5sola.pl

Soli Deo Gloria

środa, 23 października 2019

Apel do leniwych chrześcijan

R.C. Sproul powiedział: „Zawodzimy w naszym obowiązku studiowania Słowa Bożego nie dlatego, że jest ono trudne do zrozumienia, nie dlatego, że jest ono nudne, ale dlatego, że to wymaga pracy. Naszym problemem nie jest brak inteligencji. Naszym problemem jest lenistwo”.

Chciałbym zobaczyć twoją minę. Tak, jesteś leniwy. A im szybciej zdasz sobie z tego sprawę, tym lepiej dla ciebie. Czas na upamiętanie drogi przyjacielu. Czas na wyznanie grzechu gnuśności.

Pamiętam jak w emocjonującym poselstwie, John Piper wzywał: „Bóg Wszechmogący przemówił. To nie może być nudne! To nie może być nudne, to my jesteśmy problemem. Świat jest nudny! Avatar jest nudny!”.

W miejsce „Avatara” wstaw to, co pochłania twoje serce. Instagram, Facebook, siłownia, rower, samochód, sport, PlayStation, grupy domowe, TV, Internet itd.

Żeby cię zawstydzić przyjacielu, a jednocześnie zachęcić, przedstawię krótkie świadectwo pewnego człowieka. Podobnego do nas, za wyjątkiem jednej rzeczy: serca przepełnionego pasją dla Boga, które zobaczyło w Chrystusie skarb wart każdej ceny.

Tajemnica życia tego człowieka leżała w jego codziennej społeczności z Bogiem: modlitwie i karmieniu się Słowem Bożym, przez które Bóg objawia samego Siebie. 

"Nie było łatwe dla pana Taylora przy ciągłych zmianach w jego życiu, znaleźć czas na modlitwę i studiowanie Biblii, ale wiedział, że było to życiową koniecznością. Piszący to, dobrze pamięta wspólne z nim podróżowanie miesiąc za miesiącem po północnych Chinach. Często powozem i rikszą, spędzając noce w najbiedniejszych gospodach. Często z jednym tylko dużym pokojem zarówno dla kulisów jak i podróżnych. Mogli odgrodzić jeden róg pokoju dla swego ojca a drugi dla siebie, pewnym rodzajem kurtyny. I wtedy kiedy w końcu sen przyniósł trochę spokoju, słyszeli trzask zapałki i widzieli płomień świecy, który mówił im, że pan Taylor, jakkolwiek zmęczony pochylał się nad małą Biblią w dwóch tomach, którą miał zawsze pod ręką. Od drugiej do czwartej rano był to czas, który zazwyczaj poświęcał na modlitwę, czas kiedy był pewny tego, że nie niepokojony może oczekiwać na Boga. Ten płomyk znaczył więcej dla nich, niż to, co czytali lub słyszeli o tajemnicy modlitwy. Oznaczał rzeczywistość, nie głoszenie lecz praktykę.

Najtrudniejszą częścią misjonarskiej kariery jaką odkrył pan Taylor, było utrzymywanie regularnego studium Biblijnego w modlitwie. „Szatan zawsze znajdzie ci coś do zrobienia – mawiał – kiedy tym masz się zająć, nawet jeżeli jest to strojenie okna”. W pełni przyswoił sobie te ważkie słowa.

„Znajdź czas, daj Bogu czas, aby się objawił tobie, znajdź sobie czas, aby być milczącym i cichym przed Nim, oczekując, aż otrzymasz Jego Ducha, zapewnienie o Jego obecności z tobą, Jego mocy działającej w tobie. Znajdź czas, aby czytać Jego Słowo. Kiedy jesteś w Jego obecności abyś z Niego mógł poznać o co cię Bóg prosi i co ci obiecuje. Niech słowo stworzy wokół ciebie, wewnątrz ciebie, świętą atmosferę, święte niebiańskie światło, w którym twoja dusza będzie odświeżona i wzmocniona, dla pracy codziennego życia”.

To właśnie dlatego, że to czynił, życie Hudsona Taylora było pełne radości i mocy poprzez Bożą łaskę. Kiedy w wieku ponad siedemdziesięciu lat, zatrzymał się z Biblią w ręku, kiedy przemierzał pokój w swym domu w Lozannie, powiedział do jednego ze swoich dzieci: „Właśnie dzisiaj skończyłem czytanie całej Biblii, czterdziesty raz w ciągu czterdziestu lat. 

I nie tylko ją czytał, on nią żył. Hudson Taylor nie zatrzymał się przed żadną ofiarą w naśladowaniu Chrystusa. Potrzebny jest człowiek miłujący krzyż – napisał w pośrodku swoich wysiłków w Chinach. I gdyby mógł przemówić do nas dzisiaj to czyż nie byłoby to wezwanie nas do najwznioślejszej ambicji ze wszystkich – „abym mógł poznać Go (Tego, którego my również najbardziej miłujemy) i moc Jego zmartwychwstania i społeczność Jego cierpień”.