5sola.pl

Soli Deo Gloria

niedziela, 29 kwietnia 2018

Alfie Evans, Boży gniew i ja

„PAN jest Bogiem zazdrosnym i mściwym; PAN jest mściwy i pełen gniewu; PAN mści się nad swoimi przeciwnikami i zachowuje gniew wobec swoich wrogów. PAN jest nieskory do gniewu i wielki w mocy, a winnego nie uniewinni. Droga PANA jest w wichrze i w burzy, a obłok jest prochem pod jego stopami” (Na 1:2-3)

To chyba Jan Kalwin powiedział, że wszechświat jest piękny ponieważ tworzy teatr chwały Bożej. Jednak ten świat coraz bardziej przypomina szatański chaos. Nie myślę tylko o dzieciach porywanych w Afryce, które potem składane są w rytualnych ofiarach. Chcę mówić o rzeczach dziejących się obok nas, a które już niedługo mogą stać się częścią i naszej rzeczywistości. Ufam, że niewielu z was trzeba przekonywać o tym, że prawdziwie Bóg Stwórca wydał swoje stworzenie na pastwę wypaczonego umysłu (Rz 1:28), a opisywane wydarzenia są tego najlepszym dowodem.


Czytając Księgę Hioba zobaczyłem wyraźnie jak trudno jest utrzymać ortodoksyjną teologię w sytuacji, która przerasta jej możliwości. Sam, pisząc te słowa drżę przed moim Bogiem widząc jak słabe jest moje serce. Ufam drogi czytelniku, że wybaczysz mi emocjonalizm, ale czyż człowiek posiadający wielkie myśli o swoim Bogu nie powinien jednocześnie odczuwać wyjątkowego poruszenia rozważając rzeczy tego świata i odnosząc je do chwały Wszechmocnego?

To nie jest tekst o faktach dotyczących tego jak małe, bezbronne dziecko zostało na oczach świata zamordowane zgodnie z prawem demokratycznego państwa zachodniej cywilizacji. To nie jest tekst o tym, że aparat przymusu państwa zamiast bronić obywateli, ochraniał morderców, a rodzicom zabronił ratować własne dziecko.

Mam w domu trzyletniego syna. Patrząc na zdjęcia Alfiego, w pewnym momencie zdałem sobie sprawę, że trudno mi sobie wyobrazić takie cierpienie. Wiem czytelniku, że możesz powiedzieć, iż Pan daje dość łaski, abyśmy mogli wyjść zwycięsko ze wszelkich prób. To dzięki Bogu jest prawdą, jednak nie zmienia to faktu, że sam boję się wielu rzeczy.

Ufam drogi czytelniku, że masz świadomość obiektywnej, biblijnej rzeczywistości, iż to Pan Bóg Wszechmogący dopuścił do śmierci tego dziecka. Podobnie, jak Pan Bóg Wszechmogący w swojej świętej mądrości zezwala do wielu innych rzeczy, które wielokrotnie były treścią moich niewypowiedzianych pytań.

Gdybym to ja był Bogiem już dziś wylałbym swój gniew przeciwko temu bezbożnemu światu. Tak, znając własną porywczość, a przede wszystkim wściekłość wobec tej bezbożności i nieprawości, nie potrafiłbym nie skorzystać z Boskich prerogatyw. Dzięki Bogu jednak, nie jestem Nim. A.W. Pink napisał: „Zadziwiająca jest Boża cierpliwość wobec tego świata i dziś. Wszędzie ludzie grzeszą bez jakichkolwiek zahamowań. Boże prawo jest deptane i sam Bóg jest otwarcie lekceważony. Naprawdę zdumiewające jest to, że nie od razu uśmierca tych, którzy tak bezczelnie Go prowokują”.

Jednak i ta cierpliwość ma swój cel: „A cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i dać poznać swoją moc, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przygotowane na zniszczenie” (Rz 9:22). Ma też swój kres.

Ten świat każdego dnia bezcześci imię Pana Boga Wszechmogącego. Dzień gniewu Baranka jest tylko kwestią czasu. W takich dniach jak ten jestem wdzięczny Panu Bogu za Jego sprawiedliwość. Jestem wdzięczny za to, że "ten świat nie jest domem mym". Pamiętaj drogi czytelniku o ostrzeżeniu apostoła Piotra: „Nadszedł bowiem czas, aby sąd rozpoczął się od domu Bożego, a jeśli rozpoczyna się od nas, to jaki będzie koniec tych, którzy są nieposłuszni ewangelii Bożej?” (1P 4:17). Widząc wypowiedzi niektórych „chrześcijan” lub też absolutną bierność wobec procesów mających miejsce nie tylko w świecie, ale i w Kościele, zastanawiam się jak wielkim trzeba być ignorantem, aby odrzucić prorocze ostrzeżenie Piotra.

Piszę te słowa z doliny poniżenia. Z perspektywy dziecka Bożego, które prosi Ojca, aby Ten mocniej ścisnął jego dłoń. W praktyce doświadczam tego co powiedział kiedyś John Piper: „Nie słyszałem nikogo, kto by twierdził, że nauczył się najważniejszych lekcji w życiu lub miał najgłębsze spotkania z Bogiem w okresie powodzenia”. To prawda bo zdarza się, iż wspólnota z Ojcem i Synem jest najbardziej realna, a radość chrześcijanina największa wtedy, gdy krzyż jest najcięższy.

Wierzę, że Alfie jest z Chrystusem. Modlę się o tę samą łaskę dla jego rodziny i dla nas wszystkich.

ar