5sola.pl

Soli Deo Gloria

wtorek, 27 sierpnia 2019

Konieczne składniki prawdziwej, zbawiającej wiary. Skupiaj się na tych głównych składniach, zadając sobie następujące pytania:

  • Czy jestem zupełnie przekonany o mojej grzeszności oraz martwocie i niedoli mojej natury i mojego stanu, w oderwaniu od Chrystusa?
  • Czy porzuciłem wszelką nadzieję, że mogę kiedykolwiek osiągnąć jakąś sprawiedliwość, świętość czy prawdziwe szczęście, pozostając w stanie mojej grzeszności?
  • Czy moje oczy zrozumienia zostały oświecone tak, że teraz widzę, jak cudowny jest Chrystus?
  • Czy uznaję Chrystusa i Jego łaskę za coś, co jedynie i prawdziwie jest mi potrzebne ku mojemu zbawieniu?
  • Czy cieszę się Chrystusem bardziej niż czymkolwiek innym?
  • Czy pragnę Chrystusa z całego serca, jako mojego jedynego szczęścia – bez względu na to, co mógłbym wycierpieć ze względu na Niego?
  • Czy pragnę z całego serca być uwolnionym od mocy i praktyki grzechu, jak również od gniewu Bożego i cierpień piekła?
  • Czy moje serce przychodzi do Chrystusa i chwyta się Go ku zbawieniu, ufając tylko Jemu?
  • Czy staram się ufać Mu z przekonaniem, choć mam lęki i wątpliwości, które mnie stale prześladują?
Możesz stwierdzić, że masz tylko ziarno wiary tak małe, jak ziarnko gorczycy. Możesz także stwierdzić, że nadal w twej duszy jest dużo niewiary i grzechu. Jeśli jednak stwierdzasz, że twoja wiara posiada cechy, które powyżej wyliczyłem, to możesz dojść do wniosku, iż obecnie jesteś zbawiony. Wyzwaniem dla ciebie jest teraz stałe wzrastanie w wierze i chodzenie w sposób jej godny.

Walter Marshall

niedziela, 25 sierpnia 2019

Czym jest modlitwa?

niedziela, sierpnia 25, 2019 0 Comments
Modlitwa jest aktem tworzenia połączenia pomiędzy dwoma określonymi punktami: naszą ludzką potrzebą a zasobami Boga oferowanymi nam w Chrystusie.

Prawdziwi chrześcijanie odkryli, ze Bóg, w Chrystusie, oferuje im łaskę, miłosierdzie, przebaczenie, pokój, życie i miłość. To wszystko zawiera się w Ewangelii, „dobrej nowinie” Jezusa Chrystusa.

Łaska i pokój niech się wam pomnożą przez poznanie Boga i Jezusa, naszego Pana; Jako że jego Boska moc obdarzyła nas wszystkim, co potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał do chwały i cnoty. Przez to zostały nam dane bardzo wielkie i cenne obietnice, abyście przez nie stali się uczestnikami Boskiej natury, uniknąwszy zepsucia, które wskutek pożądliwości jest na świecie” (2 P 1:2-4)

Prawdziwi chrześcijanie doświadczają również tego jak bardzo potrzebują wszystkich tych rzeczy. To dlatego ich serca wołają: „Moja dusza wzdycha i omdlewa z tęsknoty do przedsionków PANA; moje serce i ciało wołają radośnie do Boga żywego” (Ps 84:2)

Modlitwa rozpoznaje potrzeby serca i przedstawia je Bogu. W ciszy lub na głos. Może być bardzo prosta jak: „Boże, bądź miłosierny mnie grzesznemu” (Łk 18:13) lub bardziej szczegółowa jak Arcykapłańska modlitwa naszego Pana (J 17). Może być również wyrażona w formie pieśni. Psalmy są nazwane „modlitwami Dawida” (Ps 72:20).
Chrześcijańska modlitwa obejmuje Bożą wolę objawioną w Piśmie Świętym jako normę oraz przewodnika. Celem jest proszenie w harmonii o rzeczy, które Bóg chce dla nas.

Boże przymierze obietnicy, przypieczętowane krwią Chrystusa (1 Kor 11:25) jest niezawodną podstawą dla naszych modlitw (2 Kor 1:20). Kiedy boska oraz ludzka wola zgadzają się za sobą zgodnie z Bożym postanowieniem, modlitwa z pewnością doczeka się odpowiedzi (1 J 5:14-15).

Chrześcijańska modlitwa rozwija nasze zaufanie Chrystusowi we wszystkich potrzebach, a także rzeczach, które mamy do wykonania. Zakłada nawet prośbę o naukę modlitwy, a także łaskę, aby w niej wytrwać.

Nie możemy rościć sobie żadnego prawa do Boga, ale musimy całkowicie polegać na zasługach i modlitwach Chrystusa, a także na niezbędnej pomocy Ducha Świętego (Rz 8:26). To dlatego Chrystus nakazał nam modlić się w Jego imieniu (J 15:16, 16:24).

Chrześcijańska modlitwa jest również częścią naszego upamiętania. W modlitwie, wyznajemy nasze grzechy, prosząc Boga o przebaczenie i o siłę do ich uśmiercenia. Z Bożej perspektywy, prawdziwie wyznany grzech jest grzechem przebaczonym (Ps 32:5). Co więcej, ten sam Bóg, który przebacza nasze grzechy, oczyszcza nas również ze wszelkiej niesprawiedliwości (1 J 1:9).

Wreszcie, chrześcijańska modlitwa jest aktem uwielbienia (Ps 65:1-2). Kiedy poznajemy Boga w Chrystusie, wychwalamy Go jako Boga Wszechmogącego i naszego Niebiańskiego Ojca. Jeśli doświadczyliśmy Bożego działania w naszym życiu, uczymy się dziękować Mu za Jego dobre dary.

Wszelki dar dobry i wszelki dar doskonały pochodzi z góry i zstępuje od Ojca światłości, u którego nie ma zmiany ani cienia zmienności” (Jk 1:17).

Uczymy się również radować w próbach, ciężkich doświadczeniach, w stratach, smutku, wiedząc, że te rzeczy nie spotykają nas w oddzieleniu do Bożej woli (Rz 8:28.29).

Musimy wiele się nauczyć, aby prowadzić zdrowe życie modlitewne. Módlmy się o łaskę otwarcia naszych serc na Słowo Boże i Ducha Bożego, abyśmy mogli otrzymać pojętny umysł i dające się kształtować sumienie. Rozpocznijmy teraz, prosząc Boga o łaskę, aby wzrastać w poznaniu Chrystusa.

Oprac. Developing a healthy prayer life James W. Beeke and Joel R. Beeke

niedziela, 18 sierpnia 2019

Zawsze się radujcie!

niedziela, sierpnia 18, 2019 0 Comments
Czy wiesz jaki jest najkrótszy werset w Nowym Testamencie? Oczywistą odpowiedzią jest fragment z Ewangelii Jana 11:35: „Jezus zapłakał”. Jest to najkrótszy werset w angielskich tłumaczeniach Biblii. Jednak w greckim oryginale najkrótszym wersetem jest fragment z 1 Listu do Tesaloniczan 5:16 „Radujcie się zawsze”. Jest to niewielki fragment z wielkimi konsekwencjami.

Słowo „radujcie się” jest wezwaniem do radości. Termin ten był hasłem przewodnim wśród pierwszych chrześcijan. Bardziej niż terminem używanym w uwielbieniu, był on słowem pozdrowienia. Jezus użył go właśnie w takim kontekście w Ewangelii Mateusza 28:9. Paweł wykorzystał je jako pożegnanie w Koryncie (2 Kor 13:11). Zazwyczaj witamy się z kimś słowami „cześć” lub „dzień dobry”. Jaką zachętą byłoby jednak gdybyśmy nawzajem nawoływali się do radości?

W 1 Liście do Tesaloniczan 5:16 Paweł wzywa świętych do radości. Jest to polecenie, które wyjaśnia, że radość to coś więcej niż szczęście. Szczęście jest emocjonalną odpowiedzią na przychylne, przyjemne lub dające satysfakcję okoliczności. Nie możesz zmusić kogoś, aby był szczęśliwy. Dla chrześcijan, wezwanie do radości jest Bożym przykazaniem. To przykazanie jest użyte w czasie teraźniejszym. Oznacza ono „trwanie (kontynuowanie) w radości”.

To wszystko sprawia, że 1 Tes 5:16 jest trudnym przykazaniem. To boskie polecenie byłoby łatwiejsze do przełknięcia gdyby po prostu kierowało nas do radości. Oczywiście, jest wiele sytuacji i powodów, aby się radować. Jednak przykazanie wzywa nas, abyśmy radowali się zawsze, a nie tylko w określonych sytuacjach. W jaki sposób chrześcijanie mogą zawsze się radować?

Pierwszy List do Tesaloniczan 5:16-18 przedstawia to, co zostało nazwane „stałymi zaleceniami ewangelii”. Te wezwania dotyczą wszystkich chrześcijan w każdym miejscu i w każdej sytuacji. „Zawsze się radujcie, zawsze się módlcie za wszystko dziękujcie”. Te polecenia mogą wydawać się bardzo znane. Jednak ich uzasadnienie jest często pomijane: „Taka jest bowiem wola Boga w Chrystusie Jezusie względem was”. Czy chcemy poznać jaka jest wola Boża dla nas, zawsze i w każdej sytuacji? Jego wolą jest abyśmy się zawsze radowali, nieustannie modlili i dziękowali za wszystko, we wszystkich okolicznościach.

Trwamy w duchowym buncie, jeśli nie jesteśmy radośni, nie modlimy się i nie mamy w sobie wdzięczności. Bożą wolą dla naszego życia jest coś więcej niż tylko okoliczności, z którymi się spotykamy. Chodzi o to w jaki sposób reagujemy na to wszystko czego doświadczamy w życiu.
Mamy zawsze się radować, jest to wola Boża dla naszego życia. Jednak posłuszeństwo temu przykazaniu nie jest po prostu aktem naszej woli. Może być osiągnięte przez wiarę w Chrystusa. Nieustanna radość chrześcijanina „w Chrystusie” jest wolą Bożą dla nas.

To jest klucz do życia pełnego radości. Niezbawieni ludzie nie radują się w Bogu, nie modlą się do Boga ani nie okazują Mu wdzięczności. Religijni ludzie czasami się radują, modlą się kiedy chcą i dziękują Bogu kiedy wszystko układa się po ich myśli. Jednak chrześcijanie zawsze się radują, nieustannie się modlą i dziękują we wszystkich okolicznościach. Nie robią tego ponieważ są odporni lub obojętni na zagrożenia i pułapki życia. Czynimy to ponieważ jesteśmy w Chrystusie Jezusie.

Kiedy nasz Pan zakończył swoją mowę w Wieczerniku, podał prowokacyjnie wyjaśnienie dla swoich ostatecznych poleceń, które dał uczniom: „To wam powiedziałem, abyście mieli pokój we mnie. Na świecie będziecie mieć ucisk, ale ufajcie, ja zwyciężyłem świat” (J 16:33).
Pan chce, aby Jego uczniowie mieli pokój. Ale prawdziwy pokój nie jest brakiem negatywnej, bolesnej i trudnej rzeczywistości. 

Faktem jest, że uczniowie Chrystusa będą cierpieć w tym świecie. Nie jesteśmy wolni od kłopotów ponieważ jesteśmy w Chrystusie. Wręcz przeciwnie, podążanie za Chrystusem zawsze niesie ze sobą próbę wiary, brzemię duszy i zagrożenie życia. Choroba. Zawód. Prześladowanie. Odrzucenie. Rozczarowanie. Strata. Staniemy nawet w obliczu śmierci. Jednak możemy nabrać otuchy nawet pośrodku największego zamętu wiedząc o tym, że Chrystus zwyciężył świat.

Jako naśladowca Chrystusa musisz znać dwa podstawowe fakty o świecie. Po pierwsze, świat jest pełen cierpienia. Po drugie, i co najważniejsze, jest to pokonane cierpienie. Nasz Pan zwyciężył świat. Ta odważna deklaracja suwerennego autorytetu nie została wygłoszona po zmartwychwstaniu, ale przed śmiercią na krzyżu w całej jego moralnej niesprawiedliwości, fizycznym cierpieniu i duchowej agonii. Już wtedy nasz Pan pokonał świat. Ten, który został ukrzyżowany za nasze grzechy, zmartwychwstał, aby ogłosić, że: „Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mt 28:18).

Trudności w życiu są nieuniknione. Ale to nie one mają ostatnie słowo. Ukrzyżowany i zmartwychwstały Chrystus jest zwycięzcą świata. Pan Jezus Chrystus króluje nad niebem i ziemią. Obejmuje to wszystkie błogosławieństwa i obciążenia mające miejsce w twoim życiu. Raduj się z tej wspaniałej prawdy teraz i na wieki.

H.B. Charles Jr.

czwartek, 15 sierpnia 2019

Pastor Florescu nie mógł znieść widoku swojego syna, bitego przez funkcjonariuszy komunistycznej służby bezpieczeństwa. Sam również był już torturowany. Nie spał od dwóch tygodni, ponieważ bał się, że zostanie zaatakowany przez wygłodniałe szczury, które komuniści wpuścili do jego celi. Rumuńska służba bezpieczeństwa chciała, żeby wydał pozostałych członków swojego kościoła, co pozwoliłoby ich aresztować.

Widząc, że bicie i tortury nie odnoszą skutku, komuniści przyprowadzili zaledwie czternastoletniego syna pastora Florescu Aleksandra i zaczęli go bezlitośnie katować na oczach ojca. Obiecali, że będą bić go tak długo, aż umrze, jeżeli Florescu nie wyjawi nazwisk pozostałych wierzących.

W końcu odchodzący od zmysłów pastor Florescu krzyknął, by przestali.
- Aleksandrze, muszę powiedzieć im, czego chcą! – zwrócił się do swojego syna – Nie mogę już dłużej patrzeć na to, jak jesteś bity.

Posiniaczony, z krwią lejącą się z nosa i ust, Aleksander spojrzał swojemu ojcu prosto w oczy i powiedział: - Ojcze, nie czyń mi tego, abym miał zdrajcę za ojca. Bądź mocny! Jeżeli mnie zabiją, umrę ze słowem „Jezus” na ustach.

Odwaga chłopca rozwścieczyła oprawców, którzy rzucili się na niego i na oczach ojca zakatowali go na śmierć. Aleksander nie tylko sam wytrwał w wierze, ale pomógł w tym także swojemu ojcu.

Czy na tym świecie nie ma sprawiedliwości? Gdy czytamy o potwornych okrucieństwach popełnianych na niewinnych, pytanie to nieuchronnie się nam nasuwa. Wieści o strasznych cierpieniach, zadawanych przez złoczyńców ich ofiarom, mogą zachwiać naszą wiarą. W oczekiwaniu na ukojenie i zmiłowanie Boże, które zdaje się opóźniać, możemy ulec zniechęceniu. Czy na tym świecie można w ogóle liczyć na sprawiedliwość? W odpowiedzi na wołanie naszych serc Biblia naucza zasady: „tak i jeszcze nie”. „Tak” bowiem niektórych złoczyńców spotyka szybko zasłużona kara – tu i teraz. „Jeszcze nie”, gdyż potężna ręka nieskończonej sprawiedliwości Bożej dopiero spocznie na ziemi. Wydarzy się to na końcu czasu. Czujemy się znużeni ciągłym oczekiwaniem. Bóg jednak niezłomnie dąży do zaprowadzenia ostatecznej sprawiedliwości.

Fragment z książki „Bezgraniczne oddanie Chrystusowi”, zawierającej rozważania biblijne na każdy dzień roku oparte o historie prześladowanych chrześcijan.  https://szaron.pl/rozwazania-poezja/3317-bezgraniczne-oddanie-chrystusowi-9788392384526.html?search_query=bezgraniczne&results=10

Pomoc prześladowanym wyznawcom Chrystusa niesie Stowarzyszenie Głos Prześladowanych Chrześcijan: www.gpch.pl

niedziela, 11 sierpnia 2019

Teologowie mówili niegdyś o „ekonomii Trójcy”. Wielka praca i dzieło zbawienia zostały podzielone między trzy Osoby. Ojciec postanowił o nich i je zaplanował. Obmyślił je, zamierzył, zaplanował i określił. 

Wiekuisty i odwieczny Bóg! To Jego plan i zamysł. Nigdy nie przedstawiajmy chrześcijańskiego stanowiska w kwestii wiary i zbawienia, jak gdyby polegały one na tym, iż Syn musiał coś egzekwować od Ojca. To przecież Ojciec posłał Syna. Zwróćmy uwagę jak w arcykapłańskiej modlitwie w J 15 nasz Pan wyraźnie mówi: „Dokonałem dzieła, które mi zleciłeś, abym je wykonał; ja Cię uwielbiłem na ziemi”. Przyszedł, aby dać „życie wieczne tym wszystkim, których Bóg Mu dał”. „Twoimi byli i mnie ich dałeś”. Wszystkie te zwroty dotyczą Ojca. On bowiem rozpoczyna, inicjuje i wprowadza w ruch ów wielki i wspaniały plan zbawienia.

Syn natomiast zgodził się by dobrowolnie wykonać pracę. Zanim zaczął płynąć czas w wieczności bez wątpienia odbyła się wielka narada, jak mówi Pismo: „przed założeniem świata”. Wszystko, co się wydarzyło, zostało przewidziane. Ojciec ustalił plan, a Syn zaoferował się i zgłosił, by przybyć i ów plan zrealizować. Ojciec dał Mu ludzi oraz zadanie do wykonania. On zaś przyszedł i wykonał dzieło. Tuż przed ukrzyżowaniem był w stanie powiedzieć, że je skończył. Znamy te doniosłe fakty. Nigdy jednak o nich nie zapominajmy. 

Nieustannie sobie przypominajmy, co to wszystko znaczyło dla Syna, który „chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie”. Zjawił się w bardzo skromny sposób. Wiedział, co to znaczy być biednym i cierpieć przykrość nędzy. Mieszał się ze zwykłymi ludźmi i prowadził normalne życie. Czy potrafimy wyobrazić sobie, co to dla Niego oznaczało? Znosił wobec siebie „sprzeciwy grzeszników”. 

Doświadczał ich złości, niechęci i zawiści. Nade wszystko jednak, wziął na siebie nasze grzechy. Cierpiał, ponieważ Ojciec uczynił Go za nas grzechem, choć On sam grzechu nie znał. Chrystus pozwolił złożyć na sobie nieprawości nas wszystkich. Udał się na krzyż, aby „grzechy nasze sam na ciele swoim ponieść na drzewo”. To właśnie uczynił. 

Aktywnie przestrzegał zakonu. Żył według niego jako człowiek, „który się narodził z niewiasty i podlegał zakonowi”, celowo mu się poddał; dał się ochrzcić Janowi Chrzcicielowi utożsamiając się przez to z grzesznikami i z tym, co się z nimi wiąże; umarł i został pogrzebany. Książę i twórca życia poniósł zgon i został pochowany w grobie, lecz potem wstał. Oto potężne fakty. Na tym polega rola Syna: wyjście z łona Ojca i przybycie z wieczności. Na początku był On u Boga i nic nie powstało bez Niego. Potem jednak opuścił chwałę i zrezygnował z niej, po czym zabrał się do wykonywania Swego ogromnego zadania. Zbawienie dokonało się przez Niego – błogosławionego Syna! Oto Jego dzieło.

Potem zaś mamy do czynienia z dziełem Ducha Świętego. To On sprawuje w nas wszystkich z osobna swoje zbawienie. Jest to Jego zadanie. Zwróćmy uwagę, że Syn dobrowolnie podporządkowuje się Ojcu. Duch Święty zaś czyni to względem Syna i Ojca. Są oni sobie równi pod względem swojej wieczności i wszelkich innych przymiotów. Jednak dla naszego zbawienia następuje podporządkowanie się Syna Ojcu oraz Ducha Synowi i Ojcu. 

Duch zaś przybywa i wprowadza dzieło zbawienia w praktykę. Wprowadza je do mojego i twojego życia. To On czerpie je z Chrystusa i daje nam oraz sprawia, że dostrzegamy naszą potrzebę i wszelkie inne rzeczy. To On stosuje w praktyce wielkie odkupienie, które zostało osiągnięte przez Syna. Nie wykonuje swojego dzieła jedynie w stosunku do poszczególnych osób, lecz również względem Kościoła. Buduje go oraz wypełnia Swoim życiem i obecnością. Oto Dzieło Ducha Świętego.

Trzy Osoby Trójcy Świętej interesują się nami, troszczą się o nasze zbawienie oraz działają by je zrealizować w naszym życiu.

Martyn Lloyd-Jones

poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Oto podstawowe cechy apostoła. Był on kimś, kto widział zmartwychwstałego Pana. Z definicji musiał być świadkiem zmartwychwstania gdyż widział wskrzeszonego Chrystusa. Była to jedna z kwalifikacji samego Pawła. Ujrzał on zmartwychwstałego Pana na drodze do Damaszku. Gdyby tak się nie stało, nie mógłby zostać apostołem. Mógłby być kaznodzieją, prorokiem lub wielkim nauczycielem, lecz nie apostołem. Nie widział Pana wzbudzonego z martwych w tym samym czasie co inni apostołowie, lecz doświadczył Jego szczególnego objawienia po to, aby mógł zostać jednym z nich. Wyraża tę samą myśl w zdaniu w 1 Kor 9:1. 

Apostoł to ten, kto został specjalnie powołany, przeznaczony i wysłany jako kaznodzieja Ewangelii przez samego Pana. Jest to istotna część powołania apostoła. Apostoł to ktoś, kto ujrzawszy zmartwychwstałego Chrystusa, został specjalnie przez Niego posłany aby iść i zwiastować posłannictwo. Ponadto, apostołowie otrzymali szczególny autorytet. Została im udzielona moc, by czynić cuda i zakładać zbory. To one właśnie potwierdzamy ich apostolski autorytet. Takie są trzy główne cechy charakterystyczne apostołów. Bez owych trzech znamion żaden człowiek nie mógł być apostołem, co z kolei czyni „sukcesję apostolską” niemożliwością.

Apostołowie są postaciami niepowtarzalnymi. Stanowią oni fundament, a fundamentu nie da się powtórzyć. Kładzie się go raz na zawsze. Stąd, wszelka mowa o apostolskiej sukcesji przeczy naszemu tekstowi (Ef 2:20-22). Nie ma żadnych specjalnych następców. Apostoł był człowiekiem, który widział wskrzeszonego Pana, a co za tym idzie, mógł składać świadectwo o zmartwychwstaniu. Czy żyją tacy ludzie w dzisiejszych czasach? Apostoł Paweł został w widzialny sposób posłany przez samego Pana. 

Czy dzisiaj istnieją tacy ludzie? Otrzymał szczególne moce, zdolność czynienia cudów, a także nieomylność, aby mógł zwiastować i nauczać w sposób nieomylony. Czy są takie osoby w obecnych czasach? Jakże ważną rzeczą jest badanie Pisma Świętego! Nie istnieje nic takiego jak sukcesja apostołów. Z samej definicji wynika, że jest to rzecz zupełnie niemożliwa.

Martyn Lloyd-Jones