5sola.pl

Soli Deo Gloria

środa, 30 marca 2016

List do Jakuba 2
„14. Co za pożytek, drodzy bracia, gdy ktoś twierdzi, że ma wiarę, a nie idą za tym uczynki? Czy taka wiara może go zbawić? 15. Na przykład: Brat lub siostra nie mają w co się ubrać. Codziennie brakuje im chleba. 16. Ale ktoś z was im mówi: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie – nie robiąc nic dla zaspokojenia ich potrzeb. Jaka korzyść z samych słów? 17. Podobnie z wiarą. Jeśli nie towarzyszą jej uczynki, jest martwa jako taka. 18. Ktoś mógłby nawet powiedzieć: Ty masz samą wiarę, ja mam również uczynki. Pokaż mi swoją wiarę, nie odwołując się do uczynków, a ja ci pokażę moją, o której świadczą czyny. 19. Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Pięknie! Demony również wierzą – i drżą. 20. Chcesz się przekonać, bezmyślny człowieku, że wiara bez uczynków jest pusta? 21. Przyjrzyj się naszemu ojcu Abrahamowi. Dzięki czemu został usprawiedliwiony, gdy ofiarował na ołtarzu swego syna Izaaka? Czy nie dzięki uczynkom? 22. Wiara wyraźnie współdziała z jego uczynkami. Uczynki uczyniły tę wiarę doskonałą. 23. W ten sposób wypełniły się słowa Pisma: Abraham uwierzył Bogu i uznano mu to za sprawiedliwość. Został też nazwany przyjacielem Boga. 24. Widzicie więc, że człowiek zostaje usprawiedliwiony dzięki uczynkom, a nie jedynie dzięki wierze. 25. Podobnie było z Rachab, prostytutką. Ona również została usprawiedliwiona dzięki uczynkom, bo przecież przyjęła zwiadowców, a następnie wypuściła ich inną drogą. 26. Otóż jak ciało bez ducha jest martwe, tak martwa jest wiara bez uczynków”.

List do Rzymian 3:27-4:5
„27. Gdzie zatem powód do chluby? Wykluczony! Przez które prawo? Uczynków? Nie! – Przez prawo wiary. 28. Oto, co głosimy: Człowiek dostępuje usprawiedliwienia przez wiarę, niezależnie od tego, czy przestrzega Prawa, czy nie. 29. Natomiast co do Boga: Czy jest On tylko Bogiem Żydów? A pogan już nie? Oczywiście, jest on Bogiem również pogan. 30. Jeden jest Bóg. On usprawiedliwi obrzezanych na podstawie wiary, a nieobrzezanych – dzięki wierze. 31. Czy więc przez wiarę unieważniamy Prawo? W żadnym razie! Wręcz przeciwnie, utwierdzamy je.
Moglibyśmy zapytać: Co zatem osiągnął Abraham, nasz praojciec według ciała? 2. Jeśli Abraham został usprawiedliwiony dzięki uczynkom, to ma powód do chluby. Jednak nie tak było między Bogiem a nim. 3. Bo co czytamy w Piśmie? Abraham uwierzył Bogu i to mu uznano za sprawiedliwość. 4. Jeśli ktoś pracuje, nikt mu wynagrodzenia nie poczytuje za łaskę. Ono mu się należy. 5. Kto jednak nie pracuje, lecz wierzy Temu, który usprawiedliwia bezbożnego, temu wiarę uznaje się za sprawiedliwość”.

Boże słowo nie zaprzecza sobie

Wierzymy, że Biblia jest natchniona przez Boga (2 List do Tymoteusza 3:16). Wierzymy, że jest w rzeczy samej spisanym Słowem Boga. Przez to więc wierzymy, że jest prawdziwa i spójna. Nie uczy nas rzeczy, które są nieprawdziwe. Nie zaprzecza sobie. Wierzymy w to, ponieważ Jezus Chrystus stał się prawdziwy dla nas i ukazał się jako godny zaufania Boży Syn. Uczył nas, że Pismo Święte nie może zostać naruszone (Ewangelia Jana 10:35). Polecił apostołom uczyć swój Kościół i obiecał, że wprowadzi ich we wszelką prawdę (Ewangelia Jana 16:13). A nam dał Ducha, żeby otworzył nasze oczy i żebyśmy zobaczyli rzeczywistość taką, jaką ona jest (1 List do Koryntian 2:14-15). Więc otrzymaliśmy Jego Słowo jako prawdziwe Słowo Boga, wolne od błędów i sprzeczności, ponieważ Bóg jest Bogiem prawdy, a nie niezrozumienia.

Dwuznaczność słów

Nie znaczy to jednak, że nie ma dla nas problemów w Biblii. Jesteśmy ograniczonymi istotami. Jesteśmy grzeszni. Jesteśmy stronniczy ze względu na kulturę, w której żyjemy. I sam język jest w stanie wprowadzić w nas zamieszanie, zarówno gdy różne słowa mają to samo znaczenie, jak i gdy te same słowa przekazują coś innego. Weźmy na przykład angielskie słowo ‘rock’. Może ono oznaczać kamień, albo rodzaj muzyki, albo nazywać czynność bujania się w fotelu bujanym, albo nawet męskie imię. Albo weźmy greckie słowo ‘zelos’, które może mieć znaczenie negatywne – zazdrosny, ale może też nieść ze sobą pozytywne znaczenie – gorliwy, żarliwy. Więc gdyby ktoś powiedział ci: „Musimy wytężyć nasze siły, żeby pokonać cały ‘zelos’ w naszym życiu”, zanim byś mu przyznał albo odmówił racji, o co musiałbyś go spytać? Musiałbyś go poprosić, żeby wyjaśnił co ma na myśli używając słowa ‘zelos’. Albo wyobraź sobie Anglika mówiącego „Pograjmy po południu w piłkę nożną (dla Anglika piłka nożna to ‘football’ – przyp. tłum.), podczas gdy ty odpowiadasz: „Nie, wolałbym pograć w piłkę nożną (dla Amerykanina piłka nożna to ‘soccer’ – przyp. tłum.). Co to by była za strata kłócić się całe popołudnie o to, w co chcemy pograć, gdy tymczasem słowa ‘football’ i ‘soccer’ znaczą to samo.

Więc wiemy już, że te same słowa mogą mieć różne znaczenie. I różne słowa mogą mieć to samo znaczenie. Jest to prawda odnosząca się tak samo do Biblii, jak do innych książek, a nawet rozmów. Jonathan Edwards zakończył jeden ze wpisów w swoim dzienniku utrzymując, że fraza „moralny obowiązek” jest zbędna, gdyż „każdy obowiązek, jakikolwiek by nie był, jest jakimś moralnym obowiązkiem”. A ostatnie zdanie w tym wpisie jest wyrazem rezygnacji wobec świata, w którym funkcjonuje słowo: „O, jakże ten świat jest ciemny, pochmurny, rozproszony i podarty na strzępy przez tych przerażających wrogów ludzkiej rasy zwanych słowami!”. Oczywiście, to wyolbrzymienie bo choć słowa nie raz prowadzą do irytacji, są one cennym środkiem komunikacji.

Niemniej jednak czujemy się czasem jak Jonathan Edwards, gdy chcemy rozwiązać problem w Biblii. Z natchnieniem Słowa Bożego jest jak z wcieleniem Syna Bożego. Gdy Syn Boży stał się człowiekiem, stał się tym samym podatnym na wszelkie obelgi oraz śmierć. Kiedy Słowo Boga stało się ludzkim językiem, stało się tym samym podatne na niejasności i niezrozumienia.

Pozorna sprzeczność między Pawłem a Jakubem

Cały powyższy wstęp miał posłużyć temu, by lepiej przyjrzeć się tej pozornej sprzeczności między Pawłem a Jakubem, gdy chodzi o doktrynę usprawiedliwienia z wiary.

Tydzień temu na podstawie Listu do Rzymian 4:1-5 broniłem tej prawdy, że dostępujemy usprawiedliwienia jedynie z wiary, a nie z uczynków. Możecie to teraz zobaczyć, np. w Rzymian 3:28 „Oto co głosimy: Człowiek dostępuje usprawiedliwienia przez wiarę, niezależnie od tego, czy przestrzega Prawa, czy nie”; szczególnie jednak jest to widoczne w Rzymian 4:5 „Kto jednak nie pracuje, lecz wierzy Temu, który usprawiedliwia bezbożnego, temu wiarę uznaje się za sprawiedliwość”. Więc jedynie wiara jest tym co sprawia, że na początku naszego chrześcijańskiego życia otrzymujemy od Boga wyrok uniewinniający i Jego własną sprawiedliwość, którą mamy w Chrystusie. Ze względu na to czego dokonał Chrystus ufamy, że Jego darmowa łaska jest w stanie nam przebaczyć, uniewinnić i uznać nas za sprawiedliwych. Tak wygląda początek chrześcijańskiego życia – usprawiedliwienie z wiary.

Przeczytałeś jednak na początku słowa zapisane przez Jakuba, które zdają się temu zaprzeczać. Przytoczmy je jeszcze raz. Jakuba 2:21 „Przyjrzyj się naszemu ojcu Abrahamowi. Dzięki czemu został usprawiedliwiony, gdy ofiarował na ołtarzu swego syna Izaaka? Czy nie dzięki uczynkom?” oraz Jakuba 2:24 „Widzicie więc, że człowiek zostaje usprawiedliwiony dzięki uczynkom, a nie jedynie dzięki wierze”. Widzimy więc, że Jakub nie tylko mówi, że człowiek dostępuje usprawiedliwienia dzięki uczynkom, ale także zaprzecza temu, jakoby dostępował usprawiedliwienia jedynie na podstawie wiary. A przynajmniej używa słów, które na pozór, odizolowane od innych fragmentów, znaczą coś całkowicie odmiennego od słów Pawła.

Czy Jakub wykazuje błędność twierdzeń Pawła czy może wykazuje on nadużycie jego nauki?

Kluczowym pytaniem jakie musimy sobie zadać brzmi: Czy Jakub miał na celu obalenie doktryny Pawła głoszącej usprawiedliwienie jedynie na podstawie wiary co by oznaczało, że mamy do czynienia z ogromną sprzecznością w Biblii? Albo może Jakub chciał obalić nadużycia, które powstały wokół nauczania Pawła i sprowadzić jej właściwe rozumienie w kościołach do których pisał? Chciałbym pokazać ci, że Jakub nie zaprzecza Pawłowi, naucza natomiast czegoś zgodnego z nauczaniem Pawła, mając na celu poprawienie tego, co w nauce Pawła zostało wypaczone.

Paweł był jak najbardziej świadomy tego, że nauka, którą głosił oparta na usprawiedliwieniu jedynie z wiary była przekręcana i nadużywana przez tych, którzy mówili „Cóż, skoro my, grzesznicy, dostępujemy usprawiedliwienia jedynie na podstawie wiary, co potęguje Bożą łaskę, to czemu mielibyśmy przestać grzeszyć, jesteśmy i tak bezpieczni, a łaska Boga otrzyma więcej chwały w ten sposób”. Możecie zobaczyć to na przykład w Rzymian 3:8 „Właśnie w ten sposób nas obrażają; pomawiają nas o to, że mówimy: Popełniajmy zło, aby wynikło z tego dobro. Potępienie takich jest słuszne”. Paweł zdaje sobie sprawę, że ci, którzy go pomawiają, mówią: „Paweł naucza, że im więcej zła popełniamy, tym więcej dobra z tego wynika, ponieważ Boża łaska doznaje uwielbienia w usprawiedliwianiu grzesznika”.

Albo rozważmy Rzymian 5:20. Paweł pisze tam: „Prawo natomiast wkroczyło, by się zwiększyła liczba upadków. A gdzie wiele grzechu, tam obfitość łaski”. Paweł zdaje sobie sprawę, jak to komentują niektórzy – „Skoro łaska obfituje tam, gdzie wiele grzechu, co moglibyśmy powiedzieć na to?” Rzymian 6:1 „Moglibyśmy zapytać: Czy więc mamy pozostać w grzechu, by tym bardziej pomnożyć łaskę?”. To właśnie mówili – „Pozostańmy w grzechu, by tym bardziej pomnożyć łaskę.”

Tymczasem Paweł ma odpowiedź na ten rodzaj powierzchownego wypaczenia jego nauki. Właściwie to daje on tą odpowiedź w każdym swoim liście, pokazując jak dobre uczynki i miłość wypływają z prawdziwej 
usprawiedliwiającej wiary. Na przykład, w Liście do Galacjan 5:13 Paweł pisze: „Wy bowiem, bracia, zostaliście powołani do wolności. Tylko niech ta wolność nie będzie dla was zaproszeniem do spełniania zachcianek ciała. Służcie raczej jedni drugim z miłością”. Mamy zatem wspaniałą wolność od szukania usprawiedliwienia w Bożych przykazaniach. Ale czy Paweł nie kładzie na górze tej wolności uczynków miłości jako kolejnej warstwy przykazań i obowiązków? Mieliście dobry początek, dostąpiwszy usprawiedliwienia na podstawie wiary, ale teraz poza wiarą, jest jeszcze inna droga, która wiedzie przez czynienie tego, co jest naszym obowiązkiem i zostanie kochającą osobą?

Wiara czynna w miłości

Nie. Spójrzmy do Galacjan 5:6. Jest to kluczowy fragment, by dostrzec harmonię między nauczaniem Pawła i Jakuba. “Gdyż w Chrystusie Jezusie ani obrzezanie, ani jego brak nie mają żadnego znaczenia. Liczy się wiara, która jest czynna w miłości”. Więc gdy Paweł rozprawił się z nadużyciami, które powstały wokół jego nauczania o usprawiedliwieniu na podstawie wiary powiedział: „To nie uczynki, jak na przykład obrzezanie, sprawią, że zasłużymy na Bożą przychylność”. Co zatem? Wiara, która jest czynna w miłości. Dokładnie przyjrzyj się jego słowom. Co liczy się dla Boga? Wiara. Ale jaki rodzaj wiary? Wiara, która jest czynna w miłości. Paweł nie mówi, że dla Boga liczy się wiara plus uczynki. Mówi raczej, że dla Boga liczy się wiara, która ze swojej natury wydaje uczynki miłości. Ale to ostatecznie wiara jest tym, co sprawia, że stajemy się pojednani z Bogiem. Miłość, która z tej wiary wynika jest jedynie dowodem na to, że ta wiara jest prawdziwa, żywa i zapewniająca usprawiedliwienie.

Myślę, że to właśnie Jakub chciał przekazać kościołom, do których adresował swój list. Wiara bez miłości jest bez znaczenia, a każdy kto przychodzi i mówi nam, że jesteśmy usprawiedliwieni z wiary, więc nie musimy być kochającymi osobami by iść do nieba, nie mówi prawdy.

Spójrzmy na sposób, w jaki Jakub poprawia wypaczenie nauki Pawła. I to w tym miejscu musisz uważnie patrzyć na słowa – co Jakub ma na myśli przez słowa, których używa? Nawet jeśli jego słowa mogą na pozór pozostawać w konflikcie ze słowami Pawła, to czy ich znaczenie pozostaje w sprzeczności?

Zmartwienie Jakuba jest spowodowane nieprawdziwą wiarą, która nie wydaje owoców miłości. Taka wiara nie może nikogo usprawiedliwić. Werset 14: „Co za pożytek, drodzy bracia, gdy ktoś twierdzi, że ma wiarę, a nie idą za tym uczynki? Czy taka wiara może go zbawić? Widzicie zatem gdzie leży jego niepokój – „Czy taka wiara może go zbawić?” Taka wiara nie zbawi. Więc jakimi uczynkami Jakub jest zainteresowany? Takimi samymi jak Paweł. Uczynkami miłości. Wersety 15 i 16: “Na przykład: Brat lub siostra nie mają w co się ubrać. Codziennie brakuje im chleba. Ale ktoś z was im mówi: Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i nasyćcie – nie robiąc nic dla zaspokojenia ich potrzeb. Jaka korzyść z samych słów?” Więc Jakubowi zależy na tym, żeby ludzie mieli prawdziwą i zbawczą wiarę, nie fałszywą. Różnica jest taka, że to ta prawdziwa wiara przynosi zachowanie nacechowane miłością.

Jakub na trzy sposoby opisuje fałszywą wiarę. Po pierwsze, w wersecie 17 mówi o niej, że jest martwa: „Podobnie z wiarą. Jeśli nie towarzyszą jej uczynki, jest martwa jako taka.” Jest martwą wiarą. Jeśli nie jest „czynna w miłości” jak pisał Paweł, jest martwa. Po drugie, w wersecie 19 Jakub pisze: „Ty wierzysz, że Bóg jest jeden? Pięknie! Demony również wierzą – i drżą.” Jest taka wiara, którą nawet demony mają – jest to wiara we właściwe doktryny, jak ta, że „Bóg jest jeden”. Demony są ortodoksyjne, gdy chodzi o intelektualny poziom. One wierzą. Ale to ich nie zbawia. Więc mamy martwą wiarę i wiarę demonów. Po trzecie, w wersecie 20 czytamy: „Chcesz się przekonać, bezmyślny człowieku, że wiara bez uczynków jest pusta?” Mamy zatem i nieużyteczną, czczą, nieefektywną, próżną i pustą wiarę.

Na trzy różne sposoby Jakub w tym fragmencie mówi o wierze, która nie może usprawiedliwić (o wierze, o której Paweł bez wątpienia powiedziałby to samo) – martwej, intelektualnej (na wzór wiary demonów) i bezużytecznej wiary – wiary, która nie ma w sobie życia czynnego w miłości.

Abraham jako przykład dla Pawła i dla Jakuba

W jaki sposób Jakub wyciąga wnioski z życia Abrahama – co przecież robił także Paweł w 4 rozdziale Listu do Rzymian? Cóż, robi to mniej więcej tak. Wyciąga dwa wydarzenia z życia Abrahama. Pierwsze (Jakuba 2:22) pochodzi z Księgi Rodzaju 15:6. Bóg obiecuje Abrahamowi liczne potomstwo pomimo tego, że jego żona była już niepłodna. Werset 23 w Liście Jakuba przytacza wiarę Abrahama, o której mowa w Księdze Rodzaju 15:6: „Abraham uwierzył Bogu i uznano mu to za sprawiedliwość”. Jest to dokładnie to samo, co z tym wydarzeniem i z wersetem je opisującym czyni Paweł (List do Rzymian 4:3). Jedna rzecz jest uznawana za sprawiedliwość – wiara. Abraham uwierzył Bogu i to zostało mu poczytane za sprawiedliwość. Wiara, a nie uczynki została uznana za sprawiedliwość.

Ale następnie Jakub dostrzega kolejny fragment Księgi Rodzaju – 22:1 „Bóg wystawił Abrahama na próbę” przykazując mu złożyć swojego syna Izaaka w ofierze. Co Bóg wystawiał na próbę? Bóg wystawiał na próbę jego wiarę. Czego w ten sposób oczekiwał? Oczekiwał tego rodzaju posłuszeństwa i tego rodzaju uczynków, które pokazałyby, że wiara Abrahama nie była ani martwą, ani intelektualną ani pustą wiarą. Więc sensem wersetu 21 w 2 rozdziale Listu Jakuba (w którym jest mowa o ofiarowaniu Izaaka przez Abrahama) nie jest początkowy akt usprawiedliwienia na mocy którego Abraham stał się usprawiedliwiony przed Bogiem. Sensem jest próba: czy wiara Abrahama jest żywą wiarą, która przynosi posłuszeństwo wiary, czy raczej jest wiarą martwą, która nie ma żadnego przełożenia na życie?

„Usprawiedliwienie na podstawie uczynków” zdefiniowane przez Pawła i przez Jakuba

Zatem kiedy Jakub pisze w wersecie 21 o tym, że Abraham został usprawiedliwiony dzięki uczynkom, to ma co innego na myśli niż Paweł, gdy ten z kolei zaprzecza usprawiedliwieniu na podstawie uczynków (Rzymian 3:28, 4:2, 4:5). Jakub odpowiada na pytanie – czy trwające i ostateczne uznanie Abrahama za sprawiedliwego zależy od uczynków, jako dowodów na prawdziwą i żywą wiarę? Odpowiada „tak”. Ale Paweł też odpowiada „tak” na to pytanie, w Liście do Galacjan 5:6 („Liczy się wiara, która jest czynna w miłości”). Gdybyś spytał Jakuba, jak i Pawła „Jak grzesznik może pojednać się z Bogiem i otrzymać sprawiedliwość Boga w Chrystusie jako dar”, to jeden jak i drugi odpowiedzieliby słowami Jakuba w 2 rozdziale 23 wersecie jego listu: „Uwierz Bogu (uwierz Chrystusowi) a jedynie ta wiara będzie ci uznana za sprawiedliwość”.

Ale jeśli spytasz ich „Czy usprawiedliwienie jako trwające i ostateczne postawienie nas pojednanymi z Bogiem zależy od uczynków miłości” to Paweł odpowie – „Nie, jeśli przez uczynki masz na myśli rzeczy, które robisz w celu pokazania Bogu, że zasługujesz na jego błogosławieństwo (sens słów z Rzymian 4:4).” Jakub natomiast powie „Tak, jeśli przez uczynki masz na myśli owoce i dowody twojej wiary, tak jak Abrahama posłuszeństwo na Górze Moria.” Paweł z kolei powie dalej: „Zgadzam się z Jakubem, znając znaczenie jakie przypisuje używanym przez niego słowom”. Na to i Jakub odpowie: „Zgadzam się z Paweł, znając znaczenie, jakie przypisuje używanym przez niego słowom”.

Więc gdy Paweł odrzuca „usprawiedliwienie z uczynków” to odrzuca tym samym pogląd, że cokolwiek oprócz wiary może być nam uznane za sprawiedliwość. Tylko wiara sprawia, że otrzymujemy wyrok uniewinniający, gdy stajemy się chrześcijanami. Żadne uczynki nie są akceptowane w chwili, gdy Bóg nas usprawiedliwia. Jednak gdy Jakub afirmuje „usprawiedliwienie z uczynków” to ma na myśli, że uczynki są absolutnie koniecznym dowodem w życiu chrześcijanina, potwierdzającym prawdziwość jego wiary, która go usprawiedliwia.

Dla Pawła „usprawiedliwienie z uczynków” (które odrzuca) znaczy „otrzymanie pojednania z Bogiem na podstawie uczynków”. Dla Jakuba „usprawiedliwienie z uczynków” (które akceptuje) znaczy „poparcie dla naszego pojednania z Bogiem przez wiarę wraz z koniecznymi dowodami tej wiary, to jest uczynkami miłości”.
Innymi słowy: Kiedy Paweł naucza w Rzymian 4:5, że jesteśmy usprawiedliwieni jedynie na podstawie wiary to wiara, o której mówi nie jest wiarą, która pozostaje sama. Te dwa wnioski nie są sprzeczne. Sama wiara jednoczy nas z Chrystusem dla uzyskania sprawiedliwości i ta wiara, która jednoczy nas z Chrystusem nie pozostaje sama. Przynosi owoce miłości. Musi przynosić, bo inaczej jest martwą, intelektualną i nieużyteczną wiarą, która nie usprawiedliwia.

Chwała Chrystusa objawiona w Ewangelii to nie tylko nasze usprawiedliwienie, które dokonuje się gdy zaczniemy całkowicie polegać na Chrystusie, ale także to, że poleganie na Nim całkowicie jest tą siłą, która czyni nas nowymi, kochającymi ludźmi. Poleganie na Chrystusie jest tym, co nas usprawiedliwia i tym co nas uświęca. Paweł zwrócił naszą uwagę na jedno. Jakub zwrócił naszą uwagę na drugie. I to i to jest prawdziwe i wspólnie przynosi należną Chrystusowi chwałę.


John Piper
Tłumaczył: Miszael 
Źródło: http://www.desiringgod.org/messages/does-james-contradict-paul



piątek, 25 marca 2016


Wielu z nas jest podobnych do kościoła w Laodycei (Obj 3:14-15). Jesteśmy letni. Daleko nam do prawdziwej gorliwości w Bożych rzeczach. Kiedy ostatnio spotkałeś człowieka wypełnionego żarliwością dla chwały i świętości Boga? Nie oszukujmy się, nasze życie nie jest naznaczone gorliwością, która od zawsze charakteryzowała Bożych ludzi. Oczywiście, większość z nas przeżywa okresowe uniesienia zapału religijnego. Ale jak wielu potrafi stale utrzymywać niegasnący płomień Bożej chwały w swoich sercach?

Klasyczny opis gorliwości w stosunku do Boga podał J. C. Ryle mówiąc: „Gorliwość religijna jest gorącym pragnieniem podobania się Bogu, czynienia Jego woli i w każdy możliwy sposób pomnażania Jego chwały na tym świecie. Jest to pragnienie, którego żaden człowiek nie posiada z natury – to Duch Święty wkłada je w serce wierzących w czasie ich nawrócenia, ale niektórzy wierzący odczuwają je o wiele silniej od innych i przez to zasługują sobie na miano ludzi gorliwych.

Człowiek religijnie gorliwy jest wyjątkowym człowiekiem jednej sprawy. Nie wystarczy powiedzieć, że jest on szczery, serdeczny, bezkompromisowy, prostolinijny, żarliwy duchem. Widzi on tylko jedną sprawę, przejmuje się jedną rzeczą dla jednej rzeczy żyje i jest nią pochłonięty, a tą rzeczą jest podobanie się Bogu. Czy żyje czy umiera, jest zdrowy, czy chory, bogaty czy biedny, czy sprawia przyjemność ludziom, czy też ich obraża, czy uważa się za mądrego czy głupiego, czy się go wini czy chwali, czy otacza się go szacunkiem czy też nie – gorliwy człowiek nie dba o to wszystko. Pali się on dla jednej sprawy; tą jedną sprawą jest podobanie się Bogu i pomnażanie Jego chwały. 

Jeżeli wypala się w swej gorliwości, nie dba o to – czuje się zadowolony. Czuje, że podobnie jak lampa, stworzony jest po to, by płonąć; jeśli więc pali się, czyni to co przeznaczył mu Bóg. Tego typu wola zawsze znajdzie sferę dla swej gorliwości. Jeżeli nie może wygłaszać kazań, pracować, albo ofiarować pieniędzy, będzie płakał, wzdychał, modlił się… Jeżeli nie będzie mógł walczyć w dolinie z Jozue, będzie wykonywał pracę Mojżesza, Arona i Chura na wzgórzu (2M 17:9-13). Jeżeli nie będzie sam mógł wykonać pracy, nie da Panu spokoju aż nadejdzie pomoc z innej strony i praca zostanie wykonana. O to co mam na myśli gdy mówię o religijnej gorliwości”. 

A jak jest z nami? Jesteśmy gorliwi o sprawy Boże czy może powinniśmy modlić się podobnie jak George Whitefield: „Panie, pomóż mi zacząć, zaczynać”?

niedziela, 20 marca 2016

Jaki jest główny cel życia człowieka? Odpowiedź na to pytanie stanowi jednocześnie rozpoznanie jednego z największych problemów, jaki panuje we współczesnych społecznościach chrześcijańskich. 

CHAOS


Chaos rozszerza się na każdą sferę życia człowieka w XXI wieku. Niepokój, dezinformacja, przemoc, powszechnie panująca atomizacja życia społecznego sprawiają, że zaczynamy odczuwać niepewność. Duchowy chaos jest również integralną częścią życia społeczności chrześcijańskich.

W kościołach istnieje silna tendencja do odchodzenia od teocentrycznego modelu życia na rzecz antropocentrycznego. Czyli: przestajemy uznawać Boga za najwyższą wartość, przyczynę, ośrodek i cel wszystkiego co istnieje, a w Jego miejsce stawiamy człowieka.

W tym momencie wielu z nas pewnie rozerwie swoje szaty wykrzykując, że powyższe słowa są zwykłym bluźnierstwem szkalującym dobre imię wspólnot chrześcijańskich. Ale czy aby na pewno? Czy dzisiaj nie jesteśmy świadkami czegoś, co teolodzy nazywają „odwróconą teologią”? Zamiast traktować Boga jako Pana, którego chwała jest najwyższą wartością i którego wola ma być respektowana, zaczynamy uważać i traktować Go jako naszego sługę. Spodziewamy się i oczekujemy tego, że On będzie respektował nasze zasady oraz zaspokajał wszelkie nasze potrzeby.

Jeden z ewangelicznych autorów napisał, że nieznajomość Boga – zarówno nieznajomość nauki o Nim jak i praktycznej społeczności z Nim – jest przyczyną tak wielkiej słabości dzisiejszego Kościoła. To właśnie ta nieznajomość Boga sprawiła, że aksjomatem przestała być Boża chwała, a stał się nim człowiek.

Kiedy głębiej przyjrzymy się teologii najpopularniejszych nauczycieli, bez trudu dostrzeżemy odwrócenie biblijnego paradygmatu. Dzisiaj człowiek, jeśli jeszcze nie bezpośrednio, to na pewno pośrednio przypisuje sobie prawo do boskości. Uznajemy, że wiemy co jest słuszne i co jest dla nas najlepsze. Zamiast pełnych bojaźni słów Samuela: „Mów Panie, bo sługa twój słucha” (1 Sm 3:10) zaczynamy wykorzystywać Boga zwracając się do Niego: „Słuchaj Panie, bo sługa twój mówi”.

Być może dla wielu z nas, żyjących w rzeczywistości pseudochrześcijańskich gwiazd telewizyjnych, kolejne słowa będą największym zaskoczeniem w życiu.

Bóg od początku, od wieczności, niczym doskonały architekt, stworzył plan obejmujący całą rzeczywistość. Jego plan rozciąga się na każdą sferę życia. Dla człowieka wierzącego jest jednoznaczne, że Bóg stworzył świat i kieruje jego historią, która z kolei, jak pisze M. Erickson, jest niczym innym jak realizacją Bożego planu przygotowanego w wieczności i związanego z Bożą intencją społeczności z ludźmi. Dlatego, mając na uwadze wielkość naszego Boga, możemy stwierdzić, że cokolwiek się dzieje, dzieje się mocą Bożego postanowienia.

W momencie gdy chrześcijanin zrozumie kim jest Bóg i jaki On jest naprawdę, bez większego trudu zrezygnuje z panowania nad własnym życiem i rozpaczliwie rzuci się w ramiona Boga, który nie tylko pozwolił nam wołać do siebie Abba, ale też stanowi najwyższy istniejący byt. To z kolei, doprowadzi każde prawdziwe dziecko Boże do zmiany priorytetów w swoim życiu. Tak było w moim przypadku, kiedy nagle zdałem sobie sprawę, że już nie żyję dla siebie, ale dla Boga i Jego chwały.

CHWAŁA BOŻA


Odwieczny i niezmienny plan Boga ma za cel Bożą chwałę, która jest najważniejszym czynnikiem sprawczym tego co Bóg postanawia i co czyni.

„Przez wzgląd na siebie, przez wzgląd na siebie czynię to, bo jakże zbezczeszczone było moje imię; a przecież mojej chwały nie oddam innemu”.  (Iz 48:11)

Cokolwiek Bóg czyni, czyni ze względu na swoje Imię. Nawet celem zbawienia człowieka jest chwała Boża. Erikcson pisze: „Nie należy przez to rozumieć, że plan Boży nie zawiera żadnych drugorzędnych motywacji i wynikających z nich działań. Bóg przewidział możliwość zbawienia po to, aby wypełnić swą miłość względem ludzi i aby zrealizować swoją troskę o ich powodzenie. Nie składa się to jednak na cel ostateczny, a jest jedynie środkiem służącym celowi ostatecznemu, to znaczy chwale Boga. Musimy pamiętać, że Bóg jest prawdziwie Panem. Istniejemy ze względu na Niego — nie dla siebie, lecz dla Jego chwały i upodobania”. 

Wielu chrześcijan jest przekonanych, że Bóg jest kimś, kto ma służyć rozwiązywaniu naszych problemów i zaspokajaniu naszych potrzeb. To fałszywe przekonanie wpływa na każdą płaszczyznę życia. Głosząc Ewangelię przedstawiamy ją jako Bożą propozycję dla ludzi, którzy zainteresowani są tylko uzdrowieniem ciała, lub ratunkiem swojego małżeństwa czy też sytuacji finansowej. 

Zatraciliśmy Bożą perspektywę usuwając prawdziwy obraz Boga, a na Jego miejscu umieszczając człowieka. Bóg jednak nie jest przedmiotem czy siłą, którą można wykorzystywać. Bogiem nie da się manipulować ani też nie jest On zobowiązany do działania na mocy rzekomych, ukrytych praw duchowych. 

KRZYŻ


Ludzie, którzy intencjonalnie wykorzystują Boga tak naprawdę nigdy nie doszli w swoim życiu do miejsca, gdzie w pełnym uniżeniu bojaźni stanęli przed Jego majestatem i chwałą. Do miejsca, w którym Bóg nie jest środkiem do celu, ale celem sam w sobie. Do miejsca, w którym ma On dla nas wartość z powodu tego kim jest, a nie z powodu tego co może dla nas uczynić.

To jest część drogi krzyża, na której uczymy się umierać i nienawidzić własne życie, zwracając się jednocześnie w kierunku naszego Pana. Czy odczucie Bożej świętości, doskonałości i Jego miłosiernej wierności podtrzymuje nasze życie w pokorze, bojaźni i posłuszeństwie?

Bóg poszukuje swojej chwały w naszym życiu, a Jego chwała w nas objawia się wtedy, gdy jesteśmy posłuszni Jego woli. Chcąc osiągnąć swój cel, Bóg musi uczyć nas swojej drogi. Boże kierownictwo jest rzeczywistością każdego chrześcijanina. Jest to jednak droga krzyża. Droga pogardy i odrazy, na której lojalność wobec Chrystusa ma swoją cenę. Mając swój skarb w niebie, jesteśmy pielgrzymami, którzy zafascynowani są szukaniem Bożej chwały, a nie bieganiem po konferencjach w celu szukania jedynie uzdrowienia czy też przeżywania „Bożej obecności”. Nie wspomnę już o innych eventach i spotkaniach adresowanych dla kobiet czy mężczyzn, na których mówi się o wszystkim za wyjątkiem głównego celu życia człowieka (Ef 1:12).

To właśnie brak świadomości Bożego majestatu, jest czymś czego brakuje dzisiejszym chrześcijanom. To powód, dla którego nasza wiara jest tak słaba, a pobożność często przybiera formy pustej religijności, która już dawno zatraciła swoją „pierwszą miłość”.

Jak wielu z tych, którzy naprawdę poznali Boga i zrozumieli cel dla swojego życia, może dalej bez drżenia odnosić się do Niego?

CEL ŻYCIA CZŁOWIEKA


A więc jaki jest główny cel życia człowieka? Cytując Mały Katechizm Westminsterski odpowiadam, że głównym celem życia człowieka jest oddanie chwały Bogu i radowanie się Nim na zawsze. Zostaliśmy stworzeni po to, aby poznawać Boga (J 17:3). Każde prawdziwe dziecko Boże będzie całym sercem pragnąć poznania Ojca. Niech ta prawda będzie niczym młot kruszący skałę bałwochwalstwa otaczającego nasze serca.

Wraz z Jonathanem Edwardsem musimy stale pamiętać, że: „Wielki cel dzieł Boga, który jest tak różnorodnie wyrażony w Piśmie, jest w rzeczywistości tylko jeden; a ten jeden cel najpoprawniej i najpełniej nazywa się CHWAŁĄ BOGA”.



piątek, 11 marca 2016

Moja ukochana żona i ja właśnie siedzieliśmy na zajęciach dla rodziców w naszym kościele, kiedy przewodniczący starszych kościoła wszedł do środka pytając o nas. Właściwie zapytał o „rodziców Calvina Dodsona”. Trochę speszony pomyślałem, że nasz maluch wpadł w szał, lub zrobił coś innego potwierdzając tym samym naszą potrzebę bycia w tym miejscu, powstaliśmy i wyszliśmy za tym człowiekiem.

Kiedy opuściliśmy pokój i zeszliśmy na dół po schodach, przewodniczący starszych powiedział nam, że nasz 8 miesięczny syn doświadczył nagłego ataku padaczki a opieka szkółki dziecięcej wezwała pogotowie. Zszokowani, udaliśmy się do pokoju gdzie były prowadzone zajęcia aby odszukać naszego najmłodszego syna, którym właśnie opiekowała się pielęgniarka. Miał sine usta i ledwie się poruszał. To było przerażające.

Ta scena była początkiem takich wydarzeń jak wielokrotne odwiedziny szpitala dziecięcego w Los Angeles, ataki padaczki, których doświadczało dwóch naszych synów, bezsenne noce, wiele łez oraz budzących lęk informacji, że stan zdrowia naszych dzieci może spowodować ich śmierć zanim wejdą w okres dorosłości.

Było to straszliwe doświadczenie oraz niewiarygodne błogosławieństwo.

Wydaje się to niezwykle trudne do zrozumienia i trzy lata temu, ja sam z ledwością bym w to uwierzył. Ale prawda jest taka, że ta próba – największe cierpienie z jakim kiedykolwiek się zmierzyliśmy – stało się niezmiernym błogosławieństwem. Stało się tak dlatego, że niesamowity kościół, którego byliśmy częścią, a właściwie jego liderzy, przygotowali nas na cierpienie.

Przyjacielu, jeśli jesteś nauczycielem Słowa Bożego, prowadzisz zajęcia szkółki niedzielnej, a w szczególności jeśli pełnisz posługę pastorską, błagam cię: przygotuj swoich ludzi na cierpienie.

Cierpienie jest naszą rzeczywistością

Wystarczy włączyć wiadomości i nagle oczywistą rzeczą stanie się to, że kultura w której żyjemy jest żywym świadectwem prawd zawartych w pierwszym rozdziale Listu do Rzymian. Jako społeczeństwo kontynuujemy swój bunt wobec Boga, odrzucamy Jego naukę i wzrastamy w swojej niesprawiedliwości, czego nieuniknionym rezultatem jest cierpienie.

Żyjemy w upadłym świecie wypełnionym chorobami, konfliktami politycznymi, wojnami, napięciami na tle rasowym – złem! Jako ci którzy prowadzą trzodę Bożą, musimy przygotować ich na życie w tym świecie. Musimy przygotować ich na cierpienie.

Chrześcijanie powinni spodziewać się cierpienia

Powinniśmy nie tylko przygotowywać naszych ludzi na cierpienie wynikające z życia w upadłym świecie; musimy również przygotowywać ich na wyjątkowe cierpienie zagwarantowane tym, którzy podążają za Chrystusem. Cierpienie jest częścią chrześcijańskiego życia. Pismo raz za razem mówi o cierpieniu, z którym będą musieli się zmierzyć chrześcijanie (Rz 8; 2 Kor 1; Flp 1:29; Kol 1:24; 2 Tes 1:5; Jk 1)

2 List do Tymoteusza i 1 Piotra niemalże w całości są poświęcone nauce, pomagającej chrześcijanom znosić cierpienia. Chrystus ostrzegał kościół w Smyrnie, że stanie w obliczu wielkiego cierpienia (Obj 2:9-11). Pismo z całą jasnością stwierdza: chrześcijanie będą cierpieć. Jeśli chcemy nauczać całej rady Boga, musimy również uczyć naszych ludzi o cierpieniu.

Cierpienie tworzy uświęcenie

Pismo nie tylko obiecuje chrześcijanom cierpienie; mówi nam również o tym, że nasze cierpienie nie jest przypadkiem. W rzeczywistości, możemy radować się w naszych doświadczeniach wiedząc, że stanowią one jedno z narzędzi, których Bóg używa aby uczynić nas „doskonałymi i nienagannymi, nie mającymi żadnych braków” (Jk 1:2-4).

Jakże niesamowitą zachętą są te słowa! Nie możemy skupiać się na tym, żeby pomagać naszym ludziom uniknąć cierpienia i uciec od jakiejkolwiek próby. Musimy zachęcać ich aby uczyli się ze swoich doświadczeń, aby radowali się w uświęcającej pracy Boga, którą Ten wykonuje poprzez ich cierpienie.

Cierpienie zwiększa wspólnotę

1 List do Koryntian 12,26 wskazuje nam przykład jednej z  najczęściej pomijanych korzyści jakie Kościół jako Ciało Chrystusa może zyskać:
A jeśli jeden członek cierpi, cierpią wszystkie członki z nim ...

Trudno przecenić jaki wpływ może mieć cierpienie na głębokość społeczności w Ciele Chrystusa. Cierpienie prowadzi kościół do wyjątkowej szansy wzrostu we współczuciu, zrozumieniu i miłości wzajemnej. Próby stanowią szansę dla kościoła, aby ten w praktyce mógł doświadczyć co to znaczy nosić brzemiona jedni drugich a przez to ukazać wzór miłości Chrystusa dla świata.

Cierpienie daje nadzieję

Jednym z największych darów cierpienia jest kontrast z przyszłą chwałą, która nadejdzie. Paweł sławi tę piękną prawdę w Liście do Rzymian 8:18:

"Uważam bowiem, że cierpienia teraźniejszego czasu nie są godne [porównywania z] tą przyszłą chwałą, która ma się w nas objawić".

Przyjacielu, te słowa są czymś o wiele większym aniżeli religijnym banałem. To chwalebna prawda. Wielką nadzieją dla cierpiących chrześcijan przechodzących wszelkiego rodzaju próby – jest niezbadana chwała, która na nich czeka. Nasze cierpienie powinno wskazywać nam na to. Nasze doświadczenia powinny zwiększać nasze niecierpliwe wyczekiwanie,  pomnażać nasze pragnienia przyszłej chwały.

Nadchodzi dzień, kiedy ciążące nad tym światem przekleństwo zostanie zniesione, kiedy odkupieni ze wszystkich narodów będą razem uwielbiać, uwolnieni od wszelkich prześladowań, kiedy na świecie nie będzie więcej konfliktów, politycznych nieporozumień i wojen.

W przyszłości nadejdzie wspaniały dzień, nie będzie już ubóstwa zmuszającego nas do wydatkowania jak najmniejszej liczby pieniędzy, żadna żona nie straci swojego męża z powodu raka, nie będzie małych chłopców z padaczką. Doświadczenia dnia dzisiejszego wskazują nam na przyszłość z coraz większym oczekiwaniem tego dnia pełnego chwały.

Eric Dodson

Źródło: http://www.tms.edu/preachersandpreaching/teach-your-people-to-suffer/

czwartek, 3 marca 2016

Kiedy ostatnio przeczytałem, że w naszym kraju są ludzie gotowi uczynić wszystko aby „Boże panowanie objawiło się nad Polską” i ci sami ludzie wierzą, że „Bóg chce zbawić nasz naród bo Polska jest w Bożym sercu” zacząłem zastanawiać się czy aby na pewno tak się rzeczy mają. Dodatkowo te same środowiska w kościołach ewangelicznych ogłaszają przebudzenie w Europie, która pomimo wspaniałych deklaracji, pogrąża się w coraz większym chaosie.

John MacArthur napisał: „Niedaleko Circus Maximus w Rzymie znajduje się pewien ryt za metalową kratą, abyś nie mógł go dotknąć. Widziałem go już wiele razy. Jest to obraz ukrzyżowanej istoty, która ma ludzkie ciało, ale oślą głowę. Widnieje pod nim napis Alexamenos wielbiący swego boga. Ukazuje on pogardę pogańskiego świata do każdego, kto odważyłby się wielbić ukrzyżowanego człowieka, bo na tyle, na ile w tamtych czasach było wiadomo, tylko najgorsze szumowiny trafiały na krzyż. W pewnym sensie ewangelia jest wiadomością niemożliwą do uwierzenia, przeciwną wszelkim naturalnym skłonnościom, a my próbujemy ją dostarczyć ludziom, którzy są ślepi i martwi. Jeśli nie widzisz tłumów ludzi ciągnących, by oddać swoje życie Jezusowi, to już wiesz czemu”.

Cały system tego świata jest w bezpośredniej opozycji wobec Boga i Jego Słowa. Rację miał C.S. Lewis kiedy pisał, że chrześcijanie stanowią „Piątą kolumnę” w świecie sprzeciwiającym się Bogu. Jesteśmy dywersantami, sabotażystami i wrogami wewnętrznymi królestwa, którego bogiem jest szatan.

CAŁA POLSKA BĘDZIE ZBAWIONA!

W naszym kraju jest wielu ludzi, którzy ogłaszają zbawienie nie tylko Polski ale i nadejście przebudzenia dotykającego całą Europę. Ludzie wierzący w panowanie Kościoła żyją w świecie złudnych iluzji nie pokrywających się z rzeczywistością. W dobie pluralizmu religijnego i postmodernistycznego relatywizmu, ewangeliczne chrześcijaństwo zostało zmarginalizowane albo zrekonstruowane.

Tak, ludzie określający się jako ewangeliczni chrześcijanie dokonali transformacji Ewangelii na potrzeby swoich teorii oraz doktryn. Zadziwiającym zbiegiem okoliczności ich nowa „ewangelia” jest zgodna nie tylko z ruchem ekumenicznym, ale i z powszechnymi dążeniami charakteryzującymi ten świat: miłość, pokój, braterstwo, rozwiązanie konfliktów zbrojnych, problemu ubóstwa, AIDS, ochrona środowiska naturalnego, troska o dobro rodziny itp.
Jak do tego wszystkiego ma się poselstwo o ukrzyżowanym Zbawcy?

POSELSTWO

Czy deklarowanie zbawienia całych narodów i społeczeństw jest prawdą? Czy nauka głosząca, iż Kościół w dniach ostatecznych doprowadzi do ustanowienia Bożego porządku na ziemi jest nauką biblijną? Czy współcześni apostołowie rzeczywiście są ludźmi posłanymi przez Boga i przygotowanymi do służby w dobie ostatniej generacji Kościoła?

Prawdziwi chrześcijanie reprezentujący Chrystusa bardzo szybko staną się obiektem ataku ze strony szatana, który wykorzystując system tego świata będzie starał się ich zniszczyć. Prześladowanie nie tylko zostało przepowiedziane przez Pana Jezusa i Jego apostołów, ale również powinno stanowić naturalną konsekwencję głoszenia biblijnego poselstwa. Poselstwa nie tylko będącego w opozycji wobec filozofii świata, ale także przez niego znienawidzonego.

Jak we właściwy sposób rozpatrywać świadectwo męczeńskiego Kościoła prześladowanego przez całe wieki w kontraście z wielkimi proroctwami, oświadczeniami oraz proklamacjami wskazującymi na zwycięski Kościół pełen władzy, mocy i wpływów? Wierzymy w wielotysięczne marsze wywyższające Jezusa, nawrócenia całych stadionów, europejskie przebudzenia narodów czy raczej spodziewamy się pogardy, wyszydzenia i śmierci?

ŚWIATŁOŚĆ ŚWIATA

Wy jesteście światłością świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze” (Mt 5:14). Wielu z nas ukrywa się przed światem. Boimy się go, czujemy się zbyt święci aby się nim kalać lub też cechuje nas bierność wypływająca z przyzwyczajenia i utraty pierwszej miłości do Chrystusa. Obojętnie jaki jest powód naszego zachowania, Pismo pozostaje niezmienne: „Wy jesteście światłością świata”.

Nie możemy chować się przed światem i głosić Ewangelię podczas niedzielnego nabożeństwa. Dobra nowina dla pogrążającego się w destrukcji świata nie może być zarezerwowana tylko dla nielicznych osób, które jakimś cudem otworzą drzwi naszych kościołów. Wiara powinna być wyraźną treścią naszego życia, które będzie w zdecydowanym kontraście z otaczającym nas systemem wartości oraz trendów.

Oczywiście, musimy spodziewać się odrzucenia. Niesiemy radykalne poselstwo nie będące tylko najbardziej niesamowitą deklaracją łaski w historii, ale także bezkompromisowym nakazem Króla. Chrystus wybrał nas ze świata dla Siebie. Jego prześladował i nas będzie.

PRAWDZIWA EWANGELIA

Charles Spurgeon napisał: „Unikaj cukrowanej ewangelii jak trucizny. Szukaj ewangelii, która drze na kawałki, rozdziera i tnie i rąbie a nawet zabija, ponieważ jest to ewangelia, która ożywia. Gdy znajdziesz ją, weź dobrze pod rozwagę, niech przesiąknie twoje najgłębsze wnętrze. Jak deszcz wsiąka w ziemię, módl się o to, aby Pan pozwolił wsiąknąć Jego ewangelii w twoją duszę".

Ewangelia jest poselstwem, które w bezpośredni sposób atakuje człowieka objawiając mu Bożą prawdę na jego temat. A ta prawda jest taka, że człowiek w swoim nieodrodzonym stanie jest godny śmierci. Nie jest ani dobry, ani tym bardziej nie stanowi centrum wszechrzeczy. Jest buntownikiem, uzurpatorem, którego jedyną nadzieją jest zwrócenie się do ukrzyżowanego Zbawcy, którego świat przez całe stulecia wyszydzał. Nasze „ja” musi bezradnie paść pod krzyżem. A to jest trudne.

Paul Washer powiedział: „Ewangelia, która panuje w dzisiejszej Ameryce rzadko zasługuje na miano Ewangelii. Jest to tania, rozcieńczona wersja, która jest użyteczna do zapełniania list członkowskich kościołów, ale nie przyczynia się w znacznym stopniu do budowania Królestwa Bożego. To, co mówi o człowieku jest tak ostrożne, że nikogo nie urazi. To zaś, co mówi o Bogu, jest tak ograniczone, że nikogo nie zaniepokoi. To, czego wymaga, jest tak łagodne, że nie poruszy sumienia, nie sprawi odwrócenia się od grzechu, ani nie zawiera wezwania do uczniostwa, które ma wysoką cenę”.

Dziś słyszymy, że Bóg ma wspaniały plan dla życia każdego człowieka. Że życie zmarnowane to życie pozbawione celu. Że Bóg daje nam marzenia. Że Bóg pragnie abyśmy byli szczęśliwi. Że Bóg oczekuje od nas zdobycia panowania, które utracił Adam. Że Bóg…

W centrum poselstwa Ewangelii pojawił się człowiek. Ale nie jako jednostka upadła, grzeszna, będąca przedmiotem Bożego gniewu, buntownik, uzurpator Bożej chwały, ale jako ktoś cenny, unikatowy, wart Bożej miłości. Ludzie mają w pogardzie krzyż Chrystusa i dlatego ustanowili szereg alternatywnych religii, które za kierownictwem księcia tego świata, prowadzą ludzi prostą drogą do piekła.

Odrzucenie miłości prawdy i zastąpienie jej kłamstwem od zawsze cechowało rodzaj ludzki. Nie inaczej jest dziś. Dlatego nie wierzę w zbawienie całego naszego narodu. Nie wierzę w podejmowane kompromisy i współpracę z religiami tego świata, mającymi na celu pozyskanie ich dla Chrystusa, którym de facto one pogardzają.

Współcześni prorocy i apostołowie głoszą poselstwo wykluczające ortodoksyjne chrześcijaństwo. Tworzony przez nich twór nie jest prawdziwą Oblubienicą Baranka, której szaty tak często skropione były krwią męczenników, którzy zapłacili najwyższą cenę pozostając wiernymi Temu, który za nich oddał swoje życie.

Kończąc warto przytoczyć słowa A.T. Tozera, który napisał: „Idea, że można uczynić krzyż Chrystusa powszechnie akceptowanym jest herezją naszego pokolenia”. Usuwając krzyż Chrystusa, usuwamy Ewangelię.