5sola.pl

Soli Deo Gloria

środa, 30 października 2019

Aby udzielić odpowiedzi na to pytanie, musimy umieścić je w szerszym kontekście historycznym i teologicznym. W przeciwnym razie ryzykujemy zredukowaniem tego zagadnienia do chwili obecnej. Ta wstępna obserwacja jest bardzo ważna, ponieważ tematem naszych rozważań jest katolicyzm, który jest instytucją posiadającą dwa tysiące lat dziedzictwa doktrynalnego, instytucjonalnego i kulturowego. Aby dokonać właściwej analizy katolicyzmu, musimy mieć świadomość istnienia oraz skompletowania wszystkich fragmentów, które składają się na istotę tego systemu religijnego. 

W innym wypadku będziemy posiadać tylko pojedyncze fragmenty, które nie dadzą nam właściwej perspektywy. Aspekt „duchowy” naszych rozważań nie może ignorować faktu, że mamy do czynienia z systemem, który posiada swoją historię, doktrynę, zaangażowanie polityczne, system finansowy, duchową ekspresję itd. Aby mówić o „nowej erze” należy przyjrzeć się biegowi historii z perspektywy katolicyzmu. Oto krótkie podsumowanie.

Imperialny katolicyzm
Po „konstantyniańskim” punkcie zwrotnym, katolicyzm szybko przekształcił się w religijne imperium, kontynuujące instytucjonalną formę wzbudzoną przez ideologią imperialną. Z popiołów Imperium Rzymskiego powstał imperialny kościół, który przybrał piramidalną strukturę, ukrywającą się za chrześcijańskim językiem oraz symbolami. Arogancka duma katolicyzmu (pragnienie, aby stanowić jednocześnie kościół i państwo) stanowi pierwszy podstawowy grzech, który nigdy nie został poważnie rozważony z perspektywy analizy katolicyzmu. Ortodoksyjność pierwotnego chrześcijaństwa została stopniowo poszerzana w próbie przyswojenia nowych przekonań, wierzeń oraz praktyk – nawet sprzecznych z chrześcijaństwem. Pragnienie reprezentowania całej ludzkości przed Bogiem, zmodyfikowało konieczność wejście do kościoła poprzez nawrócenie i wiarę w Chrystusa, do poziomu chrztu jako aktu sakramentalnego, którego administratorem stał się kościół. Kościół złożony z ludzi ochrzczonych, a nie wierzących.

Objawienia biblijne zostały zrelatywizowane ze względu na rosnącą role tradycji kościelnej. Kościół stał się nominalną wspólnotą składającą się z ochrzczonych ludzi, niekoniecznie wierzących. Łaska Boża stała się własnością instytucji religijnej, która zaczęła rościć sobie prawo do zarządzania nią poprzez ustalony system sakramentalny. Imperialna era dała początek imperialnemu DNA, o którym katolicyzm nigdy nie zapomniał. W tym czasie, wszystkie biblijne ruchy były zwalczane albo wchłaniane przez politykę udomowienia prowadzoną na bazie imperialnej ideologii.

Era buntu
Drugi wielki okres to czas kontrreformacji skupiony wokół dwóch najważniejszych wydarzeń: Soboru Trydenckiego (1545-1563) i Soboru Watykańskiego (1869–1870).  Kościół rzymskokatolicki starał się za wszelką cenę utrzymywać i potwierdzać swoją wyższość nad wszystkimi innymi ówczesnymi trendami i światopoglądami. Jest to wiek w, którym powstaje nowoczesna doktryna katolicka zbudowana na prerogatywach kościoła jako zastępcy Chrystusa; jest to wiek ukształtowania doktryny dotyczącej dwóch obowiązujących źródeł objawienia: Pisma oraz tradycji; jest to wiek w którym kościół wyniósł się do tego stopnia, że jego imperialna struktura traktowana była jako wola Boża.

W obliczu protestanckiej Reformacji, która zachęcała kościół do pozbawienia się własnej  referencyjności i odkrycia na nowo Ewangelii Bożej łaski, Rzym umocnił swój system sakramentalny, który czynił z kościoła pośrednika Bożej łaski. W konfrontacji z nowoczesną myślą modernizmu, Rzym wzmocnił swoją główną instytucję (papiestwo) a także zdogmatyzował kilka swoich wierzeń dotyczących Marii. Wszystkie te działania nie miały żadnego oparcia o Bożą prawdę zawartą w Biblii. Odzyskiwanie i budowanie silnej tożsamości prowadziło do misyjnej ekspansji katolicyzmu oraz rozwoju mistycyzmu i duchowości Maryjnej.

Era uległości i urzekania katolickiego
Przeciwstawianie się i negacja nie przyniosły zadowalających efektów. W rzeczywistości bunt ze strony kościoła doprowadzał do jego stopniowej izolacji oraz marginalizacji roli katolicyzmu. Zmiana nastąpiła w czasie II Soboru Watykańskiego (1962-1965). Tam rozpoczęła się nowa era, kiedy to Rzym zamiast stać przeciwko współczesnemu światu, radykalnie zmienił swoją strategię. Od tego momentu Rzym zaczął proces asymilacji świata, aby przeniknąć go od środka, bez zmiany własnej istoty. Kościół rzymskokatolicki przyjął metodę „aktualizowania”: dostosowanie i modyfikacja bez wprowadzenia reform strukturalnych, przyłączenie bez żadnych strat lub kosztów, ekspansja własnego systemu bez konieczności jego oczyszczenia, rozwój bez konieczności wyrzeczenia się tradycji, a także ciągłe dodawanie bez odejmowania czegokolwiek.

Włoski teolog, Vittorio Subilia, słusznie mówi o „nowej katolickości Katolicyzmu”: inna postawa, nowy styl, nowy język. Zmiany w każdym kierunku: w stronę teologicznego liberalizmu zrobiono miejsce na krytyczne czytanie Biblii, a także na uniwersalizm w aspekcie zbawienia; w Ewangelicznym kierunku dokonano przyswojenia języka ewangelicznej duchowości (np. osobista relacja z Chrystusem itd.). Pomimo tych zmian, katolicyzm nadal utrzymuje swój system sakramentalny, hierarchię, duchowość i imperialną strukturę (te aspekty na pewno występują bardziej dyskretnie, jednakże z pewnością dalej są obecne w ramach Kościoła rzymskiego).

Pytanie dla nas
Papież Franciszek jest ucieleśnieniem katolickości Soboru Watykańskiego II: otwarty na dialog, miłosierny, ujmujący, ale bez płacenia jakiejkolwiek ceny dogmatycznej, teologicznej lub duchowej. Imperialny i kontreformacyjny kontekst minionych wieków, został tylko „zaktualizowany” do nowych wymogów współczesnego świata. Mówi we wszystkich językach: ewangelicznych, ekumenicznych, międzyreligijnych, świeckich i tradycyjnych.

Wydaje się zbliżać do każdego, a jednocześnie pozostawać niezmiennie w centralnym miejscu. Wydaje się docierać do wszystkich bez większych starań. A potem każdy (od sekularystów do muzułmanów, a także wliczając to liberalnych protestantów i ewangelicznych) powinien zadać sobie pytanie: czy on naprawdę jest tak blisko nas wszystkich?
W tym klimacie niektórzy twierdzą, że Reformacja została praktycznie zakończona, ponieważ nie istnieje już katolicyzm wobec którego należy podnosić głosy protestu. Katolicyzm poszerzył swoją syntezę, a dodatkowo posiada również miejsce dla kwestii związanych z Reformacją. Kościół Katolicki stał się jeszcze bardziej eklektyczny i pluralistyczny, jednocześnie pozostając rzymski i papieski. Katolicyzm dostawia kolejne miejsce do stołu i rozszerza menu: urozmaica swój kodeks dążący do zjednoczenia świata wewnątrz sieci katolicyzmu.

W erze urzekającego katolicyzmu będzie miejsce dla ewangelikalnych, którzy zaakceptowali imperialną strukturę Kościoła rzymskiego i jego nieprawidłową teologię, i którzy nie będą już zaniepokojeni o pełną reformę zgodną z Ewangelią. Ci ewangelikalni będą zadowoleni z faktu, iż ich własna duchowość będzie mogła stać się integralną częścią systemu, który jest otwarty na wszystko, a jednocześnie jest w opozycji do wszystkiego. Kryteria tego systemu nie są oparte na Ewangelii Chrystusa, ale na wersji ewangelii gwarantującej uniwersalistyczne podejście, a także skupienie wokół centralnej roli Rzymu.

Wśród obciążenia niereformowalnych dogmatów, imperialnych instytucji, projektów wszystkożernego i nienasyconego katolicyzmu, musimy zastanowić się czy Kościół rzymski jest w stanie poddać się wpływowi Ewangelii? Innymi słowy: czy Ewangelia jest jedną z wielu opcji do wyboru, czy też jest radykalnym „tak” dla Słowa Bożego, które jest jednoczesnym „nie” dla wszystkich innych form bałwochwalstwa? Czy kościół może być programowo otwarty na wiele różnych opcji, jeśli chce być kościołem, który jest założony wyłącznie na biblijnej Ewangelii?

Nowa era pomiędzy ewangelicznymi chrześcijanami a katolikami? Spojrzenie na historię, duchowe zrozumienie Ewangelii oraz całkowite spojrzenie Ducha, prowadzi nas do odpowiedzi „tak” i „nie”. Oczywiście, wraz z Soborem Watykańskim II rozpoczął się nowy okres, który powinien być przez nas zrozumiany. Błędem jest posiadanie spłaszczonego i statycznego spojrzenia na katolicyzm. Z drugiej strony, Sobór Watykański II i papież Franciszek, który jest najlepszym ucieleśnieniem postanowień Soboru, są tylko ostatnim krokiem ewolucji systemu, który narodził się w „grzechu” z którego nie został nigdy odkupiony.

Ekumeniczna dyplomacja nie zmieni tego systemu. Nawet starania dodania ewangelicznego chrześcijaństwa do tradycyjnego menu nie odmieni jego struktury. Zaproszenie Chrystusa aktualne jest dla wszystkich (Mk 1:14).

Prawdziwy nowy czas nastąpi, jeśli Bóg pozwoli, kiedy Kościół rzymskokatolicki złamie swoją imperialną eklezjologię, a jego katolickość nie będzie dłużej oparta na projekcie asymilacji, ale na fundamencie posłuszeństwa i wierności Ewangelii.

Opracowano na podstawie: http://vaticanfiles.org/2016/04/124-evangelicals-and-catholics-a-new-era-4/

niedziela, 27 października 2019

5 Sola Reformacji

niedziela, października 27, 2019 0 Comments
Sola Scriptura
Sola Scriptura oznacza „tylko Pismo”. Wskazuje, że tylko Pismo ma prawo mówić w Bożym imieniu, ponieważ pochodzi od Boga. Możemy myśleć o kościele jak o nauczycielu, który uczy nas Pisma Świętego, ale sam nieustannie musi podawać się jego autorytetowi. Nie ma on żadnej władzy i znaczenia poza tą, którą daje mu Słowo Boże.

Jak pisał J.I. Packer: „Podstawą chrystianizmu jest przyjmowanie nauczania biblijnego, będącego osobistym Bożym pouczeniem, za ludzkim pośrednictwem, przekazywanym, jak to Jan Kalwin wyraża, wprost ze świętych ust Boga. Jeśli Pismo Święte jest rzeczywiście samym Bogiem głoszącym i nauczającym, jak zawsze utrzymywało szeroko pojęte ciało Kościoła, to pierwszym znakiem dobrej teologii jest powtarzanie przez nią Słowa Bożego najwierniej, jak się tylko da”.

Solo Christo
Drugie sola znaczy „tylko Chrystus”. Oznacza to, że Jezus Chrystus jest jedynym pośrednikiem między Bogiem a grzeszną ludzkością. „Cóż może być większą zniewagą dla Boga niż to, że nie wierzymy Jego obietnicom?” napisał Marcin Luter. Tylko przez Chrystusa nasze grzechy są przebaczone, a my sami otrzymujemy Jego sprawiedliwość. Tylko przez Jezus Chrystusa jesteśmy pojednani z Bogiem Ojcem. Chrystus stworzył pomost pomiędzy Bogiem a grzeszną ludzkością.

Sola Fide
Sola Fide czyli „tylko wiara”. Oznacza to, że jesteśmy zbawieni tylko przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Nie możemy zasłużyć sobie na zbawienie własnym wysiłkiem lub dobrymi uczynkami. Zamiast tego, możemy osiągnąć zbawienie tylko przez wiarę w Jezusa i całkowite poleganie na Jego sprawiedliwości, która może zbawić nas od grzechu i śmierci.

Sola Gratia
Sola Gratia czyli „tylko łaska”. Oznacza, że zbawienie jest wyłącznym dziełem łaski Bożej okazanej człowiekowi. Nie zasługujemy i nie jesteśmy w stanie osiągnąć zbawienia dzięki swoim dobrym uczynkom. Bóg posłał swojego Syna, aby wykonał dzieło, którego my nie byliśmy w stanie i dlatego teraz dzięki Jezusowi Bóg może okazać nam łaskę, na którą nie zasłużyliśmy.

Soli Deo Gloria
Soli Deo Gloria oznacza „tylko Bogu chwała”. Oznacza to, że wszystko co robimy i w co wierzymy ma być czynione dla chwały Boga, a nie dla naszej własnej.
Prawda, że Bóg zbliżył się do nas w przebaczaniu i łasce Chrystusa, była sercem reformacji. Zostaliśmy usprawiedliwieni przez Boga poprzez dzieło Pana Jezusa Chrystusa. Wszystkie nasze dobre uczynki są następstwem łaski okazanej nam przez Boga.

W czasach reformacji Kościół rzymskokatolicki również wierzył, że Pismo Święte ma autorytet i że ludzie potrzebują wiary w Chrystusa i łaski Bożej. Zapomnieli o słowie „tylko”. Dodali lub zdefiniowali na nowo każdą z tych rzeczy, a w efekcie powstał system wierzeń, którego nie znajdujemy w Biblii i dlatego dziś tak ważnym jest skupienie się na pięciu Sola Reformacji. 

środa, 23 października 2019

Apel do leniwych chrześcijan

środa, października 23, 2019 0 Comments
R.C. Sproul powiedział: „Zawodzimy w naszym obowiązku studiowania Słowa Bożego nie dlatego, że jest ono trudne do zrozumienia, nie dlatego, że jest ono nudne, ale dlatego, że to wymaga pracy. Naszym problemem nie jest brak inteligencji. Naszym problemem jest lenistwo”.

Chciałbym zobaczyć twoją minę. Tak, jesteś leniwy. A im szybciej zdasz sobie z tego sprawę, tym lepiej dla ciebie. Czas na upamiętanie drogi przyjacielu. Czas na wyznanie grzechu gnuśności.

Pamiętam jak w emocjonującym poselstwie, John Piper wzywał: „Bóg Wszechmogący przemówił. To nie może być nudne! To nie może być nudne, to my jesteśmy problemem. Świat jest nudny! Avatar jest nudny!”.

W miejsce „Avatara” wstaw to, co pochłania twoje serce. Instagram, Facebook, siłownia, rower, samochód, sport, PlayStation, grupy domowe, TV, Internet itd.

Żeby cię zawstydzić przyjacielu, a jednocześnie zachęcić, przedstawię krótkie świadectwo pewnego człowieka. Podobnego do nas, za wyjątkiem jednej rzeczy: serca przepełnionego pasją dla Boga, które zobaczyło w Chrystusie skarb wart każdej ceny.

Tajemnica życia tego człowieka leżała w jego codziennej społeczności z Bogiem: modlitwie i karmieniu się Słowem Bożym, przez które Bóg objawia samego Siebie. 

"Nie było łatwe dla pana Taylora przy ciągłych zmianach w jego życiu, znaleźć czas na modlitwę i studiowanie Biblii, ale wiedział, że było to życiową koniecznością. Piszący to, dobrze pamięta wspólne z nim podróżowanie miesiąc za miesiącem po północnych Chinach. Często powozem i rikszą, spędzając noce w najbiedniejszych gospodach. Często z jednym tylko dużym pokojem zarówno dla kulisów jak i podróżnych. Mogli odgrodzić jeden róg pokoju dla swego ojca a drugi dla siebie, pewnym rodzajem kurtyny. I wtedy kiedy w końcu sen przyniósł trochę spokoju, słyszeli trzask zapałki i widzieli płomień świecy, który mówił im, że pan Taylor, jakkolwiek zmęczony pochylał się nad małą Biblią w dwóch tomach, którą miał zawsze pod ręką. Od drugiej do czwartej rano był to czas, który zazwyczaj poświęcał na modlitwę, czas kiedy był pewny tego, że nie niepokojony może oczekiwać na Boga. Ten płomyk znaczył więcej dla nich, niż to, co czytali lub słyszeli o tajemnicy modlitwy. Oznaczał rzeczywistość, nie głoszenie lecz praktykę.

Najtrudniejszą częścią misjonarskiej kariery jaką odkrył pan Taylor, było utrzymywanie regularnego studium Biblijnego w modlitwie. „Szatan zawsze znajdzie ci coś do zrobienia – mawiał – kiedy tym masz się zająć, nawet jeżeli jest to strojenie okna”. W pełni przyswoił sobie te ważkie słowa.

„Znajdź czas, daj Bogu czas, aby się objawił tobie, znajdź sobie czas, aby być milczącym i cichym przed Nim, oczekując, aż otrzymasz Jego Ducha, zapewnienie o Jego obecności z tobą, Jego mocy działającej w tobie. Znajdź czas, aby czytać Jego Słowo. Kiedy jesteś w Jego obecności abyś z Niego mógł poznać o co cię Bóg prosi i co ci obiecuje. Niech słowo stworzy wokół ciebie, wewnątrz ciebie, świętą atmosferę, święte niebiańskie światło, w którym twoja dusza będzie odświeżona i wzmocniona, dla pracy codziennego życia”.

To właśnie dlatego, że to czynił, życie Hudsona Taylora było pełne radości i mocy poprzez Bożą łaskę. Kiedy w wieku ponad siedemdziesięciu lat, zatrzymał się z Biblią w ręku, kiedy przemierzał pokój w swym domu w Lozannie, powiedział do jednego ze swoich dzieci: „Właśnie dzisiaj skończyłem czytanie całej Biblii, czterdziesty raz w ciągu czterdziestu lat. 

I nie tylko ją czytał, on nią żył. Hudson Taylor nie zatrzymał się przed żadną ofiarą w naśladowaniu Chrystusa. Potrzebny jest człowiek miłujący krzyż – napisał w pośrodku swoich wysiłków w Chinach. I gdyby mógł przemówić do nas dzisiaj to czyż nie byłoby to wezwanie nas do najwznioślejszej ambicji ze wszystkich – „abym mógł poznać Go (Tego, którego my również najbardziej miłujemy) i moc Jego zmartwychwstania i społeczność Jego cierpień”.

niedziela, 20 października 2019

Chrześcijański ubiór

niedziela, października 20, 2019 0 Comments
W kwestii strojenia się i noszenia złota podane nam są ogólne wskazówki, które mają zastosowanie dla wszystkich wierzących, zarówno mężczyzn jak i kobiet. Pierwsza zasada obejmuje wydatki. Ile wydajemy na odzież? Czy wszystkich tych rzeczy potrzebujemy? Czy można te pieniądze wykorzystać w lepszy sposób?

1 Tm 2:9 zabrania kupowania drogiej odzieży. To nie jest tylko sprawa tego, czy nas na nie stać, czy nie. Grzechem jest, gdy chrześcijanin kupuje kosztowną odzież, ponieważ Słowo Boże tego zabrania. Współczucie i wzgląd na innych również tego zakazują. Ciężkie położenie naszych bliźnich w innych krajach, ich wielkie duchowe i fizyczne potrzeby pokazują, jak bezduszne jest niepotrzebne wydawanie pieniędzy na odzież.

Dotyczy to nie tylko jakości rzeczy, które kupujemy, ale również ich ilości. Garderoby niektórych chrześcijan przypominają czasami sklep odzieżowy. Często, gdy wyjeżdżają na wakacje, ich samochód jest wypełniony najmodniejszą odzieżą; przypominają wędrownych sprzedawców ubrań.
Dlaczego to robimy? Czy nie jest to tylko kwestią dumy? Lubimy, gdy ludzie chwalą nasz gust. Branie pod uwagę kosztów odzieży to tylko jedna z zasad, którą powinniśmy się kierować przy jej wyborze.

Drugą zasadą jest skromność. Paweł napisał: „skromnie i powściągliwie”. Jedną z funkcji ubioru jest przykrycie nagości. Przynajmniej tak było na początku. W dzisiejszych czasach wydaje się, że odzież którą się projektuje, zakrywa niewiele ludzkiej anatomii. Rezultat jest taki, że człowiek chwali się czymś, czego powinien się wstydzić. Nie powinno nas dziwić, że tak się ubierają bezbożni ludzie, ale szokujące jest, gdy chrześcijanie imitują ich styl.

Powściągliwy ubiór może być również atrakcyjny. To sugeruje nam, że chrześcijanin powinien ubierać się schludnie. Niechlujstwo i brud nigdy nie były cnotami. Oswald Chambers powiedział: „Niechlujstwo jest obrazą dla Ducha Świętego”. Ubiór wierzącego powinien być czysty, uprasowany, w dobrym stanie i odpowiednio dopasowany.

Ogólnie ujmując, chrześcijanin musi unikać takiego ubioru, który miałby zwracać uwagę innych na niego samego. Musi pamiętać, że nie na tym polega jego rola w życiu. Jego rolą nie jest bycie ozdobą w świecie, ale bycie przynoszącą owoc winoroślą. Możemy zwracać na siebie uwagę w różny sposób. Ubieranie się w staroświecki sposób przyniesie taki sam niepożądany efekt. Chrześcijanin powinien unikać ubierania się w rzeczy dziwaczne i powszechnie niespotykane.

Ostatnia wskazówka, chrześcijanin – szczególnie może to być problemem dla młodych wiekiem – powinien unikać ubierania się w wyzywający i prowokacyjny sposób. Już odnieśliśmy się do nieskromnego sposobu ubierania się. Musimy zaznaczyć, że ubranie noszone przez nas może zakryć całe ciało, a i tak może wzbudzić u innych nieczyste myśli. Współczesna moda nie jest projektowana w celu zachęcania do życia w głębszej duchowości. Wręcz przeciwnie, odzwierciedla obsesję naszych czasów na punkcie seksu. Wierzący nigdy nie powinien ubierać się w taki sposób, aby pobudzać namiętności u innych i utrudniać im chrześcijańskie życie.

Oczywiście wielkim problemem jest niesamowita presja społeczna, aby się dostosować do panującej mody. To zawsze było i pozostanie prawdą. Chrześcijanie potrzebują mocnego kręgosłupa, aby przeciwstawić się skrajnościom mody i ubierać się według norm ewangelii nawet wtedy, gdy jest to wbrew opinii publicznej.

Jeżeli zdecydujemy się uczynić Chrystusa Panem naszej garderoby, wszystko będzie dobrze.

William MacDonald

czwartek, 3 października 2019

Wierna żona

czwartek, października 03, 2019 0 Comments
Kilka dni temu mój mąż napisał artykuł o byciu wiernym mężem, i to spowodowało, że zaczęłam zastanawiać się, co to znaczy być wierną żoną. Bycie żoną mojego męża jest jedną z największych radości w moim życiu, ale mam jeszcze wiele do nauczenia. Moje rozważania, podobnie jak mojego męża, zostały napisane z myślą o ideale, któremu nie dorównuję.

Wierna żona jest wierną chrześcijanką. Oznacza to, że doszła ona do takiego momentu w swoim życiu, gdzie widzi własne grzechy przeciwko Bogu jako swój największy problem a miłość Chrystusa do niej, która zaprowadziła go na śmierć za nią, widzi jako swój największy skarb. 


Jest ona kobietą, którą Chrystus tak ukochał, że ona kocha Go wzajemnie i pragnie robić wszystko, co On jej nakazuje. To z tego miejsca – od bycia ukochaną przez Chrystusa – jest ona wolna, aby być wierną żoną dla swojego męża, zamiast wymagać by mąż kochał ją w taki sposób w jaki ona chce być kochana. Miłość Chrystusa do niej sprawia, że ona może zacząć być taką żoną, jaką Chrystus ją powołał by była.

Wierna żona jest pomocą dla swojego męża. Bóg powiedział "Niedobrze by człowiek był sam; uczynię mu odpowiednią dla niego pomoc." (Rodz.2;18). Pod Bożym panowaniem jej misją w tym świecie jest jej mąż i dom, który razem tworzą. To oznacza, że ona jest jego "niezbędnym sprzymierzeńcem". Jest zorientowana na używanie swoich słów, swojego czasu i swoich czynów by budować, zachęcać i wspierać swojego męża w Chrystusie, pomagać mu w jego Bożym powołaniu w tym świecie. Może to robić głownie w domu, może to robić również pracując poza domem (jak widzimy w Przysłów 31 kobieta kupuje pole i sprzedaje odzież). Jednak pierwszorzędnym powołaniem kobiety jest jej mąż. On jest jej pierwszą troską gdy jest poddana Bogu, a gdy jej mąż widzi, że jego dobro leży na jej sercu, z łatwością może jej zaufać. Jej pragnieniem jest by wyświadczać mu dobro a nie zło, we wszystkim co mówi i robi, gdzie "dobro" jest zdefiniowane przez Boga w Jego Słowie.

Wierna żona szanuje swojego męża. Bóg mówi żonom aby szanowały swoich mężów. (Ef 5:33). Szanowanie męża oznacza honorowanie jego pragnień, myśli, opinii, pracy i osiągnięć. Chrześcijańska żona uczy się szanować swojego męża przez patrzenie na Jezusa, który przelał krew i zmarł za jej grzechy, aby dać jej życie wieczne. I ten Jezus mówi jej, że ma szanować swojego męża. 


Ona wierzy, że to, co mówi jej Jezus musi być dla niej dobre – nawet jeśli jej mąż postępuje w sposób, który nie zasługuje na szacunek. Nie mam na myśli by żona szanowała grzeszne zachowania swojego męża. Mam na myśli to, że pobożność lub brak pobożności jej męża nie ma nic wspólnego z przestrzeganiem przez nią nakazu Chrystusa by "poważała swojego męża." Nic, co robi jej mąż, nie powinno odwodzić jej od mówienia i zachowywania się wobec niego z szacunkiem. A jeśli jej mąż zachowa się niehonorowo, powinna do niego zwracać się tonem pełnym szacunku i tak też się zachowywać, gdy konfrontuje go z jego grzechem. 

Szacunek przejawia się w zadawaniu wyważonych pytań (a nie oskarżycielskich) aby mogła upewnić się, że właściwie zrozumiała sytuację czy opinię męża, bez wyciągania pochopnych wniosków, bez sprzeciwu wobec jego myśli czy pomysłów zanim uważnie wysłucha, bez przybierania postawy wojowniczości. Chrześcijańskiej żonie łatwo jest szanować wiernego męża. Lecz podporządkowując się Bogu, wierna żona może zachowywać się z szacunkiem wobec męża nie narażając na kompromis prawdy i sprawiedliwości.

Wierna żona poddaje się swojemu mężowi. Bóg mówi "Żony, bądźcie poddane swoim mężom jak Panu" (Ef 5:22). Jezus daje to przykazanie żonom, za które przelał krew i umarł aby wykupić je od niewoli grzechu i nieszczęścia. Wychodzi ono z miłosiernego serca okazującego miłość dla nich i za nie. To oznacza poddanie się żony jej mężowi jako pierwszemu po Chrystusie. 

Wierna żona uczy się jak poddawać się grzesznemu mężowi poprzez wiarę, że Jezus ją kocha, pragnie dla niej dobrego i daje jej tylko dobre przykazania. Jej poddanie się Panu Jezusowi sprawia, że odważnie podporządkowuje swoją wolę woli swojego męża, zamiast wymagać by on podporządkował się jej. Miłość Chrystusa do niej przekonuję ją, że Jego drogi są lepsze niż jej własne. Miłość Chrystusa do niej sprawia, że pewnie opowiada się za Chrystusem przeciwko wszelkiej niesprawiedliwości i nieprawdzie, i nawet staje przeciwko mężowi, jeśli trwa on w grzechu, z którego nie chce pokutować. 

Poddanie nigdy nie oznacza przyzwolenia na przemoc czy zachowania zagrażające życiu lub zdrowiu. Raczej oznacza oddawanie chwały Chrystusowi i poddawanie się Mu, nawet ponad mężem. A jej poddanie Chrystusowi wzbudza w niej pokorę do poddanie się mężowi we wszystkim co nie jest grzechem. Ona może nie poddać się mężowi jeśli on zapragnie zająć miejsce Boga w ich domu lub pozbawić ją wolności, by mogła podążać za Nim z mądrością.

I wreszcie, wierna żona świadczy o ewangelii swojemu mężowi. Ona rozumie, że Pan Jezus wybaczył jej wiele grzechów przeciwko doskonale i nieskończenie świętemu Bogu. Łaska wypływająca z ewangelii oznacza, że żona może wybaczyć z serca swojemu mężowi wiele pomniejszych grzechów. 


Wie, że Bóg patrzy na nią jak na usprawiedliwioną, chociaż nie jest sprawiedliwa, tylko z powodu Chrystusa i Jego sprawiedliwości. To pozwala jej traktować męża jako usprawiedliwionego, choć nie jest on sprawiedliwy. Rozumie, że Bóg ukochał ją w Chrystusie, wtedy gdy nie zasługiwała na jego miłość i to pozwala jej kochać męża poprzez przestrzeganie Bożych przykazań w stosunku do niego, nawet kiedy mąż na to nie zasługuje. 

Ona zna również drogocenne słowa życia, które Bóg kieruje do niej z powodu Chrystusa: usprawiedliwiona, uniewinniona, kochana, członek mej rodziny, przyjaciółka. Dzięki temu używa ona swego języka by przekazywać słowa ewangelii swojemu mężowi. Przypominając mu o miłości Chrystusa i o swojej nadziei na przyjście nowego świata. "Otwiera swe usta mądrze i na jej języku jest prawo miłosierdzia."(Przys. 31:26). 

Tylko Chrystus i osobiste poznanie Go może sprawić, że żona będzie wierną, pełną szacunku i oddaną pomocnicą, do czego powołał ją Bóg dając jej męża.

Źródło: https://founders.org/2016/11/22/a-faithful-wife/

Tłumaczyła: Katarzyna Lewandowska