5sola.pl

Soli Deo Gloria

wtorek, 30 października 2018

Spokój w smutku

wtorek, października 30, 2018 0 Comments
"Skoro i my mamy wokół siebie tak wielką chmurę świadków, zrzućmy z siebie wszelki ciężar i grzech, który nas tak łatwo osacza, w cierpliwości biegnijmy w wyznaczonym nam wyścigu" (Hbr 12:1)

Trudno jest biegnąć przez życie z cierpliwością. Bieganie sugeruje raczej brak cierpliwości – chęć szybkiego osiągnięcia celu. Myślimy zwykle, że trzeba mieć dużo cierpliwości, aby leżeć spokojnie na łożu choroby. Cierpliwość wyobrażamy sobie jako anioła, chroniącego łoże chorego. Nie myślę jednak, aby najtrudniej było osiągnąć cierpliwość w chorobie. Uważam, że jest cierpliwość wyższej wartości – cierpliwość, która umie biec.

Wielką moc okazują ci, którzy zachowują spokój, w chwilach smutku, lub bez szemrania znoszą uderzania losu. Lecz znam jeszcze większą moc: wykonywać swoją pracę znosząc te uderzenia losu; cierpieć z powodu zranionego serca, a jednak nadal biec; z sercem mocno umęczonym smutkiem wypełniać codzienne obowiązki.

Tak postępował Chrystus Pan. Wielu z nas chętnie by piastowało swój smutek bez łez, gdyby tylko było możliwe pieścić się nim. Lecz największa trudność polega na tym, że większość z nas powołana jest do okazywania swej cierpliwości nie na pościeli, lecz na ulicy. Powołani jesteśmy, aby pochować swój smutek nie w letargicznym spokoju, lecz w czynnej służbie – w banku, w warsztacie, w chwili towarzyskiej rozmowy, pocieszając innych. 

Takie pogrzebanie smutku jest najtrudniejsze i na tym właśnie polega wytrwały bieg przez całe życie z cierpliwością. 

„Takie było Twoje cierpienie, Panie Jezu! Ono jednoczyło w sobie i oczekiwanie i bieganie – oczekiwanie celu i wykonywanie w tym czasie mniej ważnych spraw. Widzę Ciebie, Panie, w Kanie Galilejskiej, przemieniającego wodę w wino, aby nie była zaciemniona chwila uczty weselnej. Widzę Ciebie na pustyni, jak karmisz chlebem lud, by ulżyć jego doczesnej potrzebie. Niosłeś wielkie brzemię, z nikim nie dzielone. Ludzie proszą o tęczę w obłoku – ja prosiłbym Cię o coś większego. Prosiłbym, abym sam mógł być tęczą w Twoim obłoku – abym mógł być radością dla innych”.

L.B. Cowman  

czwartek, 25 października 2018

Chrześcijanin i samobójstwo

czwartek, października 25, 2018 0 Comments
Samobójstwo jest tak samo poważnym grzechem jest morderstwo (2 M 10:13, 21:23), ale podobnie jak każdy inny grzech może zostać przebaczone. Pismo mówi wyraźnie, że ci którzy zostali odkupieni przez Boga otrzymali przebaczenie wszystkich grzechów – przeszłych, obecnych i przyszłych (Kol 2:13-14). Paweł mówi w Rzymian 8:38-39, że nic nie może oddzielić nas od miłości Boga w Chrystusie Jezusie.

Więc jeśli prawdziwy chrześcijanin popełniłby samobójstwo w czasie skrajnej słabości, poszedłby do nieba (Jd 24). Jednocześnie mamy wątpliwości wobec tych, którzy odbierają sobie życie lub nawet poważnie to rozważają – może okazać się, że nigdy nie byli prawdziwie zbawieni.

Jest tak dlatego, że dzieci Boże są wielokrotnie określane w Piśmie Świętym jako ci, którzy mają nadzieję (Dz 24:15; Rz 5:2-5, 8:24; 2 Kor 1:10 itd.) oraz cel w życiu (Łk 9:23-25; Rz 8:28; Kol 1:29). Ludzie, którzy rozważają odebranie sobie życia, robią to ponieważ nie mają nadziei oraz celu w swoim życiu.

Co więcej, ten kto wielokrotnie myśli o samobójstwie, praktykuje grzech w swoim sercu (Prz 23:7), a 1 J 3:9 mówi wyraźnie, że: „Każdy, kto się narodził z Boga, nie popełnia grzechu” [grzech nie jest jego sposobem postępowania; zwyczajem przyp. tłum.] 

I wreszcie, samobójstwo jest często ostatecznym dowodem serca, które odrzuca panowanie Jezusa Chrystusa, ponieważ jest to czyn, w którym grzesznik bierze swoje życie we własne ręce zamiast poddać się woli Bożej. Zaprawdę wielu tych, którzy odebrali sobie życie usłyszy przerażające słowa od Pana Jezusa: „Nigdy was nie znałem. Odstąpcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość” (Mt 7:23).

Tak więc, prawdziwy chrześcijanin może popełnić samobójstwo. Uważamy jednak, że jest to nieczęsto spotykane. Ten, kto rozważa popełnienie samobójstwa powinien podjąć wysiłek i zbadać samego siebie czy jest w wierze (2 Kor 13:5).

poniedziałek, 22 października 2018

Jezus i drzewo figowe

poniedziałek, października 22, 2018 0 Comments
Oznaką władzy Jezusa, jako proroka zesłanego przez Boga, była moc jego słowa. Kiedy odezwał się do drzewa figowego, jego słowo stało się prawdą (w.20-21). Był głodny. Drzewo zdawało się rodzić owoce, chociaż nie była to pora na figi. Ale kiedy Jezus podszedł, aby zerwać figi obiecywane przez liście, nic nie znalazł. Wypowiedział słowa będące wyrokiem na drzewo: już nikt nie będzie jadł z niego owocu. Następnego ranka, kiedy uczniowie wracali do Jerozolimy, zobaczymy to drzewo uschnięte od korzeni!

Czy był to akt grubiańskiej i mściwej złośliwości ze strony Jezusa? Mając na uwadze dążenie Marka do pokazania królewskiej łaski Jezusa, wydaje się to nie do pomyślenia. Marek widział raczej w uczynku Jezusa wypełnienie się proroctwa. Izrael, tak jak to drzewo figowe, na zewnątrz wydawał się rodzić owoce, ale ci, którzy zbliżali się do niego i byli wygłodniali duchowo, nie mogli ich znaleźć. Chociaż zasadzony przez Boga i pielęgnowany przez jego sługi, lud Boży był pozbawiony owoców. Tak jak uschnięte latorośle, zostanie odrzucony (J 15:6).

Wielu czytelników bywa poruszonych postępkiem Jezusa. Wydaje się on bardzo bezwzględny. Ale prowadzi nas do jednego z dwóch wniosków: albo Jezus mściwie i cynicznie wykorzystał swoją moc, albo kwestia przynoszenia przez nas duchowych owoców ma ogromne znaczenie, którą my ze swej strony ignorujemy. Żydzi ją zignorowali i w następnych latach byli skazani na wysuszający sąd Boży. O ileż bardziej my powinniśmy się nauczyć, że bez żadnych wyjątków, Jezus wie, o czym mówi!

Sinclair B.Ferguson

wtorek, 16 października 2018

Jednym z aspektów świętości Jezusa była Jego gotowość, aby wszystko wycierpieć dla chwały Ojca i dla dobra innych. Jednym z aspektów świętości uczniów Jezusa jest ich gotowość do tego, by poprowadzono ich podobną ścieżką.

Kalwin porównał cierpienia Joba z cierpieniami Chrystusa: „Wszelkie przeciwności losu mają kształtować nas na obraz naszego Pana Jezusa Chrystusa, który jest najstarszym Synem w Bożym domu. Jeśli spojrzymy tylko na krzyż Jezusa Chrystusa, został on przeklęty przez samego Boga: nie dojrzymy niczego poza wstydem i hańbą. Krótko mówiąc, zobaczymy, że sama otchłań piekła otwiera się, by pochłonąć Jezusa Chrystusa. Gdy jednak do Jego śmierci dodamy zmartwychwstanie oto skąd płynie dla nas pociecha, oto co uśmierza wszystkie nasze cierpienia, tym sposobem nigdy nie pogrążymy się w smutku, gdy Bogu spodoba się zesłać na nas utrapienie. To zostało celowo wykonane w osobie Pana naszego Jezusa Chrystusa, byśmy wiedzieli, że to nie jest przeznaczone tylko jednej osobie: byśmy zrozumieli, że Syn Boży uczyni nas uczestnikami swego życia, jeśli umrzemy z Nim i uczestnikami Jego chwały, jeśli będziemy znosić wszystkie upokorzenia i nieszczęścia, jakie Bogu spodobało się złożyć na nasze barki...zawsze powinniśmy mieć na względzie koniec, który Bóg obiecał swym dzieciom i który jest zgodny z rezultatem, jaki On objawił nam w życiu Joba, ale także w życiu Dawida oraz innych, a głównie zaś w naszym Panu Jezusie Chrystusie, który jest prawdziwym i głównym wzorem dla wszystkich wiernych”.

To wszystko przeciwstawia się modernistycznym wersjom chrześcijaństwa, które nie przewidują żadnych cierpień, lub szukają cudów, które mogłyby wyeliminować ewentualne cierpienie, gdy tylko się pojawi.

Taka filozofia obiera ludzkie szczęście za cel najwyższy. To pogląd, który prowadzi nas do oczekiwania, że Bóg będzie nas strzegł przed nieszczęściem i nieprzyjemnościami, pogląd z gruntu fałszywy, który gubi z pola widzenia rolę, jaką ból odgrywa w uświęceniu. 

Bóg poprzez ból, ćwiczy swe dzieci, by miały udział w Jego świętości. Gdy Oral Roberts rozpoczyna nabożeństwo mówiąc: „Dzisiaj przydarzy się wam coś dobrego”, neguje fakt, że Bóg może powołać nas, byśmy cierpieli jak Hiob. Wspaniałe zdrowie i trwały dobrobyt nie są Bożą wolą dla wszystkich chrześcijan.

Derek Thomas

poniedziałek, 8 października 2018

Nowy tydzień bez lęku!

poniedziałek, października 08, 2018 0 Comments
Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy…” (Mt 6:34)


Są wierzący, którzy żyją w stanie nieustającej trwogi o dzień jutrzejszy. Inni znów niepokoją się i strasznie denerwują, bo nie wiedzą co im przyniesie przyszłość.

Wieki to przywilej poznać tajemnicę zachowania całkowitego spokoju w codziennych problemach. Jaki pożytek może przynieść człowiekowi troszczenie się? Jeszcze nikomu nie dodało ono siły, ani nie przyczyniło się do znalezienia wyjścia z trudnego położenia. 

Denerwowanie się i szarpanie wypacza życie wielu ludzi, które mogłoby stać się pięknym i pożytecznym. Bóg absolutnie zabrania wszelkiej troski i niepokojenia się. On mówi: „Nie troszczcie się”, innymi słowami: „Niech nie panuje nad wami troska, o to co będziecie jedli, albo co będziecie pili (…) czym się przyodziewać będziecie” (Mt 6:25-34). Nie chodzi o to, byśmy nie byli przezorni lub żeby nasze życie miało być nieuporządkowane, bez planu i systematyczności, ale by nie przygniatała nas troska o te wszystkie potrzeby. 

Po wyrazie twojej twarzy, po dźwięku głosu i braku nuty radości w twoim duchu, ludzie od razu poznają czy żyjesz pod wpływem kłopotów, czy w pełni radości z Bogiem. Odważ się śmiało wspinać na wysokości życia w pełni oddanego Bogu, wtedy z góry będziesz patrzył na ciemne chmury znajdujące się pod twoimi stopami. Wzburzenie, denerwowanie się, zwątpienie i niedowiarstwo są zawsze objawami słabości. 

Co tym pozyskasz? Czy taki stan nie czyni nas niezdolnymi do działania? Czy nie rozstraja naszych myśli i nie czyni rozumu niezdolnym do powzięcia mądrej decyzji? Toniemy wskutek własnych wysiłków podczas gdy moglibyśmy płynąć wiarą. O, niech Bóg daruje nam łaskę, byśmy umieli zachowywać pokój! Pokój w świadomości, że Pan jest Bogiem! Święty Izraela musi obronić i wybawić swoich. Góry się poruszą i pagórki zachwieją lecz Jego miłość od nas nie odstąpi. Możemy śmiało Jemu się powierzyć!

L.B. Cowman

wtorek, 2 października 2018

Porządek zbawienia

wtorek, października 02, 2018 0 Comments
Tych bowiem, których on przedtem znał, tych też przeznaczył, aby stali się podobni do obrazu jego Syna, żeby on był pierworodny między wieloma braćmi. Tych zaś, których przeznaczył, tych też powołał, a których powołał, tych też usprawiedliwił, a których usprawiedliwił, tych też uwielbił” (Rz 8:29-30)

W teologii mówimy o ordo salutis i historia salutisHistoria salutis jest historią zbawienia, na której jest skoncentrowana jest Biblia. Kiedy zajmujemy się teologią z perspektywy historia salutis, rozważamy to co Chrystus, nasza Głowa, uczynił, co otrzymał, a następnie przechodzimy do rozważań naszego uczestnictwa w Jego dziele, jako tych, którzy stanowią cześć Jego Ciała.

On cierpiał i był uwielbiony. Zmartwychwstał i wstąpił do nieba gdzie zasiada na tronie majestatu; a my w jedności z Nim cieszymy się przywilejami, a także oczekujemy na to co w pełni wydarzy się w przyszłości. On jest sędzią wszystkich ludzi, a my w jedności z Nim również będziemy sądzić świat. To wszystko zawiera się w terminie historia salutis.

Termin ordo salutis oznacza porządek zbawienia. Skupia się na aktach działania Boga i reakcji jednostki na zbawienie. Bóg wzywa i odradza nas, abyśmy mogli odpowiedzieć pokutą, wiarą i posłuszeństwem. Za boskim wezwaniem stoi Boże postanowienie o wyborze. Ordo salutis nie dotyczy czasowej sekwencji zdarzeń, ale logicznego porządku.

Paweł podaje nam skondensowaną formę ordo salutis w Liście do Rzymian 8:29-30. Mówi nam, że Bóg z góry wybrał pewnych ludzi i predestynował ich, aby byli podobni do obrazu Jego Syna. Ponieważ Bóg jest wieczny, Jego przedwiedza i predestynacja nie są sekwencyjnymi działaniami, ale logicznymi aspektami Jego odwiecznego postanowienia. Rzymian 8:30 mówi, że Bóg wezwał tych ludzi do swojego Królestwa, a ci którzy są wezwani są też i usprawiedliwieni. Ponieważ jesteśmy usprawiedliwieni przez wiarę, możemy wstawić wiarę pomiędzy powołaniem i usprawiedliwieniem. W rzeczywistości, poprzez wewnętrzne powołanie, Bóg odradza nas na nowo i dopiero wtedy jesteśmy w stanie przyjść do Niego w pokucie oraz w wierze, aby otrzymać usprawiedliwienie.

W tym całym dziele nie ma sekwencji czasu, tak jakbyśmy mogli zostać powołani przed odrodzeniem, a następnie żyć jako odrodzeni ludzie bez upamiętania, lub pokutować a nie zwrócić się w kierunku Chrystusa.
Nie, wszystkie aspekty zbawienia są logiczną konsekwencją mającą miejsce w jednym zdarzeniu. Kiedy Bóg nas powołuje, natychmiast jesteśmy odrodzeni, a wtedy odwracamy się od naszych grzechów w stronę Boga, który nas usprawiedliwia. Ci, którzy są usprawiedliwieni są również tymi, którzy zostają uwielbieni, w znaczeniu bycia adoptowanymi jako dzieci Boże.

Coram Deo

Wartością teologii Ordo Salutis jest to, że pozwala nam w sposób jasny zobaczyć, że to Bóg zbawia człowieka, uwalniając go od grzesznej skłonności, która chciałaby mieć jakiś udział we własnym zbawieniu. Nie głosimy: „Znalazłem Go”, ale „On znalazł mnie”. Radujcie się więc, że to Bóg jest autorem i dokończycielem waszej wiary.

Oprac. na podstawie ligonier.org