Jaki jest główny cel życia człowieka? Odpowiedź na to pytanie stanowi jednocześnie rozpoznanie jednego z największych problemów, jaki panuje we współczesnych społecznościach chrześcijańskich.
CHAOS
Chaos rozszerza się na każdą sferę życia człowieka w XXI wieku. Niepokój, dezinformacja, przemoc, powszechnie panująca atomizacja życia społecznego sprawiają, że zaczynamy odczuwać niepewność. Duchowy chaos jest również integralną częścią życia społeczności chrześcijańskich.
W kościołach istnieje silna tendencja do odchodzenia od teocentrycznego modelu życia na rzecz antropocentrycznego. Czyli: przestajemy uznawać Boga za najwyższą wartość, przyczynę, ośrodek i cel wszystkiego co istnieje, a w Jego miejsce stawiamy człowieka.
W tym momencie wielu z nas pewnie rozerwie swoje szaty wykrzykując, że powyższe słowa są zwykłym bluźnierstwem szkalującym dobre imię wspólnot chrześcijańskich. Ale czy aby na pewno? Czy dzisiaj nie jesteśmy świadkami czegoś, co teolodzy nazywają „odwróconą teologią”? Zamiast traktować Boga jako Pana, którego chwała jest najwyższą wartością i którego wola ma być respektowana, zaczynamy uważać i traktować Go jako naszego sługę. Spodziewamy się i oczekujemy tego, że On będzie respektował nasze zasady oraz zaspokajał wszelkie nasze potrzeby.
Jeden z ewangelicznych autorów napisał, że nieznajomość Boga – zarówno nieznajomość nauki o Nim jak i praktycznej społeczności z Nim – jest przyczyną tak wielkiej słabości dzisiejszego Kościoła. To właśnie ta nieznajomość Boga sprawiła, że aksjomatem przestała być Boża chwała, a stał się nim człowiek.
Kiedy głębiej przyjrzymy się teologii najpopularniejszych nauczycieli, bez trudu dostrzeżemy odwrócenie biblijnego paradygmatu. Dzisiaj człowiek, jeśli jeszcze nie bezpośrednio, to na pewno pośrednio przypisuje sobie prawo do boskości. Uznajemy, że wiemy co jest słuszne i co jest dla nas najlepsze. Zamiast pełnych bojaźni słów Samuela: „Mów Panie, bo sługa twój słucha” (1 Sm 3:10) zaczynamy wykorzystywać Boga zwracając się do Niego: „Słuchaj Panie, bo sługa twój mówi”.
Być może dla wielu z nas, żyjących w rzeczywistości pseudochrześcijańskich gwiazd telewizyjnych, kolejne słowa będą największym zaskoczeniem w życiu.
Bóg od początku, od wieczności, niczym doskonały architekt, stworzył plan obejmujący całą rzeczywistość. Jego plan rozciąga się na każdą sferę życia. Dla człowieka wierzącego jest jednoznaczne, że Bóg stworzył świat i kieruje jego historią, która z kolei, jak pisze M. Erickson, jest niczym innym jak realizacją Bożego planu przygotowanego w wieczności i związanego z Bożą intencją społeczności z ludźmi. Dlatego, mając na uwadze wielkość naszego Boga, możemy stwierdzić, że cokolwiek się dzieje, dzieje się mocą Bożego postanowienia.
W momencie gdy chrześcijanin zrozumie kim jest Bóg i jaki On jest naprawdę, bez większego trudu zrezygnuje z panowania nad własnym życiem i rozpaczliwie rzuci się w ramiona Boga, który nie tylko pozwolił nam wołać do siebie Abba, ale też stanowi najwyższy istniejący byt. To z kolei, doprowadzi każde prawdziwe dziecko Boże do zmiany priorytetów w swoim życiu. Tak było w moim przypadku, kiedy nagle zdałem sobie sprawę, że już nie żyję dla siebie, ale dla Boga i Jego chwały.
CHWAŁA BOŻA
Odwieczny i niezmienny plan Boga ma za cel Bożą chwałę, która jest najważniejszym czynnikiem sprawczym tego co Bóg postanawia i co czyni.
„Przez wzgląd na siebie, przez wzgląd na siebie czynię to, bo jakże zbezczeszczone było moje imię; a przecież mojej chwały nie oddam innemu”. (Iz 48:11)
Cokolwiek Bóg czyni, czyni ze względu na swoje Imię. Nawet celem zbawienia człowieka jest chwała Boża. Erikcson pisze: „Nie należy przez to rozumieć, że plan Boży nie zawiera żadnych drugorzędnych motywacji i wynikających z nich działań. Bóg przewidział możliwość zbawienia po to, aby wypełnić swą miłość względem ludzi i aby zrealizować swoją troskę o ich powodzenie. Nie składa się to jednak na cel ostateczny, a jest jedynie środkiem służącym celowi ostatecznemu, to znaczy chwale Boga. Musimy pamiętać, że Bóg jest prawdziwie Panem. Istniejemy ze względu na Niego — nie dla siebie, lecz dla Jego chwały i upodobania”.
Wielu chrześcijan jest przekonanych, że Bóg jest kimś, kto ma służyć rozwiązywaniu naszych problemów i zaspokajaniu naszych potrzeb. To fałszywe przekonanie wpływa na każdą płaszczyznę życia. Głosząc Ewangelię przedstawiamy ją jako Bożą propozycję dla ludzi, którzy zainteresowani są tylko uzdrowieniem ciała, lub ratunkiem swojego małżeństwa czy też sytuacji finansowej.
Zatraciliśmy Bożą perspektywę usuwając prawdziwy obraz Boga, a na Jego miejscu umieszczając człowieka. Bóg jednak nie jest przedmiotem czy siłą, którą można wykorzystywać. Bogiem nie da się manipulować ani też nie jest On zobowiązany do działania na mocy rzekomych, ukrytych praw duchowych.
KRZYŻ
Ludzie, którzy intencjonalnie wykorzystują Boga tak naprawdę nigdy nie doszli w swoim życiu do miejsca, gdzie w pełnym uniżeniu bojaźni stanęli przed Jego majestatem i chwałą. Do miejsca, w którym Bóg nie jest środkiem do celu, ale celem sam w sobie. Do miejsca, w którym ma On dla nas wartość z powodu tego kim jest, a nie z powodu tego co może dla nas uczynić.
To jest część drogi krzyża, na której uczymy się umierać i nienawidzić własne życie, zwracając się jednocześnie w kierunku naszego Pana. Czy odczucie Bożej świętości, doskonałości i Jego miłosiernej wierności podtrzymuje nasze życie w pokorze, bojaźni i posłuszeństwie?
Bóg poszukuje swojej chwały w naszym życiu, a Jego chwała w nas objawia się wtedy, gdy jesteśmy posłuszni Jego woli. Chcąc osiągnąć swój cel, Bóg musi uczyć nas swojej drogi. Boże kierownictwo jest rzeczywistością każdego chrześcijanina. Jest to jednak droga krzyża. Droga pogardy i odrazy, na której lojalność wobec Chrystusa ma swoją cenę. Mając swój skarb w niebie, jesteśmy pielgrzymami, którzy zafascynowani są szukaniem Bożej chwały, a nie bieganiem po konferencjach w celu szukania jedynie uzdrowienia czy też przeżywania „Bożej obecności”. Nie wspomnę już o innych eventach i spotkaniach adresowanych dla kobiet czy mężczyzn, na których mówi się o wszystkim za wyjątkiem głównego celu życia człowieka (Ef 1:12).
To właśnie brak świadomości Bożego majestatu, jest czymś czego brakuje dzisiejszym chrześcijanom. To powód, dla którego nasza wiara jest tak słaba, a pobożność często przybiera formy pustej religijności, która już dawno zatraciła swoją „pierwszą miłość”.
Jak wielu z tych, którzy naprawdę poznali Boga i zrozumieli cel dla swojego życia, może dalej bez drżenia odnosić się do Niego?
CEL ŻYCIA CZŁOWIEKA
A więc jaki jest główny cel życia człowieka? Cytując Mały Katechizm Westminsterski odpowiadam, że głównym celem życia człowieka jest oddanie chwały Bogu i radowanie się Nim na zawsze. Zostaliśmy stworzeni po to, aby poznawać Boga (J 17:3). Każde prawdziwe dziecko Boże będzie całym sercem pragnąć poznania Ojca. Niech ta prawda będzie niczym młot kruszący skałę bałwochwalstwa otaczającego nasze serca.
Wraz z Jonathanem Edwardsem musimy stale pamiętać, że: „Wielki cel dzieł Boga, który jest tak różnorodnie wyrażony w Piśmie, jest w rzeczywistości tylko jeden; a ten jeden cel najpoprawniej i najpełniej nazywa się CHWAŁĄ BOGA”.