Żyjemy w bardzo szczególnym czasie w historii Kościoła. Obserwując to wszystko co dzieje się w świecie, nie sposób nie zauważyć wypełniania się proroctw biblijnych. Biblia jest nieomylnym Słowem Bożym. Bóg poprzez apostoła Pawła powiedział nam, że w ostatecznych dniach nastaną trudne czasy (2Tm 3,1).
Użyte w oryginale słowo "chalepo" informuje nas, że będą to groźne ("niebezpieczne" KJV) czasy. W kolejnych wersetach apostoł Paweł mówi nam, że ludzie w czasach ostatecznych będą "pozbawieni uczuć, diabelscy, nieopanowani, okrutni" (2Tm 3,3 przekład interlinearny). Pisząc te słowa mamy w sercu ostatnie doniesienia z Iraku, gdzie nasi bracia i siostry są prześladowani w bestialski sposób.
Widzimy jak wszystko zmierza w kierunku utworzenia Jednej Światowej Religii, jak działania przywódców ewangelicznych dążą do ustanowienia Królestwa Bożego ludzkim wysiłkiem. Jak wartości wolności, pokoju i miłości wypierają prawdę ewangelii Jezusa Chrystusa z Kościoła. Nie możemy stać obojętnie wobec tego wszystkiego. Apostoł Piotr pisał, że pojawią się pewni ludzie, którzy potajemnie będą wprowadzać herezje zatracenia. Dalej apostoł ostrzega, że wielu podąży ich drogą, a będzie to zgubna droga (2P 2,1-2). Pan Jezus Chrystus wielokrotnie ostrzegał przed zwiedzeniem. Wiele osób, które dziś są w Kościele chciałoby, abyśmy zlekceważyli ostrzeżenia naszego Pana i Jego apostołów. Idąc tą drogą jesteśmy bliscy odejścia od Prawdy. Celem szatana jest zwiedzenie ludzkości. Jak wielokrotnie pisaliśmy na tym blogu, szatan wykorzystuje imię Jezusa, aby oszukać ludzi i zaprowadzić ich do piekła. Podobnie i dziś wiele osób w Kościele zostało skażonych i odstąpiło od prawdy, która jest w Chrystusie, wierząc w innego Jezusa, przyjmując innego ducha i inną ewangelię (2 Kor 11, 3-4).
Użyte w oryginale słowo "chalepo" informuje nas, że będą to groźne ("niebezpieczne" KJV) czasy. W kolejnych wersetach apostoł Paweł mówi nam, że ludzie w czasach ostatecznych będą "pozbawieni uczuć, diabelscy, nieopanowani, okrutni" (2Tm 3,3 przekład interlinearny). Pisząc te słowa mamy w sercu ostatnie doniesienia z Iraku, gdzie nasi bracia i siostry są prześladowani w bestialski sposób.
Widzimy jak wszystko zmierza w kierunku utworzenia Jednej Światowej Religii, jak działania przywódców ewangelicznych dążą do ustanowienia Królestwa Bożego ludzkim wysiłkiem. Jak wartości wolności, pokoju i miłości wypierają prawdę ewangelii Jezusa Chrystusa z Kościoła. Nie możemy stać obojętnie wobec tego wszystkiego. Apostoł Piotr pisał, że pojawią się pewni ludzie, którzy potajemnie będą wprowadzać herezje zatracenia. Dalej apostoł ostrzega, że wielu podąży ich drogą, a będzie to zgubna droga (2P 2,1-2). Pan Jezus Chrystus wielokrotnie ostrzegał przed zwiedzeniem. Wiele osób, które dziś są w Kościele chciałoby, abyśmy zlekceważyli ostrzeżenia naszego Pana i Jego apostołów. Idąc tą drogą jesteśmy bliscy odejścia od Prawdy. Celem szatana jest zwiedzenie ludzkości. Jak wielokrotnie pisaliśmy na tym blogu, szatan wykorzystuje imię Jezusa, aby oszukać ludzi i zaprowadzić ich do piekła. Podobnie i dziś wiele osób w Kościele zostało skażonych i odstąpiło od prawdy, która jest w Chrystusie, wierząc w innego Jezusa, przyjmując innego ducha i inną ewangelię (2 Kor 11, 3-4).
Niniejszy materiał skupia się na modlitwie kontemplacyjnej. Będziemy chcieli ukazać jak niebezpieczne jest to zjawisko i w jak ogromnej sprzeczności jest wobec Słowa Bożego. Modlitwa jest dziś najbardziej zaniedbanym elementem życia wielu chrześcijan oraz całych wspólnot. Zarówno w naszej indywidualnej społeczności z Bogiem jak i w życiu naszych społeczności zborowych zatraciliśmy właściwe priorytety. Skupiamy się na budowaniu właściwych programów, atrakcji, wyjazdów, eventów, obozów, koncertów itp. Nie wszystkie z tych rzeczy są złe. Nie każda z nich zbudowana jest na humanistycznym myśleniu czy też korporacyjnych zasadach budowania instytucji. Ale odnosimy wrażenie, że w tym wszystkim Kościół zapomniał o modlitwie. Inaczej było z uczniami Pana Jezusa, którzy gdy tylko zobaczyli, że ich Mistrz zakończył modlitwę prosili Go, aby nauczył ich jak się modlić (Łk 11,1). Nie prosili Go, aby nauczył ich głosić kazania, uzdrawiać, panować nad pogodą, czynić znaki i cuda. Prosili o naukę modlitwy. Podobnie ogromną wartość modlitwa do Boga, miała w życiu wielu starotestamentowych mężów Bożych. I dziś modlitwa jest tym co wzbudza strach w królestwie diabła, pozwala nam dokonywać wielkich rzeczy dla Boga, a przede wszystkim daje cudowną społeczność, której dzięki krwi Pana Jezusa Chrystusa możemy doświadczać. Nic więc dziwnego, że diabeł będzie chciał podrobić i wprowadzić wiele kłamstwa w temat modlitwy. Wierzymy, że dziś szatan działa bezpośrednio poprzez modlitwę kontemplacyjną i właśnie dlatego będzie ona tematem naszych rozważań.
RUCH FORMACJI DUCHOWEJ
Modlitwa i czytanie Słowa Bożego są uznawane przez większość denominacji chrześcijańskich, za kluczowe elementy duchowego wzrostu. Jest to fakt niepodważalny i nie spotkacie się ze społecznością czy też liderami kościoła, którzy podważą fundamentalne znaczenie modlitwy i czytania Słowa Bożego. Jednakże w przypadku nauczań wielu ludzi związanych z Ruchem Formacji Duchowej, te praktyki duchowego dojrzewania chrześcijanina często odbiegają od nauki biblijnej.
Formacja Duchowa w szerokim rozumieniu tego terminu oznacza proces kształtowania i rozwoju duchowego. W tym ujęciu jest to zbiór pewnych praktyk oraz elementów cechujących daną religię. W aspekcie chrześcijaństwa będzie to proces prowadzony przez Ducha Świętego, który przy pomocy różnych metod umożliwia nam wzrost w naszym życiu chrześcijańskim. I tutaj zaczyna się problem gdyż obok biblijnych praktyk jak: modlitwa, czytanie Słowa Bożego, usługiwanie, okazywanie braterskiej miłości, post itp. zaczynają pojawiać się praktyki, które tak naprawdę nie mają swojego źródła w Biblii. Formacja Duchowa będzie więc pewnym ruchem, który stworzył platformę poprzez, którą mieszanina różnych praktyk i doświadczeń duchowych, wchodzi do Kościoła. Liderzy Ruchu Formacji Duchowej podkreślają znaczenie wielu subiektywnych doświadczeń duchowych mających swoje źródło w mistycyzmie. Tak naprawdę wiele praktyk zostało zaczerpniętych z katolicyzmu, New Age czy też religii Wschodu, a później zostały przekształcone w biblijną terminologię i udostępnione niczego nieświadomym chrześcijanom, jako praktyki umożliwiające ich duchowy wzrost. Niestety, subiektywne doświadczanie duchowości, która jest daleka od biblijnej prawdy, może mieć katastrofalne skutki w życiu człowieka wierzącego. Duchowy wzrost jest oczywistą konsekwencją trwania w Chrystusie i działania Ducha Świętego w naszym życiu. Jednakże wszystko musi odbywać się zgodnie ze Słowem Bożym.
MODLITWA
Zacznijmy zatem od Donalda Whitney’a, starszego wykładowcy Biblijnej Duchowości na Południowym Seminarium Duchownym, który powiedział: „Kościół nowotestamentowy na gruncie modlitwy i studiowania Biblii postawił dwie kolejne „budowle” – Wieczerzę Pańską oraz spotkania w małych (domowych) grupkach. John Wesley wyszczególnił pięć uczynków pobożności (Works of piety) dodając do nich post. Średniowieczni mistycy pisali o dziewięciu duchowych praktykach skupionych wokół trzech doświadczeń: oczyszczenia z grzechów, oświecenia ducha i jedności/komunii z Bogiem. Następnie, coroczny Zjazd w Keswick (the Keswick Convention, w Anglii, w hrabstwie Cumbria) wypracował podejście do praktycznej świętości, które obejmowało pięć różnych religijnych praktyk. Dziś, w książce „Celebration of Discipline” Richard Foster wymienia dwanaście praktyk – z których każda jest istotna dla współczesnego chrześcijanina. Jednakże nie zważając na to, które z tych wielu różnorodnych religijnych praktyk będziemy stosować, okażą się one puste i bezskuteczne bez tych dwóch, niejako fundamentów z Emmaus – modlitwy i czytania Biblii”.
Whitney bardzo wyraźnie podkreślił istotę modlitwy i czytania Słowa Bożego we wszystkich praktykach i dyscyplinach życia duchowego. Zapoznając się z twórczością autorów identyfikowanych z Ruchem Formacji Duchowej, mamy wrażenie, że ogromny nacisk kładą oni szczególnie na modlitwę. Miejsce modlitwy w życiu każdego dziecka Bożego jest bezsporne. Modlimy się nie dlatego ażeby zdobyć jakąś tajemną wiedzę, która jest zarezerwowana tylko dla nielicznych. Modlimy się dlatego, że Bóg powiedział abyśmy to robili. Modlitwa jest niezasłużonym przywilejem chrześcijanina. To jest wielka łaska, że możemy się modlić do Boga. Dzięki Krzyżowi Chrystusa otrzymaliśmy Ducha usynowienia przez którego możemy wołać: Abba Ojcze! (Rz 8,15). Nie dla wszystkich ludzi Bóg jest Ojcem. Nie wszyscy, którzy dziś wołają "Ojcze nasz" mają prawo do tego. Każda nasza modlitwa oparta jest na łasce Boga. Chrystus jest naszym Arcykapłanem. Wstawia się za nami przed tronem Boga Ojca, a Duch Święty nieustannie wspiera nas w naszych modlitwach (Rz 8,26). To jest rzeczywistość modlitwy w życiu dziecka Bożego. Modlitwa była integralną częścią nie tylko życia, ale i służby pierwszego Kościoła. Sami apostołowie będąc świadkami potężnego życia modlitwy Pana Jezusa Chrystusa, mieli świadomość jej ważności (zob. Dz 6,1-4). Modlitwa towarzyszyła nieustannie również apostołowi Pawłowi, gdy wstawiał się za Kościołem (zob Ef 1,16; 1Tes 1,2; 2Tm 1,3 itd). Czytając Biblię czy też historię Kościoła, można stwierdzić, że pierwszy Kościół był z pewnością Kościołem modlącym się.
Biblia nie daje nam informacji ile czasu powinniśmy spędzać na modlitwie, nie mówi nic na temat pozycji, którą należy przyjmować, nie wspomina nic o oddechu czy też o skupieniu naszych myśli na określonym elemencie otaczającej nas rzeczywistości. Nauka biblijna wyraźnie wskazuje nam ogólną potrzebę modlitwy osobistej oraz grupowej. Informuje nas, że nie jest rzeczą możliwą, aby być chrześcijaninem i nie posiadać społeczności z Bogiem w modlitwie. Mamy modlić się, aby oddawać Bogu chwałę, przedstawiać Mu swoje prośby i wyznawać grzechy. To wszystko dzieje się poprzez modlitwę. To co my będziemy nazywać "biblijną modlitwą" wygląda następująco: dziecko Boże przychodzi do Boga Ojca w wierze, poprzez pośrednictwo i służbę Jezusa Chrystusa, w mocy Ducha Świętego, by przekazać Bogu swoje uwielbienie, dziękczynienie, błagania, prośby i wyznawanie grzechów. Liderzy Formacji Duchowej czy też zwolennicy praktyk mistycznych w kościołach ewangelicznych, nigdy w rozmowie z wami nie zakwestionują tego wzoru modlitwy. Jednakże to jak ich "modlitwa" wygląda w praktyce, przeważnie różni się od biblijnego wzorca.
Jako dzieci Boże musimy dojść do takiego momentu w swoim życiu, w którym zrozumiemy, że bez Jezusa Chrystusa nic nie możemy uczynić (J 15,5). Musimy zostawić naszą samowystarczalność i jako bezradne dzieci zwrócić się do Boga z wiarą, że On będzie działał przez nas. Ma to zastosowanie do całego życia chrześcijanina jak i życia Kościoła. W momencie gdy Kościół odchodzi od polegania na Bogu, wtedy zaczynają się problemy. Podobnie jest w życiu modlitewnym, w którym jesteśmy całkowicie uzależnieni od Boga. I właśnie wtedy, kiedy jak dzieci przyjdziemy do Boga jako do naszego Ojca, możemy zrozumieć, że biblijna modlitwa to nasza rozmowa z Bogiem.
Do tego momentu skupiliśmy się na tym czym jest Ruch Formacji Duchowej a także przedstawiliśmy podstawowe informacji o biblijnej modlitwie. To wprowadzenie miało na celu zbudowanie fundamentu dla dalszych rozważań, a przede wszystkim umożliwić nam znalezienie odpowiedzi na pytania: Czym jest modlitwa kontemplacyjna? Jak jest ona praktykowana? Jaki jest jej cel? Jakie pochodzenie? A przede wszystkim, dlaczego podkreślanie niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą Ruch Formacji Duchowej, jest tak istotną kwestią dla Kościoła Pana Jezusa Chrystusa.
CZYM JEST MODLITWA KONTEMPLACYJNA?
Pojawienie się początków modlitwy kontemplacyjnej możemy odnaleźć już u Jana Kasjana, żyjącego w IV wieku mnicha, teologa, ascety. To właśnie on stworzył podstawy, z których czerpał m.in. Ignacy Loyola. Sam Kasjan był pod ogromnym wpływem Ojców Pustyni, od których nabrał przekonania, że anachoretyzm (forma religijności polegająca na udaniu się w odosobnienie, aby spędzić ascetyczne życie w samotności poświęcając je modlitwie, kontemplacji i umartwianiu) jest najwyższą formą życia chrześcijańskiego.
Pojawienie się początków modlitwy kontemplacyjnej możemy odnaleźć już u Jana Kasjana, żyjącego w IV wieku mnicha, teologa, ascety. To właśnie on stworzył podstawy, z których czerpał m.in. Ignacy Loyola. Sam Kasjan był pod ogromnym wpływem Ojców Pustyni, od których nabrał przekonania, że anachoretyzm (forma religijności polegająca na udaniu się w odosobnienie, aby spędzić ascetyczne życie w samotności poświęcając je modlitwie, kontemplacji i umartwianiu) jest najwyższą formą życia chrześcijańskiego.
Larry Crabb (psycholog, pisarz, nauczyciel biblijny, w Polsce ukazała się jego książka pt. "Jeśli chcesz zmiany zacznij od swojego wnętrza") w książce "The PAPA Prayer", przedstawia modlitwę w następujący sposób: „[Biblijne] modlenie się do Boga jest niczym pisanie e-maila do nigdy nie spotkanego krewnego, mieszkającego w miejscu, w którym nigdy nie byłeś. W przesyłce zwrotnej (ubarwiając powyższą analogię) krewny ten nigdy nie wysyła zdjęcia przedstawiającego siebie, swój dom lub działkę, a treść jego listu, zaadresowanego po prostu „Kochani krewni”, jest zawsze bardzo ogólna, niczym listy otrzymywane co roku na Święta. Jego e-maile nigdy nie przychodzą wyłącznie do ciebie, a tym samym nigdy nie jesteś ich jedynym adresatem. On nigdy nie dzwoni. I Ty też nie możesz do niego zadzwonić. Po prostu nie ma telefonu.”
Crabb przeciwstawia tej bezosobowej modlitwie (jaką według niego znajdujemy w Biblii) jej kontemplacyjną formę, którą nazywa „modlitwą PAPA”, czyniąc przy tym obietnicę wszystkim, którzy będą ją stosować: „Obiecuję wam, że Papa będzie do was mówił. On [Papa – przyp. tłum.] kocha dobrą rozmowę.” Kto nie byłby zainteresowany taką propozycją?
Czym właściwie jest modlitwa kontemplacyjna? Richard Foster w pierwszym wydaniu (1978r.) książki "Dyscypliny życia duchowego" ("Celebration of Discipline") napisał: „Chrześcijańska medytacja jest próbą oczyszczenia umysłu, zrobienia w nim miejsca w tym celu, by go ponownie wypełnić”. Powstaje pytanie czym mamy wypełnić swój umysł? W religiach Wschodu medytacja ma oczyścić nasz umysł, aby zjednoczyć nas ze wszechświatem. W przypadku chrześcijańskiego mistycyzmu jednostka oczyszcza swój umysł, aby doświadczyć spotkania z Bogiem. Na potwierdzenie tego Foster pisze: „Modlić się to znaczy opaść z umysłu do serca i takim stanąć przed obliczem Boga, zawsze obecnego, wszystko widzącego, mieszkającego w tobie i wszystko widzącego w tobie". Możemy się tylko domyślać co Foster ma na myśli. Rozważając tematykę mistycyzmu kontemplacyjnego spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Crabb przeciwstawia tej bezosobowej modlitwie (jaką według niego znajdujemy w Biblii) jej kontemplacyjną formę, którą nazywa „modlitwą PAPA”, czyniąc przy tym obietnicę wszystkim, którzy będą ją stosować: „Obiecuję wam, że Papa będzie do was mówił. On [Papa – przyp. tłum.] kocha dobrą rozmowę.” Kto nie byłby zainteresowany taką propozycją?
Czym właściwie jest modlitwa kontemplacyjna? Richard Foster w pierwszym wydaniu (1978r.) książki "Dyscypliny życia duchowego" ("Celebration of Discipline") napisał: „Chrześcijańska medytacja jest próbą oczyszczenia umysłu, zrobienia w nim miejsca w tym celu, by go ponownie wypełnić”. Powstaje pytanie czym mamy wypełnić swój umysł? W religiach Wschodu medytacja ma oczyścić nasz umysł, aby zjednoczyć nas ze wszechświatem. W przypadku chrześcijańskiego mistycyzmu jednostka oczyszcza swój umysł, aby doświadczyć spotkania z Bogiem. Na potwierdzenie tego Foster pisze: „Modlić się to znaczy opaść z umysłu do serca i takim stanąć przed obliczem Boga, zawsze obecnego, wszystko widzącego, mieszkającego w tobie i wszystko widzącego w tobie". Możemy się tylko domyślać co Foster ma na myśli. Rozważając tematykę mistycyzmu kontemplacyjnego spróbujemy znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Ostatecznym celem każdego mistyka, niezależnie od religii czy też wyznania, jest zjednoczenie się z Bogiem (albo bogami, wszechświatem, mocą, siłą itp), które staje się możliwe poprzez modlitwę kontemplacyjną. Te doświadczenia duchowe są przeżywane głęboko w duszach wierzących. Teresa z Ávili wypowiedziała takie oto słowa: „Jako że nie mogłam odzwierciedlić tego, co pojmuję rozumem, poradziłam sobie z tym przez stworzenie obrazu Chrystusa we mnie". Jej również przypisuje się to zdanie: „Żyj w samotności a spotkasz Go w sobie”.
Dzięki modlitwie kontemplacyjnej człowiek powinien oczyścić swój umysł, a następnie wypełnić go biblijną treścią (słowa, wersety, wizualizacja biblijnych wydarzeń itp), aby w ciszy swojej duszy spotkać się z Bogiem. Dobitniej określił to Foster, który zalecił nam, abyśmy: „Żyli w nieustannej, wewnętrznej i pełnej zasłuchania ciszy, aby Bóg mógł być źródłem naszych słów i działań". Dla wielu cielesnych chrześcijan szukających wrażeń oraz doświadczeń duchowych, brzmi to niezwykle atrakcyjnie. A kwestia biblijnego uzasadnienia przestaje mieć priorytetowe znaczenie.
Modlitwa kontemplacyjna tak naprawdę wyklucza potrzebę nowego narodzenia. Wychodzi z założenia, że "człowiek jest dobry". Zwolennicy modlitwy kontemplacyjnej twierdzą, że człowiek posiada w sobie boskie centrum i że wszyscy (a nie tylko chrześcijanie i to tylko i wyłącznie przez Chrystusa) mogą odnaleźć Boga w ten sposób.
CELE
Podstawowym celem modlitwy kontemplacyjnej jest doświadczenie Boga w niewytłumaczalny sposób. Ruth Haley Barton, dobrze znana w kręgach Formacji Duchowej, a niegdyś zatrudniona w Willow Creek Community Church stwierdza, że modlitwa kontemplacyjna jest wyższym poziomem intymności, który przenosi nas z obszaru komunikacji, z nieodłącznymi dla niego słowami i koncepcjami, do obszaru zjednoczenia, w którym nie ma żadnych słów. A jeśli nawet się pojawiają to zostają zredukowane do najprostszych, wewnętrznych emocji. Barton jednocześnie nadaje modlitwie kontemplacyjnej pewien wymiar erotyczno - romantycznej relacji, która ma rzekomo łączyć wierzącego z Bogiem. Pisze: „Jest wiele określeń pretendujących do właściwego oddania tej dynamiki – cicha modlitwa, modlitwa skupiona na tym, co wewnętrzne, modlitwa kontemplacyjna, modlitwa wewnętrzna, modlitwa serca. Mimo że każde z tych określeń zawiera pewien niuans, subtelną różnicę, to jednak wszystkie próbują wyrazić to samo: posunięcie w obszarze, w którym nie ma już słów, w kierunku intymności, która nie wymaga żadnych słów. To ten rodzaj intymności, który doświadczają kochankowie, gdy oddają się sobie nawzajem”.
Ten intymny wymiar społeczności z Bogiem odchodzi od biblijnego wzorca relacji dziecka ze swoim Ojcem. Biblijna modlitwa cechuje się ogromną prostotą. Poprzez trwanie w Chrystusie, dziecko Boże przychodzi do Boga Ojca z sercem pełnym wiary i ze szczerością cechującą tak bliską relację. Zwolennicy i promotorzy modlitwy kontemplacyjnej odchodzą od tego wzoru i kierują się w stronę mistycznych przeżyć, których cechą charakterystyczną jest niwelowanie umysłu. To co jest najważniejsze to doświadczenie Boga w sposób niewyobrażalny dla naszego umysłu. Przeżycie doświadczenia wykraczającego poza to o czym mówi Biblia. Doświadczyć obecności Boga w rzeczywistości duchowej - to jest cel modlitwy kontemplacyjnej niezależnie od wyznawanej religii.
Drugim celem modlitwy kontemplacyjnej jest rzeczywiste usłyszenie głosu Boga. Richard Foster, współczesny autorytet dla wszystkich mistyków, poświęcił całą książkę na przekazanie tego punktu widzenia. Tak oto zaczyna się jego książka „Sactuary of the Soul”: „Jezus Chrystus żyje i jest tutaj, by osobiście nauczać swoich ludzi. Nie jest trudno usłyszeć Jego głos; Nie jest trudno zrozumieć Jego słownictwo. Ale nauczyć się słyszeć i dobrze słuchać – to już nie lada zadanie”. Larry Crabb mówi nam, że w modlitwie bardziej chodzi o to, by usłyszeć Boga niż by to On usłyszał nas. To my jesteśmy publicznością. To właśnie ten koncept słyszenia bezpośrednio głosu Boga, głęboko w zakamarkach naszych dusz, a tym samym nawiązania o wiele bardziej intymnej relacji z Nim, wyjaśnia co tak naprawdę przyciąga ludzi do modlitwy kontemplacyjnej. I mimo tego przyciągania, musimy postawić pytanie: Gdzie w Piśmie Świętym jest nauczany ten rodzaj modlitwy? I gdzie, pytamy, w Piśmie jest mowa o tym, że w modlitwie chodzi bardziej o to, by to Bóg mówił do nas, aniżeli my do Niego?
DUCHOWY PRZEWODNIK
Musimy zadać sobie sprawę z faktu, iż liderzy Ruchu Formacji Duchowej stwierdzają, że aby zagłębić się w sztukę słuchania Boga, potrzebujemy pomocy duchowego przewodnika. Z ich nauczań wyraźnie wynika, że pozostawieni sami sobie nigdy nie będziemy w stanie zgłębić sztuki słuchania Boga, a w konsekwencji będziemy mieli braki w duchowym rozwoju. To wyjaśnia dlaczego liderzy Formacji Duchowej tak często odnoszą się w swoich pracach do katolickich mistrzów duchowych. Foster w swojej książce "Dyscypliny życia duchowego" stwierdza, że brak pomocy duchowego przewodnika jest ogromną tragedią. Jako przykład wskazuje życie Ojców Pustyni czy też średniowiecznych cystersów - katolicki zakon monastyczny, od którego powstał zakon trapistów. Książka Fostera jest mieszaniną prawdy i błędu. Z jednej strony przyznaje on, że "sama Biblia jest duchowym przewodnikiem, ponieważ gdy ją czytamy w modlitwie, jesteśmy coraz bardziej kształtowani na obraz Chrystusa", a z drugiej strony cytuje Tomasza Mertona, który stwierdził, że duchowe przewodnictwo jest czymś w rodzaju "duchowego ojca, który zrodził doskonałe życie w duszy swojego ucznia po pierwsze przez swoje nauczanie, ale także przez swoje modlitwy, swoją świętość i swój przykład. On był rodzajem sakramentu obecności Pana w społeczności Kościoła".
Praktyki kontemplacyjne nie mają swojego źródła w nauce biblijnej, ale u starożytnych Ojców Pustyni i katolickich mistyków. Dlatego też Ruch Formacji Duchowej tak głęboko korzysta z ich dorobku duchowego.
TECHNIKI
Mówiąc o technikach, postawmy pytanie, jak zaczyna się praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej? Kiedy przyjrzymy się praktykom modlitwy kontemplacyjnej w wydaniu ewangelicznych liderów przekonamy się, że techniki używane i promowane przez chrześcijańskich mistyków są właściwie identyczne jak te, które są typowe dla religii Wschodu – buddyzmu, hinduizmu i żydowskiej kabały – a dzięki mediom są i nam znajome poprzez medytację transcendentalną i jogę. Gary Thomas przedstawia nam powszechnie stosowane wskazówki jak zacząć praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej, mając na celu spotkanie Boga w pewien mistyczny sposób: „Wybierz jakieś słowo (np. Jezus albo Ojciec), które będzie skupiało twoją uwagę podczas modlitwy kontemplacyjnej. Powtarzaj to słowo w myślach w określonym czasie (dajmy na to, przez dwadzieścia minut), do momentu aż poczujesz, że twoje serce zaczyna samoistnie powtarzać to słowo, tak naturalnie i mimowolnie jak oddychanie. Ale modlitwa wewnętrzna jest aktem kontemplacji, aktem podczas którego właściwie nic nie robisz; jedynie odpoczywasz w Bożej obecności”.
Tak więc powtarzanie słów lub krótkich wyrażeń, mantra, jest kluczem do tego doświadczenia. Potwierdza to Barton, lecz najpierw wprawia się w odpowiedni nastrój: „Usiądź w wygodnej pozycji, która pozwoli ci pozostać czujnym. Oddychaj głęboko, żeby pozbyć się wszelkich napięć i stać się świadomym Bożej obecności, która jest nawet bliżej ciebie niż twój oddech. Pozwól sobie na kosztowanie z tej Bożej obecności w ciszy przez parę chwil”. Mark Yaconelli, w książce "Downtime", napisanej w celu pomocy młodzieży w rozwijaniu kontemplacyjnego życia, mówi: „Czasami zapraszam studentów do modlitwy prosząc ich by skupili się na tak zwyczajnej i prostej czynności, jaką jest oddychanie… Zamknij oczy i skup się po prostu na oddychaniu… Wyobrażając sobie przy tym, że z każdym wdechem wdychasz Bożą miłość, a wraz z każdym wydechem pozbawiasz się wszelkich rozkojarzeń, napięć, stresów i oporu przed Bogiem.”
Gdy już osiągniesz odpowiedni stan umysłu, jesteś gotowy na mantrę. Barton pisze: „Wybierz swoje ulubione imię lub wizerunek Boga, takie, jakim się teraz do Niego zwracasz, np. Bóg, Jezus, Ojciec, Stwórca, Duch, Oddech Życia, Pan, Pasterz…”. Inny duchowy przewodnik, o. Thomas Keating stwierdza, że tym słowem może być również: miłość, pokój, radość, miłosierdzie, wiara, ufność itp. To duchowe słowo ma być symbolem naszej zgody na obecność Boga i Jego działania w naszym wnętrzu. Sami widzicie, że tak naprawdę nie ma znaczenia jakiego słowa użyjecie. Efekt końcowy będzie taki sam tym bardziej, że zwolennicy modlitwy kontemplacyjnej oznajmiają, że po wybraniu słowa nie możemy go zmienić podczas modlitwy gdyż to oznaczałoby ponowne podjęcie myślenia. Jak więc widzimy racjonalne myślenie nie jest mile widziane podczas praktykowania duchowości kontemplacyjnej.
TECHNIKI
Mówiąc o technikach, postawmy pytanie, jak zaczyna się praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej? Kiedy przyjrzymy się praktykom modlitwy kontemplacyjnej w wydaniu ewangelicznych liderów przekonamy się, że techniki używane i promowane przez chrześcijańskich mistyków są właściwie identyczne jak te, które są typowe dla religii Wschodu – buddyzmu, hinduizmu i żydowskiej kabały – a dzięki mediom są i nam znajome poprzez medytację transcendentalną i jogę. Gary Thomas przedstawia nam powszechnie stosowane wskazówki jak zacząć praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej, mając na celu spotkanie Boga w pewien mistyczny sposób: „Wybierz jakieś słowo (np. Jezus albo Ojciec), które będzie skupiało twoją uwagę podczas modlitwy kontemplacyjnej. Powtarzaj to słowo w myślach w określonym czasie (dajmy na to, przez dwadzieścia minut), do momentu aż poczujesz, że twoje serce zaczyna samoistnie powtarzać to słowo, tak naturalnie i mimowolnie jak oddychanie. Ale modlitwa wewnętrzna jest aktem kontemplacji, aktem podczas którego właściwie nic nie robisz; jedynie odpoczywasz w Bożej obecności”.
Tak więc powtarzanie słów lub krótkich wyrażeń, mantra, jest kluczem do tego doświadczenia. Potwierdza to Barton, lecz najpierw wprawia się w odpowiedni nastrój: „Usiądź w wygodnej pozycji, która pozwoli ci pozostać czujnym. Oddychaj głęboko, żeby pozbyć się wszelkich napięć i stać się świadomym Bożej obecności, która jest nawet bliżej ciebie niż twój oddech. Pozwól sobie na kosztowanie z tej Bożej obecności w ciszy przez parę chwil”. Mark Yaconelli, w książce "Downtime", napisanej w celu pomocy młodzieży w rozwijaniu kontemplacyjnego życia, mówi: „Czasami zapraszam studentów do modlitwy prosząc ich by skupili się na tak zwyczajnej i prostej czynności, jaką jest oddychanie… Zamknij oczy i skup się po prostu na oddychaniu… Wyobrażając sobie przy tym, że z każdym wdechem wdychasz Bożą miłość, a wraz z każdym wydechem pozbawiasz się wszelkich rozkojarzeń, napięć, stresów i oporu przed Bogiem.”
Gdy już osiągniesz odpowiedni stan umysłu, jesteś gotowy na mantrę. Barton pisze: „Wybierz swoje ulubione imię lub wizerunek Boga, takie, jakim się teraz do Niego zwracasz, np. Bóg, Jezus, Ojciec, Stwórca, Duch, Oddech Życia, Pan, Pasterz…”. Inny duchowy przewodnik, o. Thomas Keating stwierdza, że tym słowem może być również: miłość, pokój, radość, miłosierdzie, wiara, ufność itp. To duchowe słowo ma być symbolem naszej zgody na obecność Boga i Jego działania w naszym wnętrzu. Sami widzicie, że tak naprawdę nie ma znaczenia jakiego słowa użyjecie. Efekt końcowy będzie taki sam tym bardziej, że zwolennicy modlitwy kontemplacyjnej oznajmiają, że po wybraniu słowa nie możemy go zmienić podczas modlitwy gdyż to oznaczałoby ponowne podjęcie myślenia. Jak więc widzimy racjonalne myślenie nie jest mile widziane podczas praktykowania duchowości kontemplacyjnej.
Co dalej? Richard Foster, sugerując kilkanaście sposobów mówi: „Najlepiej jest mi to osiągnąć, gdy siedzę wyprostowany na krześle, oparty prosto i ze stopami położonymi płasko na podłodze… Ręce położone na kolanach, z wewnętrzną stroną dłoni ku górze – w geście przyjmowania. Czasami dobrze jest zamknąć oczy, by nic nas nie rozpraszało i skupić całą swoją uwagę na Chrystusie. Innym razem, pomocne zdaje się wyobrażanie sobie i rozważanie obrazu Pana albo w tym samym celu patrzenie na jakieś ładne drzewa lub rośliny za oknem".
Brennan Manning, w książce „The Signature of Jesus”, daje te oto wskazówki: “Pierwszym krokiem w wierze jest przestać myśleć o Bogu w modlitwie… Duchowość kontemplacyjna ma w zwyczaju podkreślać potrzebę zmiany w świadomości… Musimy zacząć patrzeć na rzeczywistość w inny sposób… Wybierz jakieś pojedyncze, święte słowo… Powtarzaj to święte słowo powoli, często i “do wewnątrz”. Wstąp do wielkiej ciszy Boga. I samemu, w tej ciszy, wszystkie inne dźwięki ucichną, a głos Boga stanie się słyszalny”.
Najwyraźniej powtarzanie tej mantry wywołuje to, co określiliśmy jako „opróżnienie umysłu”, albo pozwala, by umysł i serce się odłączyły. Z umysłem w swoistym neutralnym położeniu i sercem otwartym na wszelakie doświadczane dźwięki i wizje, w towarzystwie rozbudzonej wyobraźni, osoba wstępuje w mistyczny stan. To ten stan jest tak ceniony przez mistycyzm, a możliwy dzięki modlitwie kontemplacyjnej. Mając to wszystko na myśli, Foster zachęca nas tymi słowy: „Może wydawać się to dziwne dla współczesnego człowieka, ale powinniśmy bez żadnego zawstydzenia zapisać się jako uczniowie do szkoły modlitwy kontemplacyjnej”.
W książce “Sanctuary of the Soul”, Foster oferuje trzy kroki modlitwy kontemplacyjnej: wspomnienie, zobaczenie i słuchanie. Każdy z nich definiuje:
- wspomnienie – pozbycie się wszystkich rozproszeń, nawet tych dobrych, do momentu, aż staniemy się w pełni obecni tam, gdzie jesteśmy. Można to osiągnąć poprzez skupienie się na imieniu, pojedynczym słowie lub pewnej frazie.
- zobaczenie Pana – „wewnętrzne równomierne wpatrywanie się serca na Boga, boskie Centrum… Dusza, wprowadzona do Świętego Miejsca, zostaje unieruchomiona przez to, co widzi” Podczas wykonywania tego kroku, wielu doświadczyło ogromnego gorąca w swoich sercach, inni mówili językami"
- modlitwa słuchania – dopiero w tym momencie Bóg mówi do nas a my cieszymy się z Jego pełnej obecności”
Ostatecznym celem wszystkich tych technik jest doprowadzenie do jedności z Bogiem albo, używając słów Fostera, zapożyczonych z Chmury Niewiedzy (anonimowe dzieło mistyczne z XIV), „kontemplacyjne życie”. Foster wyjaśnia: „Na życie kontemplacyjne, najwyższy poziom, składa się wyłącznie uczenie się życia w obecności Boga. Pojawia się tu pewna ciemność, ale nie jest to ciemność wynikająca z nieobecności, lecz raczej wynikająca z niepełnej wiedzy. Jesteśmy prowadzeni w tą „chmurę” przez miłość i utrzymywani w nich przez wpatrywanie się w samego Boga. Pozbawiamy się każdego innego źródła stymulacji – zmysłowej, intelektualnej, refleksyjnej – by skupić się jedynie na Bogu. Na tym poziomie, wychodzimy nawet poza nasze myślenie o Bogu, po to, by przebywać w Jego obecności bez żadnych myśli lub rozkojarzeń. Oczywiste jest, że nikt w tym życiu nie jest w stanie utrzymać się na tym poziomie koncentracji przez dłuższy czas… Bo naszym powołaniem nie jest omijanie zdarzających się okazji, lecz rozeznanie własnych ograniczeń".
Brennan Manning, w książce „The Signature of Jesus”, daje te oto wskazówki: “Pierwszym krokiem w wierze jest przestać myśleć o Bogu w modlitwie… Duchowość kontemplacyjna ma w zwyczaju podkreślać potrzebę zmiany w świadomości… Musimy zacząć patrzeć na rzeczywistość w inny sposób… Wybierz jakieś pojedyncze, święte słowo… Powtarzaj to święte słowo powoli, często i “do wewnątrz”. Wstąp do wielkiej ciszy Boga. I samemu, w tej ciszy, wszystkie inne dźwięki ucichną, a głos Boga stanie się słyszalny”.
Najwyraźniej powtarzanie tej mantry wywołuje to, co określiliśmy jako „opróżnienie umysłu”, albo pozwala, by umysł i serce się odłączyły. Z umysłem w swoistym neutralnym położeniu i sercem otwartym na wszelakie doświadczane dźwięki i wizje, w towarzystwie rozbudzonej wyobraźni, osoba wstępuje w mistyczny stan. To ten stan jest tak ceniony przez mistycyzm, a możliwy dzięki modlitwie kontemplacyjnej. Mając to wszystko na myśli, Foster zachęca nas tymi słowy: „Może wydawać się to dziwne dla współczesnego człowieka, ale powinniśmy bez żadnego zawstydzenia zapisać się jako uczniowie do szkoły modlitwy kontemplacyjnej”.
W książce “Sanctuary of the Soul”, Foster oferuje trzy kroki modlitwy kontemplacyjnej: wspomnienie, zobaczenie i słuchanie. Każdy z nich definiuje:
- wspomnienie – pozbycie się wszystkich rozproszeń, nawet tych dobrych, do momentu, aż staniemy się w pełni obecni tam, gdzie jesteśmy. Można to osiągnąć poprzez skupienie się na imieniu, pojedynczym słowie lub pewnej frazie.
- zobaczenie Pana – „wewnętrzne równomierne wpatrywanie się serca na Boga, boskie Centrum… Dusza, wprowadzona do Świętego Miejsca, zostaje unieruchomiona przez to, co widzi” Podczas wykonywania tego kroku, wielu doświadczyło ogromnego gorąca w swoich sercach, inni mówili językami"
- modlitwa słuchania – dopiero w tym momencie Bóg mówi do nas a my cieszymy się z Jego pełnej obecności”
Ostatecznym celem wszystkich tych technik jest doprowadzenie do jedności z Bogiem albo, używając słów Fostera, zapożyczonych z Chmury Niewiedzy (anonimowe dzieło mistyczne z XIV), „kontemplacyjne życie”. Foster wyjaśnia: „Na życie kontemplacyjne, najwyższy poziom, składa się wyłącznie uczenie się życia w obecności Boga. Pojawia się tu pewna ciemność, ale nie jest to ciemność wynikająca z nieobecności, lecz raczej wynikająca z niepełnej wiedzy. Jesteśmy prowadzeni w tą „chmurę” przez miłość i utrzymywani w nich przez wpatrywanie się w samego Boga. Pozbawiamy się każdego innego źródła stymulacji – zmysłowej, intelektualnej, refleksyjnej – by skupić się jedynie na Bogu. Na tym poziomie, wychodzimy nawet poza nasze myślenie o Bogu, po to, by przebywać w Jego obecności bez żadnych myśli lub rozkojarzeń. Oczywiste jest, że nikt w tym życiu nie jest w stanie utrzymać się na tym poziomie koncentracji przez dłuższy czas… Bo naszym powołaniem nie jest omijanie zdarzających się okazji, lecz rozeznanie własnych ograniczeń".
Uważamy, że powyższy cytat podsumowuje zarówno metody jak i cele kontemplacji. Poprzez różnorodne pozabiblijne techniki, osoba taka przedostaje się do przestrzeni pozbawionej myśli i emocji, starając się doświadczyć Bożej obecności w jakiś niewyjaśniony sposób. Cechą charakterystyczną takiego podejścia będzie całkowity brak umiejętności myślenia krytycznego, a także bezmyślnego przyjmowania przeżytych doświadczeń. Osoba praktykująca modlitwę kontemplacyjną w ten sposób z łatwością może stać się marionetką w rękach złych duchów, a sama będąc przekonana o doświadczaniu niezwykłej społeczności z Bogiem. To jest wielkie oszustwo duchowości kontemplacyjnej. Sam Foster stwierdził, że człowiek praktykujący modlitwę kontemplacyjną powinien modlić się do Boga o ochronę, gdyż jest to niebezpieczna praktyka (R. Foster, Modlitwa 1992, str 155-157).
Za czasów Izajasza ludzie zamiast do Boga zwracali się do czarowników by uzyskać ukryte informacje. Izajasz mówi do nich tymi słowami: „A gdy wam będą mówić: Radźcie się wywoływaczy duchów i czarowników, którzy szepcą i mruczą, to powiedzcie: Czy lud nie ma się radzić swojego Boga? Czy ma się radzić umarłych w sprawie żywych? A co dotyczy zakonu i objawienia: Jeżeli tak nie powiedzą, to nie zabłyśnie dla nich jutrzenka” (Iz. 8, 19-20). Nie chcemy oskarżać osób praktykujących modlitwę kontemplacyjną o to, że są czarownikami (czy też szamanami), jednakże zajmując się praktykami kontemplacyjnymi poszukują oni doświadczeń oraz wiedzy niesankcjonowanej przez Pismo.
Thomas Merton pisał: „Życie kontemplacji… jest życiem Ducha Świętego w najgłębszych zakamarkach naszych dusz. Obowiązek wynikający z kontemplacji sprowadza się do tego, by odrzucić w swoim życiu to, co niegodziwe i trywialne i robić wszystko, co w swojej mocy, by dostosować się do … ukrytych podszeptów Ducha Bożego”. Pomimo, że te słowa brzmią bardzo duchowo to jednak musimy uświadomić sobie, że w momencie gdy chrześcijanie zaczynają szukać "ukrytych podszeptów" bardzo często zaczynają odchodzić od zdrowej nauki Pisma Świętego w kierunku przeżyć i doświadczeń.
PRZYKŁADY
Wielu ewangelicznych wierzących zwraca się w kierunku Formacji Duchowej i praktyk bezpośrednio związanych ze sferą mistycyzmu. Dla przykładu: Leighton Ford, były ewangelik związany z Billy Grahamem, jest obecnie twardym zwolennikiem Formacji Duchowej. Swoje praktykowanie modlitwy kontemplacyjnej opisuje w ten sposób: „Mam w zwyczaju siadać rano na ulubionym krześle w moim gabinecie, z filiżanką kawy, z grającą w tle muzyką klasyczną, nie próbując modlić się słowami, lecz raczej czekając i nasłuchując aż Duch Święty wyniesie na powierzchnie słowo od Boga. Po tym mogę jedynie powiedzieć – dziękuję”.
Tricia McCary Rhodes, korzystając z dorobku Ojców i Matek Pustyni z IV w., zgłębia sztukę „modlitwy oddechu”, która polega na tym, że wybiera się jakąś prostą i płynącą z głębi serca frazę, którą dedykuje się Panu w jednym oddechu… A jak już tylko podejmiemy decyzję co do odpowiedniej frazy, staje się ona naszym zjednoczeniem z Chrystusem przez pewien czas. Niektórzy powtarzają taką modlitwę wiele razy podczas wdychania i wydychania powietrza, wyciszając swoje serce przed Panem. Pisze tak: „W tym konkretnym ćwiczeniu poświęcamy kilka minut na to, by zwolnić swój oddech, równocześnie duchowo wdychając obecność Boga i wydychając wszelki hałas i zgiełk obecny w nas. Wdychamy pokój, który niesie Chrystus a wydychamy napięcie dnia codziennego. Wdychamy oczyszczenie z grzechu a wydychamy winę i potępienie”.
Rhodes tak wspomina swoje pierwsze doświadczenie modlitwy oddechu: „Prawie od razu… usłyszałam słowa – daj mi swoje serce - wiedziałam, że to było to, czego najbardziej potrzebowałam i pragnęłam – odnowienie tęsknoty za ukochanym mojej duszy”.
Najbardziej popularne formy modlitwy kontemplacyjnej korzystają z „Modlitwy Jezusowej”. Mike King, pastor w Jacob’s Well Church in Kansas City, w swojej książce „Presence-centered Youth Ministry", pisze: „W wiekach po zmartwychwstaniu Jezusa, jego wyznawcy poszukiwali sposobów na głębsze obcowanie z Bogiem. Jedną z form modlitwy była modlitwa oddechowa… Najstarsza odmiana tej modlitwy nazwana została Modlitwą Jezusową: „Panie Jezu Chryste, Synu Boży, zmiłuj się nade mną grzesznikiem…”. Pierwszą część – Panie Jezu Chryste, Synu Boży wypowiadaj wraz z wdechem, drugą część – zmiłuj się nade mną grzesznikiem – wydychając powietrze.”
Nieco bardziej obszerny przykład wyszedł spod pióra Ruth Barton, która przewodniczyła na rekolekcjach dotyczących przywództwa: „Ostatnio nasza wspólnota przywódców udała się na medytację w celu usłyszenia Bożych wskazówek… Tego samego dnia jeden człowiek, który słyszał o naszej decyzji (dotyczącej pewnej rzeczy) miał przeświadczenie, że Bóg mu powiedział – „Możesz im w tym pomóc!”. Dowiedziawszy się ile kosztuje wynajem przestrzeni biurowej, odczuli instynktownie Bożą namowę do przeznaczenia potrzebnych funduszy na wynajęcie tej przestrzeni przez rok… [W odpowiedzi, Barton] doświadczyła Boga mówiącego bardzo wyraźnie: „Ty nie wiesz, co przyszłość tobie przyniesie, ale Ja to wiem, i wiem też co będzie ci potrzebne w przyszłości. I dlatego ci to daję”. [Następnie usłyszała Boga pytającego] – Co się robi z darami? – Otrzymuje się je – odpowiedziałam. Usłyszałam Boga mówiącego: „Przestań lgnąć i zaborczo łapać, a jedynie otrzymaj to, co ci daję i na tym buduj swoje duszpasterstwo”.
Profesor Bruce Demarest zwraca uwagę swoich czytelników na dwóch post-reformacyjnych mistyków, w celu zilustrowania bogactwa życia kontemplacyjnego. Pierwszym z nich jest kontrreformacyjna zakonnica Teresa z Ávili, której „klasyczna” książka „Interior Castle” (Zamek Wewnętrzny) jest właściwie niezrozumiałym opisem mistycznej fantazji, którą to tak uwielbiają uczniowie Formacji Duchowej. W odpowiedzi na stwierdzenia Demaresta, pastor Gary Giley pisze: "Ja po przeczytaniu tej książki szczerze wątpię w to, by jej czytelnicy mieli jakiekolwiek pojęcie, o czym ona mówi, gdy opisuje rzekome wizje od Pana, wyszczególniając w nich siedem, jeden po drugim pokoi doświadczeń z Bogiem".
Drugim bohaterem Demaresta jest Tomasz Merton. Jest on obok Richarda Fostera człowiekiem, który wywarł największy wpływ na Ruch Formacji Duchowej. Niestety koniec jego życia pokazuje dokąd prowadzi duchowość kontemplacyjna. Merton stwierdził, że nie widzi żadnej różnicy pomiędzy buddyzmem a chrześcijaństwem. Biorąc pod uwagę, że większość liderów Formacji Duchowej (z samym Richardem Fosterem na czele) bogato czerpie ze spuścizny jaką pozostawił Merton, pomimo faktu, że znają koniec jego życia, powinna wzbudzić naszą wątpliwość co do zasadności tych praktyk.
O. THOMAS KEATING I ENERGIA KUNDALINI
Ojciec Thomas Keating jest jednym z założycieli Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej (Contemplative Outreach LTD). Jest również przewodnikiem duchowym tego ruchu, który stanowił ogromny wkład w proces przywrócenia chrześcijaństwu jego kontemplacyjnego wymiaru. Thomas Keating był przewodniczącym organizacji Świątynia Zrozumienia (Temple of Understanding) oraz organizacji Monastyczny Dialog Międzyreligijny (Monastic Interrelogious Dialog). Jedna z guru New Age, Jean Houston stwierdziła, że celem Świątyni Zrozumienia jest utworzenie jednej, światowej religii, poprzez promocję i akceptację jak i poprzez uchwycenie wszystkich religii, wierzeń i rytuałów w jedno. Pokój Medytacji Świątyni Zrozumienia jest znany jako "Sala oświecenia" ("Hall of Illumination) gdzie "Illuminaci, Mistrzowie Wiedzy oraz Nasi Przywódcy będą ćwiczyć nowy humanistyczny kult, aby stworzyć nowy typ mistycyzmu". To czyste neo-pogaństwo, a udział miał w tym jeden z przewodników i mentorów Ruchu Odnowy Kontemplacyjnej. Dokąd to wszystko prowadzi? Czy to wyraźnie nie pokazuje nam, że mistycyzm jest elementem jednoczącym wszystkie religie światowe?
Kundalini jest to energia, moc duchowa. Oparta jest na okultystycznym systemie czakr, gdzie uniwersalna energia przepływa przez całe ciało człowieka. Kundalini jest to określenie hinduskiej mocy lub siły mistycznej, która leży u podstaw hinduskiej duchowości. W hinduizmie kundalini nazywana jest mocą węża. Do niektórych z objawów należą m.in:
- uczucie gorąca lub zimna przeszywające kręgosłup,
- bóle w różnych miejscach na całym ciele,
- szybki puls,
- zaburzenia oddychania i pracy serca,
- czułość na dźwięk, światło i zapach,
- mistyczno/religijne doświadczenia,
- ataki niepokoju lub lęku, dezorientacja,
- głęboka depresja,
- zaburzenia koncentracji i pamięci.
Co ciekawe praktyka modlitwy kontemplacyjnej może powodować część z owych objawów jak w przypadku kundalini, które jak czytamy mogą być "konsekwencją rozwiązywania się w nas emocjonalnych węzłów, które istnieją w naszym ciele". Thomas Keating napisał wstęp do książki Philipa St. Romaina, "Energia Kundalini a duchowość chrześcijańska" (Kundalini Energy and Christian Spirituality), gdzie stwierdził, że kundalini jest tym samym co chrześcijańska kontemplacja. Powiedział, że ponieważ energia kundalini jest dziś obecna w życiu wielu ludzi poświęconych modlitwie kontemplacyjnej, ta książka będzie ważnym wkładem do odnowienia tradycji kontemplacyjnej w chrześcijaństwie. Stwierdził również, że będzie ona pocieszeniem dla ludzi, którzy doświadczyli objawów fizycznych wynikających z przebudzenia kundalini w trakcie swoich podróży duchowych.
Keating uzasadnia również konieczność istnienia "duchowych kierowników" (Spiritual Directors International SDI - interduchowa wspólnota ludzi oddana kierownictwu duchowemu całego świata) ponieważ jest to konieczne z uwagi na potężny i niebezpieczny charakter kundalini. Czy świadomość obecności kundalini w modlitwie kontemplacyjnej nie powinna przekonać nawet najbardziej sceptycznych chrześcijan?
BEDE GRIFFITHS, CZARNA MADDONA I RELIGIE WSCHODU
Warto zwrócić również uwagę na Alana Richarda "Bede" Griffiths'a znanego również jako Swami Dayananda. Był on benedyktyńskim mnichem pochodzenie brytyjskiego, żyjącym w południowych Indiach. Był autorem książek poświęconych dialogu między chrześcijaństwem a hinduizmem. Kim Nataraja, która kieruje Szkołą Medytacji Chrześcijańskiej, jest również założycielem towarzystwa Bede Griffiths Sangha. Po przyjęciu święceń kapłańskich przeniósł się do Indii gdzie stał się hinduskim mnichem. Wędrując po Indiach w pomarańczowej szacie, przyjął imię Swami Dayananda. Regularnie uprawiał jogę i nie jadał mięsa. Przyjmując koncepcję hinduskiego powiązania i jedności wszystkiego z Bogiem stał się ofiarą demonicznej duchowości stojącej za religiami Wschodu.
Warto tutaj wspomnieć Swami z uwagi na fakt, że kontemplacja była podstawowym elementem jego życia. Sam stwierdził, że kontemplacja powinna być celem każdego człowieka. W procesie kontemplacji skupiał się na transcendencji Boga, ale także doświadczał bolesnych skutków samopoznania swojego własnego ja. Jego biografia wspomina również, że nierozłącznym elementem w jego życiu towarzyszącym praktykom kontemplacyjnym była również Eucharystia.
Pod koniec swojego życia stwierdził, że miłość jest podstawową zasadą całego wszechświata. Widział Boga w ziemi, w drzewach, w górach. Doprowadziło go to do przekonania, że nie ma absolutnego dobra lub zła w tym świecie.
Ciekawe są również jego myśli dotyczące zjednoczenia chrześcijaństwa. Jego zdaniem chrześcijaństwo musi przezwyciężyć ograniczenia zachodniego umysłu i otworzyć się na bogactwo religijnego doświadczenia Wschodu. Twierdził, że zasadą przyszłej jedności jest zaakceptowanie różnorodności nie tylko w duchowości, ale także doktrynie i dogmatyce. Jest to możliwe poprzez odrzucenie racjonalistycznej ideologii Zachodu i otwarcie się na intuicyjność prawdy zawartej nie tylko w Biblii, ale i w kulturach i religiach Wschodu. Swami Dayananda stwierdził, że: "Chrześcijanie nie mają monopolu na prawdę. Wszyscy jesteśmy pielgrzymami w poszukiwaniu Prawdy. Musimy zauważyć, że Prawda zawsze pozostanie poza zasięgiem naszego pojmowania". To nie jest chrześcijaństwo.
Bede przyjął również herezje uniwersalizmu twierdząc, że Chrystus umarł za wszystkich ludzi aby doprowadzić ich do społeczności z Bogiem i nie ważne czy jesteś ateistą, agnostykiem czy też wyznawcą jakiejkolwiek religii. Pod koniec swojego życia zaczął wierzyć w realność "bogini matki". Wielokrotnie w swoich rozważaniach odnosił się do Czarnej Madonny, która symbolizowała dla niego "czarną moc ukrytą w łonie matki". Bede pisał również, że czuł nieodpartą konieczność "oddania się tej matce, przytłoczony przez miłość". Podobne doświadczenia miała popularna amerykańska pisarka Sue Monk Kidd, która podczas jednej ze swoich podróży kontemplacyjnych, zakochała się w kulcie "bogini" po czym zapałała szczególną sympatią w kierunku Czarnej Madonny. Powracający do Kościoła Katolickiego Ulf Ekman również w jednym z wywiadów potwierdzał "odkrycie na nowo roli Maryi". Roger Oakland zdecydowanie stwierdza, że ta "Maria" będzie istotnym czynnikiem w procesie zaprowadzenia jedności pomiędzy wyznawcami wszystkich religii na rzecz pokoju. Czy to przypadkiem nie jest konsekwencją faktu, że idea "Królowej Niebios" została zaczerpnięta z babilońskiego pogaństwa?
Na początku artykułu wspomnieliśmy Kim Nataraja, kierowniczkę Szkoły Medytacji Chrześcijańskiej. Jest ona również autorką książki "Tańcząc z własnym cieniem". Jak sama przyznaje jej podróż zaczęła się od chrześcijaństwa, a później wiodła przez mądrość Wschodu: hinduizm, buddyzm, taoizm i zen, aż w końcu wróciła do chrześcijaństwa. Poprzez połączenie Modlitwy Pańskiej, hinduskiej medytacji i kontroli oddechu doszła do tzw. chrześcijańskiej mantry. Jej książka jest klasyczną pozycją New Age i nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Dlatego też i cała jej służba jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co znajdziemy w Słowie Bożym.
DUCHOWOŚĆ KONTEMPLACYJNA A PROGRAM NOWEJ EWANGELIZACJI
Bede przyjął również herezje uniwersalizmu twierdząc, że Chrystus umarł za wszystkich ludzi aby doprowadzić ich do społeczności z Bogiem i nie ważne czy jesteś ateistą, agnostykiem czy też wyznawcą jakiejkolwiek religii. Pod koniec swojego życia zaczął wierzyć w realność "bogini matki". Wielokrotnie w swoich rozważaniach odnosił się do Czarnej Madonny, która symbolizowała dla niego "czarną moc ukrytą w łonie matki". Bede pisał również, że czuł nieodpartą konieczność "oddania się tej matce, przytłoczony przez miłość". Podobne doświadczenia miała popularna amerykańska pisarka Sue Monk Kidd, która podczas jednej ze swoich podróży kontemplacyjnych, zakochała się w kulcie "bogini" po czym zapałała szczególną sympatią w kierunku Czarnej Madonny. Powracający do Kościoła Katolickiego Ulf Ekman również w jednym z wywiadów potwierdzał "odkrycie na nowo roli Maryi". Roger Oakland zdecydowanie stwierdza, że ta "Maria" będzie istotnym czynnikiem w procesie zaprowadzenia jedności pomiędzy wyznawcami wszystkich religii na rzecz pokoju. Czy to przypadkiem nie jest konsekwencją faktu, że idea "Królowej Niebios" została zaczerpnięta z babilońskiego pogaństwa?
Na początku artykułu wspomnieliśmy Kim Nataraja, kierowniczkę Szkoły Medytacji Chrześcijańskiej. Jest ona również autorką książki "Tańcząc z własnym cieniem". Jak sama przyznaje jej podróż zaczęła się od chrześcijaństwa, a później wiodła przez mądrość Wschodu: hinduizm, buddyzm, taoizm i zen, aż w końcu wróciła do chrześcijaństwa. Poprzez połączenie Modlitwy Pańskiej, hinduskiej medytacji i kontroli oddechu doszła do tzw. chrześcijańskiej mantry. Jej książka jest klasyczną pozycją New Age i nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. Dlatego też i cała jej służba jest zaprzeczeniem tego wszystkiego co znajdziemy w Słowie Bożym.
DUCHOWOŚĆ KONTEMPLACYJNA A PROGRAM NOWEJ EWANGELIZACJI
Możemy zauważyć integralny związek duchowości kontemplacyjnej z projektem nowej ewangelizacji. Ray Yungen stwierdził, że zawsze był zdezorientowany co do rzeczywistego charakteru duchowości kontemplacyjnej w Kościele Katolickim. Jednakże kiedy przeczytał, że kontemplacyjne praktyki mistyczne nie tylko posiadają aprobatę hierarchów watykańskich, ale również stanowią źródło ekspansji Kościoła Katolickiego, jego wszelkie wątpliwości zostały rozwiane.
Roger Oakland twierdził, że Program Nowej Ewangelizacji będzie używać adoracji eucharystycznej, aby rozbudzić eucharystyczny podziw, a coraz więcej osób będzie przyciąganych do eucharystycznego Chrystusa przez osobiste doświadczenia. Chrześcijaństwo oparte na doświadczeniach nie znajdujących oparcia w Biblii stanowi jeden z najbardziej skutecznych sposobów sprowadzenia ludzi na manowce. Jeśli Nowa Ewangelizacja odsyła ludzi do eucharystycznego Chrystusa związanego z głębokimi doświadczeniami i przeżyciami w tym: uzdrowieniami, zjawiskami nadprzyrodzonymi, znakami oraz cudami, to ma potencjał, aby przynieść olbrzymich rozmiarów urojenie.
Zastanawiacie w jaki sposób to wszystko ma się wydarzyć? Poprzez stopniowe wprowadzanie mistycyzmu katolickiego do kościołów ewangelicznych. Nieuchronną konsekwencją zaangażowania w duchowość kontemplacyjną jest zwrócenie swojego wzroku w kierunku Watykanu. W historii Kościoła wielu biblijnie wierzących chrześcijan było torturowanych i zabijanych z powodu faktu, iż nie chcieli uznać i przyjąć eucharystycznego Chrystusa Kościoła Katolickiego. Ci z nas, którzy uważają, że te wydarzenia to tylko relikt przeszłości oszukują samych siebie. Celem Kościoła Katolickiego jest ustanowienie panowania eucharystycznego Chrystusa, a narzędziem do osiągnięcia tego celu jest duchowość kontemplacyjna.
Antonio Canizares, katolicki prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów powiedział wprost, że: „Nie będzie nowej ewangelizacji bez Adoracji”. Adoracji czyli oddawania czci Bogu obecnemu w Najświętszym Sakramencie wystawionym w monstrancji.
ZAKOŃCZENIE
Formacja Duchowa dąży do wciągnięcia ewangelicznych chrześcijan w starożytne praktyki kontemplacyjne. Możemy dojść do przekonania, że mistycy są gotowi zaryzykować wejście w odmienne stany świadomości w celu doświadczenia obecności Boga. To nie jest praktyka biblijna. W momencie kiedy mistycyzm zajmie centralne miejsce w naszym życiu, Biblia automatycznie stanie się tylko dodatkiem uzupełniającym. Nie będzie stanowiła wyznacznika wszelkiej prawdy. Nie możemy pozostać obojętni na fakt, że liderzy Formacji Duchowej budują swoje praktyki oraz nauki na religiach Wschodu. Nie lekceważmy faktu, że heretycy pokroju Tomasza Mertona, którzy wyparli się ewangelii Jezusa Chrystusa, są autorytetami dla liderów Formacji Duchowej. Nie zaprzedajmy się katolickiemu mistycyzmowi gdyż jest to jednoznaczne z porzuceniem Słowa Bożego.
"Nie możecie pić kielicha Pańskiego i kielicha demonów, nie możecie być uczestnikami stołu Pańskiego i stołu demonów" (1 Kor 10,21). Musimy zdać sobie sprawę z faktu, że Pan Jezus nigdy nie nauczał swoich uczniów technik osiągnięcia jedności z Bogiem. Zamiast tego wskazywał jednoznacznie na to co my nazywamy dziś ekskluzywnością chrześcijaństwa. Pan Jezus mówił o sobie, że jest jedyną Drogą do Boga (J 14,6). Nie ma innej drogi ani innej możliwości, aby mieć społeczność z prawdziwym i jedynym Bogiem. Ta droga widzie przez krzyż Golgoty. Przez ofiarę Jezusa Chrystusa. Cała nauka Pana Jezusa jak i Jego apostołów wyraźnie wskazuje nam na bezradność ludzkich wysiłków w poszukiwaniu Boga własnymi sposobami. Ruch Formacji Duchowej opiera się na fałszywych przesłankach, poprzez co dochodzi do fałszywych wniosków. Niestety, wnioski te mogą mieć tragiczny koniec dla wielu ludzi.
Mistyka kontemplacyjna nie jest niczym innym jak szatańskim planem zwiedzenia ludzi poprzez zaoferowanie im mistycznych doświadczeń Bożej obecności. Jest to oszustwo, dzięki któremu nieodrodzeni ludzie będą podążać prostą drogą do piekła, pomimo przeświadczenia o nieustannym, prawdziwym kontakcie z żywym Bogiem.
Mistyka kontemplacyjna nie jest niczym innym jak szatańskim planem zwiedzenia ludzi poprzez zaoferowanie im mistycznych doświadczeń Bożej obecności. Jest to oszustwo, dzięki któremu nieodrodzeni ludzie będą podążać prostą drogą do piekła, pomimo przeświadczenia o nieustannym, prawdziwym kontakcie z żywym Bogiem.