio głosu Boga, głęboko w zakamarkach naszych dusz, a tym samym nawiązania o wiele bardziej intymnej relacji z Nim, wyjaśnia co tak naprawdę przyciąga ludzi do modlitwy kontemplacyjnej. I mimo tego przyciągania, musimy postawić pytanie: Gdzie w Piśmie Świętym jest nauczany ten rodzaj modlitwy? I gdzie, pytamy, w Piśmie jest mowa o tym, że w modlitwie chodzi bardziej o to, by to Bóg mówił do nas, aniżeli my do Niego? 

DUCHOWY PRZEWODNIK

Musimy zadać sobie sprawę z faktu, iż liderzy Ruchu Formacji Duchowej stwierdzają, że aby zagłębić się w sztukę słuchania Boga, potrzebujemy pomocy duchowego przewodnika. Z ich nauczań wyraźnie wynika, że pozostawieni sami sobie nigdy nie będziemy w stanie zgłębić sztuki słuchania Boga, a w konsekwencji będziemy mieli braki w duchowym rozwoju. To wyjaśnia dlaczego liderzy Formacji Duchowej tak często odnoszą się w swoich pracach do katolickich mistrzów duchowych. Foster w swojej książce "Dyscypliny życia duchowego" stwierdza, że brak pomocy duchowego przewodnika jest ogromną tragedią. Jako przykład wskazuje życie Ojców Pustyni czy też średniowiecznych cystersów - katolicki zakon monastyczny, od którego powstał zakon trapistów. Książka Fostera jest mieszaniną prawdy i błędu. Z jednej strony przyznaje on, że "sama Biblia jest duchowym przewodnikiem, ponieważ gdy ją czytamy w modlitwie, jesteśmy coraz bardziej kształtowani na obraz Chrystusa", a z drugiej strony cytuje Tomasza Mertona, który stwierdził, że duchowe przewodnictwo jest czymś w rodzaju "duchowego ojca, który zrodził doskonałe życie w duszy swojego ucznia po pierwsze przez swoje nauczanie, ale także przez swoje modlitwy, swoją świętość i swój przykład. On był rodzajem sakramentu obecności Pana w społeczności Kościoła".
Praktyki kontemplacyjne nie mają swojego źródła w nauce biblijnej, ale u starożytnych Ojców Pustyni i katolickich mistyków. Dlatego też Ruch Formacji Duchowej tak głęboko korzysta z ich dorobku duchowego.

TECHNIKI

Mówiąc o technikach, postawmy pytanie, jak zaczyna się praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej? Kiedy przyjrzymy się praktykom modlitwy kontemplacyjnej w wydaniu ewangelicznych liderów przekonamy się, że techniki używane i promowane przez chrześcijańskich mistyków są właściwie identyczne jak te, które są typowe dla religii Wschodu – buddyzmu, hinduizmu i żydowskiej kabały – a dzięki mediom są i nam znajome poprzez medytację transcendentalną i jogę. Gary Thomas przedstawia nam powszechnie stosowane wskazówki jak zacząć praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej, mając na celu spotkanie Boga w pewien mistyczny sposób: „Wybierz jakieś słowo (np. Jezus albo Ojciec), które będzie skupiało twoją uwagę podczas modlitwy kontemplacyjnej. Powtarzaj to słowo w myślach w określonym czasie (dajmy na to, przez dwadzieścia minut), do momentu aż poczujesz, że twoje serce zaczyna samoistnie powtarzać to słowo, tak naturalnie i mimowolnie jak oddychanie. Ale modlitwa wewnętrzna jest aktem kontemplacji, aktem podczas którego właściwie nic nie robisz; jedynie odpoczywasz w Bożej obecności”.

Tak więc powtarzanie słów lub krótkich wyrażeń, mantra, jest kluczem do tego doświadczenia. Potwierdza to Barton, lecz najpierw wprawia się w odpowiedni nastrój: „Usiądź w wygodnej pozycji, która pozwoli ci pozostać czujnym. Oddychaj głęboko, żeby pozbyć się wszelkich napięć i stać się świadomym Bożej obecności, która jest nawet bliżej ciebie niż twój oddech. Pozwól sobie na kosztowanie z tej Bożej obecności w ciszy przez parę chwil”. Mark Yaconelli, w książce "Downtime", napisanej w celu pomocy młodzieży w rozwijaniu kontemplacyjnego życia, mówi: „Czasami zapraszam studentów do modlitwy prosząc ich by skupili się na tak zwyczajnej i prostej czynności, jaką jest oddychanie… Zamknij oczy i skup się po prostu na oddychaniu… Wyobrażając sobie przy tym, że z każdym wdechem wdychasz Bożą miłość, a wraz z każdym wydechem pozbawiasz się wszelkich rozkojarzeń, napięć, stresów i oporu przed Bogiem.”

Gdy już osiągniesz odpowiedni stan umysłu, jesteś gotowy na mantrę. Barton pisze: „Wybierz swoje ulubione imię lub wizerunek Boga, takie, jakim się teraz do Niego zwracasz, np. Bóg, Jezus, Ojciec, Stwórca, Duch, Oddech Życia, Pan, Pasterz…”. Inny duchowy przewodnik, o. Thomas Keating stwierdza, że tym słowem może być również: miłość, pokój, radość, miłosierdzie, wiara, ufność itp. To duchowe słowo ma być symbolem naszej zgody na obecność Boga i Jego działania w naszym wnętrzu. Sami widzicie, że tak naprawdę nie ma znaczenia jakiego słowa użyjecie. Efekt końcowy będzie taki sam tym bardziej, że zwolennicy modlitwy kontemplacyjnej oznajmiają, że po wybraniu słowa nie możemy go zmienić podczas modlitwy gdyż to oznaczałoby ponowne podjęcie myślenia. Jak więc widzimy racjonalne myślenie nie jest mile widziane podczas praktykowania duchowości kontemplacyjnej.

Co dalej? Richard Foster, sugerując kilkanaście sposobów mówi: „Najlepiej jest mi to osiągnąć, gdy siedzę wyprostowany na krześle, oparty prosto i ze stopami położonymi płasko na podłodze… Ręce położone na kolanach, z wewnętrzną stroną dłoni ku górze – w geście przyjmowania. Czasami dobrze jest zamknąć oczy, by nic nas nie rozpraszało i skupić całą swoją uwagę na Chrystusie. Innym razem, pomocne zdaje się wyobrażanie sobie i rozważanie obrazu Pana albo w tym samym celu patrzenie na jakieś ładne drzewa lub rośliny za oknem".

Brennan Manning, w książce „The Signature of Jesus”, daje te oto wskazówki: “Pierwszym krokiem w wierze jest przestać myśleć o Bogu w modlitwie… Duchowość kontemplacyjna ma w zwyczaju podkreślać potrzebę zmiany w świadomości… Musimy zacząć patrzeć na rzeczywistość w inny sposób… Wybierz jakieś pojedyncze, święte słowo… Powtarzaj to święte słowo powoli, często i “do wewnątrz”. Wstąp do wielkiej ciszy Boga. I samemu, w tej ciszy, wszystkie inne dźwięki ucichną, a głos Boga stanie się słyszalny”.

Najwyraźniej powtarzanie tej mantry wywołuje to, co określiliśmy jako „opróżnienie umysłu”, albo pozwala, by umysł i serce się odłączyły. Z umysłem w swoistym neutralnym położeniu i sercem otwartym na wszelakie doświadczane dźwięki i wizje, w towarzystwie rozbudzonej wyobraźni, osoba wstępuje w mistyczny stan. To ten stan jest tak ceniony przez mistycyzm, a możliwy dzięki modlitwie kontemplacyjnej. Mając to wszystko na myśli, Foster zachęca nas tymi słowy: „Może wydawać się to dziwne dla współczesnego człowieka, ale powinniśmy bez żadnego zawstydzenia zapisać się jako uczniowie do szkoły modlitwy kontemplacyjnej”.

W książce “Sanctuary of the Soul”, Foster oferuje trzy kroki modlitwy kontemplacyjnej: wspomnienie, zobaczenie i słuchanie. Każdy z nich definiuje:

- wspomnienie – pozbycie się wszystkich rozproszeń, nawet tych dobrych, do momentu, aż staniemy się w pełni obecni tam, gdzie jesteśmy. Można to osiągnąć poprzez skupienie się na imieniu, pojedynczym słowie lub pewnej frazie.

- zobaczenie Pana – „wewnętrzne równomierne wpatrywanie się serca na Boga, boskie Centrum… Dusza, wprowadzona do Świętego Miejsca, zostaje unieruchomiona przez to, co widzi” Podczas wykonywania tego kroku, wielu doświadczyło ogromnego gorąca w swoich sercach, inni mówili językami"

- modlitwa słuchania – dopiero w tym momencie Bóg mówi do nas a my cieszymy się z Jego pełnej obecności”

Ostatecznym celem wszystkich tych technik jest doprowadzenie do jedności z Bogiem albo, używając słów Fostera, zapożyczonych z Chmury Niewiedzy (anonimowe dzieło mistyczne z XIV), „kontemplacyjne życie”. Foster wyjaśnia: „Na życie kontemplacyjne, najwyższy poziom, składa się wyłącznie uczenie się życia w obecności Boga. Pojawia się tu pewna ciemność, ale nie jest to ciemność wynikająca z nieobecności, lecz raczej wynikająca z niepełnej wiedzy. Jesteśmy prowadzeni w tą „chmurę” przez miłość i utrzymywani w nich przez wpatrywanie się w samego Boga. Pozbawiamy się każdego innego źródła stymulacji – zmysłowej, intelektualnej, refleksyjnej – by skupić się jedynie na Bogu. Na tym poziomie, wychodzimy nawet poza nasze myślenie o Bogu, po to, by przebywać w Jego obecności bez żadnych myśli lub rozkojarzeń. Oczywiste jest, że nikt w tym życiu nie jest w stanie utrzymać się na tym poziomie koncentracji przez dłuższy czas… Bo naszym powołaniem nie jest omijanie zdarzających się okazji, lecz rozeznanie własnych ograniczeń". 
Uważamy, że powyższy cytat podsumowuje zarówno metody jak i cele kontemplacji. Poprzez różnorodne pozabiblijne techniki, osoba taka przedostaje się do przestrzeni pozbawionej myśli i emocji, starając się doświadczyć Bożej obecności w jakiś niewyjaśniony sposób. Cechą charakterystyczną takiego podejścia będzie całkowity brak umiejętności myślenia krytycznego, a także bezmyślnego przyjmowania przeżytych doświadczeń. Osoba praktykująca modlitwę kontemplacyjną w ten sposób z łatwością może stać się marionetką w rękach złych duchów, a sama będąc przekonana o doświadczaniu niezwykłej społeczności z Bogiem. To jest wielkie oszustwo duchowości kontemplacyjnej. Sam Foster stwierdził, że człowiek praktykujący modlitwę kontemplacyjną powinien modlić się do Boga o ochronę, gdyż jest to niebezpieczna praktyka (R. Foster, Modlitwa 1992, str 155-157).

Za czasów Izajasza ludzie zamiast do Boga zwracali się do czarowników by uzyskać ukryte informacje. Izajasz mówi do nich tymi słowami: „A gdy wam będą mówić: Radźcie się wywoływaczy duchów i czarowników, którzy szepcą i mruczą, to powiedzcie: Czy lud nie ma się radzić swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych? A co dotyczy zakonu i objawienia: Jeżeli tak nie powiedzą, to nie zabłyśnie dla nich jutrzenka” (Iz. 8, 19-20). Nie chcemy oskarżać osób praktykujących modlitwę kontemplacyjną o to, że są czarownikami (czy też szamanami), jednakże zajmując się praktykami kontemplacyjnymi poszukują oni doświadczeń oraz wiedzy niesankcjonowanej przez Pismo. 

Thomas Merton pisał: „Życie kontemplacji… jest życiem Ducha Świętego w najgłębszych zakamarkach naszych dusz. Obowiązek wynikający z kontemplacji sprowadza się do tego, by odrzucić w swoim życiu to, co niegodziwe i trywialne i robić wszystko, co w swojej mocy, by dostosować się do … ukrytych podszeptów Ducha Bożego”. Pomimo, że te słowa brzmią bardzo duchowo to jednak musimy uświadomić sobie, że w momencie gdy chrześcijanie zaczynają szukać "ukrytych podszeptów" bardzo często zaczynają odchodzić od zdrowej nauki Pisma Świętego w kierunku przeżyć i doświadczeń. 

PRZYKŁADY

Wielu ewangelicznych wierzących zwraca się w kierunku Formacji Duchowej i praktyk bezpośrednio związanych ze sferą mistycyzmu. Dla przykładu: Leighton Ford, były ewangelik związany z Billy Grahamem, jest obecnie twardym zwolennikiem Formacji Duchowej. Swoje praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej opisuje w ten sposób: „Mam w zwyczaju siadać rano na ulubionym krześle w moim gabinecie, z filiżanką kawy, z grającą w tle muzyką klasyczną, nie próbując modlić się słowami, lecz raczej czekając i nasłuchując aż Duch Święty wyniesie na powierzchnie słowo od Boga. Po tym mogę jedynie powiedzieć – dziękuję”. 

Tricia McCary Rhodes, korzystając z dorobku Ojców i Matek Pustyni z IV w., zgłębia sztukę „modlitwy oddechu”, która polega na tym, że wybiera się jakąś prostą i płynącą z głębi serca frazę, którą dedykuje się Panu w jednym oddechu… A jak już tylko podejmiemy decyzję co do odpowiedniej frazy, staje się ona naszym zjednoczeniem z Chrystusem przez pewien czas. Niektórzy powtarzają taką modlitwę wiele razy podczas wdychania i wydychania powietrza, wyciszając swoje serce przed Panem. Pisze tak: „W tym konkretnym ćwiczeniu poświęcamy kilka minut na to, by zwolnić swój oddech, równocześnie duchowo wdychając obecność Boga i wydychając wszelki hałas i zgiełk obecny w nas. Wdychamy pokój, który niesie Chrystus a wydychamy napięcie dnia codziennego. Wdychamy oczyszczenie z grzechu a wydychamy winę i potępienie”.

Rhodes tak wspomina swoje pierwsze doświadczenie modlitwy oddechu: „Prawie od razu… usłyszałam słowa – daj mi swoje serce - wiedziałam, że to było to, czego najbardziej potrzebowałam i pragnęłam – odnowienie tęsknoty za ukochanym mojej duszy”.

Najbardziej popularne formy modlitwy kontemplacyjnej korzystają z „Modlitwy Jezusowej”. Mike King, pastor w Jacob’s Well Church in Kansas City, w swojej książce „Presence-centered Youth Ministry", pisze: „W wiekach po zmartwychwstaniu Jezusa, jego wyznawcy poszukiwali sposobów na głębsze obcowanie z Bogiem. Jedną z form modlitwy była modlitwa oddechowa… Najstarsza odmiana tej modlitwy nazwana została Modlitwą Jezusową: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem…”. Pierwszą część – Panie Jezu Chryste, Synu Boży wypowiadaj wraz z wdechem, drugą część – zmiłuj się nade mną grzesznikiem – wydychając powietrze.”

Nieco bardziej obszerny przykład wyszedł spod pióra Ruth Barton, która przewodniczyła na rekolekcjach dotyczących przywództwa: „Ostatnio nasza wspólnota przywódców udała się na medytację w celu usłyszenia Bożych wskazówek… Tego samego dnia jeden człowiek, który słyszał o naszej decyzji (dotyczącej pewnej rzeczy) miał przeświadczenie, że Bóg mu powiedział – „Możesz im w tym pomóc!”. Dowiedziawszy się ile kosztuje wynajem przestrzeni biurowej, odczuli instynktownie Bożą namowę do przeznaczenia potrzebnych funduszy na wynajęcie tej przestrzeni przez rok… [W odpowiedzi, Barton] doświadczyła Boga mówiącego bardzo wyraźnie: „Ty nie wiesz, co przyszłość tobie przyniesie, ale Ja to wiem, i wiem też co będzie ci potrzebne w przyszłości. I dlatego ci to daję”. [Następnie usłyszała Boga pytającego] – Co się robi z darami? – Otrzymuje się je – odpowiedziałam. Usłyszałam Boga mówiącego: „Przestań lgnąć i zaborczo łapać, a jedynie otrzymaj to, co ci daję i na tym buduj swoje duszpasterstwo”.

Profesor Bruce Demarest zwraca uwagę swoich czytelników na dwóch post-reformacyjnych mistyków, w celu zilustrowania bogactwa życia kontemplacyjnego. Pierwszym z nich jest kontrreformacyjna zakonnica Teresa z Ávili, której „klasyczna” książka „Interior Castle” (Zamek Wewnętrzny) jest właściwie niezrozumiałym opisem mistycznej fantazji, którą to tak uwielbiają uczniowie Formacji Duchowej. W odpowiedzi na stwierdzenia Demaresta, pastor Gary Giley pisze: "Ja po przeczytaniu tej książki szczerze wątpię w to, by jej czytelnicy mieli jakiekolwiek pojęcie, o czym ona mówi, gdy opisuje rzekome wizje od Pana, wyszczególniając w nich siedem, jeden po drugim pokoi doświadczeń z Bogiem".
Drugim bohaterem Demaresta jest Tomasz Merton. Jest on obok Richarda Fostera człowiekiem, który wywarł największy wpływ na Ruch Formacji Duchowej. Niestety koniec jego życia pokazuje dokąd prowadzi duchowość kontemplacyjna. Merton stwierdził, że nie widzi żadnej różnicy pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem. Biorąc pod uwagę, że większość liderów Formacji Duchowej (z samym Richardem Fosterem na czele) bogato czerpie ze spuścizny jaką pozostawił Merton, pomimo faktu, że znają koniec jego życia, powinna wzbudzić naszą wątpliwość co do zasadności tych praktyk.

O. THOMAS KEATING I ENERGIA KUNDALINI

Ojciec Thomas Keating jest jednym z założycieli Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej (Contemplative Outreach LTD). Jest również przewodnikiem duchowym tego ruchu, który stanowił ogromny wkład w proces przywrócenia chrześcijaństwu jego kontemplacyjnego wymiaru. Thomas Keating był przewodniczącym organizacji Świątynia Zrozumienia (Temple of Understanding) oraz organizacji Monastyczny Dialog Międzyreligijny (Monastic Interrelogious Dialog). Jedna z guru New Age, Jean Houston stwierdziła, że celem Świątyni Zrozumienia jest utworzenie jednej, światowej religii, poprzez promocję i akceptację jak i poprzez uchwycenie wszystkich religii, wierzeń i rytuałów w jedno. Pokój Medytacji Świątyni Zrozumienia jest znany jako "Sala oświecenia" ("Hall of Illumination) gdzie "Illuminaci, Mistrzowie Wiedzy oraz Nasi Przywódcy będą ćwiczyć nowy humanistyczny kult, aby stworzyć nowy typ mistycyzmu". To czyste neo-pogaństwo, a udział miał w tym jeden z przewodników i mentorów Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej. Dokąd to wszystko prowadzi? Czy to wyraźnie nie pokazuje nam, że mistycyzm jest elementem jednoczącym wszystkie religie światowe?

Kundalini jest to energia, moc duchowa. Oparta jest na okultystycznym systemie czakr, gdzie uniwersalna energia przepływa przez całe ciało człowieka. Kundalini jest to określenie hinduskiej mocy lub siły mistycznej, która leży u podstaw hinduskiej duchowości. W hinduizmie kundalini nazywana jest mocą węża. Do niektórych z objawów należą m.in: 
- uczucie gorąca lub zimna przeszywające kręgosłup,
- bóle w różnych miejscach na całym ciele,
- szybki puls,
- zaburzenia oddychania i pracy serca,
- czułość na dźwięk, światło i zapach,
- mistyczno/religijne doświadczenia,
- ataki niepokoju lub lęku, dezorientacja,
- głęboka depresja,
- zaburzenia koncentracji i pamięci.

Co ciekawe praktyka modlitwy kontemplacyjnej może powodować część z owych objawów jak w przypadku kundalini, które jak czytamy mogą być "konsekwencją rozwiązywania się w nas emocjonalnych węzłów, które istnieją w naszym ciele". Thomas Keating napisał wstęp do książki Philipa St. Romaina, "Energia Kundalini a duchowość chrześcijańska" (Kundalini Energy and Christian Spirituality), gdzie stwierdził, że kundalini jest tym samym co chrześcijańska kontemplacja. Powiedział, że ponieważ energia kundalini jest dziś obecna w życiu wielu ludzi poświęconych modlitwie kontemplacyjnej, ta książka będzie ważnym wkładem do odnowienia tradycji kontemplacyjnej w chrześcijaństwie. Stwierdził również, że będzie ona pocieszeniem dla ludzi, którzy doświadczyli objawów fizycznych wynikających z przebudzenia kundalini w trakcie swoich podróży duchowych.
Keating uzasadnia również konieczność istnienia "duchowych kierowników" (Spiritual Directors International SDI - interduchowa wspólnota ludzi oddana kierownictwu duchowemu całego świata) ponieważ jest to konieczne z uwagi na potężny i niebezpieczny charakter kundalini. Czy świadomość obecności kundalini w modlitwie kontemplacyjnej nie powinna przekonać nawet najbardziej sceptycznych chrześcijan?

BEDE GRIFFITHS, CZARNA MADDONA I RELIGIE WSCHODU

Warto zwrócić również uwagę na Alana Richarda "Bede" Griffiths'a znanego również jako Swami Dayananda. Był on benedyktyńskim mnichem pochodzenie brytyjskiego, żyjącym w południowych Indiach. Był autorem książek poświęconych dialogu między chrześcijaństwem a hinduizmem. Kim Nataraja, która kieruje Szkołą Medytacji Chrześcijańskiej, jest również założycielem towarzystwa Bede Griffiths Sangha. Po przyjęciu święceń kapłańskich przeniósł się do Indii gdzie stał się hinduskim mnichem. Wędrując po Indiach w pomarańczowej szacie, przyjął imię Swami Dayananda. Regularnie uprawiał jogę i nie jadał mięsa. Przyjmując koncepcję hinduskiego powiązania i jedności wszystkiego z Bogiem stał się ofiarą demonicznej duchowości stojącej za religiami Wschodu.

Warto tutaj wspomnieć Swami z uwagi na fakt, że kontemplacja była podstawowym elementem jego życia. Sam stwierdził, że kontemplacja powinna być celem każdego człowieka. W procesie kontemplacji skupiał się na transcendencji Boga, ale także doświadczał bolesnych skutków samopoznania swojego własnego ja. Jego biografia wspomina również, że nierozłącznym elementem w jego życiu towarzyszącym praktykom kontemplacyjnym była również Eucharystia. 

Pod koniec swojego życia stwierdził, że miłość jest podstawową zasadą całego wszechświata. Widział Boga w ziemi, w drzewach, w górach. Doprowadziło go to do przekonania, że nie ma absolutnego dobra lub zła w tym świecie. 

Ciekawe są również jego myśli dotyczące zjednoczenia chrześcijaństwa. Jego zdaniem chrześcijaństwo musi przezwyciężyć ograniczenia zachodniego umysłu i otworzyć się na bogactwo religijnego doświadczenia Wschodu. Twierdził, że zasadą przyszłej jedności jest zaakceptowanie różnorodności nie tylko w duchowości, ale także doktrynie i dogmatyce. Jest to możliwe poprzez odrzucenie racjonalistycznej ideologii Zachodu i otwarcie się na intuicyjność prawdy zawartej nie tylko w Biblii, ale i w kulturach i religiach Wschodu. Swami Dayananda stwierdził, że: "Chrześcijanie nie mają monopolu na prawdę. Wszyscy jesteśmy pielgrzymami w poszukiwaniu Prawdy. Musimy zauważyć, że Prawda zawsze pozostanie poza zasięgiem naszego pojmowania". To nie jest chrześcijaństwo. 

Bede przyjął również herezje uniwersalizmu twierdząc, że Chrystus umarł za wszystkich ludzi aby doprowadzić ich do społeczności z Bogiem i nie ważne czy jesteś ateistą, agnostykiem czy też wyznawcą jakiejkolwiek religii. Pod koniec swojego życia zaczął wierzyć w realność "bogini matki". Wielokrotnie w swoich rozważaniach odnosił się do Czarnej Madonny, która symbolizowała dla niego "czarną moc ukrytą w łonie matki". Bede pisał również, że czuł nieodpartą konieczność "oddania się tej matce, przytłoczony przez miłość". Podobne doświadczenia miała popularna amerykańska pisarka Sue Monk Kidd, która podczas jednej ze swoich podróży kontemplacyjnych, zakochała się w kulcie "bogini" po czym zapałała szczególną sympatią w kierunku Czarnej Madonny. Powracający do Kościoła Katolickiego Ulf Ekman również w jednym z wywiadów potwierdzał "odkrycie na nowo roli Maryi". Roger Oakland zdecydowanie stwierdza, że ta "Maria" będzie istotnym czynnikiem w procesie zaprowadzenia jedności pomiędzy wyznawcami wszystkich religii na rzecz pokoju. Czy to przypadkiem nie jest konsekwencją faktu, że idea "Królowej Niebios" została zaczerpnięta z babilońskiego pogaństwa?

Na początku artykułu wspomnieliśmy Kim Nataraja, kierowniczkę Szkoły Medytacji Chrześcijańskiej. Jest ona również autorką książki "Tańcząc z własnym cieniem". Jak sama przyznaje jej podróż zaczęła się od chrześcijaństwa, a później wiodła przez mądrość Wschodu: hinduizm, buddyzm, taoizm i zen, aż w końcu wróciła do chrześcijaństwa. Poprzez połączenie Modlitwy Pańskiej, hinduskiej medytacji i kontroli oddechu doszła do tzw. chrześcijańskiej mantry. Jej książka jest klasyczną pozycją New Age i nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Dlatego też i cała jej służba jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co znajdziemy w Słowie Bożym.

DUCHOWOŚĆ KONTEMPLACYJNA A PROGRAM NOWEJ EWANGELIZACJI

Możemy zauważyć integralny związek duchowości kontemplacyjnej z projektem nowej ewangelizacji. Ray Yungen stwierdził, że zawsze był zdezorientowany co do rzeczywistego charakteru duchowości kontemplacyjnej w Kościele Katolickim. Jednakże kiedy przeczytał, że kontemplacyjne praktyki mistyczne nie tylko posiadają aprobatę hierarchów watykańskich, ale również stanowią źródło ekspansji Kościoła Katolickiego, jego wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.

Roger Oakland twierdził, że Program Nowej Ewangelizacji będzie używać adoracji eucharystycznej, aby rozbudzić eucharystyczny podziw, a coraz więcej osób będzie przyciąganych do eucharystycznego Chrystusa przez osobiste doświadczenia. Chrześcijaństwo oparte na doświadczeniach nie znajdujących oparcia w Biblii stanowi jeden z najbardziej skutecznych sposobów sprowadzenia ludzi na manowce. Jeśli Nowa Ewangelizacja odsyła ludzi do eucharystycznego Chrystusa związanego z głębokimi doświadczeniami i przeżyciami w tym: uzdrowieniami, zjawiskami nadprzyrodzonymi, znakami oraz cudami, to ma potencjał, aby przynieść olbrzymich rozmiarów urojenie.

Zastanawiacie w jaki sposób to wszystko ma się wydarzyć? Poprzez stopniowe wprowadzanie mistycyzmu katolickiego do kościołów ewangelicznych. Nieuchronną konsekwencją zaangażowania w duchowość kontemplacyjną jest zwrócenie swojego wzroku w kierunku Watykanu. W historii Kościoła wielu biblijnie wierzących chrześcijan było torturowanych i zabijanych z powodu faktu, iż nie chcieli uznać i przyjąć eucharystycznego Chrystusa Kościoła Katolickiego. Ci z nas, którzy uważają, że te wydarzenia to tylko relikt przeszłości oszukują samych siebie. Celem Kościoła Katolickiego jest ustanowienie panowania eucharystycznego Chrystusa, a narzędziem do osiągnięcia tego celu jest duchowość kontemplacyjna.

Antonio Canizares, katolicki prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów powiedział wprost, że: „Nie będzie nowej ewangelizacji bez Adoracji”. Adoracji czyli oddawania czci Bogu obecnemu w Najświętszym Sakramencie wystawionym w monstrancji. 

ZAKOŃCZENIE

Formacja Duchowa dąży do wciągnięcia ewangelicznych chrześcijan w starożytne praktyki kontemplacyjne. Możemy dojść do przekonania, że mistycy są gotowi zaryzykować wejście w odmienne stany świadomości w celu doświadczenia obecności Boga. To nie jest praktyka biblijna. W momencie kiedy mistycyzm zajmie centralne miejsce w naszym życiu, Biblia automatycznie stanie się tylko dodatkiem uzupełniającym. Nie będzie stanowiła wyznacznika wszelkiej prawdy. Nie możemy pozostać obojętni na fakt, że liderzy Formacji Duchowej budują swoje praktyki oraz nauki na religiach Wschodu. Nie lekceważmy faktu, że heretycy pokroju Tomasza Mertona, którzy wyparli się ewangelii Jezusa Chrystusa, są autorytetami dla liderów Formacji Duchowej. Nie zaprzedajmy się katolickiemu mistycyzmowi gdyż jest to jednoznaczne z porzuceniem Słowa Bożego. 

"Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów, nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów" (1 Kor 10,21). Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że Pan Jezus nigdy nie nauczał swoich uczniów technik osiągnięcia jedności z Bogiem. Zamiast tego wskazywał jednoznacznie na to co my nazywamy dziś ekskluzywnością chrześcijaństwa. Pan Jezus mówił o sobie, że jest jedyną Drogą do Boga (J 14,6). Nie ma innej drogi ani innej możliwości, aby mieć społeczność z prawdziwym i jedynym Bogiem. Ta droga widzie przez krzyż Golgoty. Przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Cała nauka Pana Jezusa jak i Jego apostołów wyraźnie wskazuje nam na bezradność ludzkich wysiłków w poszukiwaniu Boga własnymi sposobami. Ruch Formacji Duchowej opiera się na fałszywych przesłankach, poprzez co dochodzi do fałszywych wniosków. Niestety, wnioski te mogą mieć tragiczny koniec dla wielu ludzi.

Mistyka kontemplacyjna nie jest niczym innym jak szatańskim planem zwiedzenia ludzi poprzez zaoferowanie im mistycznych doświadczeń Bożej obecności. Jest to oszustwo, dzięki któremu nieodrodzeni ludzie będą podążać prostą drogą do piekła, pomimo przeświadczenia o nieustannym, prawdziwym kontakcie z żywym Bogiem.











piątek, 15 sierpnia 2014

Mistycyzm. Część 1

piątek, sierpnia 15, 2014 0 Comments
Obserwując to co dziś dzieje się w Kościele nietrudno zauważyć pewnej niepokojącej tendencji. Poprzez ekumeniczne trendy oraz Nowopowstający Kościół, do wspólnot ewangelicznych zaczynają przedzierać się starożytne praktyki mistyczno - monastyczne zaczerpnięte z tradycji Kościoła Katolickiego. To zjawisko w ostatnich latach przybiera na sile. Jakie są źródła mistyki katolickiej? Dlaczego duchowość kontemplacyjna staje się nową drogą do osiągnięcia społeczności z Bogiem? Czy ewangeliczni autorzy, jak popularny Richard Foster, przekazują nam całą biblijną prawdę? Uważamy, że są to bardzo ważne pytania dlatego też w niniejszym artykule postaramy się znaleźć na nie odpowiedź.

Na samym początku naszych rozważań musimy uzmysłowić sobie, że mistycyzm jest w całkowitej opozycji wobec reformacyjnej zasady Sola Scriptura (tylko Pismo). Ten fakt powinien spowodować w nas głębokie zaniepokojenie omawianym tematem. Podobnie, powinien stanowić ostrzeżenie, gdyż mistycyzm stara się wszelkimi dostępnymi środkami wejść do kościołów ewangelicznych. 

Okultystyczne techniki mistycyzmu katolickiego można spotkać w wielu obszarach Kościoła, który niegdyś był Kościołem Pana Jezusa Chrystusa. Zaczynając od Richarda Fostera i jego ekumenicznej organizacji Renovare, a kończąc na fałszywym nauczycielu jakim jest Rick Warren, elementy rzymskokatolickich rytuałów mających rzekomo doprowadzić nas do Boga, są rozpowszechniane i sprzedawane niczego nieświadomym chrześcijanom. 

Część katolickich praktyk kontemplacyjnych oraz średniowiecznych dyscyplin klasztornych znajdziecie w czymś, co dziś określane jest przez przywódców ewangelicznych jako "Formacja duchowa". Katolicki mistycyzm tak naprawdę niczym nie różni się od praktyk które znajdziemy w religiach Wschodu. Jest subiektywnym przeżyciem danego człowieka, który poprzez doświadczenie (z pominięciem ludzkiego rozumu) stara się poznać Boga. 

W dzisiejszym szalonym, postmodernistycznym świecie, wypełnionym synkretyzmem i ekumenizmem, chrześcijanie, których życie niegdyś zbudowane było na biblijnych podstawach XVI wiecznej reformacji, dziś ulegają wielkiemu złudzeniu, które wprowadza ich w obszary tajemniczej mistyki. Wielu wierzących daje się przekonać, że istnieje pewien rodzaj mistycyzmu, który nie ma swoich korzeni w pogaństwie, ale w chrześcijaństwie. W dodatku pewne praktyki są rzekomo niezbędne do trwania w społeczności z Bogiem. Sola Scriptura (tylko Pismo) jednoznacznie stwierdza, że Biblia jest jedynym nieomylnym autorytetem w sprawach wiary chrześcijańskiej i że tylko Pismo Święte zawiera całą wiedzę niezbędną do zbawienia człowieka.

Chrześcijańscy mistycy twierdzą, że Biblia nie jest wystarczającym objawieniem Boga i w związku z tym musimy w ciszy czekać na „nowe rzeczy” od Pana. Problem w tym, że nie uznający Biblii hinduiści, buddyści i wyznawcy innych religii pogańskich mogą powiedzieć dokładnie to samo.

Dlaczego mistycyzm jest w centrum tak wielu fałszywych religii? Być może jest tak dlatego, że stanowi sfałszowany obraz działania Ducha Świętego. Duch Święty jest obecny w każdym nowonarodzonym chrześcijaninie. Duch Święty przekonuje nas o grzechu, jest naszym nauczycielem oraz światłem, które umożliwia nam poznanie Słowa Bożego. Wszystkie fałszywe wierzenia religijne nie mają (i mieć nie mogą!) takiej obecności Ducha Świętego. I tutaj pojawia się nasz przeciwnik diabeł. Musi on stworzyć coś, co będzie fałszywym doświadczeniem przeżywania Bożej obecności. Sam Thomas Merton, katolicki mistyk, stwierdził, że modlitwy buddyjskich mnichów są dokładnie takie same jak jego.

Medytacja jest uniwersalną dyscypliną duchową, którą można spotkać we wszystkich religiach. Medytacja jest jedną z najczęściej wykorzystywanych praktyk w mistycyzmie. Polega ona na powtarzaniu specjalnych słów, fraz koncentrując się jednocześnie na oddechu. Taki stan ma nam umożliwić opróżnienie umysłu. W stanie odmiennej świadomości osoba jest nadal przytomna, ale jej granice myślenia krytycznego zostały znacząco obniżone. Medytacja jest bardzo kuszącą praktyką, gdyż pozornie generuje ona nadprzyrodzone doświadczenia, które mogą wykreować w naszym umyśle rzeczywistość realnego spotkania z „Bogiem”. Nie zapominajmy jednak, że Szatan potrafi przybierać postać anioła światłości (2 Kor 11,14) i może z łatwością zwodzić ludzi, podając się nawet za samego Jezusa. Szatan odciąga dziś chrześcijan od Słowa Bożego dając im w zamian mistyczne doświadczenia, które dla cielesnego człowieka mają o wiele większą wartość aniżeli Słowo Boże.

MEDYTACJA RICHARDA FOSTERA

W Polsce ogromną popularnością cieszy się książka Richarda Fostera "Dyscypliny życia duchowego". Pozycja ta jest polecana przez wielu pastorów i znajduje się w biblioteczkach zborowych. Wielokrotnie spotykamy się z sytuacjami, w których ewangelicznie wierzący chrześcijanie cytują i polecają książki Richarda Fostera. On sam identyfikowany jest jako kwakier. I pomimo faktu, że środowisko kwakrów nie jest jednolite to jednak w przypadku Richarda Fostera musimy wspomnieć o kilku istotnych faktach.

George Fox, założyciel kwakrów, był przekonany o istnieniu tzw. "wewnętrznego światła", które jest dane wszystkim ludziom (sam Fox twierdził, że otrzymał doktrynę "wewnętrznego światła" bez udziału Pisma Świętego). W praktyce oznacza to opieranie się na swoich uczuciach, wrażeniach, przeżyciach, wizjach i emocjach, a nie na Biblii. Kolejną konsekwencją jest to, że niebiblijna filozofia Foxa utorowała drogę Fosterowi do przyjęcia mistycyzmu katolickiego oraz praktyk duchowych innych religii. Potrzeba osądzania wszystkiego w kontekście nieomylnego Słowa Bożego została usunięta.


Nie chcemy zajmować się recenzowaniem książki Fostera, ale musimy mieć świadomość, że na jego poglądy ogromny wpływ miała Agnes Sanford, która wprowadziła do Kościoła Jezusa Chrystusa wiele pogańskich praktyk. Ona sama twierdziła m.in. że wszyscy jesteśmy częścią Boga, że Bóg jest w przyrodzie i On jest przyrodą. Boga wielokrotnie nazywała "pierwotną Energią" a Jezusa "najdogłębniejszym z psychiatrów". Sam Foster nie ukrywa swoich inspiracji jej pracami. Książki Agnes Sanford pokrywają się z podstawami okultyzmu, a więc również publikacja Fostera winna nas zastanowić. Foster w obronie swojej wersji medytacji wskazuje, że różni się ona od wschodnich praktyk religijnych i w przeciwieństwie do nich medytacja chrześcijańska dąży do wypełnienia umysłu a nie jego opróżnienia. Niestety Foster chce wypełnić nasze umysły osobistymi objawieniami duchowymi. Wszystko co Bóg chciał nam objawić o rzeczywistości duchowej, objawił nam na kartach Biblii. Wszystko inne to pogaństwo. Książki Fostera były, są i najprawdopodobniej będą popularne dlatego, że docelowo mają nas doprowadzić do miejsca spotkania z Bogiem. Osobistej wycieczki do rzeczywistości duchowej, której tak bardzo spragnieni są ludzie żyjący w postmodernistycznym świecie.

W rozdziale poświęconym medytacji, Foster już na samym początku cytuje Karola Junga. Powszechnie wiadomo, że Jung nie był chrześcijaninem. Dla niego Jezus był tylko archetypem odkupiciela, zaspokajającym wspólną wszystkim ludziom potrzebę odkupienia. Rozdział poświęcony medytacji "proponuje nam doświadczalne podejście do duchowej rzeczywistości". Foster radzi nam eksperymentować, a praktyką, która ma nam to umożliwić jest "uświęcanie wyobraźni". W rzeczywistości mówimy o szamańskiej praktyce wizualizacji, która jest potężnym narzędziem wykorzystywanym w okultyzmie. Foster twierdzi, że sam Jezus nauczał używania wyobraźni, podając również przykład św. Teresy z Avila, która stwierdziła: "jako że nie mogłam rozmyślać w oparciu o moje zrozumienie, znalazłam taki sposób, by zobrazować sobie Chrystusa we mnie". Biblia nic nie mówi o tym, że Bóg będzie uświęcał naszą wyobraźnię by "uczyć nas o świecie, którego nie widzimy, o którym niewiele wiemy i który trudno jest nam zrozumieć". 

Najlepszy pogląd Fostera na proces wizualizacji przedstawimy cytując A. Whyte, na którego on sam powołuje się w swoim rozdziale poświęconym formie medytacji: "Z wyobraźnią namaszczoną świętym olejkiem, ponownie otwieramy nasz Nowy Testament. Pewnego razu jesteś właścicielem oberży, innego synem marnotrawnym, innego razu Marią Magdaleną, innego razu Piotrem w krużgankach świątyni. Aż do czasu, kiedy cały Nowy Testament staje się twoją autobiografią". 
Jakby tego było mało, w książce "Celebracja posłuszeństwa" Foster pisze, że za pomocą wizualizacji można się wznieść ponad czas i przestrzeń i wejść do sfery gdzie mieszka Bóg: "W wyobraźni pozwól, by twe ciało duchowe, lśniące światłością, wyszło z ciała fizycznego, w górę, przez chmury, przez stratosferę coraz głębiej w kosmos, aż nie będzie już nic, tylko ciepła obecność przedwiecznego Stwórcy". Foster twierdzi wprost, że to nie jest fantazja czy wyobrażenia, ale rzeczywistość stworzona przez umysł. 

Celem tego opracowania nie jest rozłożenie na czynniki pierwsze teologii Richarda Fostera, lecz apel, żeby nie dać się omamić czemuś co wydaje się być niezwykle pobożne i duchowe. Książka Richarda Fostera "Dyscypliny życia duchowego" zawiera wiele elementów, które mogą ubogacić życie każdego prawdziwego chrześcijanina jak chociażby rozdział poświęcony prostocie życia. Niestety, jak to zwykle jest ze zwiedzeniem, prace tego autora zawierają w sobie domieszkę kłamstwa, która może mieć tragiczne konsekwencje. Kłamstwa, które ma więcej wspólnego z filozofią New Age aniżeli z chrześcijaństwem. 

Sam Foster stwierdza, że wyobraźnia może zostać użyta przez złego, a modlitwa kontemplacyjna może prowadzić do świata demonów. Dlatego Foster zaleca aby przed modlitwą kontemplacyjną, modlić się o ochronę do Boga. To nie jest biblijne. Zapuszczanie się w obszary tajemne może mieć poważne następstwa i żadna modlitwa o ochronę nam nie pomoże. Zabawiając się z demonami musimy mieć świadomość konsekwencji długoterminowych tych praktyk: m.in. niebezpieczne zjawisko kundalini, a także poważne problemy psychiczne i duchowe. 

Wezwanie apostoła Pawła do nieustannej modlitwy (1 Tes 5,17), Foster traktuje jako modlitwę kontemplacyjną. Temat modlitwy kontemplacyjnej zostanie szerzej omówiony w osobnym temacie, w którym wykażemy, że modlitwa kontemplacyjna nie ma nic wspólnego z modlitwą biblijną. Foster powołuje się również na ćwiczenia duchowe Ignacego Loyoli - założyciela zakonu Jezuitów odpowiedzialnego za zamordowanie setek tysięcy biblijnie wierzących chrześcijan. Nie możemy pominąć tego świadectwa historii. Foster promujący katolickich świętych w swoich książkach przeznaczonych dla ewangelicznych chrześcijan, jednocześnie jest wielkim zwolennikiem ekumenicznej jedności z Kościołem Rzymskokatolickim. Czy ewangelicznie wierzący chrześcijanie są aż tak ślepi żeby nie zauważyć tego co się dzieje? 

Foster promuje w swojej książce Karola Junga, który miał swojego przewodnika duchowego Filemona, oraz Ignacego Loyolę, którego ślepe posłuszeństwo papieżowi doprowadziło do wymordowania ogromnej ilości naszych braci i sióstr. Ci ludzie z pewnością doświadczali kontaktów z inną rzeczywistością, ale z pewnością była to rzeczywistość demoniczna. Czy jesteśmy tak naiwni, że będziemy czerpać z doświadczeń duchowych tych ludzi? 

KILKA NAZWISK

Zobaczymy kilku ludzi na których powołuje się Richard Foster w swoich pracach. Wielokrotnie czytamy jakieś książki i spotykamy się z wypowiedziami ludzi, które wydają się być bardzo chrześcijańskie. Ale zachęcamy was do sprawdzania każdego cytowanego autora. Sami osądźcie korzenie nauki Fostera.

Alfons Liguori - włoski duchowny katolicki, założyciel redemptorystów, biskup, kaznodzieja i poeta, święty Kościoła Katolickiego, doktor Kościoła. Był jednym z największych czcicieli Maryi w Kościele Katolickim. Jego książka "Uwielbienia Maryi" jest zwykłym bluźnierstwem w kontekście nauczania Słowa Bożego. Przykładowo: "Tak Maryja umiłowała nas, że Syna Swego jedynego wydała za nas"; "Nadto, jesteśmy dla Maryi dziećmi niezmiernie drogimi, bo nas nabyła kosztem niezmiernych boleści."; "Maryja przy śmierci Jezusa pałała pragnieniem najgorętszym poniesienia wraz z Boskim Synem Swoim śmierci za nas."; "Jakąż wdzięczność winniśmy Maryi, za czyn miłości tak wspaniałomyślnej, to jest za tak niezmiernie wiele Kosztującą Ją ofiarę z życia Jej Syna jedynego, którą uczyniła za nas wszystkich!".
Cała jego praca jest klasycznym bałwochwalstwem a powoływanie się na nią świadczy jedynie o tym, że nie rozumiemy czasów, w których przyszło nam żyć. Czy naprawdę ewangelicznie wierzącym chrześcijanom trzeba wyjaśniać i tłumaczyć dlaczego cytowanie czy budowanie się na czcicielu demonów jest niewłaściwe?

Tomasz Merton - trapista, mnich katolicki wielokrotnie cytowany przez Fostera, który jednak nie wspomniał o tym, że Merton był zwolennikiem dialogu międzyreligijnego. Jego uniwersalizm (cała ludzkość ma dostęp do Boga bez konieczności wiary w Jezusa Chrystusa) przejawiał się w szerokiej akceptacji religii Wschodu. Jego przyjaźń z buddyjskim mistrzem zen doprowadziła do budowania mostów pomiędzy chrześcijaństwem a religiami pogańskimi, bo Merton stwierdził, że widzi rzeczy dosłownie w ten sam sposób jak jego buddyjski przyjaciel. Poprzez swoje kontemplacyjne doświadczenia połączone z pogańską mistyką Merton stał się uniwersalistą. Spróbuj odnaleźć w jego pracach stwierdzenie, że buddyści, hinduiści czy sufici czczą fałszywych bogów i jeśli się nie nawrócą to spędzą całą wieczność w piekle. Stwierdzając, że mnisi wszystkich religii są braćmi, Merton pomija całkowicie Chrystusa. To nie jest chrześcijaństwo. 

Mistrz Eckhart - jego teologię najlepiej zaprezentują jego własne słowa: "Ziarno Boga jest w nas. Jeśli ziemię uprawia roztropny i pracowity rolnik, wzejdzie ono i będzie wzrastać u Bogu, którego ziarnem jest, a zatem każde jego owoce będą miały boską naturę. Z ziarna gruszy wyrastają grusze, z ziaren orzecha –orzechy, a z ziaren Bożych - Bóg"; "Bóg oczekuje od ciebie tylko jednej rzeczy, a mianowicie, abyś opuścił siebie w tym stopniu, w jakim jesteś istotą stworzoną, i abyś pozwolił Bogu być Bogiem w tobie".

Dorothy Day - amerykańska dziennikarka, działaczka społeczna, Służebnica Boża Kościoła Rzymskokatolickiego, zdeklarowana anarchistka. Obecnie trawa jej proces beatyfikacyjny. Kolejna uniwersalistka widząca Chrystusa w każdym człowieku. Jej życie było skupione wokół kwestii moralności, duchowości i polityki społecznej. Nie interesowała ją teologia. Codziennie uczestniczyła w mszy świętej, modliła się różańcem, brała udział w adoracji Eucharystii.

Karl Rahner - teolog niemiecki, duchowny katolicki. Twórca tzw "chrześcijaństwa anonimowego" - możliwość zbawienia bez Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela, bo skoro zbawienie jest tylko w Chrystusie, to w takim razie łaska musi działać w nich [ludziach, którzy nie znają lub odrzucają Chrystusa] w jakiś ukryty, anonimowy sposób. Powstaje tylko pytanie: gdzie to jest w Biblii?

John Main - mnich benedyktyński i ksiądz. Na nowo odkrył naukę medytacji w tekstach wczesnochrześcijańskich mnichów, których nazywa się Ojcami Pustyni. Jego nauczanie kontynuowane jest po dzień dzisiejszy we wciąż powstających na całym świecie grupach Medytacji Chrześcijańskiej (Światowa Wspólnota Medytacji Chrześcijańskiej). Swoją medytację oparł m.in. na nauce Swami Satyanandy z Malajów, który był mistrzem Krija Jogi. Jest to czyste pogaństwo będące obrzydliwością dla Boga. Jego "modlitwa kontemplatywna", tzn. starająca się wyjść poza racjonalne myślenie i różnorodne odczucia, by wejść w obszar ducha, gdzie znaleźć można głęboki spokój umysłu i serca", polega na wypowiadaniu słowa będącego mantrą i przez to wprowadzanie w odmienny stan świadomości. Main jest również autorem stwierdzenia, że współcześni mężczyźni i kobiety utracili wiarę w dobroć natury ludzkiej i wewnętrzną integralność. To właśnie jemu zawdzięczamy przywrócenie metod medytacji Ojców i Matek Pustyni, ale także ich wiarę w wrodzoną dobroć człowieka.

Hildegarda z Bingen -  wizjonerka, mistyczka i uzdrowicielka, reformatorka religijna, święta Kościoła Katolickiego. Od maleńkości miała wizje od Boga, "potwierdzające" herezje katolickie w tym uwielbienie Maryi. 

Martin Marty - luterański pastor, który napisał przedmowę do jednej z książek Fostera. Relatywista zaprzeczający boskiej inspiracji Biblii. Zwolennik aborcji i wyświęcania homoseksualistów.

Harvey Cox - profesor, teolog protestancki zafascynowany ruchem "Hary Kryszna". Powiedział: "Lecz po bliższym zapoznaniu się z ruchem odkryłem, że istota jego nauk jest zdumiewająco bliska podstawowym ideałom religii chrześcijańskiej: proste życie bez pogoni za dobrami doczesnymi, współczucie dla wszystkich stworzeń, solidarność, miłość, radość."

Elizabeth O'Connor - uniwersalistka będąca pod wpływem nauk hinduskiego filozofa Jiddu Krishnamurti. Uważa, że Chrystus zbawił cały świat i nie ma już indywidualnej potrzeby nawrócenia, gdyż wszyscy jesteśmy dziećmi Bożymi. 

Dag Hammarskjold -  szwedzki polityk, dyplomata, ekonomista i prawnik, od 10 kwietnia 1953 do 18 września 1961 sekretarz generalny Organizacji Narodów Zjednoczonych. ONZ nie ma oficjalnej religii czy też kaplicy, ale ma za to stworzoną przez Hammarskjold'a salę medytacji. Pośrodku niej znajduje się kamień poświęcony "bogu, którego człowiek czci pod wieloma imionami i na wiele różnych sposobów". Hammarskjold określił ten pogański kamień jako ołtarz Uniwersalnej Religii - symbol Boga wszechrzeczy.

Pierre Teilhard de Chardin - francuski teolog, filozof, antropolog i paleontolog, jezuita. Nauczał, że Bóg jest świadomością wszechświata, że wszystko jest jednym i rozwija się w kierunku doskonałości. Chardin mówił wiele o Chrystusie, ale jego Chrystus nie jest biblijnym Chrystusem. Z tego to powodu Chardin jest ulubieńcem wyznawców New Age (sam nazywany jest ojcem Nowej Ery).

CZY TO JEST BIBLIJNE?

Poniżej przedstawiamy w wielkim skrócie praktyki, z którymi jeśli jeszcze się nie spotkaliście, to na pewno spotkacie.

Modlitwa głębi - wykorzystuje słowo klucz jak np. "Bóg" albo "miłość" aby wprowadzić nas w "Bożą obecność". Modlitwa głębi ma oswoić nas z "ojczystym językiem Boga jakim jest cisza". Jeden z liderów Nowopowstającego Kościoła, Tony Campolo stwierdził, że w jego przypadku to Jezus jest jego mantrą. Ta praktyka modlitewna skupia się na słuchaniu, relaksie, opróżnianiu umysłu. Musimy mieć świadomość, że słowo jakie wypowiadasz nie ma żadnego znaczenia. Dlatego też to tylko wygląda na biblijną praktykę, ale kompletnie nią nie jest. Modlitwa może wprowadzić cię w stan odmiennej świadomości i otworzyć na demoniczną rzeczywistość duchową. 

Modlitwa Jezusowa - ortodoksyjni mnisi zalecają aby zdanie "Panie Jezu zmiłuj się nade mną" powtarzać od 33 do 100 razy. Ignacy Loyola zalecał w swoich Ćwiczeniach Duchowych łączenie tej modlitwy z rytmem oddechów. Powtarzanie tej samej formuły jako sposób komunikacji z Jezusem wydaje się totalnym nonsensem. Zobacz co Pan Jezus powiedział w Ewangelii Mateusza 6,7. Co ciekawe, chociaż Modlitwa Jezusowa została rozwinięta poprzez Kościoły wschodnie (najprawdopodobniej chodzi tutaj o książkę Opowieści pielgrzyma - anonimowe działo zakorzenione w rosyjskim prawosławiu ukazujące możliwość przebywania w Bożej obecności poprzez nieustanną modlitwę Jezusową), to jej korzenie są wspólne także dla modlitwy różańcowej, która nazywana jest Modlitwą Jezusową Zachodu (papież Paweł VI w adhortacji apostolskiej "Marialis cultus" z 1974r. stwierdził, że różaniec jest modlitwą skierowaną do Chrystusa. Co ciekawe katolickie źródła wyraźnie wskazują, że popularna dziś w kręgach ewangelicznych chrześcijan, modlitwa Jezusowa powstała w tym samym duchowym środowisku co różaniec (monastycyzm Ojców Pustyni z IV wieku). Modlitwa ta ma wymiar ekumeniczny, jest istotnym elementem dialogu międzyreligijnego.

Lectio Divina - "duchowe czytanie", "boskie czytanie" - jest techniką, która wykracza poza normalne studiowanie Słowa Bożego. Metodologia tej techniki jest zbieżna z medytacją transcendentalną. Poznając bliżej tą katolicką praktykę możemy stwierdzić, że podobnie jak cały mistycyzm, atakuje ona suwerenność Pisma Świętego. Poprzez "chrześcijański gnostycyzm" szuka wiedzy tajemnej, której rzekomo ma towarzyszyć "boskie czytanie".

Medytacja ignacjańska - metoda stworzona przez założyciela jezuitów, jest tak naprawdę katolicką wersją okultystycznej wizualizacji. Rozważając narodziny Pana Jezusa masz sobie wyobrazić m.in. odgłosy zwierząt itd. Czy to jest biblijna forma modlitwy? Medytacja ignacjańska jest częścią Ćwiczeń Duchowych stworzonych przez Ignacego Loyolę. Częścią tych praktyk są Rekolekcje Ignacjańskiej na które składa się m.in. medytacja, Eucharystia, Adoracja Najświętszego Sakramentu i rachunek sumienia. Celem rekolekcji jest "zjednoczenie z Miłością - obecną i pracującą w świecie na rzecz realizacji odwiecznego planu Ojca, aby wszyscy stanowili jedno w Bogu, a Bóg w nich".

Labirynt - w sensie historycznym, podobnie jak i wiele innych praktyk katolickich, ma swoje źródło w pogaństwie. W Kościele Katolickim labirynt miał symbolizować m.in. pielgrzymkę do Jerozolimy w czasie kiedy była ona niemożliwa, aby uzyskać odpusty. Modlitwa labiryntu związana jest z etapami oczyszczenia, oświecenia i połączenia. W centralnym punkcie pojawia się oświecenie czyli "połączeniem z Bogiem, twoją Najwyższą mocą albo mocami ozdrowieńczymi działającymi w świecie". Uświęcone symbole feminizmu mają symbolizować Boga jako "jego" lub "ją".

MEDYTACJA = KŁAMSTWO

Medytacja buduje w człowieku fałszywe przekonanie o możliwości wyboru drogi do Boga. Nagle ze wszystkich dróg, chrześcijaństwo musi zostać skreślone. Roszcząc sobie wyłączność dla prawdy, Jezus zamknął wszelkie inne możliwości dotarcia do Boga. Jest to fundament chrześcijaństwa. W przeciwieństwie do tego radykalnego stwierdzenia, buddyzm, hinduizm, wicca  i inne wierzenia pogańskie w dalszym ciągu oferują swoim wyznawcom możliwość doświadczenia „Bożej obecności”. To doświadczenie wydaje się być o wiele bardziej godne zaufania aniżeli słowa znajdujące się na kartach Biblii. Wielką tragedią jest kiedy chrześcijanie idą dokładnie tym samym tokiem rozumowania i zamieniają Słowo Boże na rzecz mistycznych doświadczeń.

MEDYTACJA WYKLUCZA KRZYŻ

Jeśli mogę doświadczyć Boga poprzez medytację, to ofiara Jezusa na krzyżu, dająca przystęp do tronu Ojca nie jest już potrzebna. Co więcej, Jezus był kłamcą twierdząc, że tylko On jest jedyną drogą do Boga. Odkupienie przestaje mieć jakąkolwiek wartość. Skoro poprzez praktykę medytacji mogę doświadczyć Boga, ofiara za grzech nie ma sensu. Jeśli usuniemy Krzyż z chrześcijaństwa to co nam zostanie? Czy naprawdę wierzymy w to, że mistyczne praktyki duchowe mogą zastąpić ofiarę Golgoty?

Jeśli podważymy jakiekolwiek słowo wypowiedziane przez Jezusa, automatycznie stajemy się członkiem fałszywej oblubienicy. Jeśli będę kwestionować albo też dodawać cokolwiek do Słowa Bożego nie jestem już częścią Ciała Chrystusa i żadne doświadczenie namacalnej "Bożej obecności" tego nie zmieni. Jedyną nadzieją jest pokuta i zwrócenie się do Boga w modlitwie z błaganiem o łaskę. 

Medytacja prowadzi wprost do okultystycznego królestwa ciemności. Wykraczając poza Słowo Boże sami siebie narażamy na katastrofalne konsekwencje. Medytacja i inne praktyki mistyczne to nie jest zabawa. Zdecydowana większość chrześcijan nie zdaje sobie sprawy z istoty zagrożenia, a praktyki medytacyjne są sprzedawane w chrześcijańskich opakowaniach niczego nie spodziewającym się wierzącym.

Gdzie dziś są pasterze, których obowiązkiem jest ochrona owiec przed tym kłamstwem?  Obowiązkiem pastorów, braci starszych i innych osób odpowiedzialnych za społeczności jest uświadomienie chrześcijanom czym jest mistycyzm i dlaczego jest ogromnym zagrożeniem dla Kościoła Pana Jezusa Chrystusa.

Poleganie na "wewnętrznym świetle", które rzekomo oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat wprowadza nas w krytyczny obszar będący samym sednem mistycyzmu. Herezja Georga Foxa (zapisy historyczne mówią, że znał on dobrze Słowo Boże a do swoich niebiblijnych przekonań doszedł poprzez przeżycie depresji duchowej spowodowanej obserwacją ludzkiego cierpienia) prowadzi nas do jednego wniosku: skoro "wewnętrzne światło" jest dostępne dla każdego człowieka, to ewangelia Jezusa Chrystusa przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. Uniwersalizm zaczyna wykluczać potrzebę narodzenia się na nowo. A jeśli ujmiemy tę prawdę z ewangelicznego przekazu to co nam pozostaje?
Możliwość budowania Królestwa Bożego ze wszystkimi na ziemi? Świadomość tego, że mamy jednego Ojca? Że do Boga jest wiele dróg i chrześcijaństwo nie może mieć monopolu na prawdę bo przecież w tym nie ma miłości? Wtedy wszystko staje się logiczne. Już wiemy dlaczego Religijne Towarzystwo Przyjaciół (kwakrzy) posiada w swoich szeregach nie tylko chrześcijan ale i buddystów, hinduistów, agnostyków i ateistów. Teraz już wiemy dlaczego najważniejszymi rzeczami są u nich tzw. "świadectwa" (równość, prawość, prostota, prawda i pokój). Te ważne wartości skupiają wokół siebie nie tylko kwakrów, ale także są znamionami cechującymi politykę Watykanu czy też "ewangelię" w wydaniu Ricka Warrena. Zastanawiające jest, że idea "wewnętrznego światła" czy też mistycznej drogi, z której każdy może dotrzeć do Boga, zbliżona jest do herezji Pelagiusza, który odrzucił grzech pierworodny, zastępcze odkupienie i usprawiedliwienie przez wiarę. Ignorowanie konsekwencji upadku pierwszego Adama tak naprawdę jest atakiem na fundamenty chrześcijaństwa i samego Chrystusa.

MISTYKA A EKUMENIZM

Możecie nazywać nas nietolerancyjnymi faryzeuszami, ograniczonymi dewotami religijnymi. Nie ma to dla nas żadnego znaczenia. Widząc to co dziś dzieje się w Kościele nie możemy udawać, że wszystko jest w porządku. Nie mamy w sobie naiwnej postawy pełnej dumy i wyniosłości myśląc, że pewne rzeczy nas nie dotyczą. Niegdyś biblijnie wierzący chrześcijanie twardo stawali po stronie prawdy. Dziś straciło to znaczenie na rzecz fałszywie pojmowanej miłości i tolerancji dla ludzi. Doświadczenia mistyki kontemplacyjnej doskonale wpisują się w nurt powszechnego ekumenizmu. Większość fałszywych religii, które prędzej czy później staną się jednym, posiada praktyki mistyczne które prowadzą do społeczności z „Bogiem”. 

Podobnie i Kościół Katolicki ma bogatą spuściznę duchową zawierającą w sobie szereg praktyk mistycznych. Zastanówmy się więc dlaczego mistyka tak bardzo wdziera się do kościoła ewangelicznego. Może za chwile okaże się, że to właśnie te doświadczenia, a nie Jezus Chrystus będą prowadzić wszystkich ludzi do Boga?

Autorka związana z ruchem New Age, Rosemary Ellen Guiley, umieściła książkę Richarda Fostera poświęconą modlitwie, na liście swoich pozycji obowiązkowych. Alice Bailey uważana przez wielu za matkę ruchu New Age przewidywała, że duchowość New Age nie pójdzie wokół kościoła chrześcijańskiego, ale raczej przez niego. Nazwała to "regeneracją kościołów". Twierdziła, że duchowość New Age nie będzie mogła zaistnieć w pełni do momentu kiedy kościoły chrześcijańskie nie zostaną zakazane lub zniszczone. 

Cytowany przez Fostera, Tilden Edwards powiedział, że modlitwa kontemplacyjna jest "mistycznym strumieniem będącym Zachodnim mostem do duchowości dalekiego Wschodu". Edwards założył Shalem Prayer Institute ekumeniczną organizację chrześcijańską poświęconą wsparciu kontemplacyjnej duchowości. Możecie sami odwiedzić ich stronę internetową i przekonać się czy jej cele powiązane są z ewangelicznym przesłaniem Pana Jezusa.

LISTA PROPAGATORÓW MISTYKI

Poniżej zamieszczamy listę autorów, którzy propagują mistykę w swoich publikacjach. Część z nich znajdziesz w naszym kraju. Nie dajmy się oszukać. Sprawdzajmy wydawców, wydawnictwa. Weryfikuj jakich autorów cytują twoi pastorzy, liderzy czy nauczyciele. Przeglądaj zborową biblioteczkę, obserwuj profile facebookowe - tam dowiesz się o wiele więcej w co wierzy dany pastor czy nauczyciel, aniżeli w niedzielę na nabożeństwie. Naprawdę zachęcamy do badania wszystkiego. Nie dajmy się oszukać. Trzymajmy się tego co prawdziwe!

Rick Warren
Rob Bell
Brian McLaren
Doug Pagitt
Shane Claiborne
Tony Jones
Dallas Willard
Richard Foster
Dan Kimball
Donald Miller
Erwin McManus
Brennan Manning
Laurie Beth Jones
Phyllis Tickle
Ruth Haley Barton
Tony Campolo

OSTRZEŻENIE

Pamiętaj o tym, że poniżej wskazani autorzy (zdecydowana większość z nich była mistykami) nie wierzyli w zbawienie tylko w Jezusie, czcili Marię, oddawali hołd Eucharystii, wierzyli w czyściec, modlili się do zmarłych, uznawali papieża za głowę Kościoła itd. Katolicka mistyka odrzuca Biblię jako wystarczające objawienie Boga i stara się przeniknąć poza rzeczywistość w celu poszukiwania "Bożej obecności". Mistyka otwiera drzwi do demonicznej iluzji. To jest rzeczywistość, która nie powinna być ignorowana. Jako byli katolicy nie potrafimy zrozumieć tego co się dzieje. Zaczynając od Ulfa Ekmana, Billego Grahama, a kończąc na liderach polskiego kościoła ewangelicznego, jesteśmy świadkami masowego odejścia ze światłości do ciemności. Jesteśmy zaskoczeni z jaką łatwością środowiska ewangeliczne kupują katolicki mistycyzm przepełniony magią, czarami i różnego rodzaju praktykami zaczerpniętymi z pogaństwa. 

Z drugiej strony nie powinno nas to wszystko dziwić. Apostazja wzrasta. Obserwując ostatnie wydarzenia możemy mieć wrażenie jakby diabeł starał się przyśpieszyć swój plan zwiedzenia ludzkości. Religia antychrysta zaczyna nabierać kształtu i wyraźnie wskazywać jak będzie wyglądała Jedna Światowa Religia, która w rzeczywistości będzie wytworem diabelskim. Mistycyzm z pewnością stanie się tym co charakteryzować będzie fałszywą oblubienicę. To nie jest zwyczajna moda na wprowadzanie elementów mistycyzmu do kościołów ewangelicznych. Jest to część większego planu. Bądźcie ostrożni bo to wszystko wskazuje, że powrót naszego Pana jest coraz bliższy. 

Richard Foster dążąc do ekumenicznej jedności w Ciele Chrystusa prowadzi ludzi inną drogą. Jego mistyczne przeżycia na pewno doprowadziły go do społeczności ze światem duchowym, jednakże patrząc na duchowy owoc jego życia możemy zastanawiać się czy rzeczywiście było to spotkanie z Bogiem. Jego pisma są mieszaniną prawdy i błędu. Uważajmy na każdego nauczyciela, pastora, pisarza itp, który pochwala, wskazuje lub też propaguje nauki ludzi, którzy odeszli od prawdy Słowa Bożego.

Drogi czytelniku, pozostawiamy pod twoją rozwagę wszystkie przedstawione wiadomości. Zdajemy sobie sprawę, że jest to tylko niewielka część ogromu materiału, którym należy się zająć. Żyjemy w trudnych czasach i nie możemy milczeć kiedy na naszych oczach dochodzi do sprzeniewierzenia ewangelii Jezusa Chrystusa. Wskazani w tym artykule autorzy są niezwykle toksyczni i niebezpieczni. Pamiętajcie, że żadne "wewnętrzne światło" nie może być na równi ze Słowem Bożym. Chcemy was również zachęcić do krytycznego myślenia i badania wszystkiego. Zastanówmy się dlaczego ci wszyscy autorzy (a znaczącą ich część stanowią ludzie, którzy dzisiaj nadają kierunek kościołowi ewangelicznemu i w coraz większym zakresie są również obecni w naszym kraju) tak mocno promują mistyków i świętych Kościoła Katolickiego? Czy Willard, Foster, Warren i inni wierzą w ewangelię łaski Jezusa Chrystusa?

Ignacy Loyola
Franciszek z Asyżu
Benedykt z Nursji
Teresa z Avila
Katarzyna z Genui
Julianna z Norwich
Brat Wawrzyniec,
Katarzyna ze Sieny
Jan od Krzyża
Madame Guyon, 
Thomas Kempis, 
Catherine Doherty, 
Mistrz Eckhart, 
Tomasz z Akwinu, 
Hildegarda z Bingen, 
Franciszek Salezy , 
Alfons de Liguori, 
Bernard z Clairvaux, 
John Henry Newman, 
Pierre Teilhard de Chardin, 
GK Chesterton, 
Andre Louf, 
Henri Nouwen, 
Dorothy Day, 
Karl Rahner, 
John Main, 
Matka Teresa, 
Thomas Merton, 
Brennan Manning, 
John Michael Talbot