Jezus Chrystus, jak i Jego Ojciec, mieli zupełną kontrolę nad tym co wydarzyło się w dniu, w którym grzesznicy „rękami bezbożnych”, nie widząc o tym, wypełnili postanowienia Boże i przybili do krzyża naszego Zbawiciela.
Nasz błogosławiony Pan nigdy bardziej nie kontrolował sytuacji, nigdy bardziej nie był niezależny i mocny, jak wówczas, gdy człowiek wyśmiewając Go, w euforii krzyczał: „Gdzie teraz jest twój Bóg?”, czy też w chwili, gdy wzywał Jezusa, aby poprzez zastąpienie z krzyża udowodnił, że jest Synem Boga. Ty czy ja, gdybyśmy stali pod krzyżem tego dnia, być może wątpilibyśmy w to, że Bóg naprawdę był Ojcem Pana Jezusa. Jeśli był, dlaczego nie pomógł Mu?
Dlaczego Ojciec pozwolił, aby te wszystkie rzeczy spotkały Jego umiłowanego Syna? Nigdy byśmy tego nie zrozumieli, gdyby nie objawienie, że ta godzina była szczególnym momentem w historii; momentem do którego zbliżał się od czasu grzechu Adama.
Nie było dnia, w którym Bóg odniósł większy triumf w mocy, miłości i świętości, niż dzień, w którym zawisł na krzyżu Golgoty. Jezus Chrystus nie był męczennikiem, Boży Syn nie był ofiarą. Ten dzień na górze Golgoty był dniem zwycięstwa, a nie porażki. Bóg był mistrzem ceremonii i miał kontrolę nad każdym detalem tego wydarzenia.
Świat i diabeł myśleli może że Boży plan i cel zostały udaremnione, ale mylili się. Golgota była dniem chwalebnego zwycięstwa dla niezależnej łaski. Szydzący i naśmiewający się grzesznicy nie zdawali sobie sprawy z faktu, iż ich czyny wypełniały Boży, zamierzony plan.
John G. Reisinger