5sola.pl

Soli Deo Gloria

niedziela, 31 lipca 2016

Wiesz, że powinieneś się modlić. Wiesz, że Bóg zaprasza cię do modlitwy, wiesz, że jest to Jego przykazanie względem ciebie. Bóg uwielbia cię słyszeć, raduje się w możliwości poznania ciebie. A mimo to – są takie chwile, kiedy wydaje ci się, że twoja dusza wyschła kompletnie, kiedy otwarcie ust do modlitwy wydaje się wręcz rzeczą niemożliwą do wykonania. Co wtedy? 

Po prostu się módl

Prawdopodobnie zadanie sobie trudu modlitwy w tych chwilach jest najcięższą z możliwych do uczynienia rzeczy. A mimo to mówię ci – módl się. To jest zawsze najlepsze rozwiązanie. Módl się, choćby krótko. Powiedz Bogu, że nie radzisz sobie z modlitwą. Jakkolwiek – jednak módl się.

"W każdej modlitwie, gdy tylko zanosicie prośby, módlcie się w Duchu, bez względu na porę. W tym celu czuwajcie z całą wytrwałością i wstawiajcie się za wszystkimi świętymi. Wstawiajcie się przy tym za mną, aby – gdy otworzę usta – dane mi były odpowiednie słowa do odważnego głoszenia tajemnicy dobrej nowiny. Ze względu na nią działam jako poseł w kajdanach i chcę ją głosić śmiało – tak, jak powinienem". (List do Efezjan 6, 18-20)

Módl się słowami Bożego Słowa

Skorzystaj z poniższych fragmentów. Wszystkie one były przez Jerry’ego Bridges’a uważane za kluczowe w jego życiu modlitewnym. Gdy będziesz się nimi modlił, wyznaj Bogu kim jesteś i przypomnij sobie, czego Bóg dokonał w Chrystusie dla ciebie. Roznieć choćby maleńki płomyk w swojej duszy ciepłem Dobrej Nowiny. 

"Jak daleko wschód od zachodu, tak oddalił od nas nasze występki". (Psalm 103:12)
Ja, Ja jestem tym, który zmazuje twe przestępstwa ze względu na siebie — a twoich grzechów nie wspomnę.” (Księga Izajasza 43:25)
Wszyscy jak owce zbłądziliśmy, zboczyliśmy — każdy na własną drogę, a JHWH sprawił, że Jego spotkała [kara za] winę nas wszystkich. (Księga Izajasza 53:6)
"Szczęśliwi ci, którym przebaczono nieprawości i których grzechy zakryto; szczęśliwy człowiek, któremu Pan nie przypisze grzechu". (List do Rzymian 4:7-8)
"Teraz zatem nie ma żadnego potępienia dla tych, którzy są w Chrystusie Jezusie". (List do Rzymian 8:1)

Jest jeszcze wiele innych wspaniałych fragmentów do modlitwy, m.in. Psalm 130:3-4, Księga Izajasza 1:18, Księga Izajasza 38:17, Księga Micheasza 7:19, List do Efezjan 1:7, List do Kolosan 2:13-14, List do Hebrajczyków 8:12 oraz 10:17-18. 

Módl się Odważnie

Odwaga, śmiałość – w czasach duchowej szarzyzny czy duchowego kryzysu może się nam wydawać, że zdobyć się na te rzeczy jest niezwykle trudno. Wiedz jednak, że odwaga i śmiałość są twoim przyrodzonym uprawnieniem jako chrześcijanina. Módl się z odwagą pewny tego, że Chrystus otworzył drogę do Ojca i do wszelkich pochodzących od Niego błogosławieństw.

"Zbliżajmy się zatem odważnie i ufnie do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i znaleźli łaskę zapewniającą pomoc w stosownej porze". (List do Hebrajczyków 4:16)

Módl się ufnie

Módl się odważnie, ale też ufnie, polegając nie na swoich słowach i ludzkiej mądrości, lecz na wstawiennictwie Ducha.

"Podobnie Duch wspiera nas w naszej słabości. Kiedy nie wiemy, o co się modlić, jak należy, sam Duch wstawia się za nami w niewysłowionych westchnieniach. Ten zaś, który bada serca, rozumie zamiary Ducha, gdyż wstawia się On za świętymi zgodnie z myślą Boga". (List do Rzymian 8:26-27)

Módl się o mądrość

Módl się, będąc świadomym nie tylko braku mądrości w zmierzeniu się z konkretną sytuacją, lecz nawet w tym, jak się o tą sytuację modlić. Módl się o mądrość, ponieważ Bóg mówi:

"Jeśli któremuś z was brak mądrości, niech prosi o nią Boga, którzy obdarza wszystkich szczodrze i bez wypominania – i mądrość będzie mu dana". (List Jakuba 1:5)

Módl się o to, byś mógł wierzyć i przyjmować Boże obietnice

Obietnice Boga okażą się być dobre, rozkoszne i pocieszające, o ile z wiarą je przyjmiesz. Módl się, żeby Bóg ci w tym pomógł! 

Przyjdźcie do Mnie wszyscy zapracowani i przeciążeni. Ja wam zapewnię wytchnienie. Weźcie na siebie moje jarzmo, uczcie się ode Mnie łagodności i pokory serca, a znajdziecie ukojenie dla swych dusz. Gdyż moje jarzmo jest wygodne, a moje brzemię – lekkie". (Ewangelia Mateusza 11:28-30)

Módl się o Pokój

Bóg jako jedyny może ci dać najprawdziwszy, najgłębszy pokój dla twojej duszy. Módl się, prosząc, żeby ci go dał. 

"Pokój zostawiam wam, mój pokój wam daję; daję wam go inaczej niż daje świat. Nie ulegajcie trwodze, nie bójcie się". (Ewangelia Jana 14:27)

Módl się o wiarę i pewność tego, że Bóg jest z tobą.

W końcu, módl się o wiarę w to, że Bóg nie porzuci tych, których wykupił krwią swojego Syna. On jest zawsze blisko, On zawsze jest z tobą.

"Choćbym nawet szedł doliną cienia śmierci, zła się nie przestraszę, bo Ty jesteś ze mną, Twoja laska i twój kij mnie pocieszają". (Psalm 23:4)




Tim Challies
Tłumaczył: Miszael 
Źródło: http://www.challies.com/articles/how-to-pray-when-your-soul-is-bone-dry?

poniedziałek, 25 lipca 2016

Zakładam, że dobrze wiemy o tym, że jako chrześcijanie mamy się rozwijać i dojrzewać. Zaczynamy jako niemowlęta w wierze i potrzebujemy rozwinąć się i stać się dorosłymi wierzącymi. Autorzy Nowego Testamentu podkreślają, że musimy wszyscy przejść ze stanu, w którym przyjmujemy jedynie mleko, do stanu, w którym będziemy w stanie spożywać stały pokarm, ze stanu dziecięcego stoliczka do stanu, w którym zasiadamy do uczty z dorosłymi. A mimo to, będąc świadomymi tego, że musimy przejść ten proces dojrzewania, wielu z nas jest skłonnych mierzyć swój wzrost za pomocą niewłaściwych metod. Łatwo dajemy się oszukać. Szczególnie dotyczy to kręgów związanych z tradycją reformowaną, która (właściwie) kładzie szczególny nacisk na nauczanie i na fakty dotyczące wiary.

Gdy Paweł pisał list do Tymoteusza, wspomniał między innymi o naturze i celu powstania Pisma Świętego – „Całe Pismo natchnione jest przez Boga i pożyteczne do nauki, do wykazania błędu, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był w pełni gotowy, wyposażony do wszelkiego dobrego dzieła”(2 List do Tymoteusza 3:16-17). Słowa „w pełni gotowy” odnoszą się do dojrzałości. Paweł mówi nam, że Tymoteusz, a przez to i ja, ty i każdy z nas nie jest w pełni gotowy, nie jest dojrzały. Pismo Święte jest środkiem, którego Bóg używa, aby uczynić nas w pełni gotowymi, by dokończyć wobec nas dzieła, które rozpoczął, by doprowadzić nas do dojrzałości.

Ale co oznacza bycie dojrzałym chrześcijaninem? Wydaje mi się, że często pielęgnujemy w sobie myśl, że dojrzali chrześcijanie to ludzie, którzy wiedzą wiele na temat Biblii, ludzie, którzy mają świetne pojęcie na temat teologii. Spójrz jednak co na ten temat mówi Paweł: „aby człowiek Boży był w pełni gotowy, wyposażony do wszelkiego dobrego dzieła”. Paweł nie mówi – „aby człowiek Boży był w pełni gotowy, znający wszystkie księgi Biblii i to nawet w odwrotnej kolejności”ani „aby człowiek Boży był w pełni gotowy, potrafiący wyjaśnić oraz wskazać różnicę między supralapsarianizmem a infralapsarianizmem”, ani także „aby człowiek Boży był w pełni gotowy, zdolny do przedstawienia ogólnej struktury każdego z listów Pawła.” To wszystko rzecz jasna dobre rzeczy, jeśli się je potrafi, ale to nie na nich skupia się uwaga apostoła Pawła. Mogą być one oznaką dojrzałości, ale równie dobrze mogą być maską, za którą ukrywamy naszą niedojrzałość.

Kiedy apostoł Paweł mówi o pełni i dojrzałości, to odnosi to do zewnętrznych przejawów – do działania, do czynów, do „wszelkiego dobrego dzieła”. Biblia ma moc sprawić, że dojrzejemy; jeśli poświęcimy się jej czytaniu, rozumieniu i przestrzeganiu to rezultatem będzie nasz wzrost w wierze. Ta dojrzałość, o której mówimy, o wiele bardziej manifestuje się przez nasze dobre czyny niż przez wiedzę, którą jesteśmy w stanie wyrecytować. Bóg chce, żebyśmy byli dojrzałymi wierzącymi i jako tacy, żebyśmy czynili dobre rzeczy dla innych i czerpali z tego przyjemność. Jak widzimy, akcent jest położony na dobre uczynki i jest to szczególnie charakterystyczny dla Nowego Testamentu motyw (zobacz Efezjan 2:10, Tytusa 2:14, etc), co więcej – jest to także motyw, dla którego Bóg nas zbawia.

Co to wszystko oznacza? Oznacza to, że duchowa dojrzałość przejawia się o wiele lepiej przez czyny niż przez wiedzę. Możesz wiedzieć wszystko, co trzeba wiedzieć o teologii, możesz być chodzącym podręcznikiem teologii systematycznej, możesz spędzić całe życie ucząc innych w seminarium – będąc przy tym tragicznie niedojrzałą osobą. Będziesz niedojrzały, jeśli wiedza, którą gromadzisz nie zacznie cię motywować do czynienia dobra dla innych. Dojrzali chrześcijanie to ci, którzy oddają Bogu chwałę w swoich dobrych uczynkach względem innych, którzy swoją wiedzę uzewnętrzniają w czynach.

Oczywiście, wiedza i czyny nie są całkowicie odseparowanymi rzeczami. Ten tekst nie ma na celu sprawić, że zaczniesz niedbale traktować czytanie, studiowanie i rozumienie Biblii. Nic z tych rzeczy! Im więcej będziesz znał Biblię, tym bardziej będzie ona w stanie cię nauczyć, wykazać błąd, poprawić oraz wychować – i w ten sposób ukształtować twoje postępowanie i sprawić, że będziesz mógł postępować w najlepszy możliwy sposób wobec innych, z najlepszej możliwej przyczyny. 

Bardziej rozbudowana wiedza o Bogu na podstawie jego Słowa powinna prowadzić do lepszego służenia innym. Zwróćmy jednak uwagę na koniec, że Chrystus żył i umarł, „aby nas wykupić od różnego rodzaju nieprawności i oczyścić sobie lud wybrany na szczególną własność, oddany szlachetnym czynom” (Tytusa 2:14). Wiedza o Bogu i wiedza o jego Słowie jest dobrą rzeczą. Ale wiedza o Bogu i wiedza o Jego Słowie, która działa w nas przez to, że czynimy dla innych to, co jest dla nich pożyteczne – nie ma niczego, co by bardziej oddawało chwałę Bogu jak to.


Tim Challies
Tłumaczył: Miszael 
źródło: http://www.challies.com/christian-living/the-one-sure-mark-of-christian-maturity

środa, 20 lipca 2016

Dla wielu chrześcijan studium teologii jest zajęciem pozbawionym jakiegokolwiek sensu. W dobie „zwycięskiego” kościoła oraz emocjonalnej duchowości, poważne traktowanie teologii chrześcijańskiej oraz wszelkie próby wyrażenia jej w sposób usystematyzowany, traktowane są jako coś obcego prawdziwemu chrześcijaństwu. Obecnie doszliśmy do tego, że teolodzy stali się obiektem drwiny oraz szyderstw ze strony ludzi, którzy kosztem teologii gloryfikują praktyczne przejawy swojej wiary.

Justin Peters powiedział: „Większość ludzi dochodzi do miejsca w który stwierdza, że: „Nie potrzebuję doktryny. Nie potrzebuję teologii. Po prostu kocham Jezusa – to mi wystarczy”. To jest głupie stwierdzenie. Bardzo głupie. Jeśli kochamy Jezusa tak bardzo jak to deklarujemy, to czy nie powinniśmy dążyć do Jego poznania? A jedyny sposób aby naprawdę Go poznać, to odnaleźć prawdę o Nim w Jego Słowie. Jesteśmy po to, aby studiować Słowo Boże. A kiedy nasza wiedza o Bogu będzie się pogłębiać wraz z nią będzie wzrastać nasza miłość do samego Boga”.

Dokładnie tak samo można spojrzeć na słowa Bruca Milne'a, który stwierdził, że powszechnie panująca antydoktrynalna postawa jest poważnym odejściem od chrześcijańskiego instynktu minionych wieków, a wszelkie odrzucenie znaczenia doktryny będzie drogą prowadzącą do nieszczęścia.

Wbrew powszechnie panującym trendom wywyższającym przeżycie kosztem nauki, prawdziwa znajomość Boga zależy od prawidłowej wiedzy o Nim. To dlatego teologia zawsze staje się integralną częścią życia ludzi, którzy naprawdę pragną poznać swojego Boga. 

Czym jest teologia?

Każdy człowiek jest teologiem. Nawet ateiści posiadają swoją teologię. Najprostszą definicją teologii będzie stwierdzenie: teologia jest myśleniem o Bogu i wyrażeniem tych myśli w określony sposób. Lub jej rozszerzona wersja: Teologia chrześcijańska jest odkrywaniem, systematyzowaniem i prezentowaniem biblijnych prawd o Bogu. Charles Ryrie formułując tę definicję stwierdza, że nawet ateista odrzucający istnienie Boga posiada teologię mającą bezpośredni wpływ na jego styl życia oraz osobiste credo.

Więcej niż wiedza

Sama teologia nie wystarczy. O Bogu można bardzo dużo wiedzieć, ale wcale naprawdę Go nie znać. Wiara bez oddania serca zawsze pozostanie zimną i martwą ortodoksją. Pustą religijnością opartą na właściwych założeniach, ale pozbawioną prawdziwej duchowej mocy.

Jednakże z drugiej strony, oddanie bez właściwego fundamentu zbudowanego na poznaniu i wiedzy o Bogu, może skutkować chaosem oraz irracjonalną niestabilnością, która nigdy nie powinna cechować Kościoła będącego filarem prawdy. Teologia jest sprawą nas wszystkich. Nie ma nic złego w zajmowaniu się teologią i zdobywaniu wiedzy o Bogu jako swoim Ojcu i Stwórcy. Tragedia zaczyna się w momencie gdy myślenie teologiczne nacechowane jest ignorancją i brakiem praktycznego odniesienia do zwykłej codzienności. Teolog nie może całego życia spędzić w zamkniętym biurze, otoczony książkami i oddzielony od zwykłych problemów otaczającego go świata. Teolog nie stosujący Bożej prawdy w praktyce dnia codziennego staje się religijnym człowiekiem, którego życie nigdy nie będzie światłem w tym mrocznym świecie. Teologia z łatwością, podobnie jak wszystko inne, może stać się bożkiem zajmującym miejsce przeznaczone dla samego Boga.

Zobowiązanie do Prawdy

Dobra teologia zbudowana jest na przekonaniu, że Bóg istnieje i że osobista, intymna relacja z Nim jest możliwa. Nie poprzez mistyczne przeżycia, ale za pośrednictwem Słowa które nam objawił. On sam zainicjował proces poszukiwania kontaktu ze swoim stworzeniem. To założenie powinno motywować oraz zachęcać nas do poszukiwania wiedzy o Bogu.

Kochać Boga oznacza kochać prawdę, bo Bóg jest Bogiem prawdy i sam jest Prawdą. W Piśmie wszystkie Trzy Osoby Trójcy są nierozerwalnie związane z prawdą. Miłość do Boga wyraża się w posłuszeństwie Jego przykazaniom, a to zobowiązuje nas do aktywnego angażowania naszych umysłów w dążeniu do poszukiwania prawdy. W tym właśnie wyraża się autentyczne uczniostwo: poznanie prawdy i posłuszeństwo wobec niej.

Cel teologii

Ryrie napisał, że wyrażenie „zdrowa nauka” którym posługuje się Paweł oznacza zdrową, trzeźwą doktrynę (zob. 2 Tm 4:3; Tt 1:9). Od zdrowej doktryny, czy też zdrowej teologii, oczekuje się zawsze, że wyda ona owoc w postaci świętego życia. Gdy Paweł modlił się o zbory, tematem jego modlitw był m.in. wzrost poznania. Apostoł miał bowiem świadomość, że rezultatem tego wzrostu będzie święte życie (Flp 1:9-11, Kol 1:9-10). Zdrowa teologia wyraża się przecież nie tylko samym credo, jej konsekwencją jest także owocne życie i odwrotnie – święte życie musi bazować na zdrowej teologii.
Ostatecznym celem studium teologii jest nadanie naszemu życiu charakteru Jezusa Chrystusa.

Potrzeba teologii?

W pewnym zakresie cytowany powyżej Justin Peters udzielił już odpowiedzi na to pytanie. Nie wystarczy tylko zadeklarować swojej miłości do Jezusa negując przy tym określone w Biblii dogmaty. Millard Erickson wskazuje, że teologia jest ważna ponieważ zgodne z Pismem Świętym przekonania dogmatyczne mają zasadnicze znaczenie dla stosunków pomiędzy człowiekiem a Bogiem. Zasadnicze znaczenie ma m.in. wiara w boskość Jezusa. Nie można kochać Jezusa, bez właściwego zrozumienia Jego Osoby. Podobnie ważne jest Jego człowieczeństwo oraz wiara w fizyczne Zmartwychwstanie. Poprawność naszej wiary ma fundamentalne znaczenie dla naszego życia. I to jest jeden z powodów wskazujących na potrzebę istnienia teologii w Kościele.

Amerykański teolog wskazuje również na potrzebę teologii ze względu na różnorodność ofert podsuwanych nam przez współczesność. Nie tylko humanizm, ale również inne religie stale rzucają wyzwanie biblijnemu chrześcijaństwu. Dodając do tego systemy quasireligijne, islam, niezliczone rozwiązania psychoterapeutyczne, różnego rodzaju sekty religijne, ruch New Age zobaczymy wyraźnie, że potrzebujemy systemu, który w sposób adekwatny będzie konfrontował prawdę z kłamstwem. Prawidłowe zrozumienie prawdy chrześcijańskiej jest jedyną odpowiedzią na duchowe zamieszanie będące częścią otaczającej nas rzeczywistości.

Teologia na Bożą chwałę

Poprzez narodzenie na nowo wszyscy zaczęliśmy poznawać Boga i dlatego mamy określone zrozumienie Jego natury i czynów. To znaczy, że wszyscy posiadamy pewnego rodzaju teologię. A więc teologia rozumiana właściwie nie jest przeznaczona dla kilku religijnych „jajogłowych” uwielbiających atrakcyjne debaty – jest ona sprawą każdego chrześcijanina. Kiedy raz to zrozumiemy, naszym obowiązkiem będzie stać się możliwie najlepszym – Bogu na chwałę – teologiem, starającym się poprzez studium Biblii – księgi, którą Bóg dał nam w tym właśnie celu – poznać Jego osobę.

W postmodernistycznej rzeczywistości gdzie dla wielu osób przeżycie i emocje stały się wyznacznikami dla prawdy, istnieje potrzeba podkreślenia, że dążenie do poznania prawdy podoba się Bogu i jest sposobem oddawania Mu czci.

Jeden z reformatorów zwykł mówić, że Chrystus przychodzi do nas „odziany w Swą Ewangelię”. Dlatego nie możemy oddzielić Chrystusa od prawdy o Nim, którą poznajemy przez Jego Słowo. Lojalność wobec naszego Pana wymaga postawy absolutnego posłuszeństwa wobec Jego przykazań oraz oddania biblijnej prawdzie. Milne wskazywał, że beztroska oraz obojętność odnośnie doktryn biblijnych jest jedną z form niewierności Jego imieniu i brakiem troski o Jego chwałę. To właśnie w tym kontekście pogarda dla doktryny jest pogardą dla Słowa Bożego – jak pisał R.C. Sproul.

R.C Sproul powiedział, że każdy chrześcijanin jest teologiem. Nikt z nas nie uniknie teologii, a jednym problem jest to czy posiadamy właściwą teologię.

Cytowany wcześniej Erickson napisał, że prawdziwa teologia, dobra teologia, będzie pogłębiać w czytelniku świadomość wielkości i wspaniałości Boga. Oby właśnie to stało się celem naszego życia.


Staraj się usilnie o to abyś mógł stanąć przed Bogiem, jako wypróbowany i nienaganny pracownik, który wykłada należycie Słowo Prawdy” (2 Tm 2:15)

poniedziałek, 11 lipca 2016


Czy pamiętasz fragment z Listu do Rzymian zapisany w 1 rozdziale, gdzie w 18 wersecie czytamy, że przez naszą niesprawiedliwość tłumimy prawdę o Bożej chwale i zastępujemy ją innymi rzeczami? To samo słowo oznaczające niesprawiedliwość pojawia się także w 1 Liście apostoła Piotra, gdzie padają takie słowa: „Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych” (1 List Piotra 3:18).

Bóg patrząc na ludzi i widząc ludzkie serca, które wolą inne rzeczy niż Jego, nie pozostaje w gniewie, ale to co czyni brzmi mniej więcej tak: Naprawię to. A pierwszą rzeczą, którą zrobię będzie to, że poślę mojego Syna jako całkowicie sprawiedliwego, kogoś, kto nigdy ani na chwilę nie zamienił mojej chwały na coś innego – i tego oto Syna poślę tam, by zajął ich miejsce i by to na Niego spadł mój gniew, który tak usilnie czuję wobec ich bałwochwalstwa. On zajmie ich miejsce i na Niego wyleję swój gniew. 

Pozwól, że przeczytam to jeszcze raz: “Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za [tłumiących prawdę, zastępujących Boga innymi rzeczami – od autora] niesprawiedliwych”. I tuż po tych słowach padają kolejne, kluczowe – „Aby was przyprowadzić do Boga”. I z tego powodu ten wers jest dla mnie najważniejszym spośród tych, które pozwalają mi zrozumieć czym jest Ewangelia. Wiem, że jest wiele cennych prawd, które głosimy jako Ewangelię i na nich poprzestajemy gdy tymczasem nie są to prawdy, na których mamy poprzestać. 

Pozwólcie, że wyjaśnię co mam na myśli: Chrystus umarł, żeby moje grzechy mogły być przebaczone. To jest coś wielkiego. Chrystus umarł, żebym mógł zostać usprawiedliwiony i uznany za całkowicie sprawiedliwego w obecności świętego Boga. To jest naprawdę coś wielkiego – a to nadal nie jest ostateczny cel tego, co się stało na krzyżu. Chrystus umarł, żeby Jego gniew mógł zostać usunięty. To wielka rzecz, choć to nadal nie jest ostateczny cel Ewangelii. Chrystus umarł po to, żebym nie musiał iść do piekła. To naprawdę dobra wiadomość – ale to nadal nie jest ten ostateczny cel. Pozwól, że jeszcze raz przeczytam wers, który wyraża ostateczny cel Ewangelii – „Gdyż i Chrystus raz za grzechy cierpiał, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was przyprowadzić do Boga” (1 List Piotra 3:18). Ta cała reszta – przebaczenie, usprawiedliwienie, usunięcie gniewu, ucieczka od piekła – to wszystko środki do tego, by nas przyprowadzić do Boga. 

Często zdarza mi się pytać ludzi: Dlaczego chcesz, żeby ci wybaczono? Wszyscy śpiewamy i machamy rękami na hasło „wybaczono, wybaczono, wybaczono!”. A ja powiem: „Tak, tak, tak”. Dlaczego? Jest wiele złych odpowiedzi na to pytanie. Wiele takich, które nie honorują Boga. 

Kiedy urażę w jakiś sposób moją żonę rano, wtedy podczas śniadania atmosfera jest chłodna, moja żona odwraca się plecami stojąc przy zlewie. Relacja zostaje złamana. Moja wina. Co musi się wydarzyć? Muszę poprosić o przebaczenie. Ja muszę się nawrócić, a moja żona musi mi wybaczyć. Dlaczego? Dlaczego potrzebuję jej przebaczenia? 

I tu może paść zła odpowiedź: Jeśli mi nie przebaczy to może nie przygotować dla mnie obiadu dzisiaj. Wielu ludzi w ten sposób odpowiada Bogu. Inny przykład złej odpowiedzi: Nie cierpię czuć się winny przez cały dzień. Dlatego naprawię to od razu, żeby nie czuć się winnym cały dzień. To jest zła odpowiedź. Naprawdę. Nie ma ona nic wspólnego z wartością tej osoby. Albo z wartością Boga. Nieprawdaż? Chrześcijaństwo robi dobrze mojej kondycji psychicznej. Dzięki Boże. Jedź na wakacje. Ja mam to, co chciałem – dobrą kondycję psychiczną. Widzisz? Widzisz do czego to prowadzi? 

Jeśli nie przyjdziemy do Boga przez usprawiedliwienie, przez przebaczenie, przez ucieczkę od piekła, przez usunięcie z nas Jego gniewu, jeśli nie przyjdziemy do Niego i nie pokochamy i nie będziemy Go cenić i mówić, że jest dla nas wszystkim, to tak naprawdę TO się nie wydarzyło. Nasze zbawienie się nie wydarzyło. Bo o to w tym wszystkim chodzi. O Niego. 

Nie chodzi tu o mnie – o to, że mi przebaczono, że uciekłem od piekła, że jestem wolny od jego gniewu. Chodzi o moje przyjście do Boga. Zostałem stworzony dla Boga. Zostałem stworzony, by Go znać, by Go kochać i być z Nim w relacji, która daje spełnienie mojej duszy, a że daje jej spełnienie to wywyższa i oddaje tym chwałę Bogu. To finał historii. Cała reszta? To droga do celu. 

Kocham ten wers. “Chrystus raz za grzechy cierpiał” – za moje grzechy. j grzech wymieniania Boga na inne rzeczy. On umarł, żebym mógł dostać się do Niego i w końcu odkryć mój skarb, odkryć co jest moją wartością w Nim. Pierwszą rzeczą, która musiała się zdarzyć, żeby Bóg mógł się znaleźć w centrum była śmierć Chrystusa za niesprawiedliwych. I On to zrobił. I to jest serce Ewangelii. Ale nie jest to jej cel. Jej celem jest Bóg

John Piper

Tłumaczył: Miszael 
Źródło: http://www.desiringgod.org/interviews/why-do-i-need-forgiveness-beware-of-the-wrong-answers

czwartek, 7 lipca 2016


„[…] W Antiochii też po raz pierwszy uczniów nazwano chrześcijanami”. 
(Dz 11:26)

Kim jest chrześcijanin? Kto ma prawo nazywać siebie samego chrześcijaninem? Dziś możemy zaobserwować ogromny chaos i zagmatwanie w tej materii. Przedzierając się przez gąszcza subiektywnych i emocjonalnych uniesień mających rzekomo określać to kim jest chrześcijanin przekonamy się, że większość ludzi niesłusznie uważa siebie samych za chrześcijan.

Według definicji Słownika Języka Polskiego chrześcijaństwo to: religia opierająca się na nauce Jezusa Chrystusa. Na wstępie warto zaznaczyć, że chrześcijaństwo jest religią. Spełnia kryteria, które przyjmuje się do określenia religii. Wbrew popularnemu przesłaniu płynącemu z kanału YouToube, nie można „nienawidzić religii a kochać Jezusa”. Ale to co nas interesuje, to współzależność chrześcijaństwa a osobą Jezusa Chrystusa.

Logiczną konsekwencją bycia chrześcijaninem jest trzymanie się poglądów (nauki) Jezusa Chrystusa. Chrześcijanie to ludzie, którzy uznali Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i w efekcie pokuty, zaczęli podążać „tą drogą” (Dz 9:2, 19:23, 24:14) lub też mówiąc językiem mniej popularnym w dzisiejszych czasach, wyparli się samych siebie, wzięli swój krzyż i poszli za Chrystusem (Mt 16:24). Uznanie Jezusa jako Pana, znaczy uczynienie Go autorytetem w sprawach własnego postępowania. Chrześcijanin to człowiek, który przypatrując się życiu Chrystusa, chce żyć dokładnie w takim sam sposób (1J 2:6).

A więc aby móc nazywać się naśladowcą Chrystusa, trzeba nie tylko żyć tak jak On żył, ale również opowiadać się za poglądami głoszonymi przez Jezusa.

Łatwo jest „nie być fanem” w kontekście działalności charytatywnej czy też innych aspektów szeroko rozumianej miłości do bliźniego. O wiele trudniej jest trzymać się określonej treści wiary przekazanej nam przez Pana. Aktywność chrześcijańska skutecznie wyparła nauczanie doktrynalne z kościołów. Jednakże chrześcijaństwa nie da się oddzielić od doktrynalnego wymiaru rzeczywistości Ewangelii. 

Chrześcijaństwo to ruch zbudowany i kierujący się zasadami określonymi przez Jezusa. Naturalną konsekwencją tego stwierdzenia będzie fakt, że to u Jezusa będziemy szukać tego w co należy wierzyć i czynić, a co w konsekwencji pozwoli nam na prawowierne bycie chrześcijaninem. Nasza chrześcijańska tożsamość będzie definiowana nie poprzez naszą tradycję rodzinną, kościelną, nasze emocje, przeżycia, wyznania, służbę, dary duchowe, gorliwość ale przez to co sam Chrystus powiedział.

Nauką Jezusa Chrystusa jest oczywiście Nowy Testament. Osoby odrzucające autorytatywność oraz natchnienie pism Nowego Testamentu, automatycznie wykluczone są z kręgu chrześcijaństwa. Jedynym determinantem charakteryzującym naszą wiarę będzie Pismo Święte, a nie zrozumienie Pisma Świętego które miało miejsce na przestrzeni ostatnich stuleci.

To co dziś nazywamy ewangelicznym chrześcijaństwem już dawno przestało być prawdziwym ortodoksyjnymchrześcijaństwem znanym z czasów apostolskich. Poprzez zmodyfikowanie przesłania Ewangelii odrzucono podstawowe koncepcje na których było zbudowane chrześcijaństwo. Przekroczono granice, a to wiąże się jak mówił Millard Erickson, z utratą prawa do noszenia imienia założyciela. 

Nowe chrześcijaństwo będące dzieckiem epoki postmodernizmu dokonało tak znaczącej dekonstrukcji fundamentów ortodoksyjnej wiary, że trudno dziś mówić o prawdziwym chrześcijaństwie w biblijnym tego słowa znaczeniu. A jednak, pomimo częstego negowania podstawowych prawd objawionych w Biblii, wielu ludzi uparcie twierdzi, że są chrześcijanami.

Paweł pisząc, że przyjdzie czas gdy ludzie nie zniosą zdrowej nauki odwracając swoje uszy od prawdy i zgromadzając sobie nauczycieli według własnych pożądliwości, nie wspomina o tym, że ludzie ci przestaną traktować siebie jako chrześcijan (2 Tm 4:3-4). Obserwując współczesną scenę ewangeliczną możemy dojść do wniosku, że nawet ludzie na których Bóg ześle ostry obłęd dalej będą traktować siebie jako wierzących. 

Większość ludzi zwiedzionych uważa się za chrześcijan pomimo tego, że swoim życiem oraz wiarą zaprzeczają nauce apostolskiej. Co więcej, ogromna rzesza chrześcijan ewangelicznych jest przekonanych o tym, że „Jezus jest Panem” pomimo faktu, że ich życie nie przejawia żadnego podobieństwa do życia Chrystusa. Dodatkowo, umniejszanie znaczenia teologii w życiu wierzących powoduje, że treść ich wiary wypacza Bożą prawdę i skazuje ich na błądzenie i niemało niepokoju w życiu, a w wielu przypadkach nawet na duchową śmierć.

Kończąc pamiętajmy, że chrześcijanin to człowiek, który uznaje Jezusa Chrystusa za swojego Pana, a Biblię jako Słowo Boże, któremu podporządkowuje swoje życie. Wierzy on w naukę przekazaną przez natchnionych autorów Pisma Świętego, całkowicie ufając wszystkim Bożym obietnicom, a także postępując według przykazań będących treścią jego nowego życia. 

Chrześcijanin to człowiek patrzący na Boga jako na Ojca. To człowiek, którego Sędzia stał się Zbawicielem. To człowiek będący domownikiem Boga, nie z własnego wyboru ale z powodu miłości Boga, który łaskawie adoptował go do swojej rodziny. Chrześcijanin to człowiek, który zdaje sobie sprawę z własnej duchowej nędzy oraz bezradności. To człowiek, który wie, że na nic nie zasługuje a otrzymał wszystko.

poniedziałek, 4 lipca 2016

Czym jest Kościół?

poniedziałek, lipca 04, 2016 0 Comments


W Liście do Efezjan Paweł szczególną uwagę poświęca eklezjologii – nauce o kościele. W rzeczy samej moglibyśmy powiedzieć, że list do Efezjan odpowiada na pytanie: Czym jest kościół? W Efezjan 2:19-22 Paweł używa kluczowej metafory na opisanie kościoła – Bożego domostwa. Chrześcijanie są częścią tego domostwa, są domownikami Boga jako, że zostali zaadoptowani do Bożej rodziny, która jest z kolei jeszcze innym obrazem, którym posługuje się Pismo Święte na opisanie kościoła. 

Jednak w tym miejscu akcent nie jest tak bardzo położony na rodzinę stanowiącą to domostwo, ile na dom, w którym to domostwo znajduje zamieszkanie: „Tak więc nie jesteście już obcymi, przybyszami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga, zbudowanymi na fundamencie apostołów i proroków” (w. 19-20a).

Słowa Pawła mówią nam, że ta budowla nazwana kościołem, jest postawiona na fundamencie proroków i apostołów, to znaczy – proroków Starego Testamentu i apostołów Nowego. Dlaczego? Dlatego, że prorocy i apostołowie są przedstawicielami objawienia, które Bóg kieruje i przez które Bóg mówi do ludzi. Oni dali nam Słowo Boże. Innymi słowy można powiedzieć, że fundamentem kościoła jest Słowo Boże.

Dlatego właśnie musimy szczególną uwagę przywiązywać do nauczania opartego na Piśmie. Wszystkie ataki skierowane przeciwko integralności, autorytetowi, wystarczalności i wiarygodności Pisma Świętego nie są atakami, używając metafory budowli, przeciwko bocznej alkowie. Ataki te nie robią dziury w „dachu” kościoła. Ataki te są atakami skierowanymi na same fundamenty kościoła. Kościół bez autorytetów apostołów, bez Słowa Bożego jako fundamentu, jest raczej jak kościół zbudowany na piasku, a nie na skale. Fundament proroków i apostołów jest konieczny, żeby cała struktura kościoła stała bezpiecznie.

Paweł dalej rozwija metaforę budowli w kolejnych wersach: „Jego kamieniem węgielnym jest Chrystus Jezus”. Chrystus jest kamieniem węgielnym, punktem, który spaja całe fundamenty. Pozbądź się kamienia węgielnego, a cała budowla się zawali. „W Nim [w Chrystusie] cała budowla mocno spojona rośnie w przybytek święty w Panu, na którym i wy się wespół budujecie na mieszkanie Boże w Duchu” (w. 21-22). Kościół jest nową świątynią zbudowaną w Chrystusie, przez Chrystusa i dla Chrystusa. Oczywiście, Paweł nie mówi, że kościół jest budowlą z cegły i zaprawy murarskiej, mówi jedynie, że my jesteśmy kamieniami, żywymi kamieniami – jak czytamy w 1 Liście Piotra 2:5. 

Każdy wierzący jest częścią tego kościoła tak samo jak każdy kamień jest częścią budowli. Kościół, nowa świątynia jest wciąż w budowie. Każdego dnia nowe kamienie zostają do niego przyłączone. I ta nowa świątynia nie zostanie ukończona, aż do dnia gdy Jezus powróci, żeby ustanowić swoje Królestwo. Chrystus wciąż buduje swój kościół, ale nie przez dodawanie cementu, lecz przez dodawanie ludzi, którzy jako kamienie budują się i spajają razem w Panu.

W Liście do Efezjan 3:14-19 czytamy: Dlatego zginam moje kolana przed Ojcem, od którego wszelkie ojcostwo na niebie i na ziemi wywodzi swoje imię. Proszę, byście przez Jego Ducha zostali posileni mocą w wewnętrznym człowieku, stosownie do bogactwa Jego chwały. Proszę też, aby Chrystus przez wiarę zadomowił się w waszych sercach, abyście – zakorzenieni i ugruntowani w miłości – potrafili pojąć wraz ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, wysokość i głębokość, i poznać wykraczającą poza zdolności poznawcze miłość Chrystusa – abyście zostali wypełnieni całą pełnią Boga”.

Apostoł Paweł wyjaśnia naukę o kościele, żebyśmy mogli zrozumieć co Bóg uczynił i żebyśmy mogli przez to pojąć także to kim jesteśmy. W wezwaniu nas do zrozumienia tego kim jesteśmy i do czego jesteśmy powołani Paweł mówi, że my stanowimy kościół. My jesteśmy kościołem, który Bóg ustanowił od założenia świata. My jesteśmy Jego ludźmi, Jego domostwem niech zatem kościół będzie naprawdę kościołem.

Żyjemy w czasach kryzysu. Wielu chrześcijan potępia dekadencję w jakiej znalazła się Amerykańska kultura i narzeka na rząd i jego system wartości. Rozumiem to, ale jeśli naprawdę zależy nam na naszym narodzie i kulturze, to naszym priorytetem musi być odnowa kościoła. My jesteśmy światłem dla świata.

W rządach odbija się niczym echo, to co ludzie w danym pokoleniu przyjmują za zwyczaje. W pewnym sensie, aczkolwiek najbardziej rzeczywistym, rząd jest tym, czym chcemy, żeby był – w przeciwnym razie nie zostałby ustanowiony. Zmiana w kulturze nie zawsze pochodzi od tych, którzy znajdują się najwyżej w społeczeństwie. Ona bardzo często jest oddolną inicjatywą. A zmiana, nad którą musimy pracować pochodzi, generalnie mówiąc, od odnowienia kościoła.

Kiedy kościół staje się braterstwem obywateli nieba, którzy manifestują co to znaczy być domostwem Chrystusa i kiedy ten kościół kroczy, prowadzony mocą Ducha Świętego – wtedy Boży lud może świecić jako światło dla świata. Kiedy ludzie ujrzą to światło, uwielbią Boga (Ewangelia Mateusza 5:16). To jest w stanie zmienić świat. Ale Paweł mówi nam, że podstawą jest, żeby kościół był tym, czym powinien być kościół. Musimy pamiętać to kim jesteśmy, co stanowi fundament, kto jest kamieniem węgielnym, kto jest głową naszej budowli, kim jest Pan kościoła.

Czy kochamy kościół? Wątpię, żeby kiedykolwiek w historii był czas taki jak teraz – czas, w którym jest tyle złości, wrogości i rozczarowania wewnątrz instytucjonalnego kościoła. Ciężko jest pozostać bezkrytycznym wobec kościoła bowiem na różny sposób kościół nas zawiódł. Ale skoro kościół zawiódł to znaczy to tyle, że my zawiedliśmy. Jesteśmy powołani, żeby służyć kościołowi w mocy Boga – Ducha Świętego.

My, kościół zostaliśmy stworzeni dla tego zadania przez zamieszkującą w nas obecność i moc Bożego Ducha. Jednak wciąż, nie jesteśmy w pierwszym rzędzie powołani, żeby wzrastać, lecz przede wszystkim jesteśmy powołani, żeby się uniżyć. A kiedy zegniemy nasze kolana przed Bogiem, jak pisze Paweł w Liście do Efezjan 3:14, kościół będzie prawdziwym kościołem, a jego światło przeszyje ciemność.


R.C. Sproul

Tłumaczył: Miszael

Źródło: http://www.ligonier.org/learn/articles/what-church/