5sola.pl

Soli Deo Gloria

niedziela, 30 czerwca 2019

Większość z nas dobrze zna owoce Ducha Świętego, które Paweł wymienia w Liście do Galacjan: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie. Są to cechy charakteru mężczyzny i kobiety, którzy zostali usprawiedliwieni z łaski przez wiarę.

Mimo to, gdy przeglądamy tę listę, a zwłaszcza gdy spoglądamy na nią uważnie i w modlitwie, możemy zniechęcić się widząc jak niewiele z tych owoców widzimy we własnym życiu. Nadal się denerwujemy, wciąż walczymy z samokontrolą, nadal nie jesteśmy tak uprzejmi i łagodni jak Chrystus.

Metafora Pawła o „owocach” Ducha może nam pomóc w naszych rozważaniach. Oto 5 rzeczy, które charakteryzują drzewa owocowe i które pozwolą nam lepiej zrozumieć zagadnienie duchowego wzrostu.

1. Wzrost jest stopniowy. Jesteśmy niecierpliwymi ludźmi przyzwyczajonymi do natychmiastowego zaspokojenia. Ale owoce dojrzewają powoli. Drzewo owocowe rośnie stopniowo przez wiele lat będąc poddawane starannej pielęgnacji. Przykładowo jabłoń najczęściej wydaje pierwsze owoce po ok. 5 latach od zasadzenia. Drzewa są ostrożnie pielęgnowane, celowo przycinane aż przyniosą najlepsze owoce. Nasz wzrost w charakterze chrześcijańskim jest znacznie bardziej stopniowy niż nam się to podoba. W tym czasie uczymy się cierpliwości, która jest nierozłączną cechą usposobienia chrześcijańskiego.

2. Wzrost jest nieunikniony. Zdrowe drzewo, zawsze wyda zdrowe owoce. To nieuchronny proces. Podobnie, każdy chrześcijanin w którego wnętrzu mieszka Duch Święty będzie musiał przynosić owoce. Niezależnie od wszystkiego owoce te będą dojrzewać. Nieuchronność owoców pozwala każdej osobie sprawdzić jakość i prawdziwość wyznawanej wiary. Możemy zbadać własne życie poszukując w nim prawdziwych owoców Ducha. Pomimo tego, że jesteśmy zbawieni przez wiarę, a nie owoce, faktem jest, że prawdziwa wiara nieuchronnie owocuje. Tam gdzie jest życie, wzrost jest tylko kwestią czasu.

3. Wzrost jest wewnętrzny. Drzewa owocowe rosną i wytwarzają owoce, kiedy są głęboko zakorzenione w dobrej glebie i gdy drzewo jest wewnętrznie silne. Owoc nie może rosnąć na martwych gałęziach będących częścią martwego pnia i martwych korzeni. To nie owoce sprawiają, że drzewo żyje, ale żywe drzewo produkuje owoce. W ten sam sposób zewnętrzne owoce Ducha Świętego zależne są od wewnętrznego życia chrześcijanina. To nie uzdolnienie – nawet obdarowanie darami Ducha Świętego – potwierdza, że chrześcijanin żyje, ale to owoce są dowodem autentycznej przemiany i nowości życia. Owoc Ducha jest wynikiem głębokiego, wewnętrznego zdrowia duchowego.

4. Wzrost jest symetryczny. Zdrowe drzewo nie wydaje owoców tylko na jednej gałęzi, ale na wszystkich. Istnieje pewna symetria w rozwoju zdrowego drzewa, która pozwala dostrzec owoc na wszystkich jego gałęziach. Chrześcijański wzrost jest bardzo podobny. Kiedy spojrzymy na omawiane owoce Ducha zobaczymy, że słowo „owoc” jest wymienione w liczbie pojedynczej, a nie mnogiej. Owocem jest cała lista, a nie poszczególne cechy charakteru. Przekazuje nam to wiadomość, że owoc rośnie z zachowaniem pewnych zasad. Te cechy są również w sposób nieuchronny połączone ze sobą. Nie możemy posiadać jednego owocu Ducha bez pozostałych. Nie można naprawdę kochać bez łagodności i cierpliwości.

5. Wzrost jest ukryty. Możesz stać obok drzewa owocowego przez cały dzień i całą noc i nigdy nie zobaczyć owoców. Jabłka dojrzewają, ale nie w sposób, który możemy zaobserwować fizycznym wzrokiem. Podobnie wzrost chrześcijański jest najlepiej mierzalny po upływie czasu i trudnych okoliczności życiowych. Wzrost jest niewidzialny, ale prawdziwy.

Mądry człowiek dogląda sadu z cierpliwością i miłością, oczekując, że kiedy zadba w odpowiedni sposób o swoje drzewa, wydadzą one owoce. Duch Święty zajmuje się nami w podobny sposób wypełniony cierpliwością i miłością, wiedząc, że my również przyniesiemy owoce, które będą świadczyć o Jego obecności w naszym życiu, a także przyniosą chwałę Ojcu.

Wykorzystano: https://www.challies.com/christian-living/5-ways-every-christian-grows

środa, 26 czerwca 2019

Pytanie skierowane do Johna Pipera: W jaki sposób mogę dzielić się doktrynami łaski z moimi przyjaciółmi w nieprzyjaznym środowisku?

John Piper: Doktryny łaski to słowo klucz odnoszące się do Kalwinizmu. Podsumuję doktryny łaski, a następnie spróbuję udzielić krótkiej odpowiedzi na to pytanie.

Ostatecznie zostałeś zbawiony dzięki dziełu Ducha Świętego. To nasze pierwsze założenie. Te słowa zdecydowanie oznaczają, że masz wolę oraz, że musiałeś dokonać wyboru, a twoja wola ma znaczenie i odpowiedzialność. 

Jednak później wszystko sprowadza się do tego, że jesteś martwy, a twoje serce podąża za innymi rzeczami. Jezus nie był twoim skarbem. Wtedy, z powodu Kogoś innego niż ty sam, Jezus stał się dla ciebie cenniejszy niż cokolwiek innego. Mój Kalwinizm mówi, że Biblia naucza, iż Bóg był rozstrzygającą przyczyną, dla której Jezus stał się Twoim Najwyższym Skarbem. To sedno sprawy.

Wszystkie pozostałe zagadnienia są tylko tłem i stanowią implikację tego podstawowego faktu. Ludzie tego nie lubią, gdyż wydaje się to kwestionować czy też podawać w wątpliwość ostateczne prawo do samostanowienia ludzkiej woli. 

Jeśli definiujesz wolną wolę jako „Mam prawo do samostanowienia”, to moim zdaniem mylisz się. Nie masz takiego prawa. Ludzkość nigdy tego nie miała i nigdy mieć nie będzie. Tylko Bóg decyduje o ostatecznym samostanowieniu. Masz wolę, która nie będąc posłuszna Bogu sama na siebie wydaje wyrok. Nie masz prawa do ostatecznego samostanowienia. Tylko Bóg ma takie prawo. Dlatego jesteśmy całkowicie zależni od Boga, czy żyjemy, czy umieramy, czy wierzymy lub nie wierzymy.

Pełna zależność od Boga wywołuje w człowieku wrogość. Co możesz zrobić w sytuacji znajdowania się w nieprzyjaznym środowisku? To czego nie możesz zrobić, to stać się wojownikiem walczącym o te prawdy. Jest miejsce i czas na walkę. Prawdopodobnie w swoim środowisku będziesz spotykać się z ludźmi, którzy nie są przekonani do tych prawd. Musisz być bardziej cierpliwy i łagodny.

Gdyby mój Kalwinizm nie wywoływał we mnie takiej radości, która może przetrwać cierpienie, dałbym sobie z nim spokój. Jestem na ziemi, aby być zawsze szczęśliwym – wiecznie szczęśliwym. Nie sądzę, aby istniała inna droga do uzyskania tej ostatecznej radości. Szczęśliwi ludzie to klucz do zwycięstwa.

Dalej znajdujemy nasycenie Biblią. Większość ludzi odrzuca doktryny łaski z powodów filozoficznych, a nie biblijnych. Musisz po prostu trwać przy Biblii. Możesz powiedzieć: „Może nie znam wszystkich odpowiedzi, ale widzę to wyraźnie w Słowie Bożym. Tego naucza Biblia. Jestem człowiekiem Biblii. Nie odrzucę tego ponieważ uważasz, że jest to filozoficznie sprzeczne”. 

A więc: trwaj przy Słowie Bożym, raduj się i bądź cierpliwy. 

niedziela, 23 czerwca 2019

Modlitwa o nasze dzieci przychodzi nam naturalnie gdy rozumiemy, że Bóg stworzył nas jako zależne osoby, uczynione by polegać na Bogu. Bóg uformował nasze serca tak, że odczuwamy nienasycone pragnienie wspólnoty z Nim. Chociaż modlitwa nie zawsze przychodzi łatwo, ci z nas, których serca zostały odrodzone przez Ducha Świętego, nie mogą powstrzymać się przed przychodzeniem do naszego Niebiańskiego Ojca za każdym razem by Mu dziękować, chwalić Go i prosić o pomoc.

Chcemy by nasze dzieci znały Pana, radość społeczności i wspólnoty z Nim. Chcemy, aby były odrodzone – aby narodziły się na nowo, ale nie możemy tego osiągnąć własną mocą, gdyż tylko Duch Święty ma suwerenną łaskę i moc by zbawić nasze dzieci. W tym celu możemy się modlić już gdy dziecko rozwija się w łonie matki. 

Możemy modlić się przede wszystkim o to, by Bóg w suwerenny sposób odrodził ich serca do nowego życia w Chrystusie. Możemy modlić się, aby nasze dzieci ufały Bogu, kochały Boga, kochały i były posłuszne Bożemu Słowu, wyznawały swoje grzechy Bogu, wielbiły Boga i cieszyły się wspólnotą z Nim przez wszystkie dni swego życia. 

Możemy modlić się aby Pan obdarzył je pokorą, mądrością, wnikliwością, honorem, prawością, miłością i łaskawością w całym ich życiu. Możemy modlić się aby ufały i podążały za Panem przez całe swoje życie; aby nie pamiętały czasu gdy nie ufały Mu, i możemy modlić się aby miały wyjątkowo zwyczajne świadectwo życia przeżytego w zaufaniu i posłuszeństwie Panu.

Prócz tego, jedną z najbardziej fundamentalnych rzeczy, które możemy zrobić to dawanie im przykładu modlitwy. Jesteśmy powołani, aby czynić uczniami, a nasze wielkie posłannictwo zaczyna się w domu. Sami powinniśmy wiedzieć więcej na temat modlitwy jeśli mamy uczyć nasze dzieci, jak mogą się szczerze modlić samodzielnie, już nie w naszej obecności. Gdy nasze dzieci dojrzewają możemy nadal wyjaśniać im czym jest modlitwa i jak mogą się modlić. Możemy modlić się z nimi, za nie i blisko nich. Możemy modlić się o poszczególne sytuacje w ich życiu i o Boże działanie.

Gdy będziemy trwać w poleganiu na Bogu i cieszyć się wspólnotą z Nim pomożemy dzieciom zobaczyć obraz Chrystusa w naszym życiu, wskazując wzór nie w nas ale naszym Niebiańskim Ojcu – pokazując, że Bóg może używać nas, grzesznych i wyszczerbionych naczyń jako przykładu życia w pokucie i wiernej modlitwie w społeczności z Nim. 

Niech nasze dzieci widzą nas radujących się zawsze, modlących bez ustanku i wznoszących dziękczynienia we wszelkich okolicznościach gdy tęsknimy za przyjściem Królestwa naszego Pana oraz spełnianiem się Jego woli na ziemi jak i w niebie (1 Tes 5:16-18; Mat 6:10).

Burk Parsons
Źródło: https://tabletalkmagazine.com/article/2019/03/can-pray-children/
Tłumaczyła: Katarzyna Lewandowska

niedziela, 16 czerwca 2019

Codzienne poświęcenie

niedziela, czerwca 16, 2019 0 Comments
„Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie za swoich przyjaciół. Wy jesteście moimi przyjaciółmi, jeśli robicie to, co wam przykazuję. Już więcej nie będę nazywał was sługami, bo sługa nie wie, co robi jego pan. Lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo oznajmiłem wam wszystko, co słyszałem od mego Ojca” (J 15:13-15)

Jezus nie oczekuje, abym dla Niego umarł, lecz żebym dał za Niego swoje życie. Piotr powiedział do Pana: „Moje życie oddam za Ciebie” (J 13:37). Posiadał znakomite wyczucie heroizmu. Nie byłoby dobrze, gdybyśmy nie byli w stanie powtórzyć oświadczenia Piotra – nasze poczucie obowiązku może być realizowane tylko dzięki heroizmowi. Czy Pan kiedykolwiek zapytał cię: „Czy oddasz swoje życie za Mnie?” (J 13:38).

Jest o wiele łatwiej umrzeć, niż każdego dnia oddawać swoje życie w poczuciu wielkiego powołania Bożego. Nie jesteśmy stworzeni tylko do radosnych chwil w życiu, ale każdego dnia mamy chodzić w ich świetle. W życiu Jezusa była tylko jedna wyjątkowo jasna chwila, była to Góra Przemienienia. To tam po raz drugi zostawił swoją chwałę i zszedł w dolinę opanowaną przez demona (zob. Mk 9:1-29). 

Przez trzydzieści trzy lata Jezus oddawał swoje życie do dyspozycji Ojca. „Po tym poznaliśmy miłość, że On oddał za nas swoje życie. My również powinniśmy oddać życie za braci” (1 J 3:16). Jest to jednak przeciwne naszej ludzkiej naturze.

Jeżeli jestem przyjacielem Jezusa, muszę oddawać Mu swoje życie świadomie i z dołożeniem staranności. Jest to trudne i dzięki Bogu, że tak jest. Zbawienie jest dla nas łatwe, ponieważ tak kosztowne było dla Boga. Ale wyrażanie tego zbawienia w swoim życiu jest trudne. 

Bóg zbawia człowieka, napełnia go Duchem Świętym, a potem mówi mu: „A teraz działaj i bądź mi wierny, chociaż natura wszystkiego, co cię otacza, zachęca cię do niewierności”. A Jezus mówi nam: „Nazwałem was przyjaciółmi”. Bądź wierny swemu Przyjacielowi i pamiętaj, że Jego cześć zależy od jakości twojego ziemskiego życia.

Oswald Chambers

piątek, 14 czerwca 2019

Chrześcijaństwo nigdy nie miało być miejscem dla teologicznych pacyfistów. Boży lud od zawsze był zobowiązany do obrony czystości Ewangelii Jezusa Chrystusa. List Judy wskazuje wyraźnie, że obrona wiary jest naszym obowiązkiem. Czas doktrynalnego pokoju stanowił niezwykłą rzadkość w 2000 tysięcznej historii kościoła, który nieustannie i bezlitośnie atakowany był przez zwodnicze nauki dążące do przeniknięcia Ciała Chrystusa. 

Wielu naszych braci i sióstr nie tylko w przeszłości, ale i dziś, nie zna pojęcia doktrynalnej wyrozumiałości i tolerancji. Nie oznacza to wcale, że ludzie cierpiący z powodu Ewangelii na Bliskim Wschodzie będą z tabletami wypełnionymi mądrymi notatkami toczyć spory teologiczne ze swoimi oponentami. Dla nich doktryna ma praktyczny wymiar naznaczony cierpieniem dla Chrystusa. Oni nie muszą wiedzieć czym jest soteriologia czy też wyjaśnić różnicę między usprawiedliwieniem a uświęceniem. Te i inne prawdy teologiczne stanowią centrum życia ludzi, którzy zaufali Chrystusowi całkowicie i bezwarunkowo. 


Historia Kościoła wypełniona jest doktrynalnymi bitwami, które przypominały obraz szarpanej partyzantki, gdzie siły wroga starały się zniszczyć Boża prawdę. Ta wojna toczy się dalej. Przeciwnik nie jest w stanie zniszczyć Ewangelii. Jego działania przypominają chaotyczne poczynania dowódcy rzucającego ostatnie siły na front chcąc zadać wrogowi jak największe straty przed ostateczną klęską. Wrogowie Chrystusa kontynuują swoje działania dążące do pogrążenia jak największej liczby ludzi w odmętach duchowej ciemności i kłamstwie.

XXI wiek jest jednak bardzo specyficzny z uwagi na wszechobecnie panujące trendy wzywające do globalnej jedności rodzaju ludzkiego. Te pozornie szlachetne idee są jednak w całkowitej sprzeczności ze Słowem Bożym. Humanistyczne tendencje doprowadziły do tego, że herezja nie jest już obiektem zagrożenia, a raczej przeciwstawną opcją w dyskusji dążącej do osiągnięcia konsensusu zadowalającego obydwie strony.

John MacArthur wskazuje, że kościoły ewangeliczne są niezwykle naiwne w odniesieniu do duchowej batalii o prawdę. Demoniczni terroryści spiskują nad zniszczeniem kościoła o czym wyraźnie ostrzega nas Słowo Boże. MacArthur porównuje nastroje panujące w kościele do ogólnych trendów zauważalnych m.in w amerykańskim społeczeństwie. W kościele, możemy zauważyć ogromną bierność. MacArthur zauważa, że chrześcijanie zrobili bardzo mało, aby powstrzymać rozwój szerzącej się apostazji. Fałszywi nauczyciele bez przeszkód przeniknęli większość ewangelicznych kościołów, uczelni i seminariów.

Lekcja historii 

Jako ludzie mamy tendencję do zapominania. Stwierdzenie, że człowiek uczy się na błędach pozostaje pustym frazesem w obliczu powtarzających się porażek oraz upadków. Jako chrześcijanie również ulegamy złudnemu myśleniu, które jest kształtowane przez bezbożnych nauczycieli aniżeli przez Słowo Boże. Wielu liderów jest nie tylko nieprzygotowanych do odparcia ataku, ale również uległo utopi lepszych czasów, w których nie ma miejsca na Bożą sprawiedliwość i gniew. To właśnie dlatego kościoły ewangeliczne stanowią idealne miejsce dla wzrostu wilków odzianych w przebranie sprzedawców marzeń posiadających w swoim kramie wszystkie rozkosze tego świata. 

Berea 

Biblia daje nam doskonały przykład postawy pozwalającej odróżnić prawdę od błędu. Berejczycy są naszym punktem odniesienia. Żydzi w Bereii pragnęli odróżnić prawdę od pseudo-duchowego kłamstwa. Nieomylne Słowo Boże stanowiło źródło poznania Prawdy oraz wyznacznik wszystkich ich dociekań oraz wątpliwości.

Dziś, jako Boży lud nie możemy ignorować świadectwa historii. Jako Kościół Boga Żywego nie możemy lekceważyć męczeńskiej śmierci ludzi oddanych Chrystusowi. Nie możemy bagatelizować ich postawy, unikając szerzącej zgorszenie debaty o Bożej prawdzie. Niestety świadectwo życia naszych braci i sióstr wielokrotnie jest przemilczane w dyskusji o ekumenicznej jedności łączącej tych, którzy sami siebie nazywają chrześcijanami. 


Niestety, żyjemy w rzeczywistości gdzie nazwa "chrześcijanin" absolutnie nic nie znaczy. Zdeprecjonowane znaczenie określające niegdyś "wyznawców drogi" stało się dla nas modnym hasłem kształtującym nasze poglądy w zakresie moralności i obyczajowości, ale nie tworzące z nas naśladowców Chrystusa. Całkowicie odmiennie wygląda sytuacja w wielu miejscach na globie ziemskim, które stanowią kontrast dla naszego wygodnego życia wypełnionego coraz bardziej modną religią, aniżeli zgorszeniem powodującym prześladowania ze strony świata.

On wie 

Boża suwerenność nie jest niczym ograniczona. W wielu społecznościach ewangelicznych popularny jest pogląd mający więcej wspólnego z kłamstwem Kościoła katolickiego, aniżeli z biblijną prawdą, że człowiek posiada pewnego rodzaju prawo samostanowienia o sobie – nie wspomnę już o ludziach uzurpujących dla siebie moc stwórczą! Biblia uczy nas jednak czegoś totalnie odmiennego. MacArthur w swoim komentarzu Listu Judy podkreśla raz jeszcze w sposób dosadny Bożą suwerenność i Jego panowanie nad historią tego świata. Mówi, że Bóg nie jest zaskoczony pojawieniem się fałszywych nauczycieli. Właściwie to dzieje się tylko to co On sam zapowiedział nam w swoim Słowie. On doskonale zna przebieg szerzącego się odstępstwa, a w swojej miłości do nas ostrzega, abyśmy i my nie byli dziećmi błądzącymi we mgle. Dlatego właśnie MacArthur wskazuje, że naszym obowiązkiem jest nie tylko reakcja na biblijne ostrzeżenia, ale również właściwa postawa wobec faktów ujawnionych nam przez Bożą mądrość. 

Nie powinniśmy więc być zdziwieni gdy fałszywi nauczyciele pojawiają się w kościele, ale powinniśmy być przygotowywani do konfrontacji z nimi. Słowo Boże, absolutnie wiarygodne źródło informacji, mówi nam, że duchowi terroryści nadchodzą aby nas zniszczyć. Chrześcijanie o wiele częściej poważniej traktują ostrzeżenia meteorologiczne aniżeli słowa Jezusa i apostołów. 

Bracia w społecznościach przed wyjazdem w trasę sprawdzają gruntowanie samochód, aktualizują nawigację, przygotowują prowiant, podczas gdy sprawy duchowe i przygotowanie na odstępstwo pozostają niedbale odsunięte. Z tego i z wielu innych powodów zgadzamy się z Johnem MacArthurem, który stwierdził, że: „Ewangeliczni chrześcijanie nie mają żadnego usprawiedliwienia dla swojego braku czujności. Zostaliśmy wielokrotnie ostrzeżeni. Jezus ostrzegał nas przed fałszywymi chrystusami i prorokami".

Tylko głupiec zignorowałby ostrzeżenia samego Chrystusa! A jednak dziś ogromna rzesza chrześcijan neguje kwestię zwiedzenia w kościele, a ludzi ostrzegających przed śmiertelnym błędem szufladkuje się i marginalizuje. Oczekując "cudów większych niż cuda Jezusa" wielu wierzących daje się ślepo porwać każdej nowe nauce. Wbrew nauczaniu Biblii, mnóstwo chrześcijan spodziewa się masowych nawróceń, nowego wylania ducha oraz przejawów mocy. My natomiast wierzymy, że każde ostrzeżenie dane przez suwerennego Boga w Jego Słowie należy traktować z największą starannością oraz odpowiedzialnością wobec Stwórcy.

On sam dał nam wszystko, aby ustrzec nas przed sidłami złego. Dlatego umiłowanie prawdy w XXI wieku musi być naszym priorytetem, gdyż tylko ono daje nam gwarancję i ochronę przed nadchodzącym zwiedzeniem. Bądźmy w gotowości, aby w każdym czasie nie tylko wytłumaczyć się z naszej nadziei, ale również przystąpić do obrony wiary raz na zawsze przekazanej świętym. Nie możemy tolerować ludzi promujących błędy oraz kłamstwa. Nie możemy przyjąć populistycznego myślenia i żyć w zgodzie i miłości z tymi, którzy nie są posłuszni Słowu Bożemu. 
 

wtorek, 11 czerwca 2019

Strach jest jak potwór spod łóżka moich dzieci – jego moc tkwi nie w tym czym naprawdę jest, ale w tym czym może się stać poprzez naszą wyobraźnię. Strach, który w przeszłości potrafił skutecznie okraść nas z radości jest obecnie pokonany przez suwerenną dobroć Boga.

Jeśli jesteśmy w Chrystusie, jeśli trzymamy się Go przez wiarę, nie musimy się bać. Naprawdę, nie mamy czego się bać.

W 2001 roku John Piper napisał list do ludzi ze swojego kościoła. Jego centralnym punktem było zwrócenie uwagi na liczne obietnice, które znajdują się w Biblii i na które możemy się powołać w momencie gdy strach atakuje bramy naszego serca.


13 powodów by się nie bać

1. Nie umrzemy oddaleni od dekretu Bożej łaskawości względem Jego dzieci (Jk 4:15; Mt 10:29-30; 5 M 32:39).

2. Żadne zaklęcia ani czary nie mają mocy wobec ludu Bożego (4 M 23:23).

3. Plany terrorystów i wrogich narodów nie osiągną celu w oddzieleniu od naszego miłosiernego Boga (Ps 33:10 ; Iz 8:9-10).

4. Nie możemy doznać krzywdy ze strony człowieka, która byłaby poza łaskawą wolą Boga względem nas (Ps 118:6, Ps 56:11).

5. Bóg obiecuje chronić nas od wszystkiego, co w ostatecznym rozrachunku nie prowadzi do naszego dobra (Ps 91:14).

6. Bóg obiecuje dać nam wszystko czego potrzebujemy, aby być Mu posłuszni, radować się w Nim i poważać Go na wieki (Mt 6:33; Flp 4:19).

7. Bóg nigdy nie zejdzie z posterunku (Ps 121:4).

8. Bóg będzie z nami, będzie nam pomagał i podtrzyma nas w trudnościach (Iz 41:10,13).

9. Przerażenie przyjdzie, niektórzy z nas umrą, ale nawet włos z naszej głowy nie zginie (Łk 21:10-11,18).

10. Wszystko ma miejsce w wyznaczonym przez Boga czasie (J 7:30).

11. Kiedy Bóg Wszechmogący jest twoim pomocnikiem, nikt nie może cię zranić, poza postanowieniem Jego woli (Hbr 13:6; Rz 8:31).

12. Wierność Boga opiera się na mocnym znaczeniu Jego imienia, a nie na naszym zmiennym posłuszeństwie (1 Sm 12:20-22).

13. Pan, nasz Obrońca jest wielki i straszny (Neh 4:14).

Kiedy czytałem wczoraj fragment z Księgi Rodzaju, na nowo zdałem sobie sprawę, że to pewność Bożej obecności wyklucza strach z mojego życia. Nie zmiana okoliczności, gdyż te mogą pozostać niezmienne. Jednakże to, co daje pewność, to gwarancja tego, że Pan jest z nami.

Tej nocy ukazał mu się PAN i powiedział: Ja jestem Bogiem twego ojca Abrahama. Nie bój się, bo jestem z tobą. Będę ci błogosławił i rozmnożę twoje potomstwo ze względu na mego sługę Abrahama”. (Rdz 26:24 UBG)

czwartek, 6 czerwca 2019

Wytrwałość w modlitwie

czwartek, czerwca 06, 2019 0 Comments
W modlitwie bądźcie wytrwali” (Kol 4:2)
Przyjacielu, nie idź w ten niebezpieczny świat bez modlitwy. Wieczorem skłaniasz kolana i szybko morzy cię sen. Zmęczeniem po ciężkim dniu pracy usprawiedliwiasz się i skracasz modlitwę, by udać się na przyjemny spoczynek. Nastaje ranek, a ty być może jesteś spóźniony i dlatego poranną godzinę modlitwy albo opuszczasz, albo też się zbytnio śpieszysz. Nie czuwasz w modlitwach, lekceważysz godzinę czuwania. Czy można to naprawić? Z całą powagą stwierdzam, że nie.

Trzeba ze smutkiem powiedzieć, że rzeczywiście tak jest. Zlekceważyłeś modlitwę i za to poniesiesz szkodę. Na drodze czeka cię pokuszenie, a ty nie przygotowałeś się na to spotkanie. Sumienie cię oskarża, oddaliłeś się od Boga. Nic więc dziwnego, że dzień w którym dałeś się przezwyciężyć senności, okazał się pełen niepowodzeń, a ty nie dopełniłeś swego obowiązku. 

Minuty modlitwy, zaniechane na skutek lenistwa nie mogą być odzyskane. Przez doznane doświadczenia, można nauczyć się, by nadal nie powtarzać błędu, lecz niemożliwe jest wrócić świeżości i siły, którą zawierały w sobie te stracone chwile. 

Jeśli wszechmocny Syn Boży odczuwał konieczność wstawania o świcie, aby wylewać swoje serce przed Ojcem, tym bardziej niezbędne jest dla ciebie modlić się do Tego, który objawia się jako Dawca wszelkiego dobra i doskonałego daru, i który obiecał dać nam wszystko, czego potrzebujemy do życia. 

Nie jesteśmy w stanie dowiedzieć się, co Pan Jezus czerpał z modlitwy dla swojego życia, lecz wiemy doskonale, jak bezsilne jest życie, w którym brak modlitwy. Życie takie może być bardzo hałaśliwe i pełne krzątaniny, lecz upływa daleko od Tego, który dniem i nocą modlił się do Boga.

L.B. Cowman

niedziela, 2 czerwca 2019

Grzech seksualny

niedziela, czerwca 02, 2019 0 Comments
Pismo Święte mówi, że dom nierządnicy jest drogą do piekła, która wiedzie do komnat śmierci (Prz 7:27). Dlaczego więc tak wielu mężczyzn zachowuje się jak wół prowadzony na rzeź (Prz 7:22) i świadomie podejmuje decyzje, które mają tak straszliwe konsekwencje? Skoro kroki obcej kobiety prowadzą do piekła (Prz 5:5) to dlaczego nasze wybory są tak beztroskie?

Purytanie praktykowali, głosili i wzywali do praxis pietatis (praktykowanie pobożności), która miała być wcielana w życiu rodzinnym i w każdej innej sferze.

Dla nas dzisiaj praxis pietatis stanowi tylko relikt czegoś, co już dawno umarło. Nie dziwmy się, że obecność tego co przeklęte pozbawia nas społeczności z Bogiem (Joz 7:12).

Grzech seksualny jest kulminacyjnym zwieńczeniem wielokrotnego zejścia z drogi prawdy. Kiedy nie strzeżemy swojego serca i pozwalamy, aby nasz wzrok utracił właściwą orientację (Prz 4:23-27) stajemy się łatwym łupem.
Porozmawiajmy o pokusie seksualnej.

1. Pokusa seksualna zna wiele bezwzględnych i sprytnych taktyk
Nie możemy być dziećmi w myśleniu zakładając, że grzech seksualny będzie paradował przed nami trzymając w dłoniach wielki baner: „Podążaj za mną w niszczycielską otchłań. Po chwilowej rozkoszy, zabiję twoją duszę i zniszczę wszystko co kochasz”. Nie bądźmy naiwni. Pokusa bardzo często charakteryzuje się wytrwałością. Nie jest apodyktyczna ani wulgarna. Cały proces upadku musi być doskonale synchronizowany. Ona ma czas.

2. Egoizm jest żyzną glebą dla grzechu seksualnego
Jerry Wragg zaobserwował, że jednym z największych portali do niemoralności seksualnej jest egoistyczna ambicja. Kiedy pojawia się pokusa (która sama w sobie nie jest nigdy grzechem) moje samolubne serce przekazuje do umysłu jedną myśl: „Zasługuję”. W ten sposób udzielam sobie moralnego prawa do wyciągnięcia ręki po zakazany owoc. Potem jestem już jak Achan, który „zobaczył”, „pożądał” i „wziął” (Joz 7:21).

3. Pokusa seksualna znajdzie cię, nawet gdy jej nie szukasz
Może właśnie wstałeś ze swoich kolan błagając PANA, aby móc bliżej poznać Chrystusa i żeby przez ciebie mógł On uczynić wielkie rzeczy dla swego świętego Imienia. Może masz satysfakcjonujące życie małżeńskie i pokusa seksualna nigdy nawet nie przemknęła w twoim umyśle. Pamiętaj, że diabeł zrobi wszystko, aby nawet spod bram samego Niebiańskiego Grodu zawrócić cię z powrotem do piekła. Zawsze musimy pozostać czujni. Nigdy nie pozwalajmy sobie na gnuśność w naszym życiu duchowym, gdyż będzie to stanowiło wyłom w naszej duszy. Nawet jeśli dzisiaj nie szukasz grzechu seksualnego, to wcale nie oznacza, że znajdujesz się w sferze bezpieczeństwa. Nasze ciało, szatan i świat będą systematycznie sprawdzać mury obronne naszej duszy i wierz mi, że wykorzystają każdą szczelinę, aby cię zniszczyć.

4. Pokusa seksualna jest elastyczna
To ona dostosuje się do ciebie. Nie każdy da się złapać na tę samą przynętę. To chyba oczywiste, że moja pokusa, może być dla ciebie czymś tak odpychającym, że nigdy nie pomyślałbyś o tym w kategoriach przyczyny swojego upadku. Pokusa seksualna wie co przyciągnie twoją uwagę, a co sprawi, że odwrócisz się z obrzydzeniem.

5. Pokusa seksualna nie jest dziwaczna
Nie znajdzie cię w miejscach, w których jako chrześcijanin nigdy nie odwiedzasz. Ona może cię tam kiedyś zaprowadzić, ale nigdy cię tam nie odszuka. Zamiast tego, pokusa będzie aktywnie wkradać się do twojej codzienności. Twoich relacji z bliskimi, przyjaciółmi, sąsiadami, na siłowni, w centrum handlowym, w szkole, a nawet w kościele.

Pokusa seksualna nie zachowuje się jak ekscentryczny dziwak odstraszający swoje potencjalne ofiary. Nigdy też nie pokazuje swojej prawdziwej twarzy, a raczej jawi się jako anioł rozkoszy. Skoro diabeł potrafi przybrać postać anioła światłości, to dlaczego nie pokusa?

6. Pokusa seksualna może prezentować się jako cnota duchowa
To przerażająca myśl, ale są ludzie którzy mogą upaść w grzech seksualny z Biblią na kolanach.

Pokusa może oszołomić swoją ofiarę, ale jeszcze istnieje cień szansy na ucieczkę. W akcie desperacji kobieta chytrego serca odnosi się do ofiary pojednawczej nakazanej w Prawie Mojżesza, aby zaskarbić sobie względy nierozumnego młodzieńca.

Iluż ludzi usprawiedliwia swoje cudzołożne związki, podpierając się biblijnymi historiami? W swojej bezczelności potrafią za przykład wykorzystywać Dawida i Batszebę. Iluż potrafiło twierdzić, że „Bóg chce ich szczęścia” nawet za koszt zniszczonych rodzin i duchowego okaleczenia własnej duszy?

7. Pokusa seksualna wykorzystuje nasze zmysły
Grzech wie, że jesteśmy istotami fizycznymi. Często nasze zmysły sprawują nad nami władzę. Gdy w duszy występują słabe punkty, zmysły mogą stać się bramą do grzechu seksualnego.

8. Pokusa seksualna uspokoi twoje obawy
Nie każdego podnieca ryzyko jakie niesie ze sobą pokusa. Nie każdy z nas ma w sobie coś z ryzykanta. W większości z nas obudzi się naturalny, duchowy instynkt samozachowawczy, który będzie wołał do naszej duszy: UCIEKAJ! Jednak pokusa jest sprytna i może z łatwością uspokoić twój niepokój. Delikatnie pokaże ci drzwi, które wystarczy tylko otworzyć. Oto klucz. To bezpiecznie. Nikt nie zobaczy. Chodź.

Dla wszystkich, którzy popadną w grzech seksualny jest nadzieja: Bóg posłał swojego Syna na świat, aby zbawić grzeszników. On jest jedyną nadzieją dla tych, którzy Mu ufają. Nie ma takiego grzechu, którego krew Chrystusa nie jest w stanie oczyścić. Twoja największa bezbożność i nieczystość seksualna może zostać wybaczona, gdy z wiarą zwrócisz się do Chrystusa. Jednak pamiętaj, że „każdy kto w Nim (w Chrystusie) pokłada tę nadzieje, oczyszcza się, jak i On jest czysty” (1 J 3:3). Potwierdzeniem twojej zbawczej wiary jest porzucenie grzechu i bezwzględne posłuszeństwo Chrystusowi jako PANU (1 J 2:3-6).

„Tak więc kto myśli, że stoi, niech uważa, aby nie upadł” (1 Kor 10:12).