5sola.pl

Soli Deo Gloria

poniedziałek, 10 listopada 2014

Niebo istnieje naprawdę - uniwersalistyczne złudzenie

Film „Niebo istnieje naprawdę” zrobił fenomenalne wrażenie na całym świecie. W dniu premiery zajął drugie miejsce w boxoffice. To spowodowało, że ludzie zaczęli interesować się książką, będącą podstawą scenariusza, a którą dziś sprzedano już w ponad 8 milionowym nakładzie. Na rynku amerykańskim książka ta osiągnęła zdumiewające wyniki stając się bestsellerem New York Times’a.

W opisie książki czytamy: „Niespełna czteroletni Colton oznajmił rodzicom, że opuścił swoje ciało podczas zabiegu, wiarygodnie opisując, co jego rodzice robili, gdy on leżał na stole operacyjnym. Opowiadał o wizycie w niebie i przekazywał historie ludzi, z którymi spotkał się w zaświatach, a których nigdy wcześniej nie widział. Wspominał nawet o zdarzeniach mających miejsce jeszcze przed jego narodzinami. Zaskoczył swoich rodziców opisami i mało znanymi szczegółami o niebie, dokładnie pasującymi do tego, co podaje Biblia, a przecież nie mógł ich stamtąd znać, bo jeszcze nie umiał czytać.”

NIEBIAŃSKA TURYSTYKA

Żyjemy w bardzo specyficznych czasach, w których mają miejsce niezwykłe wydarzenia. Pierwszy raz od ponad pół wieku papież Kościoła Katolickiego skierował swoje pozdrowienie i deklaracje jedności w kierunku protestantów. Inną specyfiką naszych czasów jest to, że najpopularniejszą książką ewangeliczną w ostatnich latach jest opowieść czteroletniego chłopca, który wrócił z nieba. Colton Burpo, dziś prawie 13 - letni młody chłopiec, twierdził że w dzieciństwie odwiedził niebo, gdzie dostał prawdziwe skrzydła, siedział na kolanach Jezusa, widział Maryję oraz spotkał Ducha Świętego, który jest koloru niebieskiego.

Książki tego rodzaju są ostatnio gorącym towarem na rynku wydawniczym. Tragedią jest, że ewangelicznie wierzący chrześcijanie traktują to jako objawienie rzekomych prawd biblijnych. Blogger Tim Challies nazwał ten gatunek „Niebiańską turystyką” – pogaństwem w przebraniu chrześcijańskim.

Na co możemy zwrócić uwagę czytając książkę czy też oglądając film "Niebo istnieje naprawdę"? Główny bohater, trzy - letni wówczas Colton Burpo zgodnie z dokumentacją medyczną szpitala nie umarł. Jeżeli nie umarł to jak w takim razie poszedł do nieba? Czy jego wizyta w niebie była prawdziwą podróżą, wizją snem czy może inną projekcją? Dusza opuszcza ciało ludzkie w chwili śmierci, skoro Colton nie umarł to jakim sposobem dostał się do nieba? 

Zapoznając się z historią Coltona musimy mieć świadomość tego, że w momencie swojej "wizyty" w niebie był on zaledwie trzyletnim dzieckiem. Sami musimy rozsądzić  czy jego opisy są prawdziwe w świetle Słowa Bożego, czy też opisują rzeczy których w Biblii nie sposób znaleźć. Według jego relacji w niebie wszyscy mają skrzydła chociaż w Biblii znajdujemy opis, że tylko Cherubini i Serafini jako aniołowie je posiadają. Nie znajdziemy biblijnych podstaw sugerujących nam, że po zmartwychwstaniu ludzie będą mieli skrzydła. Inne szczegóły jak koń Pana Jezusa w kolorze tęczy, określenie koloru Ducha Świętego itp. są tak naprawdę bez znaczenia w kontekście całego problemu jaki stanowi ta publikacja.

UNIWERSALIZM 

Dla mnie największym problemem jest fakt, że film "Niebo istnieje naprawdę" promuje uniwersalistyczną drogę zbawienia. Silnie oddziaływuje na ludzkie emocje, dając odbiorcom fałszywe poczucie bezpieczeństwa. Nie znajduję w nim jasnego przekazu ewangelii: ludzie, którzy nigdy nie narodzili się na nowo nie będą zbawieni; nie pójdą do nieba, ale do piekła. Rozmawiając z ludźmi, którzy byli zafascynowani tym filmem stwierdziłem, że w nikim nie zbudził on przekonania, że Jezus Chrystus jest naszą jedyną nadzieją na życie wieczne, a droga do zbawienia wiedzie poprzez pokutę i nawrócenie się (Dz 3,19). Zamiast tego zauważyłem, że Chrystus został uznany jako pewien model postępowania, wyrażający się w harmonii i miłości. To jest Jezus w wydaniu New Age a nie biblijny Bóg. W Biblii znajdziemy wiele fragmentów, które mówią wyraźnie, że nie wszyscy ludzie pójdą do Nieba. I wcale nie oznacza to, że Bóg nie jest miłością, jak twierdzą niektórzy. 

Chrześcijaństwo jest bardzo ekskluzywne jeśli chodzi o zbawienie. Wierzymy, że tylko Jezus jest drogą, prawdą i życiem (J 14,6). Z tego powodu już teraz jesteśmy oskarżani o brak tolerancji. Nazywają nas purytańskimi legalistami tylko dlatego, że głosimy, iż człowiek nie jest z natury dobry a do zbawienia potrzebujemy ofiary Jezusa Chrystusa, abyśmy mogli otrzymać dar łaski Bożej. Niestety nie widziałem tego w produkcji "Niebo istnieje naprawdę". Nie widziałem tam ewangelii. Wydaje się, że cały film był poświęcony Bogu, że wspominano tam o Jezusie i ktoś nawet raz zacytował Pismo Święte. Ale w moim odczuciu z tym filmem mogli się utożsamić nie tylko protestanci, ale również i katolicy czy też wyznawcy innych religii nie negujących istnienia Jezusa. 

Produkcja T.D. Jakes'a przedstawiła nam rozcieńczoną ewangelię, która jak to mówił David Wilkerson, nie jest ewangelią w ogóle. Pan Jezus powiedział: "Wchodźcie przez ciasną bramę. Szeroka bowiem jest brama i przestronna droga, która prowadzi na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Ciasna bowiem jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują" (Mat 7,13-14). Jakże inne przekonanie może w nas zbudować ten film.

John McArthur powiedział, że biblijnie wierzący chrześcijanie muszą stwierdzić, że tego typu historie są po prostu nieprawdziwe. Są one albo wytworem ludzkiej wyobraźni (sny, halucynacje, fantazje) celowych kłamstw albo też są produktem demonicznego oszustwa. Izajasz, Ezechiel oraz apostołowie Paweł i Jan zostali obdarzeni wizją Nieba. Micheasz i Szczepan mieli wgląd tylko w niewielką część tego co jest w niebiosach (2 Krn 18,18, Dz 7,55).

Pamiętajmy o apostole Pawle, który został porwany do trzeciego nieba (2 Kor 12,2-4) a wszystko opisał w trzech wierszach. Jak mówi Justin Peters: „Skoro Paweł nie mógł nam powiedzieć co widział w Niebie to wątpię aby ktoś inny mógł to zrobić”. On, apostoł wybrany osobiście przez Chrystusa, autor wielu listów nowotestamentowych, nie mógł nam powiedzieć co widział i słyszał, a wszyscy inni mają do tego pełne prawo? Nawet Paweł ze swoją pokorą otrzymał cierń żeby się ponad miarę nie wynosił (2 Kor 12,7). A inni idą do nieba, piszą książki, sprzedają filmy, robią mega pieniądze … widzicie różnice?

A BIBLIA?

Zarówno Izajasz, Ezechiel jak i Jan dają nam stosunkowo nieliczne szczegóły dotyczące nieba, ale doskonale one ze sobą korelują (zobacz Iz 6,1-4, Ez 1 i 10, Obj 4,6). Te obrazy nie zgadzają się z wersją relacjonowaną przez Burpo. Autorzy biblijni byli powaleni w obliczu Bożej chwały, przez majestat i świętość Boga. Jest to w całkowitej opozycji wobec relacji dominujących wśród światowych bestsellerów.

My protestanci (kim w ogóle są dziś protestanci, czy ten termin coś w ogóle jeszcze oznacza?) świadomie zrezygnowaliśmy z zasady Sola Scriptura i wystarczalności Pisma Świętego. Zwracamy się w kierunku niebiblijnych objawień, które są dalekie od nauczania Słowa Bożego. Pragniemy mistycznych przeżyć.

Jak na ironię, amerykańska pisarka Lyyn Vincent, która napisała w imieniu Coltona Burpo książkę „Niebo istnieje naprawdę” powiedziała, że początkowo nie chciała zawierać opisu ludzi ze skrzydłami, których Colton widział w niebie. Stwierdziła, że jeśli tak napisze to ortodoksyjni chrześcijanie będą uważać, że ta książka jest oszustwem. Jednak napisała zgodnie z przekazem chłopca, a ortodoksyjni chrześcijanie jednak nie uznali tej książki za oszustwo. Co za tragedia.

DEMONICZNE OSZUSTWO

Żyjemy w kulturze skupionej na wrażeniach wizualnych. Zadowalamy się płytkim emocjonalizmem, który odwołując się do podstawowych potrzeb człowieka, stara się wypełnić powstałą w wyniku grzechu odwieczną pustkę. Czym więc jest fenomen "Niebo istnieje naprawdę"? Albo chłopak i jego rodzice kłamią i na swoim sprytnym oszustwie dorobili się niemałego z pewnością majątku, albo to dziecko naprawdę doświadczyło czegoś niezwykłego. W ostatnim czasie miałem w dłoniach broszurkę przedstawiającą tzw. Objawienia Fatimskie. Od maja do października 1917 roku troje dzieci z Fatimy miało być świadkami objawień Matki Bożej. Były to wydarzenia, które do dnia dzisiejszego mają ogromny wpływ na Kościół Katolicki. Na podstawie jedynego, pewnego kryterium - Biblii - możemy rozsądzić, że była to demoniczna manifestacja, której autorem był szatan. Franciszek, Hiacynta i Łucja stali się świadkami objawienia demona, przybierającego postać anioła światłości (2 Kor 11,4). Nie naszą rolą jest zadawać pytania dlaczego Bóg dopuścił, aby małe dzieci stały się narzędziem w rekach diabła. Jeśli tamto oszustwo spowodowało tak wielkie zamieszanie i odejście od prawdy, dlaczego w przypadku historii Coltona nie może być podobnie?

Tim Chalies sugeruje, że moglibyśmy logicznie spojrzeć na opowieść Coltona i znaleźć dziury w jego relacji. Ale czy naprawdę musimy to robić? Czy jako ewangelicznie wierzącym chrześcijanom nie powinna nam wystarczyć biblijna perspektywa, która jednoznacznie mówi, że człowiek umiera, a później zmartwychwstaje. Nie ma niczego pośrodku. Prześledźmy na spokojnie historię Łazarza z Ewangelii Łukasza 18 i przekonajmy się, że z chwilą śmierci kończy się nasza ziemska egzystencja.

WIARA

"Wiara jest podstawą tego czego się spodziewamy i dowodem tego, czego nie widzimy" (Hbr 11,1). Patrząc przez pryzmat całej Biblii możemy stwierdzić, że Bóg zawsze doszukuje się u człowieka wiary, bo jak mówi Słowo: "Bez wiary nie można podobać się Bogu" (Hbr 11,6). Prawdziwa wiara jest darem od Boga. To zaufanie i przeświadczenie wynikające z Jego łaski. Idea Boga, który wzywa do Nieba wybrane przez siebie osoby, a później odsyła je z powrotem aby te mogły dzielić się swoim doświadczeniem w celu wzmocnienia naszej wiary jest dokładnym przeciwieństwem tego czego Bóg pragnie dla nas, bo przecież: "Przez wiarę kroczymy, a nie przez widzenie" (2 Kor 5,7).

Biblia daje nam gwarancję, że przedstawione opisy nieba są prawdziwe. Całe Słowo Boże jest nieomylne. Kanon został zamknięty i niemożliwe jest żadne dodatkowe objawienie, które dotyczy całego Kościoła i wszystkich wierzących. Pamiętajmy o słowach Pana Jezusa: "[...] błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20, 29). Nasza wiara zbudowana jest na tym co Bóg mówi w swoim Słowie, a nie na historiach i przeżyciach innych ludzi.

"Bez Chrystusa niebo byłoby dla mnie piekłem" Thomas Goodwin


CIEKAWOSTKA

Za produkcję filmu odpowiedzialny był T.D. Jakes, jeden z najpopularniejszych i najbogatszych kaznodziejów w Stanach Zjednoczonych. Jako przedstawiciel tzw. "ewangelii sukcesu" posiada swój program telewizyjny w stacji TBN, napisał ponad 30 książek i stał się tak popularnym człowiekiem, że prestiżowym magazyn Time umieścił jego zdjęcie na stronie głównej formułując przy tym retoryczne pytanie: "Czy to następca Billego Grahama?". Prywatnie jego przyjaciółmi są prezydenci USA oraz inni "potężni tego świata" ludzie w tym Ophra, która jak wykażemy jest jedną z ikon New Age. Sam pastor Jakes oskarżany jest o promowanie modalizmu czyli nie-trynitarnej herezji głoszącej, że Ojciec, Syn i Duch Święty są po prostu odmiennymi przejawami Boga, a nie osobnymi osobami w Bóstwie. Jednym z fundamentów naszej wiary jest koncepcja trójjedynego Boga, każde inne stwierdzenie jest dla nas zwykłą herezją, a ludzie którzy nie uznają Trójcy, tak naprawdę nie znają Boga w ogóle.