5sola.pl

Soli Deo Gloria

czwartek, 28 grudnia 2017

Pewien wybitny noblista napisał, że: „Człowiek jest tylko raz młody. Później musi już szukać sobie innej wymówki”.
Dzisiaj będzie o dojrzałości duchowej, błędach młodości, prawdziwej mądrości oraz o nazwie strony internetowej, która odstrasza. Zapraszam do lektury.

Wzrost duchowy jest istotą życia wierzącego, podobnie jak rozwój fizyczny jest podstawą życia fizycznego. Bóg nakazuje nam wzrastać. Nie ma bardziej tragicznego obrazu niż karłowaty wierzący, który przeżywa swoje życie bez duchowego dojrzewania. Wszyscy znamy aż za wielu takich ludzi i pewnie czasami sami przechodziliśmy przez okresy zaburzonego i dysfunkcyjnego wzrostu.

Uporządkujmy jednak pewne pojęcia. Wzrost duchowy nie ma nic wspólnego z naszą pozycją w Chrystusie. Stanie się chrześcijaninem jest cudem łaski Bożej, niezależnym od starań człowieka. Poprzez nowe narodzenie zostajemy ochrzczeni w Ciało Chrystusa, a ten cud nie jest procesem, ale błyskawicznym, nigdy niepowtarzalnym wydarzeniem. Na marginesie pamiętajmy, że z królestwa ciemności do królestwa światłości przechodzi się tylko raz.

Po drugie, wzrost duchowy nie jest sprawą Bożej łaski lub miłości. Bóg kocha nas niezależnie od tego co robimy. 5 rozdział Listu do Rzymian naucza, że Bóg umiłował nas kiedy byliśmy grzesznikami, Jego wrogami. Bóg kocha swoje dzieci niezależnie od tego co one czynią. Nie można sobie zasłużyć na Bożą miłość i akceptację. 

Żeby nie być posądzonym o zdradziecki antynomianizm, już teraz sprostuję swoją wypowiedź: aby w sposób biblijny zrozumieć to stwierdzenie musimy wziąć pod uwagę dwie rzeczy:

1) nowe serce wierzącego stworzone przez Boga, pragnie świętości, bojaźni i posłuszeństwa Prawu Chrystusa, 2) Bóg będzie karcił i wychowywał swoje dzieci. Wzrost duchowy nie jest więc oznaką awansu w rodzinnej hierarchii. To nie kwestia zdobycia większej przychylności ze strony Pana Boga.

Po trzecie, wzrost duchowy nie ma nic wspólnego z czasem. Są ludzie zbawieni od wielu lat, a jednocześnie ich poziom dojrzałości jest wciąż niewielki. Z drugiej strony człowiek, który od niedawna należy do Bożej rodziny, może cechować się o wiele wyższym poziomem dojrzałości. A więc, poziomu duchowości z pewnością nie mierzymy ilością lat chodzenia z Chrystusem czy też wiekiem fizycznym. W kościołach bez problemu znajdziemy niedojrzałych duchowo i emocjonalnie pięćdziesięciolatków i stałych, ugruntowanych w wierze i w życiu dwudziestoparolatków.

Po czwarte, rozwój duchowy nie jest kwestią wiedzy. Wiedza bardzo często wbija nas w pychę i de facto doprowadza do hamowania wzrostu. Nasze poznanie ma znaczenie tylko wtedy, kiedy przemienia nas na obraz Chrystusa.

Spójrzmy na bardzo istotny tekst dla naszych rozważań:

„Piszę do was, dzieci, bo zostały wam przebaczone grzechy ze względu na jego imię. Piszę do was, ojcowie, bo poznaliście tego, który jest od początku. Piszę do was, młodzieńcy, bo zwyciężyliście złego. Piszę do was, dzieci, bo poznałyście Ojca. Napisałem do was, ojcowie, bo poznaliście tego, który jest od początku. Napisałem do was, młodzieńcy, bo jesteście mocni i słowo Boże w was mieszka, i zwyciężyliście złego” (1 J 2:12-14).

Jan wyraźnie wskazuje nam na trzy poziomy duchowego wzrostu: dzieci, młodzieńcy, ojcowie. Nie będziemy dzisiaj rozważać pozycji „ojców”, którzy są dojrzałymi chrześcijanami posiadającymi nie tylko głęboką wiedzę o Bogu, ale także prawdziwą społeczność z Nim. Młodzieńcy to z kolei ci, którzy nie „chodzą z Bogiem” w sposób podobny do „ojców”, jednakże posiedli już pewną wiedzę, która pozwala im cały czas budować swoje życie w oparciu o zdrową naukę. Są tymi, którzy opierając się grzechowi i coraz bardziej upodabniają się do Chrystusa.

Dzieci znają podstawy wiary. Są częścią Bożej rodziny i tymi, którzy w sposób szczególny cieszą się Bożym błogosławieństwem, które jest charakterystyczne dla Jego postępowania z małymi dziećmi. W wersecie 13 czytamy: „Piszę do was, dzieci, bo poznałyście Ojca”. Młodzi wierzący zdają sobie sprawę, że są dziećmi Boga. Jak to kiedyś powiedział John MacArthur, cały rodzaj ich duchowego życia to często zbiór luźno brzmiących dźwięków: „googu, mama, dada”, albo „Jezus mnie kocha”. To normalny etap życia i pewne zachowania są na nim dopuszczalne. Prawdziwy problem w życiu rodziców powstaje, kiedy nie dostrzegają oni progresu w rozwoju swoich dzieci. Podobnie jest i w życiu duchowym, chrześcijanie muszą wzrastać gdyż jest to naturalny proces życia.

Wybierając nazwę tej strony z pewnością byłem dzieckiem. Oczywiście, że chciałbym powiedzieć, że nie miałem mądrych i dojrzalszych doradców, ale takie same dzieci, chociaż starsze wiekiem fizycznym, jak ja. Ale dobrze zdaję sobie sprawę, że byłaby to tylko ucieczka od własnej odpowiedzialności.

Mądrość jest cechą ludzi pokornych (Prz 11:2) więc również i pokory brakowało w moim życiu. Do dziś, patrząc na naszego Pana, uczę się tego czym naprawdę jest biblijna pokora.

Wymieniając w ostatnich tygodniach wiadomości z wieloma was, utwierdziłem się w przekonaniu, że nazwa tej strony była błędem, którego dzisiaj żałuję. Nie dlatego, że kwestia „zwiedzenia” przestała mieć znaczenie w moim życiu i nauce. Nie. Ale z pewnością przestała mieć znaczenie priorytetowe.

Niezależnie od tego czy nazwa zostanie zmieniona wraz z całą stroną, na co obecnie nie mam czasu ani również potrzebnej do tego wiedzy czy umiejętności, czy też nie, chciałem żebyś wiedział drogi czytelniku, że jedną z wielu rzeczy, których żałuję z ostatnich lat jest nazwa tej strony. 

Wiem, że potrafi odstraszyć, zniechęcić czy też uruchomić system ostrzegawczy przed „łowcami herezji”. Wyjaśnijmy sobie coś: dalej jestem „łowcą herezji”. Podobnie jak apostoł Paweł czy też Tymoteusz i setki wierzących w historii kościoła. Dalej będziemy wskazywać na kłamstwo diabelskie i podejmować walkę o wiarę raz na zawsze przekazaną świętym.

Ale jeśli uważnie śledzicie nasze wpisy, zauważycie, że nie jest to już kwestia priorytetowa. Dzisiaj jest nią zdrowa nauka oparta na Ewangelii błogosławionego Boga. To przez nią chcemy napominać i przekonywać tych, którzy się sprzeciwiają (Tt 1:9). Nie tylko eksponować błąd i herezję, ale również dawać życiodajną alternatywę, która głęboko zakorzeniona w Słowie Bożym oddaje Bogu chwałę.

A więc raz jeszcze: „Człowiek jest tylko raz młody. Później musi już szukać sobie innej wymówki”. Ufam Bogu, że innej wymówki już nie trzeba będzie.

Wzrastajcie zaś w łasce i poznaniu naszego Pana i Zbawiciela, Jezusa Chrystusa. Jemu chwała i teraz, i na wieczne czasy. Amen” (2 P 3:18).

ar

czwartek, 21 grudnia 2017

W dwóch poprzednich częściach naszej serii rozważań na temat świąt Bożego Narodzenia dowiedzieliśmy się czterech rzeczy na temat Dziecka, którego przyjście na świat wspominamy. Skupiliśmy się w nich na tym, że Jego narodziny były centralnym punktem w dziejach świata, na okolicznościach jego narodzin oraz na celu Jego przyjścia. W tej, ostatniej już części, poznamy jeszcze dwa aspekty świąt Bożego Narodzenia, a wszystko to z perspektywy apostoła Pawła.

A zatem, cóż to za Dziecię? Według Galacjan 4:5, jest to Dziecię zrodzone po to, by uczynić nas dziedzicami Boga. Ujmując to słowami apostoła Pawła, przyszedł On na świat, „abyśmy dostąpili usynowienia” – a co za tym idzie – stali się pełnoprawnymi dziedzicami. W tych to słowach odkrywamy ostateczny cel przyjścia na świat Bożego Syna.

Doceńmy w tym miejscu sformułowanie użyte przez Pawła. Adopcja, definiowana przez prawo rzymskie, była zjawiskiem powszechnym wśród Rzymian. Rzymscy władcy adoptowali synów niespokrewnionych z nimi, po to, by przekazać im swój urząd oraz władzę. Ujmując zagadnienie nieco szerzej, kiedy syn był adoptowany, stawał się pod każdym – prawnym – względem równy z dziećmi zrodzonymi w małżeństwie adoptującego. Adoptowany syn zatem nosił to samo imię, korzystał z równego z innymi dziećmi adoptującego porządku dziedziczenia, miał ten sam co oni status społeczny i dzielił z nimi wspólne prawa.

Co za wspaniała rzeczywistość, bycia ustanowionym dziedzicem w domu Bożym! Doceńmy to – szczególnie, gdy przypomnimy sobie kim byliśmy w oczach Boga przed naszą adopcją! Zanim dosięgła nas łaska adopcji, byliśmy nie dziećmi Bożymi, lecz dziećmi nieposłuszeństwa (Ef 2:2); z natury byliśmy nie dziećmi Bożymi, lecz dziećmi gniewu (Ef 2:3)! Niesamowitość polega też na tym, że adoptując nas, Ojciec daje prawa i przywileje należące do Jego własnego Syna nam – którzy nie byliśmy ani Jego dziećmi, ani dziedzicami, z natury czy z urodzenia.

Duży Katechizm Westminsterski dobrze oddaje nauczanie Pawła na temat adopcji w Pytaniu 74. Poprzez adopcję – jak czytamy – wszyscy ci, których na podstawie wiary usprawiedliwiono, „zostali włączeni w poczet Bożych dzieci, noszą na sobie wypisane Boże imię, otrzymali Ducha Jego Syna, znajdują się pod opieką i zwierzchnictwem Ojca, otrzymali dostęp do wszystkich wolności i przywilejów dzieci Bożych, zostali uczynieni dziedzicami Bożych obietnic oraz współdziedzicami, wraz z Chrystusem, w chwale.” Innymi słowy, poprzez adopcję, ci, których Bóg usprawiedliwił, otrzymali to samo imię, podlegają temu samemu dziedziczeniu, mają ten sam status i wspólne prawa jak jedyny Boży Syn.

A więc cóż to za Dziecię? Dziecię to jest Synem Bożym, który stał się Bożym sługą, byśmy my – którzy byliśmy sługami grzechu – mogli stać się synami i córkami Boga. On jest tym Dzieckiem, które zrodziło się, by uczynić nas dziedzicami Jego Ojca.

Rozmyślając nad pierwszym przyjściem Chrystusa, apostoł Paweł dzieli się z nami jeszcze jednym spostrzeżeniem na ten temat. Dziecię w żłobie to Syn posłany przez Ojca. Te, mogłoby się zdawać, zwykłe słowa, przenoszą nas do tego, co miało miejsce przed przyjściem Syna na świat: wskazują nam na Jego preegzystencję. Bowiem On istniał zanim został posłany na świat, istniał w rzeczy samej jako Osoba, i to jako Osoba różna od Ojca.

Syn, który miał przyjąć imię Jezus i zostać wywyższony jako Pan, był (i pozostaje) jedynym zrodzonym z Ojca. Był (i nadal jest) ten sam co do istoty i równy z Ojcem (oraz z Duchem). I choć wniosek o jego preegzystencji wyprowadzamy z tekstów apostoła Pawła, to należy mieć na uwadze, że jest to wniosek uzasadniony w świetle całego Pisma: Dziecię w żłobie było istniejącym od początku Synem Ojca, cudownie zrodzonym w ludzkiej postaci przez Ducha Świętego i w cudowny sposób zachowanym od pohańbienia, którego źródłem było cielesne łono Marii. Jedna osoba o dwóch naturach.

Zwróćmy uwagę na to, że to Ojciec posłał Syna. A więc – Syn miał pewne zlecenie od Ojca. Często mówimy o Wielkim Posłannictwie, ale tutaj Paweł mówi o Największym Posłannictwie, tym, dzięki któremu Wielkie Posłannictwo stało się w ogóle możliwe. Słowa apostoła Pawła oddają harmonię i zgodność, jaka istnieje między Ojcem a Synem. W kwestii przyjścia Syna Bożego na świat, Ojciec zgodził się posłać Swego Syna, a Syn zgodził się na bycie posłanym przez Ojca.

To, o czym pisze tu Paweł, w innym miejscu nazywa wiecznym postanowieniem Boga w Chrystusie (Ef 3:11), planem obejmującym pełnię czasów (Ef 1:9-10), zgodnie z którym Syn, namaszczony przez Ducha Świętego, miał wypełnić wolę Swego Ojca i stać się Dziedzicem wszystkich rzeczy, w tym niezliczonego nasienia, które miało dać początek tym wszystkim, którzy będą Jego współdziedzicami.

Zgodnie ze słowami Pawła, Dziecię w żłobie to Bóg z Bogiem, Syn z Ojcem, który na stałe przyjął ludzką naturę i ciało. A nie zawsze był człowiekiem; zawsze był Bogiem. Jezus Chrystus nie był człowiekiem, na którego dopiero zstąpiła pełnia Boskości. Najpierw był Bogiem, dopiero potem został przyobleczony w ludzką postać. Po swojej Inkarnacji stał się Osobą z dwiema naturami, ludzką i Boską – i pozostanie nią na zawsze.

Przyczynkiem do tej serii rozważań było jedno pytanie postawione w znanej świątecznej kolędzie Williama C. Dix’a – „Cóż to za Dziecię”. I choć sama kolęda udziela w tej kwestii pewnych odpowiedzi, to nie powinniśmy ustawać w tym, żeby to, w co wierzymy o Dzieciątku w żłobie było zgodne z tym, co mówi o Nim Pismo Święte.

A więc – powiedzmy sobie po raz ostatni. Dziecię w żłobie było tym dzieckiem, na którego przyjście oczekiwał nawet czas. Było tym dzieckiem, które zrodziło się z kobiety. Które zrodziło się pod prawem. Bez cienia wątpliwości nie było ono Dzieckiem, które mielibyśmy wspominać jedynie w czasie grudniowego świątecznego sezonu. Było ono i pozostaje nadal Odwiecznym Synem posłanym przez Ojca – zrodzonym jako święte dziecię, które wypełniło największe z wszystkich możliwych posłannictw – to, dzięki któremu zostaliśmy odkupieni z naszych grzechów i uczynieni – wraz z Nim – współdziedzicami Boga.

R. Fowler White
Tłumaczył: Mateusz
Źródło: https://www.ligonier.org/blog/christmas-according-to-the-apostle-paul-gal-44-5-pt-3-of-3/


środa, 20 grudnia 2017

W pierwszej części naszej serii zobaczyliśmy, że dla apostoła Pawła Jezus jest Dzieckiem, na które czekał sam czas oraz że jest Dzieckiem zrodzonym z kobiety. W dzisiejszej, drugiej części poznamy kolejne dwie prawdy na temat świąt Bożego Narodzenia pochodzące z Listu świętego Pawła do Galacjan.

Zerknijmy zatem ponownie do 4 wersetu 4 rozdziału Listu do Galacjan, gdzie odnajdujemy kolejną odpowiedź na pytanie „cóż to za Dziecię?”. Paweł pisze, że Jezus był Dzieckiem „zrodzonym pod prawem”. Podobnie jak wcześniej rozważane przez nas sformułowanie „zrodzony z kobiety”, także i to odnosi się do okoliczności Jego narodzin i również podobnie, ukazuje ogrom Jego uniżenia.
Jaki sens ma to wyrażenie w ustach apostoła Pawła? Otóż znaczy ono to, że Syn narodził się jako sługa. Narodził się jako Żyd podlegający Prawu Mojżeszowemu.

Syn Ojca narodził się jako sługa Pana, swego Boga, któremu winien był doskonałe i ciągłe osobiste posłuszeństwo, czynnie, jak i biernie. Począwszy od obrzezania ósmego dnia po narodzinach, a skończywszy na spożyciu Paschy ze swymi uczniami tuż przed śmiercią, każdy detal w życiu Jezusa był podporządkowany Prawu. Jako syn Abrahama, Syn – zrodzony sługa – wiódł życie pod nauczaniem prawa ceremonialnego. To z Jego powodu zostały ustanowione wszelkie obrzędy i prawa, to w Nim znalazły swój ostateczny koniec i wypełnienie.

Syn został zrodzony także pod prawem moralnym oraz pod prawem ziemskim. Jako sługa Pana, był podległy każdemu przykazaniu prawa – zarówno jego nagrodom, jak i karom. Prawo natomiast domagało się sprawiedliwego męża, który dotrzymałby wszelkich nakazów swego Boga i Ojca.

Ów Syn, jak mówi Paweł, Ten zrodzony z kobiety, był właśnie takim człowiekiem. Był zrodzony pod prawem jako człowiek, ale także jako poręczyciel Swojego ludu. W tym kontekście nie dziwią nas słowa autora Listu do Hebrajczyków:
„Dlatego przychodząc na świat, mówi […] Oto przychodzę – na początku księgi jest napisane o mnie – abym spełniał twoją wolę, o Boże.” (Hbr 10:5,7)
Cóż to za Dziecię? To Dziecię, na które oczekiwał czas, zrodzone z kobiety oraz zrodzone pod prawem.

Rozmyślając dalej nad opisem pierwszego przyjścia Jezusa na świat danym przez Pawła, dostrzegamy następną odpowiedź na postawione przez nas pytanie – cóż to za Dziecię. Otóż, jest to Dziecię narodzone, by „wykupić tych, którzy byli pod prawem”. W tym miejscu musimy zdać sobie sprawę, że dotyczy to już nie okoliczności, lecz celu Jego przyjścia. Zwróćmy szczególnie uwagę na znaczenie oraz kontekst, w którym padają słowa Apostoła. „Wykupić” to dla Pawła uratować, uwolnić i wyrwać z niewoli, poprzez zapłatę pewnej ceny.

Spójrzmy teraz nieco na bok głównej sceny – na historię wyprowadzenia Izraela z niewoli. Cena, za jaką naród izraelski osiągnął wolność od Egiptu była ogromna – śmierć pierworodnych. Przez Mojżesza Izrael poznał Boży prawny substytut dla śmierci ich pierworodnych – dlatego ofiarował baranka paschalnego, dzięki czemu mógł ujrzeć swój ratunek od niewoli w królestwie Faraona do wolności pod panowaniem Pana, swego Boga.

Całe szczęście, istnieje odkupienie o wiele większe niż to, o którym mówił Mojżesz. Ratunek dany Izraelowi ma symbolizować Ewangelię objawioną w Jezusie Chrystusie. On przyszedł jako prawdziwy Izrael i jako większy Baranek Paschalny (1 Kor 5:7, 1 P 1:19, Jana 1:29). Został wylany jako ofiara za Swój lud (Iz 53:12, Hbr 2:10-13, Obj 5:6-9), przynosząc tym samym nowe, prawdziwe wyjście z duchowej niewoli w szatańskim królestwie grzechu i śmierci (Łk 9:31, Mt 1:21).

Tak wielkie było odkupienie dokonane przez Chrystusa, że przyniosło korzyść, której Mojżesz nie mógł nam dać – mianowicie – odpuszczenie grzechów, zwolnienie grzesznika spod prawnej odpowiedzialności, zgodnie z którą powinien on ponieść określoną grzechem i winą karę.

Wierzcie lub nie, ale ze słów Pawła wciąż nie wyłuskaliśmy całej treści! Spójrzcie do Galacjan 4:4, gdzie Paweł opisuje tych, których Syn przyszedł odkupić, określając ich jako tych, „którzy byli pod prawem.” Przez „tych, którzy byli pod prawem” Paweł opisuje wszystkich tych, których Syn przyszedł odkupić, ale dlaczego używa akurat takich słów? Używa ich, gdyż chce dotrzeć do tych, którzy wiedzą, że są winni posłuszeństwo Bożemu prawu (Pwt 6:6; Gal 3:12), ale którzy – zniewoli swoim grzechem – są bezsilni, by wypełnić stawiane przez prawo wymogi (Pwt 5:28-29; 29:4, Gal 3:21).

Paweł dąży do tego, by skupić uwagę wszystkich zrodzonych pod jarzmem grzechu pierworodnego, dla których prawo okazało się być przymierzem potępienia, niewoli i śmierci (2 Kor 3:6-14, Rz 7:10-11, Gal 3:10,22). Takim osobom Paweł „zwiastuje radość wielką”: Syn przyszedł po to, by dać im wolność i ratunek. Swoim życiem i swą śmiercią, Syn oddał Bogu prawem wymagane posłuszeństwo i na tej podstawie uprosił Ojca, żeby przyznał zasługi należne za Jego posłuszeństwo każdemu grzesznikowi, który uwierzy.

Tak więc Syn daje odpowiedź na każde oskarżenie kierowane przeciwko tym, którzy do Niego należą oraz przynosi uciszenie ich niespokojnych sumień. Tak więc Syn uzyskał dla nich dostęp do Boga i pewność bycia przyjętym przez Niego.

Cóż to za Dziecię? To Dziecię zrodzone pod prawem, by odkupić tych, którzy byli pod prawem.

R. Fowler White
Tłumaczył: Mateusz
Źródło: https://www.ligonier.org/learn/articles/christmas-according-apostle-paul-gal-44-5-part-2/

wtorek, 19 grudnia 2017

Jedną z najbardziej lubianych kolęd, którą jako chrześcijanie śpiewamy w okresie świąt Bożego Narodzenia, jest ta autorstwa Williama C. Dix’a - „Cóż to za dziecię?” (org. „What Child is This?” – przyp. tłum.). Nie ma wielu kolęd, których słowa – podobnie jak tej – kierują nasze myśli ku tożsamości, osobie oraz dokonaniu Dziecka w żłobie. Kolęda ta uprzejmie, aczkolwiek uporczywie stawia nas przed następującym pytaniem: czy to Dziecko jest prawdziwie świętym dzieckiem czy jedynie dziecięciem świątecznego sezonu w ciągu roku?

Gdy rozmyślamy tak nad tym pytaniem, wiele z  naszych myśli podąża w ślad za relacjami dotyczącymi narodzin Jezusa, przedstawionymi w Ewangelii według Mateusza oraz według Łukasza. Te fragmenty znajdują tu, co oczywiste, swoje właściwe miejsce. Jednak dla celów tych kilku rozważań, spróbujmy przedstawić Święta z perspektywy apostoła Pawła. Tak, nawet ten Apostoł rozmyślał nad cudownością związaną z narodzinami Jezusa. Spójrzmy w tym celu do Listu apostoła Pawła do Galacjan (4:4-5):

Lecz gdy nadeszła pełnia czasu, Bóg posłał swego Syna, zrodzonego z kobiety, zrodzonego pod prawem; aby wykupił tych, którzy byli pod prawem, abyśmy dostąpili usynowienia.”

Apostoł Paweł przekazuje nam sześć niesamowitych prawd o Chrystusie, gdy odpowiada na pytania, o których pisaliśmy wcześniej w kontekście wspomnianej na wstępie kolędy. W pierwszej części naszych rozważań, skupmy się na dwóch z nich.

Po pierwsze, zwróćmy uwagę, że – stosownie do tego jak mówi Apostoł – Jezus jest dzieckiem, na którego przyjście oczekiwał czas. Słowa Pawła skłaniają nas do zastanowienia się nad czasem pojawienia się Chrystusa na świecie:

Lecz gdy nadeszła pełnia czasu.”

Czas, kiedy Jezus przyszedł na świat, został określony jako pełnia czasu, unikatowy moment w dziejach świata, kiedy wszystkie zaszłości w świecie, który miały nastąpić, rzeczywiście miały miejsce.

Każdy detal historii, który miał nastąpić, faktycznie nastąpił. Niewątpliwie, Paweł chce, byśmy zdali sobie sprawę, że moment wejścia Syna Bożego na scenę historii był czasem uzgodnionym i ustalonym między Ojcem a Synem odwiecznie. Apostoł Piotr dodaje przy tym, że był to czas, o który wywiadywali się i który badali prorocy, którzy prorokowali o nim (1 Piotra 1:10-12).

A zatem, słowa te zmuszają nas do przyznania, że moment przyjścia Chrystusa na świat był zgodny z zamiarem Boga, który odwiecznie – według najmądrzejszego i świętego zamiaru swojej woli – swobodnie i niezmiennie zarządził, co miało się wydarzyć. Chrystus nie mógł przyjść ani wcześniej ani później.

Skoro narodziny Jezusa miały miejsce, gdy nastała pełnia czasu, rozważmy jak ta pełnia czasu wyglądała. Możemy ją opisać wskazując na cztery charakterystyczne elementy.

Był to czas politycznych przygotowań. Cesarstwo rzymskie zaprowadziło w ówczesnym świecie pax Romana („rzymski pokój”) – świat został zjednoczony jak nigdy dotąd (por. Łukasza 2:1).

Był to czas gospodarczych przygotowań. Rzymianie stworzyli sprawną sieć komunikacyjną, skupiającą pięć głównych arterii wychodzących z Rzymu, a zmierzających w innych ważnych kierunkach starożytnego świata (por. Kol 1:23).

Był to czas kulturowych przygotowań. Język grecki stał się instrumentem handlu, kultury i filozofii (tj. lingua franca), dzięki czemu możliwe stało się rozprzestrzenienie Ewangelii na prawie nieograniczonym obszarze.
I wreszcie, był to czas religijnych przygotowań. Zarówno w aspekcie jednostkowym, jak i społecznym nastał duchowy głód na świecie. Porażki, jakie odnosiły religie pogańskie, a nawet porażki judaizmu, w połączeniu z odrodzeniem się pełnego nadziei przesłania o mającym nadejść Mesjaszu – to wszystko także charakteryzowało ówczesny starożytny świat.

A więc, tym sformułowaniem – „lecz gdy nadeszła pełnia czasu” – apostoł Paweł pokazuje nam, że historia w aspekcie politycznym, ekonomicznym, kulturowym i religijnym została odpowiednio przygotowana przed jedynego prawdziwego Boga. W szczególności, Bożym suwerennym zrządzeniem i opatrznością, dzieje Rzymu oraz Jerozolimy (które to dwa miasta odegrały ogromną rolę podczas ziemskiej pielgrzymki naszego Pana) zbiegły się ze sobą. Zaplanowana data publicznego pojawienia się Syna Bożego została dotrzymana.

Więc cóż to za Dziecię? To Dziecię, na które wyczekiwał sam czas.
Przechodząc do drugiej niesamowitej prawdy, spójrzmy ponownie do tekstu zapisanego w Liście do Galacjan. Apostoł Paweł mówi nam, że Jezus „narodził się z kobiety.” W ten sposób Paweł kieruje nasze myśli ku okolicznościom związanym z narodzinami Jezusa, które z kolei skupiają naszą uwagę na upokorzeniu, jakie spotkało chwalebnego i odwiecznego Syna. W zgodzie z proroctwami, takimi jak Księga Rodzaju 3:15 czy Księga Izajasza 7:14, Syn narodził się z kobiety. Był zatem całkowicie człowiekiem, jak i całkowicie Bogiem, jeden jedyny Bóg-człowiek. Boży Syn – posłany, by zakosztować naszego człowieczeństwa.

Jednakże ze słów „zrodzony z kobiety” wybrzmiewa jeszcze inna treść. Zobaczcie, apostoł Paweł znał historię narodzin Jezusa. W tamtych czasach, przyjęło się mówić o kimś jako zrodzonym z mężczyzny – zwyczaj ten potwierdzają ówczesne genealogie – genealogie inne niż ta Jezusa. Jezus narodził się z kobiety, z dziewicy w rzeczy samej, jak to przepowiedział prorok Izajasz. Dziecię narodzone bez udziału mężczyzny, zrodzone z kobiety, Syn Boga, Ojca.

Odczytajmy z tych słów jeszcze coś. Jezus był nie tylko stworzony „w” kobiecie, ale także stworzony „z” niej. To znaczy – miał udział w jej ciele i w krwi. W ten sposób Apostoł pokazuje nam jak bardzo zniżył się Bóg i jak wielkiego upokorzenia musiał doświadczyć Syn Ojca.

Cóż to za Dziecię? To Dziecię zrodzone z kobiety, to Dziecię, na które czekał sam czas.

R. Fowler White
Tłumaczył: Mateusz
Źródło: https://www.ligonier.org/learn/articles/christmas-according-apostle-paul-gal-44-5-part-1/

piątek, 15 grudnia 2017

Dr R.C. Sproul odszedł do Pana około godziny trzeciej po południu 14 grudnia 2017 roku w obecności żony Vesty i rodziny, w szpitalu w Altamonte Springs na Florydzie. Miał 78 lat. Zmarł spokojnie po 12 dniach pobytu w szpitalu w związku poważnymi trudnościami w oddychaniu spowodowanymi grypą i komplikacjami chronicznej obturacyjnej choroby płuc.

Znany milionom chrześcijan jako po prostu "R.C." był używany przez Pana by ogłaszać, nauczać i bronić świętości Boga w całej jej pełni. Przez jego służbę nauczania wielu z nas poznało, że Bóg jest większy niż zdawaliśmy sobie z tego sprawę, a nasz grzech mocniej zakorzeniony niż nam się wydawało, i że łaska Boga w Jezusie Chrystusie jest niezmierzona.

Pan powołał R.C. do głoszenia ewangelii tak wielu ludziom, jak tylko to możliwe. R.C. robił to wiedząc, że Pan wcale go nie potrzebuje. W rzeczywistości chciał przekazać niezłomne  świadectwo wiernych sług Bożych w historii kościoła. Bóg z mocą używał służby R.C. w XX i XXI wieku aby otwierać oczy ludziom na całym świecie na prawdy klasycznego chrześcijaństwa.

Ocena wpływu służby R.C. na historię kościoła należy do innych i będzie dokonana w ciągu najbliższych dni, tygodni, miesięcy i lat. W tej chwili czujemy stratę - ogromny smutek i mamy poczucie głębokiej straty - straty pastora, nauczyciela, przywódcy, brata w Chrystusie i przyjaciela.

„R.C. widzi teraz Tego, w którego wierzył, zmartwychwstałego Chrystusa, uwielbionego i wyniesionego na wysokości. Słyszy teraz pieśń serafimów przed tronem "Święty, święty, święty jest Pan zastępów; cała ziemia jest pełna Jego chwały!" 

"Dzisiaj mój przyjaciel, współobrońca wiary i wielki teologiczny umysł stoi w obecności Pana, którego kochał i któremu wiernie służył. R.C. Sproul stał przy mnie przez dziesięciolecia w czasie każdej teologicznej kontrowersji i będzie mi go bardzo brakowało. Nie ma takiego, jak on." John MacArthur

"Łatwo było kochać R.C. Sproula. Jestem przekonany, że zawdzięczam mu więcej niż jestem sobie w stanie przypomnieć. Mój szacunek dla Bożej świętości i dla prawdy Jego Słowa nie byłyby takie same gdyby nie wpływ R.C." John Piper

"Chcę aby inni niepełnosprawni ludzie zobaczyli, że gdy Bóg wybiera ich do ognistego pieca, to jest powołanie. To przywilej. Dziękuję R.C. za tą wizję." Joni Eareckson Tada

"Choć nie ma go już wśród nas tu na ziemi, to jednak jego obecność jest zwielokrotniona poprzez jego przekonania i mądrość słów. Niech spuścizna jego niezwykłego życia żyje wśród nas." Steven J.Lawson

"R.C. nigdy nie bał się ani nie unikał walki. Walczył wspaniale, a wiara zwyciężyła. Teraz widzi Pana w Jego chwale i jest w pełni jak On. Nie mamy za złe naszemu przyjacielowi spełnienia pragnienia jego serca aby oglądać Najwyższego." Sinclair B.Ferguson

"Oto nauczyciel i wykładowca obdarzony talentem przekazu, który wznosił się ponad przeciętność. Co ważniejsze, ktoś, kto rozumiał co jest sercem ewangelii i pragnął przekazywać to z pasją." Derek W.Thomas

"Ze wszystkich przymiotników, których można i trzeba użyć by opisać jego życie i służbę, jednym, który najsilniej przemawia do mnie jest słowo "wierny". Rozpoczął swoją służbę oddany Chrystusowi i Biblii. Oddany był również wartości dogłębnej znajomości teologii i żarliwej intelektualnej obrony wiary." W. Robert Godfrey

Zebrała: Katarzyna Lewandowska

czwartek, 14 grudnia 2017

Nigdzie w Biblii nie znajdziemy sformułowania „wytrwanie świętych”. Ale w zamian za to znajdziemy w niej koncepcję „utrzymania”. Być utrzymanym znaczy tyle samo co być chronionym, być zachowanym. 

Arcykapłańskie błogosławieństwo Starego Testamentu zaczynało się tymi słowy: „Niech ci błogosławi PAN i niechaj cię strzeże” (Liczb 6:24). Ci, którzy są zbawieni – są trzymani, nie tylko dzisiaj, ale na wieki; nie z swych własnych sił, ale mocą samego Boga. Wobec tego nie są zaskakujące słowa arcykapłańskiej modlitwy Jezusa: „Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu…” (Jana 17:11).

Można by je odczytać na kilka sposobów. Jezus mógł chcieć powiedzieć: „Zachowaj ich mocą Twojego imienia.” A więc mógł odnosić się do tego, co jest niejako instrumentem zachowania wierzących. Z drugiej strony, Jezus mógł mieć na myśli: „Zachowaj ich w Twoim imieniu.” Osobiście wolę takie wyjaśnienie owych słów. Jeśli ja jestem „w Bożym imieniu”, to jestem tym samym policzony pośród tych, którzy są odkupieni. Tak samo jak uczniowie, noc przed śmiercią Jezusa, noc przed koniecznością stania twarzą w twarz z najbardziej krytycznym momentem ich życia. Dlatego Jezus prosił za nimi: „Zachowaj ich. Nie puszczaj. Nie pozwól im odejść. Trzymaj ich.”

Wyobraź sobie ojca, idącego tuż obok torów kolejowych wraz ze swoim trzyletnim synkiem. To oczywiste, że jest to niebezpieczne miejsce, dlatego ojciec trzyma syna za rękę. Ale jeśli bezpieczeństwo chłopca w tym momencie zależy od siły, z jaką trzyma on rękę swojego taty, to jest on poważnie zagrożony – mógłby przecież stracić siły i puścić jego rękę – a wtedy wpaść pod nadjeżdżający pociąg. 

Jednak to nie siła, z jaką dziecko trzyma ojca za rękę  zachowuje go od katastrofy, lecz siła ojca i jego ręki, która trzyma swego syna. I o to samo Jezus prosił swojego Ojca – żeby trzymał tych, którzy są jego uczniami.

R.C. Sproul
Tłumaczył: Mateusz
Źródło: https://www.ligonier.org/blog/christians-are-kept/

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Otwórzmy nasze Biblie na 3 rozdziale Listu do Galacjan. Ponownie, jak zawsze, słyszymy przesłanie od Pana. Przemawia On do nas przez swoje Słowo. I właśnie tym jest Biblia, jest Słowem Bożym. Każde słowo jest prawdziwe, każde słowo jest czyste. Jest to jedyne, bezpośrednie, pisemne objawienie od Boga. Jest ono zawarte w 66 księgach Biblii: 39 w Starym Testamencie i 27 w Nowym. To jest objawienie od Boga. Nikt nie ma prawa z niego czegokolwiek ujmować ani czegokolwiek do niego dodawać, gdyż "dołoży mu Bóg plag opisanych w tej księdze."
To jest objawienie z nieba dla nas. I dlatego, że nie ma sobie równego, ponieważ wznosi się ono ponad wszystko co jest w tym świecie, ponieważ pochodzi ono z nieba, naszą odpowiedzialnością jest przychodzić do niego i rozumieć chwalebną prawdę, którą ono głosi. Więc gdy zbieramy się w każdą niedzielę i w ciągu tygodnia, na różnych spotkaniach, Słowo Boże, Biblia, jest w centrum naszego zainteresowania i naszych rozważań.
Właśnie omawiamy List do Galacjan. W czasach naszego Pana i apostołów Galacja była regionem nad morzem Śródziemnym. Był to region podbity przez Rzymian i było tam kilka miast, w których apostoł Paweł założył kościoły. Pisze on do kościołów w tym regionie list, który ma być rozpowszechniony wśród nich wszystkich i czytany wszystkim wierzącym w Galacji.
Powodem napisania tego listu są fałszywi nauczyciele, którzy pojawili się w tej okolicy i jak się wydaje, chodzili od kościoła do kościoła głosząc fałszywą ewangelię. Paweł jest tym dogłębnie wstrząśnięty.
To początek jego służby i początek jego pism. Od początku zdaje sobie sprawę, że chociaż kościoły są założone na solidnych podstawach, i są w nich prawdziwie wierzący, i znajdują się pod wpływem tego wielkiego apostoła – to stanowią cel dla fałszywego nauczania. Będą atakowani i szturmowani, a w niektórych wypadkach padną ofiarą fałszywych nauczycieli. I właśnie to stało się w Galacji.
Zatem Paweł pisze ten list, aby rozprawić się z tym co dzieje się w kościołach Galacji. W pierwszych dwóch rozdziałach broni swojego autorytetu apostoła, jako tego, który został powołany przez Chrystusa, nauczany przez Chrystusa i posłany przez Chrystusa.
Jest on więc tym, kogo mają słuchać a nie fałszywych nauczycieli, którzy pochodzą z królestwa ciemności, mimo, że podają się za chrześcijan.
A więc, pierwsze dwa rozdziały mówią o jego apostolskim autorytecie. Następnie w rozdziałach 3 i 4 wyjaśnia prawdę ewangelii. I tu właśnie teraz się znajdujemy. Paweł przechodzi do bardzo dokładnej i przemyślanej obrony prawdy ewangelii o zbawieniu tylko z łaski.
Fałszywi nauczyciele zasadniczo twierdzili, że łaska nie wystarcza, krzyż nie wystarcza, Duch Święty nie wystarcza. Co Bóg dokonał wśród was nie wystarczy. Nie możecie wejść do Królestwa Bożego, wejść do nieba jeśli się nie obrzezacie i nie poddacie Prawu Mojżeszowemu.
Była to zawiła, sfałszowana, przekręcona ewangelia. Dodawali oni uczynki do łaski i uczynków wypływających z wiary. Paweł jest tak tym udręczony, że na początku tego listu nie umieszcza żadnej pochwały. Od razu zaczyna mówić o szoku jaki odczuwa z powodu ich wyparcia się. Rozdział 1, werset 6: "Dziwię się, że tak prędko dajecie się odwieść od tego, który was powołał w łasce Chrystusowej do innej ewangelii, chociaż innej nie ma; są tylko pewni ludzie, którzy was niepokoją i chcą przekręcić ewangelię Chrystusową. Ale choćby nawet my, albo anioł z nieba zwiastował wam ewangelię odmienną od tej, którą myśmy wam zwiastowali, niech będzie przeklęty! Jak powiedzieliśmy przedtem, tak i teraz znowu mówię: Jeśli wam ktoś zwiastuje inną ewangelię od tej, którą przyjęliście niech będzie przeklęty!" 
Oto jak Paweł rozpoczyna swój list,  wygłaszając przekleństwo i potępienie na każdego, kto naucza fałszywej ewangelii.  
To dla Pawła wstrząsające, że Galacjanie padli ofiarą takiego postępowania. Prowadzi nas to do 3 rozdziału, gdzie po potwierdzeniu swojego apostolskiego autorytetu i prawa do głoszenia tego co głosi jako prawdziwy przedstawiciel Boga, Paweł przedstawia im obronę ewangelii z łaski i wiary, a ma ona miejsce w rozdziałach 3 i 4. Przeczytam pierwszych 5 wersetów z rozdziału 3.
"O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie? Czy cierpieliście" – czy raczej – "doświadczyliście" – "tak wiele na próżno? Może rzeczywiście na próżno?" Czy ten, który daje wam Ducha i dokonuje wśród was cudów, czyni to na podstawie uczynków zakonu, czy na podstawie słuchania z wiarą?".
To jest fragment Pisma pełen mocy. Jest pełen mocy, ponieważ Paweł obejmuje swą myślą Trójcę – Syna, Ducha i Ojca – i ma na myśli: "Przez głupie omamienie fałszywą doktryną, lub fałszywym dodatkiem do ewangelii, poddaliście w wątpliwość dzieło Syna, Ducha i Ojca." Innymi słowy, "Przypuściliście atak na niebo i jego wyżyny". Jest to zmasowany atak na Boga w Trzech Osobach.
Słowem, które od początku rzuca się w oczy w wersecie 1 jest słowo "omamieni" (w j.ang. 'zaczarowani' – przyp.tłum.). Nie znajdziecie go nigdzie indziej w Biblii. Jest to jedyne miejsce, w którym zostało użyte.
Czy Paweł twierdzi, że wierzący w Galacji zostali omamieni? Zdecydowanie, tak. Powstaje więc pytanie: czy prawdziwy chrześcijanin może zostać omamiony? Czy szczery wierzący może być zwiedziony, syn Boga, dziecko Ojca, dusza w Chrystusie, ten, który posiada Ducha Świętego, ten który się odrodził? 
Czy wierzący mogą zostać omamieni? Czyż nie jesteśmy ludźmi prawdy? Czyż nie dlatego odrzucamy fałsz, że wierzymy w prawdę, kochamy prawdę, przyjmujemy prawdę, ogłaszamy prawdę? Czy to nie prawda, że mamy Słowo Boże, mamy zrozumienie Słowa, mamy namaszczenie od Boga, Ducha Świętego, który poucza nas o wszystkim? Czy nie jesteśmy ludźmi prawdy? Czy nie jesteśmy tymi, którzy znają prawdę i odrzucają błędną naukę? 
Jak to możliwe, że prawdziwie wierzący zostają omamieni?
Cóż, faktem jest, że w wielu kościołach Galacji prawdziwie wierzący byli omamieni. Wiemy, że byli prawdziwie wierzącymi. Popatrzmy na rozdział 3, werset 26: "Albowiem wszyscy jesteście synami Bożymi, przez wiarę w Jezusa Chrystusa bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa. I werset 29: "A jeśli jesteście Chrystusowi, tedy jesteście potomkami Abrahama, dziećmi według obietnicy."
W tym liście nie ma wątpliwości co do duchowego stanu Galacjan, są oni wierzącymi. Początkowo, kiedy przybył apostoł Paweł, przyjęli całą ewangelię, którą głosił. Teraz zostali omamieni; prawdziwie wierzący pod urokiem.
Mówi do nich w wersecie 3, co właśnie przeczytałem: "Rozpoczęliście w Duchu." To było prawdziwe odrodzenie. To było dzieło Ducha, dzieło nowego narodzenia. Najpierw, dzieło przekonania, następnie dzieło zapewnienia nowego życia, odrodzenie, nowe narodzenie. Rozpoczęliście od nowego narodzenia. Rozpoczęliście w mocy Ducha. A teraz na ciele kończycie? Czy zostaliście tak omamieni, że sądzicie, iż dzieło Ducha było niekompletne?
W rozdziale 4 wersecie 9 mówi: "Teraz jednak, kiedy poznaliście Boga, a raczej kiedy zostaliście poznani, czemuż znowu zawracacie do słabych i nędznych żywiołów, którym ponownie, jak dawniej, chcecie służyć?" Dlaczego dajecie się mamić i powracacie do systemu praw, ceremonii i rytuałów?
Judaizujący powiedzieli, że zbawienie jest w Chrystusie, zbawienie jest przez łaskę i wiarę ale również przez uczynki. Musicie się obrzezać jak nakazuje Prawo Mojżesza. Musicie przestrzegać rytuałów i Praw mojżeszowych. A więc zbawienie dla fałszywych nauczycieli, mamiących Galacjan było przez łaskę i uczynki.
I jest to zawsze czarujące kłamstwo, które jest plagą w kościołach i wśród wierzących. Dwukrotnie Paweł powiedział: "Jesteście głupi" w wersecie 1 i 3. "O nierozumni Galacjanie!" i "Czy aż tak nierozumni jesteście?" Głupotą jest dać się zaczarować przez fałszywe dodatki do ewangelii.
Może nigdy nie zastanawiałeś się nad faktem, że prawdziwie wierzący mogą być omamieni. Ale każde ostrzeżenie w Nowym Testamencie, każde ostrzeżenie przed fałszywymi nauczycielami fałszywej doktryny zakłada, że wierzący może zostać zwiedziony. Każde zalecenie trzymania się prawdy, strzeżenia prawdy, właściwego posługiwania się słowem prawdy jest również oparte na założeniu naszej podatności na zwiedzenie. Tak, wierzący mogą zostać zwiedzeni i uwierzyć w kłamstwa na temat ewangelii.
To zwiedzenie nie występuje wtedy, gdy ktoś mówi: "Ja nie wierzę w Boga i nie wierze w Biblię. Nie wierzę w Chrystusa. Nie wierzę w ewangelię łaski. Nie wierzę w krzyż. Nie wierzę w zmartwychwstanie." To nie zwiedzenie; to nie omamienie – to jest dla nas oczywiste. Rzucanie uroku przychodzi przez tych, którzy uznają ewangelię, akceptują ją, a następnie dodają do niej uczynki.
Apostoł Paweł spodziewał się właśnie tego w 20 rozdziale Dziejów, gdy zebrał starszyznę efeską i powiedział: "Po moim odejściu powstaną spomiędzy was przewrotni ludzie aby was zwieść; a wilki wejdą pomiędzy was z zewnątrz aby uczynić to samo." 
Będziecie atakowani od wewnątrz i od zewnątrz, ponieważ szatan zawsze atakuje kościół zwiedzeniem.
Jan pisze w swoim liście: "Nie ma zaś dla mnie większej radości, jak słyszeć, że dzieci moje żyją w prawdzie." Jan również mówi: "Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, nie przyjmujcie go do domu ani nie pozdrawiajcie." Jesteśmy wielokrotnie ostrzegani, a nawet wzywani do szczerej walki o wiarę, raz na zawsze daną świętym. To jest walka.
Wszystkie te ostrzeżenia, wszystkie nakazy wierności zakładają, że możemy zostać oszukani. I posunę się dalej, by powiedzieć, że większość kościołów w naszym społeczeństwie jest oszukanych. Większość przywódców kościelnych jest omamionych. W istocie mogą wierzyć w prawdziwą ewangelię, lecz pozwolili aby tyle innych rzeczy zostało dodanych do ewangelii lub zniekształciło ja, że są wszyscy omamieni.
To nie jest tylko problem ludzi siedzących w ławkach. Jest to problem ludzi siedzących w ławkach, ponieważ jest to problem ludzi stojących za kazalnicą. Wśród pastorów i przywódców we wpływowych miejscach nader częstym zjawiskiem jest to, że są omamieni w sprawie ewangelii, nawet tej ewangelii, która ich samych zbawiła.

Obowiązkiem pastora jest strzec prawdy, głosić prawdę, walczyć o prawdę i strzec swego stada przed zwodniczymi błędami. 

Musimy mieć świadomość ryzyka zwiedzenia. A dosięga ono wysokich kręgów. Nie możemy nawet wejść do chrześcijańskiej księgarni i ufać wszystkiemu, co tam znajdziemy. Znajdziemy tam wiele zwodniczych rzeczy.
W 1994  na scenie ewangelikalizmu ukazał się dokument zatytułowany "Ewangeliczni i katolicy razem" – ECT. Na naszej stronie internetowej znajdziecie naszą odpowiedź na ten dokument, którą napisaliśmy jakiś czas temu. Został on zainicjowany przez Charlesa Colsona i przez innych ewangelikalnych chrześcijan w cudzysłowie, którzy zebrali się razem z katolikami i wyskoczyli z dokumentem, który w zasadzie stwierdzał, że mamy przestać ewangelizować katolików i przyjąć ich jako braci w wierze – ewangelicznych i katolików razem. Wielu ewangelicznie wierzących podpisało się pod tym, potwierdzając, że uznają rzymski katolicyzm, który nie zaprzecza łasce ale wymaga uczynków – jako prawdziwą ewangelię. Efekty uboczne tego dokumentu trapią nas do dzisiaj. 
W tamtym gorącym okresie byłem zaproszony na Florydę, do kościoła Jima Kennedy'ego; był on wtedy jeszcze wśród nas zanim odszedł do nieba. I razem z nim i Colsonem, Billem Brightem z Campus Crusade, R.C.Sproulem, J.I. Packerem i kilkoma innymi znanymi przywódcami ewangelikalnymi spędziliśmy 7-8 godzin zamknięci w pokoju, próbując wyjaśnić ewangelię dla tych ludzi, którzy byli niepewni co do niej a chcieli uznać rzymski katolicyzm. Było to jedno z najbardziej intersujących, jeśli nie najbardziej interesujące spotkanie, na jakim byłem w swoim życiu.
Była tam ogromna reprezentacja społeczności ewangelikalnej oraz ci, którzy chcieli uznać katolicyzm i fałszywe formy chrześcijaństwa. I zajmowaliśmy się tym przez siedem lat – to znaczy siedem godzin. Siedem lat? Ścigaliśmy się z tym o wiele dłużej niż siedem lat – to pewne. Ale tego dnia było to 7 godzin. I pamiętam, na koniec tego dnia siedziałem obok znanej osoby i próbowaliśmy się porozumieć – R.C.Sproul, ja, Jim Kennedy – próbowaliśmy przekazać ewangelię, ograniczenia dla ewangelii, i to, że nie można nic dodawać do ewangelii, a Kościół Rzymskokatolicki dodaje do ewangelii uczynki i rytuały.
W końcu powiedziałem do człowieka, który siedział koło mnie od 7 godzin: "Dobrze. Powiedz mi. Chcę wiedzieć jak zostać chrześcijaninem. W co muszę uwierzyć? Co nie wystarcza a co stanowi zbyt wiele? Co jest tym najbardziej podstawowym minimum, w które muszę uwierzyć aby być zbawionym?" Na co on odpowiedział, a napisał dotąd co najmniej 20 książek: "To dobre pytanie." Na co ja odpowiedziałem "Wiem o tym. Jaka jest odpowiedź?".
Nie było odpowiedzi. Nie było jasności. To oznacza bycie omamionym. Ludzie na wysokich stanowiskach przywódczych są omamieni co do prawdziwej ewangelii. Nie możemy ufać wszystkim kaznodziejom, których słyszymy. Nie możecie im ufać. Kościoły są pełne omamionych ludzi, którzy są zdezorientowani co do ewangelii.
Teraz przyjrzyjmy się bliżej słowu "omamieni" – (w j.ang."zaczarowani"). Pochodzi ono od greckiego czasownika baskaino. To samo w sobie nie jest ważne, za wyjątkiem tego, że użyto go tylko jeden raz w Nowym Testamencie. Paweł użył słowa, które nie jest użyte nigdzie indziej. On nigdzie indziej go nie użył. On wykracza poza swoje zwyczajowe słownictwo by opisać to zjawisko w wyjątkowy sposób. Nie użyto go nigdzie indziej w Nowym Testamencie a używano go zawsze w negatywny sposób.
Co ono oznacza w grece poza Biblią? Słowo to oznaczało "oczarować", "fascynować" lecz "fascynować i oczarować w zwodniczy sposób." Zawsze ma ono negatywny wydźwięk. Oznaczało "pragnąć skrzywdzić kogoś przy pomocy kłamstw, zwiedzenia lub fałszywych obietnic." Odnosi się ono do magicznych zaklęć i czarnoksięstwa, złego oka i mocy demonicznych.

To jest bardzo poważne słowo, a Duch Święty użył go tylko raz by opisać nie to, co przydarza się niewierzącym ale, to co przydarzyło się wierzącym. To tak jakby zostali zaczarowani, nie przez czarnoksięstwo czy magiczne zaklęcia, lecz przez fałszywą doktrynę. Ale dlaczego mieliby być zaczarowani. Dlaczego są na to podatni?
Posłuchajcie, we wszystkich wiekach w historii kościoła byli omamieni wierzący, i są też tacy dzisiaj. Jest to walka, która nigdy, przenigdy się nie kończy, ponieważ szatan ciągle rozpowszechnia mamiące kłamstwa. A omamienie jest zawsze odejściem od prawdziwej ewangelii, jest jakąś formą zbawienia przez uczynki, rytuały, sakramenty, moralność; najwyraźniej to widać w rzymskim katolicyzmie i prawosławiu. To stało się również w kościele w Galacji.
Szatan ma dwie strategie – tylko dwie. Widzimy je w Mateusza 13 w słowach naszego Pana. Po pierwsze, może wyrwać ziarno ewangelii zanim ono wykiełkuje w ziemi i będzie produktywne. Widzimy to w przypowieści naszego Pana o czworakiej roli. Szatan przychodzi i wyrywa ziarno zanim ktokolwiek może je zrozumieć. To jest fałszowanie ewangelii od frontu.
Druga strategia szatana polega na tym, że gdy słowo ewangelii wypuszcza korzeń i wierzący zaczyna rosnąć i wydawać plon, zasiewa on kąkol pomiędzy pszenicę: fałszywych wierzących w fałszywą ewangelię pośród prawdziwych wierzących. I to jest fałszowanie ewangelii od końca. On fałszuje ewangelię od frontu przez wyrywanie jej, często przez brak zrozumienia. Powraca, fałszując ją od końca poprzez wprowadzanie do kościoła fałszywego przesłania, które wydaje plon: fałszywy kąkol pomiędzy pszenicą.
Oto co zdarzyło się w Galacji. Słowo zostało posiane i tafiło na żyzną glebę. Ziarno wydało plon nowego życia, które kwitło i rosło. Szatan pojawia się pod postacią Żydów z Jerozolimy, którzy przybywają i wymagają przestrzegania Prawa Mojżeszowego oraz obrzezania, jeśli masz być zbawiony, twe grzechy wybaczone a twój udział w Bożym Królestwie i niebie zapewniony. To było sianie kłamstw i stąd kąkol pośród pszenicy.
Paweł pragnie wspomnieć i rozważyć wspaniałe początki. Wróćmy na chwilę do rozdziału 4, wersetu 13. Za pierwszym razem gdy przyszedł, jak mówi: "Wiecie przecież, że z powodu choroby ciała zwiastowałem wam za pierwszym razem ewangelię. I chociaż mój stan cielesny wystawił was na próbę, to jednak nie wzgardziliście mną ani nie plunęliście na mnie, ale mnie przyjęliście jak anioła Bożego, jak Chrystusa Jezusa." Cóż za wspaniałe przyjęcie: "Przyjęliście mnie jakbym był aniołem z nieba, lub samym Jezusem Chrystusem."
I zaraz w wersecie 15: "Cóż się tedy stało z tą waszą szczęśliwością? Albowiem daję wam świadectwo, że gdyby to było możliwe, wyłupilibyście sobie oczy i mnie je oddali. Czy stałem się nieprzyjacielem waszym dlatego, że wam prawdę mówię?". Gdy przyjęliście mnie po raz pierwszy jakbym był aniołem z nieba, jakbym był Chrystusem, przyjęliście prawdę. A teraz odwracacie się od niej i zwracacie przeciwko mnie?
Rozdział 5, werset 7: "Biegliście dobrze; któż wam przeszkodził być posłusznymi prawdzie?". Werset 9: "Trochę kwasu całe ciasto zakwasza." Jak mogliście kiedykolwiek poddać się tym mamiącym kłamstwom?
Lecz ponownie mówię, spędziłem większość mojego życia – i robię to nawet teraz - próbując obnażać i rzucać światło na mamiące fałszerstwa ewangelii. Zaczęło się od "Ewangelii według Jezusa". Następnie była książka "Ewangelia według apostołów". Potem "Ewangelia według Pawła" A teraz właśnie skończyłem "Ewangelię według Boga". Oraz wiele, wiele innych książek dotyczących ewangelii: "Wstydząc się ewangelii", "Trudno uwierzyć" – i wiele innych "Jezus, którego nie możesz zignorować". Zawsze starałem się rzucać światło na mamiące kłamstwa, które przychodzą i zanieczyszczają ewangelię.
Tak, wierzący mogą zostać omamieni. Powiem to prosto: tak, jak wierzący mogą grzeszyć przeciwko Bożej świętości – a grzeszymy – tak mogą oni grzeszyć przeciwko Bożej prawdzie. Tak jak wierzący mogą grzeszyć przeciwko Bożej świętości, tak mogą grzeszyć przeciwko Bożej prawdzie. Jest tyle zamieszania w omamionym kościele, że jest to trudno opisać. 
Paweł ma złamane serce z tego powodu. Jest to omamienie, które przychodzi ponieważ ludzie pragną popularności, ponieważ chcą być akceptowani. Jeśli idziesz do programu Oprah, jak to zrobił pewien zadeklarowany ewangelikalny przywódca a Oprah mówi do ciebie: "Czy ja albo ktokolwiek inny musi wierzyć w Jezusa aby dostać się do nieba?" A ty mówisz "Nie" to jesteś omamiony.
Larry King powiedział mi kiedyś: "Nic mi nie będzie. Wszystko będzie ze mną w porządku gdy umrę." Odparłem: "Naprawdę? Dlaczego tak twierdzisz?" A on odpowiedział: "Ponieważ pewien znany ewangelista powiedział mi, że ponieważ jestem Żydem Bóg zajmie się mną w szczególny sposób." Kto go omamił?
Powróćmy do tekstu. "O nierozumni Galacjanie." - "Nierozumni" tu i  w wersecie 3 anoetos. Oznacza "bez wiedzy", "ciemny", "bez umiejętności rozumienia", "bez sensu". Oznacza ono "obumarcie i niemoc intelektu". Nie używacie swych uświęconych umysłów, głupi Galacjanie. Bezmyślnie zostaliście omamieni. Wy nie myślicie.
Tyle razy Paweł pisze o odnowionym umyśle, w Rzymian 12, Efezjan 4, Kolosan 3. "Musicie odnowić się w duchu waszego umysłu. Chrześcijaństwo polega na jasności myślenia. O głupi Galacjanie. Tłumaczenie J.B. Philipsa mówi: "O drodzy idioci, jak możecie być tak głupi?"
To właśnie nasz Pan powiedział na drodze do Emaus, Łukasza 24. Powiedział tym uczniom: "O głupi i gnuśnego serca, by uwierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy." Dlaczego jest wam tak trudno pomyśleć i uwierzyć? To jest porostu umysłowa niemoc. To grzeszne serce, zaniedbanie prawdy. To problem umysłu ale też i serca. Umysł nie jest zaangażowany w dogłębne analizowanie prawdy ponieważ serce nie jest pilnie poświęcone tej prawdzie. Paweł mówi: "Jesteście głupcami i zostaliście omamieni."
"Kto was omamił?" to retoryczne pytanie. Kto rzucił na was czar? Kto wam zagmatwał sprawę ewangelii? Oczywiście zrobili to judaizujący, swoimi słowami i fałszywym nauczaniem. Paweł skonfrontuje się z tym w najbardziej przejmujący sposób.
Nawiasem mówiąc, jeśli macie Biblię Króla Jakuba lub Nową Biblię Króla Jakuba, przeczytacie tam dodatkowe wyrażenie: "O nierozumni Galacjanie, kto was omamił, że nie jesteście posłuszni prawdzie?" Niektórzy z was mają to w swoich tekstach. To wtrącenie pojawia się w niektórych starych manuskryptach, ale nie w tych najwcześniejszych, więc prawdopodobnie dodano je dla jasności. I rozumiem dlaczego; ponieważ bycie omamionym równa się nieposłuszeństwu prawdzie. I widzimy to w rozdziale 5, wersecie 7: "Biegliście dobrze, któż wam przeszkodził być posłusznymi prawdzie?". Więc pewnie ktoś po drodze wyjął ten fragment z wersetu 7 i dodał do 1 aby go dokładniej wyjaśnić.
O to właśnie chodzi. Jeśli zostałeś omamiony, nie jesteś posłuszny prawdzie. Chociaż nie ma tego w tekście oryginalnym, jest to trafna ocena. "Jesteście głupi, i w swojej głupocie pozwoliliście się omamić."
To dosyć oczywiste dla nas, że mnóstwo ludzi, którzy siedzą w kościołach gdzie są mamieni kłamstwami jest w istocie głupcami, kompletnymi głupcami: ignorantami w sprawie Biblii lub niechętnymi aby skupić się na prawdziwym poznawaniu Słowa. Jeśli nie będzie ruchu powrotu do Słowa Bożego za kazalnicą i w ławkach, mamienie będzie kontynuowane, ponieważ głupota będzie kontynuowana. Kościoły pełne omamionych ludzi są pełne głupich ludzi, którzy ani nie poświęcili wysiłku umysłowego na poznawanie prawdy ani sercem nie zapragnęli posłuszeństwa prawdzie.
Następnie Paweł podaje argument z perspektywy Trójcy. Jak znaleźliście się w tym położeniu? Co robicie? Czy zastanowiliście się nad tym, co robicie? Powróćmy do waszych pierwszych doświadczeń. W wersetach 1-5 Paweł zajmuje się obroną ewangelii poprzez przypomnienie ich doświadczenia. Następnie od wersetu 6 do końca 4 rozdziału broni ewangelii łaski na podstawie Pisma. Większość czasu, zatem, skupia się na Piśmie i jak ono obwieszcza ewangelię łaski. Lecz pierwszych 5 wersetów jest o ich własnych doświadczeniach. I używa on słowa pascho w wersecie 4, które tłumaczone jest czasami jako "cierpieć" lecz w istocie odnosi się do "doświadczać".
"Doświadczyliście tych wspaniałych rzeczy. Czy na próżno? Popatrzcie na swoje duchowe doświadczenie i to z perspektywy Trójcy – po pierwsze, na rolę którą odegrał Jezus. Wasze doświadczenie rozpoczęło się gdy Chrystus był wam głoszony" – zauważcie werset 1 – "przed których oczami". To znaczy, "nierozumni, omamieni Galacjanie", przed waszymi duchowymi oczami, "został wymalowany obraz Jezusa ukrzyżowanego."
O co chodzi? Ewangelia dotarła do was w sposób otwarty, jasny, przekonujący, efektywny, wszem i wobec odmalowana. To greckie słowo prographo. To słowo zazwyczaj odnosi się do "znaków" lub "planszy". W starożytnym świecie nie było książek, więc gdy ktoś miał coś do ogłoszenia lub obwieszczenia umieszczał to na znaku. Był to publiczny znak, który następnie był umieszczany na forum lub na rynku, aby wszyscy go mogli zobaczyć. Nie było wtedy gazet; publiczne ogłoszenia były prographo, wywieszane do wglądu dla wszystkich. "Widzieliście swymi duchowymi oczyma Chrystusa ukrzyżowanego za was."
Do czego on tu zmierza? "Wszystko co oznaczał krzyż było wam przedstawione" Co powiedział Paweł? "Głoszę Chrystusa i to ukrzyżowanego" Co to znaczy? Nauczał nie tylko o fizycznym ukrzyżowaniu Chrystusa, ale teologię śmierci Chrystusa, soteriologię śmierci Chrystusa, ewangelię  zawartą w śmierci Chrystusa.
Było to wam otwarcie zwiastowane. Zwiastowałem wam ewangelię, a wy przyjęliście mnie jak anioła. Przyjęliście mnie jak bym był samym Chrystusem. Nie było to tak, że tylko w waszej wyobraźni słyszeliście dźwięk młotków przybijających Jezusa do krzyża; nie tylko słyszeliście  krzyki tłumu potępiającego Chrystusa, nie tylko słyszeliście wołanie Jezusa z krzyża, lub oczami wyobraźni widzieliście krew i pot spływające po Jego ciele; nie tylko widzieliście fizyczną prawdziwość Jego śmierci. Wy wtedy zrozumieliście, że on był ofiarą za was. Zrozumieliście znaczenie Jego śmierci. Zrozumieliście, że umarł za was, wasze grzechy wziął na siebie, tak aby jego sprawiedliwość mogła być wam udzielona. Zrozumieliście ewangelię zbawienia. Zwiastowałem wam Chrystusa w pełni, ukrzyżowanego, a potem zmartwychwstałego. I rzeczywiście uwierzyliście. I w nadzwyczajny sposób zostaliście przemienieni. I wszystkie te kościoły w Galacji są rezultatem zwiastowania ewangelii o ukrzyżowanym Chrystusie.
Jak więc możecie teraz, gdy widzieliście obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, powracać do Prawa? Czy twierdzicie, że krzyż był niepotrzebny i musicie sami się zbawić, czy twierdzicie, że krzyż był niewystarczający, czy też, że śmierć Chrystusa była częściowym zapewnieniem zbawienia, a wy musicie postarać się o resztę swoimi uczynkami? Jeśli tak twierdzicie, to bluźnicie ukrzyżowanemu Chrystusowi. 
To właśnie robi system uczynków. Gdy wymaga czegoś od ciebie, nie pochodzi on od Chrystusa. Wtedy obrażasz Chrystusa.
Nawiasem mówiąc, czasownik "ukrzyżowany" na końcu wersetu 1 jest czasownikiem w grece oznaczającym ciągłe dokonywanie się. Nie oznacza ukrzyżowania jako momentu w historycznej przeszłości, ale ciągle, stale krzyżowanego. Jaki jest tego cel? Niszczy to legalizm, ponieważ twierdzi, że krzyż nie był jednorazowym wydarzeniem historycznym; krzyż trwa i działa dalej, w swojej sile i mocy. To dlatego Biblia mówi w 1 Jana 1:9, że: "wierny jest i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy".
Legalizm nie podejmuje wątku, który krzyż przerwał, ponieważ krzyż nigdy nie ustaje. Dzieło krzyża nigdy się nie kończy. To nie tak, że Chrystus zrobił coś, co było konieczne dla nas, a potem skończył i my musimy podjąć dalszą pracę. To obraża Chrystusa. To bluźnierstwo przeciwko Jego doskonałemu dziełu. List do Hebrajczyków mówi: "albowiem jedną ofiarą uczynił na zawsze doskonałymi tych, którzy są uświęceni".
Krzyżowi nie brak niczego. Zbawienie jest tylko z łaski, przez wiarę, a nie przez uczynki. Jeśli chcesz wnieść uczynki, rozdział 5, werset 2: "Chrystus wam nic nie pomoże". Werset 4, jeśli wnosisz uczynki: "Odłączyliście się od Chrystusa wy, którzy w zakonie szukacie usprawiedliwienia z wiary". Oto właśnie kąkol pomiędzy pszenicą, który był tolerowany przez omamionych wierzących w Galacji.
To nie jest drobiazg. Ktokolwiek dodaje uczynki do zbawienia bluźni wystarczalności dzieła Jezusa Chrystusa dokonanego na krzyżu.
Dlaczego to zrobili? Mieli przecież jasny ogląd krzyża i jego zbawczej wartości.
I wiedzieli z osobistego doświadczenia, że gdy zaufali ukrzyżowanemu i zmartwychwstałemu Chrystusowi, zostali przemienieni. Wiedzieli o tym. Wiedzieli, że usprawiedliwienie jest z łaski przez wiarę w ukrzyżowanego Chrystusa, ponieważ uwierzyli i otrzymali je. Oni tego doświadczyli.
Czy doświadczyli tego nadaremno? Czy było ono bezcelowe? I teraz okazuje się, że było to tylko jakieś fałszywe uczucie, złudzenie, coś co naprawdę się nie wydarzyło i nie wydarzy zanim się nie poddadzą obrzezaniu, nie zaczną przestrzegać rytuałów i ceremonii? Co mogli judaizujący lub ktokolwiek inny dodać do dzieła Chrystusa na krzyżu? Odpowiedzcie – co? Nic. Nie dajcie się omamić.
Po drugie, oni mieli nie tylko osobiste doświadczenie uwierzenia w ukrzyżowanego Chrystusa, ale mieli osobiste doświadczenie z Duchem Świętym. Werset 2: "Chcę dowiedzieć się od was tego jednego:" - to jest bardzo ważne, oto czego "czy otrzymaliście Ducha?". Zatrzymajmy się tutaj.
"Czy otrzymaliście Ducha?" Tak. Tak, ponieważ, każdy, kto uwierzy otrzymuje Ducha Świętego, prawda? Rzymian 8 i 9: Duch zamieszkuje w każdym wierzącym, jesteś świątynią Ducha Świętego. On mieszka w nas wszystkich. "Jeśli kto nie ma Ducha, nie jest Jego." Wszyscy otrzymaliśmy Ducha. Duch Święty zamieszkał naszym życiu. On jest Bożym życiem w nas. On przychodzi, przemienia nas i stajemy się nowymi stworzeniami. Wszystko staje się nowe.
Dlatego Paweł mówi do nich: "Czy otrzymaliście Ducha?" No cóż, z pewnością. On przemienił wasze życie. Mamy nowe zamiłowania, nowe uczucia, nowe pragnienia. Są rzeczy, które kiedyś kochaliśmy a teraz nienawidzimy, rzeczy, których nienawidziliśmy a teraz kochamy. I teraz kochamy braci, kochamy prawdę, kochamy Boga, kochamy cnotę, a wcześniej tego wszystkiego nie kochaliśmy.
Więc otrzymaliście Ducha? "Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą?" Jaka jest odpowiedź? Przez wiarę. Gdy uwierzyliście, otrzymaliście Ducha. Nie było żadnego wymagania, które by twierdziło, że nie otrzymacie Ducha Świętego dopóki nie uczynicie pewnych rzeczy. Jest to kolejne mamiące kłamstwo, które nagminnie spotykamy, że chrześcijaninem można być bez Ducha Świętego aż nie osiągnie się pewnego poziomu duchowości. Każdy wierzący ma Ducha Świętego. Tak więc dzieło Chrystusa było doskonałe i niczego nie wymagało od strony Prawa. On przyszedł przez wiarę.
"Czy aż tak nierozumni jesteście" – werset 3 – "Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie?" Innymi słowy: czy dzieło Chrystusa było tylko częściowe i wy musieliście dodać do niego ważną część? I czy obecność Ducha Świętego była tylko częściowa i wy musicie do niej dodać ważną część? I czy w obydwu przypadkach tym ważnym jest dzieło ciała? Zrozumcie tę prawdę: dzieło Chrystusa jest pełne, obecność Ducha Świętego jest pełna, Prawo nie dodaje niczego do dzieła Chrystusa, Prawo nie dodaje niczego do dzieła Ducha Świętego.
I następuje komentarz w wersecie 4: "Czy doświadczyliście Chrystusa na próżno? Czy doświadczyliście Ducha Świętego na próżno? - jeśli w rzeczy samej było to na próżno?".
A co z Ojcem? Spójrzmy na werset 5. Jest to tak prosty argument, a tak ważny "Czy ten, który daje wam Ducha i dokonuje wśród was cudów, czyni to na podstawie uczynków zakonu, czy na podstawie słuchania z wiarą?".
Tu mowa jest o Ojcu. Skąd to wiemy? Ponieważ w Łukasza 11:13 i Jana 14:16 i 26 dwukrotnie Jezus powiedział: "Gdy odejdę Ojciec pośle wam Ducha." Więc teraz w wersecie 5 Paweł mówi: Czy więc ten, który obdarza was Duchem – to znaczy Ojciec. To Ojciec daje nam Ducha; On jest jednym z darów Ojca. I, nawiasem mówiąc, słowo "obdarza", epichoregeo, rdzeń choregeo, oznacza "szczodrze", "obficie", "wyjątkowo obficie" "hojnie".
A więc, czy twierdzicie, że Ojciec, który hojnie obdarzył was Duchem i sprawił wśród was cuda – być może cuda apostolskie, lub też, co bardziej znaczące, sprawił cud odrodzenia was w Bogu – czy mówicie, że uczynił to poprzez uczynki Prawa, ponieważ na to zasłużyliście? Czy Bóg zbawił was z powodu tego co uczyniliście, czy porostu przez słuchanie z wiarą?
Znamy odpowiedź: Syn wykonał doskonałe dzieło z naszego powodu, Duch wykonał doskonałe dzieło z naszego powodu, i Ojciec wykonał doskonałe dzieło z naszego powodu. Nic nie pozostało do zrobienia. Nie otrzymałeś zbawienia, ani Ducha Świętego, ani odrodzenia dzięki czemukolwiek co zrobiłeś. Było to pełne i doskonałe dzieło Chrystusa, pełne i doskonałe dzieło Ducha, pełne i doskonałe dzieło Ojca.
Doświadczyliście tego. Doświadczyliście mocy ewangelii w swoim życiu. Doświadczyliście mocy Ducha w swoim życiu. Doświadczyliście mocy Ojca w  swoim życiu. Żyliście w mocy Trójcy. I teraz, nagle, ci mamiący Żydzi pojawiają się i twierdzą, że to wszystko było niewystarczające. To jest bluźnierczy atak na Trójjedynego Boga. To umniejsza dzieło Chrystusa na krzyżu, dzieło Ducha Świętego w wierzącym, i dzieło Ojca w cudzie odrodzenia. Cała Trójca i wszystko co Ojciec, Syn i Duch Święty mają ci do zaoferowania jest twoje, dzięki wierze i tylko przez wiarę. "O nierozumni Galacjanie. Któż was omamił?" pisze Paweł. Lecz do Kolosan pisze: "I macie pełnię w Nim."
Gdy ktokolwiek przychodzi i dodaje cokolwiek do ewangelii to jest mamienie. I nierozumni ludzie podążają za tym mamieniem, wielu z nich prawdziwie wierzących, którzy nie mają duchowego rozeznania ani skłonności serca aby mogły utrzymać ich mocno w prawdzie. Modlę się, aby Bóg zapewnił wam tę siłę.
Ojcze, dziękujemy Ci raz jeszcze za ten czas oddawania Ci czci, za ten wielki przywilej. Dziękujemy ci za piękną muzykę i uwielbienie. Dziękujemy ci, że możemy przychodzić do Ciebie z naszymi modlitwami. Dziękujemy ci za Twoje Słowo, które dosłownie chwyta nas za serce. Kochamy je. Kochamy jego prawdę i pokrzepiamy się nim. Dziękujemy Ci za objawienie, oświecenie, które przychodzi na nasze serca.
Dziękujemy Ci za miłość, która odradza – miłość do Ciebie: Ojca, Syna i Ducha Świętego. Dziękujemy ci za doskonałość tego dzieła, które dokonałeś w nas, pełnię zbawienia dokonaną na krzyżu, za pełnię odrodzenia dokonaną przez zamieszkanie w nas Ducha Świętego, za całkowite przemienienie nas przez wielki cud odrodzenia oraz za inny cud: uwielbienie. Wielbimy Cię z głębi naszych serc, z radością i dziękczynieniem za zbawienie, które jest w nas. Śpiewaliśmy pieśni wybawienia, a śpiewać je jest naszym największym przywilejem. Za wszystko co uczyniłeś dla nas oddajemy Ci nasze uwielbienie. Dziękujemy Ci. Amen.

John MacArthur
Tłumaczyła: Katarzyna Lewandowska
Źródło: https://www.gty.org/library/sermons-library/48-11/bewitched-by-false-doctrine