5sola.pl

Soli Deo Gloria

poniedziałek, 26 lutego 2018

Człowiek nie ma nic, czym mógłby się chlubić nawet swoją wiarą. Jeśli chlubisz się swoją wiarą, jeśli chlubisz się faktem, że uwierzyłeś, a inni nie uwierzyli, nie jest to już dłużej łaska, nie jest to dłużej na Bożą chwałę, a uznanie należy się twojej wierze. 

Zbawienie musi być albo z uczynków, albo z łaski i jeśli przypisujesz sobie zasługę, nawet w postaci swej wiary, zmienisz wiarę w uczynki i pomniejszasz Bożą chwałę, ujmujesz zasadzie łaski i temu, że zbawienie jest bezpłatnym darem od Boga. Ono jest w całości od Boga; jest z wiary, żeby mogło być z łaski i po to, by cała chwała należała do Boga.

Zbawienie, dzięki Bogu, jest w zupełności Jego dziełem; jest w całości z Jego łaski i z tej wyłącznie przyczyny jest pewne. Twoje i moje ostateczne zbawienie, kiedy znajdziemy się w chwale, jest zagwarantowane przez te rzeczy, mianowicie przez łaskę i przez wiarę, a nie przez obrzezanie lub zakon, bądź cokolwiek, co jest w człowieku. Nasze zbawienie jest pewne, bo opiera się na charakterze samego Boga, Jego niekończącej się i obfitej łasce. Jeśli w jakimkolwiek sensie nasze zbawienie i bycie w wiecznej chwale zależałoby od nas samych, od naszych umiejętności i zdolności, od naszych sił i naszej wierności lub od naszego zrozumienia, nikt z nas nie znalazłby się w wiecznej chwale.

Mogę to udowodnić. Kiedy człowiek przebywał w Raju zawiódł i upadł w grzech. Związek między Bogiem a Adamem w Edenie, opierał się na przymierzu uczynków. Adam był wolny od grzechu, był doskonały; nigdy wcześniej nie zrobił niczego wbrew Bogu, a Bóg zawarł z nim przymierze uczynków. Jednak tam w Raju, nie mając w sobie żadnego grzechu, człowiek upadł – pomimo tego, że był doskonały. Jaka zatem byłaby dla nas nadzieja – dla nas którzy jesteśmy niedoskonali, a w naszej naturze jest grzech – gdyby nasze przetrwanie i wytrwanie zależało od nas samych? Gdyby ostateczne zbawienie w jakimkolwiek sensie albo kształcie zależało od nas samych, nikt z nas by go nie doświadczył.

Dzięki Bogu, że ono nie opiera się na nas. Zbawienie nie jest w naszych rękach – niech Bogu będą dzięki. Ono jest w jego rękach i dlatego nie może zawieść:

„Będąc tego pewien, że ten, który rozpoczął w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Jezusa Chrystusa” (Flp 1:6).

„Jestem bowiem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani zwierzchności, ani moce, ani teraźniejsze, ani przyszłe rzeczy; Ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie będzie mogło nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Jezusie Chrystusie, naszym Panu” (Rz 8:38-39).

Z powodu mojej wiary? Nie!, lecz dlatego, że jestem w Jego rękach. Nie to, że ja uchwyciłem się jego, ale to On mnie mocno chwycił.

Możecie jednak stwierdzić, że to jest wyłącznie teologia Pawła. Posłuchajcie więc Pana Jezusa Chrystusa, który mówi tę samą rzecz:
A ja daję im życie wieczne i nigdy nie zginą ani nikt nie wydrze ich z mojej ręki. Mój Ojciec, który mi je dał, większy jest od wszystkich i nikt nie może wydrzeć ich z ręki mego Ojca” (J 10:28-29). To jest niemożliwe. Z tego powodu, że jesteśmy w tych rękach, w rękach Boga, w rękach Chrystusa, nasze zbawienie jest absolutnie pewne.

Jak zbawienie w ogóle może nastąpić? Oto mamy odpowiedź. „I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze… nas, którzy umarliśmy przez upadki ożywił” (Ef 2:1.5). Gdyby Bóg nie miał mocy ożywiać umarłych i tchnąć życia tam, gdzie go nie ma, wciąż bylibyśmy w naszych grzechach i niewierze. My nie inicjujemy zbawienia. Bóg to robi. On „ożywia umarłych”.

Wyłącznie wszechmoc może utrzymać, zachować i zagwarantować czyjekolwiek wytrwanie w zbawieniu. Tylko wszechmoc może kogokolwiek doprowadzić do ostatecznego zbawienia i przenieść do chwały. On może to uczynić. To, co Bóg zaplanował i zamierzył, wykona.

Martyn Lloyd-Jones

środa, 14 lutego 2018

„Wszystko czego potrzebujesz to miłość” (All you need is love). Tak śpiewali Beatlesi. Jeśli mówiliby o Bożej miłości, to stwierdzenie miałoby w sobie ziarno prawdy. Ale to co zwykle rozumie się poprzez miłość w popkulturze, nie jest prawdziwą miłością w ogóle; jest to śmiercionośne oszustwo. Ta miłość jest czymś dalekim od „wszystkiego czego potrzebujesz”, a raczej jest to coś czego desperacko powinieneś unikać.

Apostoł Paweł podkreśla to wyraźnie w Efezjan 5:1-3. Pisze: „Bądźcie więc naśladowcami Boga jako umiłowane dzieci; I postępujcie w miłości, jak i Chrystus umiłował nas i wydał samego siebie za nas jako dar i ofiarę Bogu na miłą woń. A nierząd i wszelka nieczystość albo chciwość niech nie będą nawet wśród was wspominane, jak przystoi świętym".

To proste polecenie w wersecie 2 („postępujcie w miłości, jak i Chrystus umiłował nas”) ukazuje istotę całego obowiązku moralnego chrześcijan. Boża miłość jest pojedynczą, centralną zasadą, która określa cały obowiązek chrześcijanina. To jest właśnie ten rodzaj miłości, który w rzeczywistości jest „wszystkim czego potrzebujesz”. W Liście do Rzymian 13:8-10 czytamy: „Kto bowiem miłuje bliźniego, wypełnił prawo”.

Przykazania… streszczają się w tym stwierdzeniu: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa". List do Galacjan powtarza te same prawdy: „Całe bowiem prawo wypełnia się w tym jednym słowie, mianowicie: Będziesz miłował swego bliźniego jak samego siebie "(Gal 5:14). Pan Jezus nauczał podobnie mówiąc, że całe Prawo i Prorocy opierają się na dwóch zasadach skupionych wokół miłości (Mt 22:38-40). Innymi słowy: „miłość jest więzią doskonałości” (Kol 3:14).

Kiedy Paweł nakazuje nam chodzić w miłości, z kontekstu wynika, że w sposób pozytywny, mówi on o byciu miłym, serdecznym oraz wybaczającym innym (Ef 4:32). Przykładem takiej bezinteresownej miłości jest Chrystus, który oddał swoje życie, aby ratować swój lud z jego grzechów. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie za swoich przyjaciół” (J 15:13). Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my powinniśmy się wzajemnie miłować" (1 J 4:11).

Innymi słowy, prawdziwa miłość jest zawsze ofiarna, hojna, miłosierna, współczująca, życzliwa, miła, wspaniałomyślna i cierpliwa. Te i wiele innych pozytywnych, łaskawych cech (zob. 1 Kor 13:4-8) są tym co Pismo wiąże z Bożą miłością.

Patrząc na kontekst Efezjan 5 zauważamy również jego negatywną stronę. Osoba, która naprawdę kocha innych miłością, którą Chrystus kocha nas, musi odrzucić każdy rodzaj fałszywej miłości. Apostoł Paweł nazywa niektóre z tych szatańskich fałszerstw. Należą do nich: niemoralność, nieczystość i pożądliwość.
W kolejnym fragmencie czytamy: „Także sprośność, niedorzeczne gadanie i nieprzyzwoite żarty, ale raczej dziękczynienie. Bo wiecie o tym, że żaden rozpustnik ani nieczysty, ani chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga. Niech was nikt nie zwodzi próżnymi słowami, bo z powodu tych rzeczy przychodzi gniew Boga na synów nieposłuszeństwa. Nie bądźcie więc ich wspólnikami" (Ef 5:4-7).

Niemoralnośćjest być może ulubionym substytutem miłości naszego pokolenia. Paweł używa greckiego słowa „porneia”, które obejmuje każdy rodzaj grzechu seksualnego. Współczesna kultura rozpaczliwie próbuje zatrzeć granicę pomiędzy prawdziwą miłością a niemoralną namiętnością. Ale każda taka niemoralność jest całkowitym wypaczeniem prawdziwej miłości, ponieważ szuka satysfakcji własnego ja (samozadowolenia) zamiast dobra innych.

Nieczystośćjest kolejnym diabelskim wypaczeniem miłości. Tutaj Paweł używa greckiego terminu „akatharsia”, który odnosi się do każdego rodzaju brudu i nieczystości. W szczególności Paweł ma na myśli „sprośność”, „głupie rozmowy” i „wulgarne żarty”, które stanowią właściwe cechy charakterystyczne złego towarzystwa. Ten rodzaj koleżeństwa nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością i apostoł wyraźnie mówi, że nie ma on miejsca w chrześcijańskiej pielgrzymce.

Pożądliwośćjest kolejną deformacją miłości, która wypływa z narcystycznego pragnienia samozadowolenia. To dokładne przeciwieństwo przykładu Chrystusa, który oddał samego siebie za nas. W wersecie 5 Paweł utożsamia pożądliwość z bałwochwalstwem. Ponownie, na to wszystko nie ma miejsca w chrześcijańskiej pielgrzymce i zgodnie z wersetem 5, osoba, która jest winna takich zachowań „nie ma dziedzictwa w królestwie Chrystusa i Boga”.

Paweł mówi, że te grzechy, „niech nie będą nawet wśród was wspominane, jak przystoi świętym" (w. 3). Odnośnie tych, którzy oddają się takim praktykom, apostoł napomina abyśmy: „Nie bądźcie więc ich wspólnikami" (w. 7). Innymi słowy, nie okazujemy prawdziwej miłości jeśli zachowujemy tolerancję w stosunku do najczęstszych form jej wypaczeń.

Większość dzisiejszych rozmów o miłości ignoruje tę zasadę. Termin „miłość” został przedefiniowany w szeroką tolerancję, która przymyka oko na grzech i jednakowo przyjmuje to co dobre i złe. To nie jest miłość; to apatia.
Boża miłość taka nie jest. Pamiętaj, najwyższym wyrazem Bożej miłości jest krzyż, gdzie Chrystus „umiłował nas i wydał samego siebie za nas jako dar i ofiarę Bogu na miłą woń" (w. 2).

Zatem Pismo wyjaśnia miłość Boga w kategoriach ofiary i zadośćuczynienia za grzech i przebłagania: „Na tym polega miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że on nas umiłował i posłał swego Syna, aby był przebłaganiem za nasze grzechy" (1 J 4:10). 

Innymi słowy Chrystus uczynił samego siebie ofiarą, aby odwrócić od nas gniew Boży. Daleki od odrzucenia naszych grzechów z łagodną tolerancją, Bóg dał swojego Syna jako ofiarę za grzech, aby uczynić zadość własnemu gniewowi i dokonać zbawiennego usprawiedliwienia grzeszników.

Jest to samo serce Ewangelii. Bóg objawił swoją miłość w sposób, który utrzymał w mocy Jego świętość, sprawiedliwość i prawość bez pójścia na jakikolwiek kompromis. Prawdziwa miłość: „Nie raduje się z niesprawiedliwości, ale raduje się z prawdy” (1 Kor 13:6). To jest rodzaj miłości w której mamy chodzić. Jest to miłość, która jest przede wszystkim czysta, a następnie pokojowo usposobiona.

John MacArthur

niedziela, 11 lutego 2018

Jeśli, jak twierdzi Kościół Katolicki, Bóg uznaje dobre uczynki katolików jako podstawę ich zbawienia, to co będzie w tym względzie z dobrymi uczynkami judaistów, muzułmanów, hinduistów, buddystów, a nawet agnostyków? Czy są oni w stanie osiągnąć życie wieczne?

Sobór Watykański II przedstawił całą ludzkość jako jedną społeczność, która zadaje te same pytania dotyczące życia i Boga. Sobór uznał duchowe i moralne wartości judaizmu, buddyzmu, hinduizmu i islamu. Sobór mówi, że ci niechrześcijanie „w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego” i objęci są Bożym planem zbawienia. To samo jest prawdą w odniesieniu do tych, którzy praktykują najbardziej prymitywne formy religii:

„Także od innych, którzy szukają nieznanego Boga po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń, sam Bóg również nie jest daleko, skoro daje wszystkim życie, tchnienie i wszystko, a Zbawiciel chce, aby wszyscy ludzie zostali zbawieni. Ci bowiem, którzy bez własnej winy, nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szczerym sercem szukają jednak Boga, a Jego wolę poznaną przez nakaz sumienia starają się pod wpływem łaski wypełniać w swoim postępowaniu, mogą osiągnąć wieczne zbawienie. Nie odmawia też Opatrzność Boża pomocy koniecznej do zbawienia tym, którzy bez własnej winy w ogóle nie doszli jeszcze do wyraźnego poznania Boga, a usiłują, nie bez łaski Bożej, prowadzić uczciwe życie”. Sobór Watykański II

Bezprecedensowa otwartość Soboru Watykańskiego II wobec niechrześcijan zdziwiła katolików w 1965 roku. W tamtym okresie laikat był bardziej przyzwyczajony słyszeć apele o datki pieniężne na głoszenie wiary „poganom” i ulżenie „pogańskim dzieciom”. Od tego momentu katolicy musieli więc zmienić swój punkt widzenia na świat. Muszą oni teraz uznawać inne religie za ważne instrumenty zbawienia, chociaż instrumenty mniej znaczące w stosunku do pełni prawdy, którą posiada Kościół Katolicki.

James G.McCarthy 

poniedziałek, 5 lutego 2018

Jeden ze współczesnych filozofów chrześcijańskich powiedział, że powinniśmy być napełnieni osłupieniem i zdumieniem widząc sposób w jaki ludzie traktują Słowo Boże. Francis Schaeffer napisał: „Chciałbym zwrócić się do tych, którzy uważają się za biblijnie wierzących chrześcijan i powiedzieć im, że jeżeli wiedzą, jak Słowo Boże bywa wykoślawiane tak, jak to się dzieje dzisiaj, i nie są poruszeni do łez i nie są oburzeni, to wątpię, czy oni kochają Boga”.

To bardzo mocne słowa, gdyż to naszemu pokoleniu przyszło żyć w czasach duchowego odstępstwa oraz upadku tego, co niegdyś było nazywane światem „chrześcijańskim”. Niedbalstwo zwykłych chrześcijan blokuje ich przed podjęciem wysiłku „walki o wiarę raz przekazaną świętym”, a w życiu tych, którzy Mu służą produkuje ociężałość oraz byle jakość, czego efektem jest stopniowa degradacja naszych społeczności, które zamiast wzrastać wypełniając wolę Pana, zamieniają się w pogorzeliska będące ledwie wspomnieniem dawnej gorliwości.

„Przeklęty, kto wykonuje dzieło Pana niedbale, i przeklęty, kto powstrzymuje jego miecz od krwi!” (Jer 48:10).
Pan przemówił przez proroka Jeremiasza do Moabu, niegodziwego i bałwochwalczego narodu położonego na wschód od Izraela. Narodu, który przez lata był przyczyną wielu problemów Bożego ludu. Bóg ogłasza nieszczęścia, które spadną na ten naród: „Słuchaj! Krzyk idzie z Choronaim, spustoszenie i wielkie zniszczenie( w.4). Moab jest zdruzgotany, głośno krzyczą aż do Soaru” (Jer 48:3-4). Pan zapowiada, że nad każde miasto moabskie nadciągnie niszczyciel, który dokona całkowitego spustoszenia (Jer 48:8). Po tych słowach zapowiadających sąd, Bóg mówi: „Przeklęty, kto wykonuje dzieło Pana niedbale, i przeklęty, kto powstrzymuje jego miecz od krwi!”.

Czy my jesteśmy ludźmi, którzy z całego serca pragną czynić wolę Bożą? Nigdy nie pomyślelibyśmy, że tak ostre i przeszywające słowa mogą być adresowane do nas, którzy odkupieni krwią Chrystusa stanowimy część Bożej rodziny. Jednak Boże poselstwo jest nadal aktualne, a ci którzy wykonują Jego dzieło niedbale nie unikną konsekwencji własnej nieodpowiedzialności.

W 1 Księdze Królewskiej rozdziale 20 spotkamy niegodziwego króla Achaba, który popadł w poważne problemy z władcą Aramu, który zapowiedział, że ograbi Achaba z jego srebra, złota, dzieci oraz pięknych kobiet (1 Krl 20:3). W wyniku starcia armia izraelska rozgromiła wojska Aramu, zabijając 100.000 tysięcy żołnierzy wroga (1 Krl 20:29). Benhadad, król Aramu wpadł w ręce Achaba, który zawarł z nim przymierze i darował wolność (1 Krl 20:34). Innymi słowy, Achab zaniedbał swoje obowiązki. Był niedbały i lekceważący. Nie ukończył zadania, które Bóg mu zlecił. W konsekwencji Pan przemówił do Achaba słowami proroka: „Tak mówi Pan: Za to, że wypuściłeś z ręki swojej męża, który był obłożony moją klątwą, zapłacisz swoim życiem za jego życie, a swoim ludem za jego lud” (1 Krl 20:42). Achab zginął w walce z Moabitami śmiertelnie ugodzony przypadkowo wystrzeloną strzałą, a jego lud został wzięty do niewoli.

Czy jesteś leniwy lub niedbały w służbie dla Pana Jezusa Chrystusa? Czy jesteś niestaranny lub beztroski? Czy niechętnie wyciągasz swój miecz i używasz go? Słowo Boże jest żywe i skuteczne, a także ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny (Hbr 4:12). Jesteśmy wezwani do tego, aby wziąć miecz Ducha, którym jest Słowo Boże (Ef 6:17). Gedeon wziął miecz Pana aby rozgromić Midianitów (Sdz 7:14, 18, 20). Jeśli nie będziemy powalać gigantów Islamu, wojującego ateizmu, sekularyzmu, fałszywych ewangelii, zwodniczych nauk czy też pożądliwości, wtedy musimy pokutować z naszego niedbalstwa i bierności. Powinniśmy zebrać się na odwagę, aby użyć miecza Pana z mocą.

Przykład Pana Jezusa

Jezus był potężny w słowie i czynie (Łk 24:19). Musimy być jak On. Jak możemy stać się potężnymi w słowie i czynie? Musimy szukać Pana i Jego mocy. Musimy zawsze szukać Jego oblicza (Ps 105:4). Jak to wygląda w praktyce?
Karłowatość naszego życia duchowego jest bezpośrednio powiązana z brakiem życia modlitewnego.
Brakiem ciszy z Bogiem sam na sam, gdzie twoje imię nie jest znane nikomu poza Panem. Brakiem prawdziwej bojaźni Bożej i szukania Jego woli we wszystkim. Brakiem krzyża, który jest odpowiedzią na całą nędzę w naszych małżeństwach, rodzinach i kościołach.

Ile godzin dziennie potrzebuję się modlić, czytać i rozważać Boże Słowo, aby stać się człowiekiem potężnym w słowie i czynie? Ile czasu obecnie spędzasz na modlitwie i lekturze Słowa Bożego? Pierwsi chrześcijanie modlili się i czytali Pismo 3 godziny dziennie. William Wilberforce człowiek, który w pojedynkę rozmontował handel niewolnikami w Imperium Brytyjskim, modlił się od 5 do 6 rano, od południa do godziny 13, a następnie w godzinach popołudniowych od 17 do 18. Za każdym razem kiedy wracał do domu z Parlamentu recytował cały Psalm 119. Dla większości z nas niezwykłym osiągnięciem byłoby samo przeczytanie tego Psalmu!

Introspekcja

Bądźmy ze sobą szczerzy. Czy nie jesteśmy niedbali i leniwi w dążeniu do poznania Boga? Bóg wypowiada słowa przekleństwa nad tymi sługami, którzy są bierni. Niektórzy mogą powiedzieć, że Chrystus wypełnił Prawo i te słowa Boga wypowiedziane przez proroka Jeremiasza nie mają zastosowania w ich życiu. Mówiąc tak, „patroszymy” Stary Testament.

Jeśli dokonamy przeglądu obecnego stanu współczesnego ewangelikalizmu, to z łatwością dojrzymy własną bezradność w oddziaływaniu na otaczającą nas bezbożną kulturę. Zobaczymy, że nasze życie pozbawione jest rzeczywistej mocy. Skoro Ewangelia jest prawdziwą mocą Bożą to dlaczego jesteśmy tak bezsilni? A może jednak jest to dobry czas, aby z pewną ostrością przyjrzeć się własnemu życiu duchowemu i zadać sobie pytanie: czy moje życie cechuje lenistwo w Bożej służbie?

Dopóki nie będziemy gotowi płacić ceny, aby szukać Boga w samotności; aby poświęcić czas na modlitwę i poważne studium Bożego Słowa, dopóty będziemy tylko oszukiwać samych siebie. Będziemy mówić, że nasze serca są oddane Panu, ale nasze życie będzie temu zaprzeczać. 

Dopóki nie jesteśmy gotowi oddać się do pełnej dyspozycji Bogu w praktycznych i mierzalnych dyscyplinach życia duchowego (godziny modlitwy i studium Biblii), dopóty będziemy bezużytecznymi sługami, którzy gdzieś wałęsają się na obrzeżach pola bitwy.

Myślę, że nadszedł odpowiedni czas, aby poważnie zacząć szukać Boga. To dobry czas, aby pokutować ze swojej bierności, lenistwa, światowości oraz umiłowania przyjemności. Nadszedł czas, aby dążyć do Boga z całego serca i umysłu, aby pragnąć Go bardziej niż srebra i złota. Tęsknić za Nim jak człowiek umierający z pragnienia marzy, aby odnaleźć życiodajne źródło. 

Czy potrzebujesz więcej czasu sam na sam z Bogiem? Czy jesteś wypełniony żarliwym pragnieniem, aby oddać się Bogu w modlitwie? Czy stale szukasz Bożego oblicza? Czy zauważasz Jego uśmiech w swoim życiu?

ar

Materiały: https://banneroftruth.org/us/resources/articles/2011/slackness-of-service