5sola.pl

Soli Deo Gloria

niedziela, 4 stycznia 2015

Gdzie jesteś pasterzu?

W ostatnim czasie miałem okazję rozmawiać z jednym z pastorów, który wyraził swoje ogromne zaniepokojenie tym co dzieje się w Kościele. Sam był wielce zasmucony faktem, iż został zmuszony do szczegółowego studiowania tematu zwiedzenia w Kościele. Problem ten dotknął i jego wspólnoty, nagle przestając być abstrakcyjną teorią „łowców zwiedzeń” i stał się realną tragedią w życiu wielu niegdyś biblijnie wierzących chrześcijan. Dzięki Bogu ten pastor wziął odpowiedzialność za powierzone mu owce i nie udawał, że temat jakoś sam się rozwiąże, ani też nie przyjął złudnego myślenia o nieszkodliwości zaangażowania w obce praktyki duchowe.

Dziś niewielu liderów w naszym kraju przejmuje się tym co czytają członkowie ich społeczności czy też na jakie konferencje uczęszczają. Nie chcąc robić sobie niepotrzebnego problemu udają, że problemu nie ma. Może w przypadku naiwnych dzieci tego typu myślenie jest nawet urocze, ale tragedią jest kiedy charakteryzuje ono dorosłych mężczyzn, którzy zapomnieli, że ich celem jako pasterzy jest ochrona stada. Ochrona, a nie wylegiwanie się i myślenie, że problem zwiedzenia nas nie dotyczy. Jeśli tak myślisz to jest to najkrótsza droga do tego aby zostać zwiedzionym. Pamiętaj, że pycha przywodzi człowieka do upadku (Prz 29:23). W Biblii nie bez powodu znajdujemy odniesienia do pasterzy i owiec gdyż przykład ten w kulturze bliskowschodniej był bardzo czytelny dla słuchaczy. 

KARMIENIE

Podstawowym obowiązkiem pasterza jest karmienie owiec. I już na samym początku musimy pamiętać, że to nie są nasze owce. Zostały nam one tylko powierzone przez Arcypasterza na jakiś czas, ale tak naprawdę należą do Niego. On je wykupił swoją własną krwią i są Jego własnością. To zobowiązuje pasterza do karmienia owiec właściwym pokarmem.
Jak nowo narodzone niemowlęta pragnijcie czystego mleka słowa [Bożego], abyście dzięki niemu rośli;” (1 P 2,2)

Całe Pismo [jest] natchnione przez Boga i pożyteczne do nauki, do strofowania, do poprawiania, do wychowywania w sprawiedliwości; Aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła w pełni przygotowany” (2 Tym 3,16-17)

Pamiętajmy również o ostrzeżeniu z Listu do Hebrajczyków. W życiu owiec musi być widoczny wzrost gdyż podobnie jak małe dzieci, nie mogą one wieczne karmić się samym mlekiem, ale powinny przejść na pokarm stały: „Wiele mamy o nim do powiedzenia, a trudno wam to wyjaśnić, ponieważ staliście się ociężali w słuchaniu. Chociaż bowiem ze względu na czas powinniście być nauczycielami, znowu potrzebujecie, żeby was ktoś uczył początkowych zasad słów Bożych, i staliście się [ludźmi, którzy] potrzebują mleka, a nie stałego pokarmu. Każdy bowiem, kto żywi się tylko mlekiem, jest niewprawny w słowie sprawiedliwości, bo jest niemowlęciem. Natomiast pokarm stały jest dla dorosłych, którzy przez praktykę mają zmysły wyćwiczone do rozróżniania dobra i zła". (Hbr 5, 11-14) Dalej czytamy: Dlatego zostawmy podstawowe nauki o Chrystusie i przejdźmy do tego, co doskonałe, nie zakładając ponownie fundamentu, [którym jest] pokuta od martwych uczynków i wiara w Boga; Nauka o chrztach i nakładaniu rąk, o zmartwychwstaniu umarłych i sądzie wiecznym” (Hbr 6,1-2)

Kiedy ostatni raz słyszeliście w zborze naukę o pokucie, o chrztach, o nakładaniu rąk, o zmartwychwstaniu umarłych i o sądzie wiecznym? Autor Listu do Hebrajczyków informuje nas, że są to fundamentalne nauki, na których musi być oparte nasze życie chrześcijańskie. Nie bądźmy zdziwieni, że dziś w Kościele mamy tak wiele chwiejnych osób, które nie mają pojęcia o podstawach z Listu do Hebrajczyków (6 Rozdział). Tragedią jest, że można spotkać wiele osób w Kościele, które od długich lat chodzą z Chrystusem a nie mają zrozumienia rzeczy, o których Biblia mówi, że są fundamentalne. 

Kiedy ostatni raz na niedzielnym nabożeństwie słyszeliśmy wezwanie do pokuty? Czy naprawdę myślimy, że pokuta dotyczy tylko ludzi nienawróconych lub ewentualnie tych z nas, którzy „ciężko zgrzeszyli”? W naszych zborach nie ma zdrowej nauki biblijnej, bo bracia zaczęli nauczać o rzeczach co najmniej drugorzędnych. Jedna skrajność poświęcona jest kwestiom zdrowia, sukcesu i bogactwa a druga skrajność ubiorze kobiet, nakryciom głowy czy też pozornym oddzieleniu się od rzeczy tego świata. Jak wiele nauki, którą słyszymy w niedziele jest tylko dopasowana do Słowa Bożego? Jak wielu kaznodziei spędza czas w swojej komorze modlitewnej, aby potem przynieść przesłanie od Boga? Karmienie owiec właściwym pokarmem jest obowiązkiem pasterzy, z którego będą rozliczeni w przyszłości.

OBRONA

Czasem obowiązkiem pasterza jest wziąć strzelbę i zapolować na grasujące wilki. Musimy być realistami. Wilki nie są częścią zmyślonej opowieści, ale podobnie jak w prawie natury, tak i w rzeczywistości duchowej, są one nastawione na zabicie owcy. Przypatrzmy się postawie Dawida: „Wtedy Dawid odpowiedział Saulowi: Sługa twój pasał owce ojca swego i bywało tak, że przyszedł lew lub niedźwiedź i porwał jagnię z trzody; wtedy ja biegłem za nim, pokonywałem go i wyrywałem je z paszczy jego; a jeśli rzucił się na mnie, to go chwytałem za grzywę, tłukłem i zabijałem go; otóż lwa i niedźwiedzia kładł trupem sługa twój i ten Filistyńczyk nieobrzezany będzie jak jeden z nich, ponieważ lży szeregi Boga żywego. I rzekł jeszcze Dawid: Pan, który mnie wyrwał z mocy lwa czy niedźwiedzia, wyrwie mnie też z ręki tego Filistyńczyka. Rzekł więc Saul do Dawida: Idź, a Pan będzie z tobą. Przyodział tedy Saul Dawida w swój rynsztunek, włożył mu na głowę hełm spiżowy i ubrał go w pancerz łuskowy, przypasał też Dawidowi swój miecz na jego odzienie, i on próbował chodzić, chociaż nie był do tego przywykły. I rzekł Dawid do Saula: Nie mogę w tym chodzić, gdyż nie jestem przywykły. I Dawid zdjął je z siebie. Wziął natomiast do ręki swój kij i wybrał sobie pięć gładkich kamieni z potoku i włożył je do torby pastuszej, którą miał przy sobie, a służyła mu ona jako sajdak na kamienie, i tak z procą w ręku podchodził do Filistyńczyka” (1 Sam 17, 34-40). 
Nie zdziwiłbym się, gdyby dziś w Kościele znalazły się osoby, które powiedziałyby, że: ”Dawidowi zabrakło miłości, że niepotrzebnie tłukł i zabijał tego przeciwnika z powodu jednej małej owcy. To z pewnością jakieś nieporozumienie. Czy trzeba być od razu takim radykalnym?”.

To jest dramat naszych czasów. W Kościele mamy ogrom ludzi robiących kariery, szukających miejsca do zaspokojenia swojego despotycznego ego, czy też audytorium, które pozwoli im na prowadzenie łatwego i przyjemnego życia. Brakuje nam ludzi, którzy niczym Dawid pobiegliby szukać owcy a jeśli trzeba byłoby walczyć z przeciwnikiem, bez chwili wahania uczyniliby to. Jak daleka jest postawa naszych pasterzy od postawy naszego Pana Jezusa Chrystusa, który swoje własne życie położył za owce. Dziś w Kościele mamy wielu najemników, którzy w obliczu zagrożenia porzucają stado (zob. J 10,12).

OSTRZEGANIE

Czy jako pasterz ostrzegasz przed wilkami? Czy jako pasterz masz w ogóle świadomość, że wilki nieustannie krążą wokół twojego stada, chcąc różnymi metodami wedrzeć się do środka? Dzisiaj chcemy być politycznie poprawni. To fałszywe myślenie również przeniknęło do Kościoła, gdzie coraz więcej osób szczyci się swoją otwartością i tolerancją. I chociaż nie ma ona takiego wymiaru jak w Kościele korynckim za czasów apostoła Pawła, to jednak coraz powszechniej możemy spotkać się z sytuacją, kiedy w zborach każdy "wierzy w co chce", a liderzy do momentu kiedy ktoś jawnie nie zacznie kwestionować podstaw chrześcijaństwa, pozostają bierni, akceptując dowolność ludzi w wyborze wszelkiej dostępnej nauki. Kiedy ostatni raz słyszałeś jak pastor odniósł się publicznie do istotnych dla nas jako chrześcijan zdarzeń, które mają miejsce na świecie i w naszym kraju? Czy liderzy w waszej społeczności wyraźnie wskazują i ostrzegają przed fałszywymi naukami, nauczycielami czy też ekumenicznymi trendami? 

Przywódcy chrześcijańscy nie mogą być ludźmi politycznie poprawnymi, którzy nigdy w życiu nie powiedzą publicznie, że Marsz dla Jezusa staje się ewangelicznym jarmarkiem, pokazującym wszystkim ludziom, że "z Bogiem można się dobrze bawić". Kto jak nie liderzy ewangelicznych wspólnot ma powiedzieć wierzącym, że w Kościele nie ma miejsca na humanistyczną psychologię, na uzdrawianie wspomnień, na prokatolickie działania Ricka Warrena, na ewangelię sukcesu, na gromienie choroby jako działania diabelskiego itd. Kto ma uczciwie powiedzieć chrześcijanom, że Bóg nie jest od tego żeby spełniać ich marzenia, ani też nie jest zobligowany, aby zawsze obficie błogosławić ich zdrowiem i finansami według pragnień ich serc? 
Kto ma przygotować Kościół na nadchodzące zwiedzenie? Kto im wyjaśni co to jest modlitwa kontemplacyjna, labirynt, Sozo, odnowa fundamentów, przekleństwa pokoleniowe? Kto biorąc Biblię do ręki wskaże dlaczego wszystkie te praktyki powinny być odrzucone przez dzieci Boże. Kto ma im wyjaśniać i przypominać, że ewangelia oznacza zbawienie z łaski przez wiarę jako Boży dar (Ef 2,8) a nie efekt naszych pobożnych uczynków czy też prób prowadzenia świętego życia w oddzieleniu od tego świata? Nie dziwmy się, że ludzie uczestnicząc w licznych konferencjach i zapoznając się z najróżniejszymi rzeczami w internecie nagle odchodzą od prostoty, która jest w Chrystusie i kierują się w stronę innej ewangelii. 

Cechą charakterystyczną mężczyzn w dzisiejszym Kościele jest bierność, apatia i wygodnictwo. Kościoły gdzie głosi się "starą" ewangelię i przedstawia biblijnego Boga, świecą pustkami. Ostatnie pokolenie zasiada w zborowych ławkach. Kto pokaże młodym ludziom Prawdę? Nie dziwmy się, że nasza młodzież albo ucieka w system tego świata, albo w pseudochrześcijaństwo umieszczone w ramach ruchu Nowopowstającego Kościoła. Takich retorycznych pytań można by zadawać w nieskończoność. Pasterz musi być gotów zakwestionować przyjęty tok myślenia i poddać go biblijnej krytyce. W duchu miłości, łagodności ale z postawą charakteryzującą człowieka, dla którego Prawda jest najważniejsza.


RATOWANIE

Nie zapominajmy, że dopóki żyjemy w ciele prowadzimy walkę. Jesteśmy żołnierzami na wojnie. Pismo wyraźnie mówi, że naszym przeciwnikiem jest: ciało, świat i szatan. Nasze ciało pożąda na przekór Duchowi (Gal 5,17). To czym jest wypełniony świat również zwraca się przeciwko nam (1J 2,16), no i nasz przeciwnik, którego celem jest zwiedzenie Bożego ludu. Żyjemy w świecie przepełnionym grzechem. To skażenie dotyka również nas chrześcijan. I chociaż dziś nie jesteśmy niewolnikami grzechu (Rz 6,20) to nie oznacza, że ten problem nas nie dotyczy. Bóg dobrze wiedział, że jako chrześcijanie dalej będziemy podatni na pokusy i dotyczy to każdego z nas. Wiele dzieci Bożych zostało oszukanych przez zwodniczą naturę grzechu (Rz 7,11) i odeszło od stada Bożego.
Obowiązkiem dobrego pasterza jest szukanie zagubionych. W Ewangelii Łukasza czytamy: "Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie pozostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustkowiu i nie idzie za zagubioną, aż ją odnajdzie? A odnalazłszy, kładzie ją na ramiona swoje i raduje się Łk 15,4-5.

Czasem trzeba iść szukać zagubionych. Możemy zauważyć dwie postawy w Kościele. Z jednej strony przyzwolenie na grzech i wszechobecną postawę liberalnej wolności, charakteryzującą się pseudo miłością, mającą być wyrazem tolerancji, a z drugiej strony często widzimy osoby, które zranione przez grzech dodatkowo są potępiane przez społeczności w imię „biblijnej dyscypliny”. 
Zapomnieliśmy, że wszyscy byliśmy jak zbłąkane owce (1P 2,25) a On nas znalazł. Nie zrezygnował z nas, ale poszedł nas szukać. Czy taka postawa charakteryzuje dzisiejszych pasterzy? Czy są oni gotowi poświęcić swój czas, środki i zaangażować się w proces poszukiwania owcy, aby przyprowadzić ją z powrotem? Aby wziąć ją na ramiona jeśli sama nie ma sił aby iść? Nie mam na myśli ludzi, którzy chcą żyć w swoim grzechu. Nie mówię o tych, którzy umiłowali ten świat i świadomie pogrążają się w nieprawości. Niech czynią to dalej (Obj 22,11). Ja mówię o ludziach, którzy pogubili się w tym świecie, którym trzeba okazać miłosierdzie i pomóc wrócić do społeczności.

Dla jednych, którzy mają wątpliwości, miejcie litość, wyrywając ich z ognia, ratujcie ich; dla drugich miejcie litość połączoną z obawą, mając odrazę nawet do szaty skalanej przez ciało” (Jud 1,22-23).
Jestem przekonany, że jest to obowiązek pasterzy. Wiem też, że jeśli oni zawiodą, sam Bóg zatroszczy się o swoje owce.

POŚWIĘCENIE

Czy dziś pasterze są gotowi stanąć na linii pocisku wymierzonego w owcę? Czy staną pomiędzy nią a wilkiem nawet za cenę własnego życia czy chociażby komfortu, dobrego imienia? Czy pasterze są gotowi oddać życie za stado? Zastanówmy się nad tym. W Dziejach Apostolskich czytamy, że apostoł Paweł ostrzegał wierzący przed nadchodzącym zagrożeniem: "Gdyż wiem, że po moim odejściu wejdą między was wilki drapieżne, które nie będą oszczędzać stada. Także spośród was samych powstaną ludzie mówiący [rzeczy] przewrotne, aby pociągnąć za sobą uczniów" (Dz. 20. 29-30).

Zagrożenie nie zawsze będzie przychodziło z zewnątrz. Patrząc na historię Kościoła możemy powiedzieć, że odstępstwo nie przyjdzie z pogaństwa czy ze świata. To nielogiczne. Apostazja będzie miała swoje korzenie w Kościele. Tak samo dziś w Kościele mamy do czynienia z wilkami w owczych skórach, z ludźmi którzy są fałszywymi braćmi (1 J 2.19). Cechą charakterystyczną prawdziwego pasterza będzie zarówno wypatrywanie i ochrona przed zagrożeniem zewnętrznym jak i nieustanna czujność wewnątrz społeczności. 

Pasterz nie może bać się zidentyfikować wilka spośród braci, a następnie podjąć działania zmierzające do ochrony owiec. Nie może on bać się rozłamu, nie podejmując żadnych działań w imię pozornej jedności (jak można mieć jedność z kimś kto jest „innego ducha”?). Nie może obawiać się odejścia wierzących, którym nagle zaczną przeszkadzać ortodoksyjne słowa pastora, w których brak jest "miłości". Jakże często pasterze tolerują ludzi, o których dobrze wiedzą, że są pod wpływem zwodniczej nauki, lub też ich życie jest zaprzeczeniem prawdziwej pobożności a jedynie imitacją pewnych zachowań o charakterze religijnym. Prawda często idzie na kompromis z rodzinnymi powiązaniami, ekonomicznymi zależnościami, humanistycznym myśleniem czy też korporacyjnym wzrostem kościoła.
Wilki rozmawiają jak owce, modlą się jak owce, głoszą kazania jak owce. Tylko pasterz blisko Bożego serca będzie na tyle pełen Bożej mądrości aby skutecznie chronić swoje zgromadzenie.


ZAKOŃCZENIE

Pasterzy w Kościele powołuje sam Chrystus i jednocześnie Słowo Boże ostrzega, aby postępowali oni w sposób godny swojego powołania (zob. Ef 4, 1-11). Potwierdzają nam to również słowa z Dziejów Apostolskich 20,28: „Uważajcie na samych siebie i na całe stado, w którym was Duch Święty ustanowił biskupami, abyście paśli kościół Boga, który on nabył własną krwią”. To wielka odpowiedzialność paść kościół Boga nabyty Jego własną krwią. To nie jest sposób na życie, zarabiania pieniędzy czy też realizowanie siebie samego. To służba, z której kiedyś przyjdzie zdać sprawę przed Trybunałem Chrystusowym.

Najwyższy czas pobrudzić sobie ręce i nie uciekać od odpowiedzialności. Musimy zająć stanowisko w określonych sprawach czy też wydarzeniach, które dzieją się w naszym kraju. Iluż pastorów nie chciało publicznie zająć stanowiska w sprawie Festiwalu Nadziei, bojąc się, aby przypadkiem kogoś nie urazić. Niestety w tym przypadku najbardziej cierpią owce, które często w obliczu wielu obowiązków dnia codziennego, nie mają czasu aby śledzić każdej informacji dotyczącej danego zdarzenia. To samo dotyczy się nowego kaznodziei, nowej książki, filmu itp. Gdzie są pasterze według Bożego serca?

k.a