5sola.pl

Soli Deo Gloria

czwartek, 3 sierpnia 2017

Twój pastor i Biblia: neoortodoksja

Eric Barger ze służby apologetycznej Take A Stand! Ministries stwierdził, że najbardziej niebezpieczną sektą są wyznawcy liberalizmu działający w kościołach i środowiskach chrześcijańskich. Mówił o duchowym liberalizmie, który udając chrześcijaństwo stał się jednym z najbardziej subtelnych i niebezpiecznych zagrożeń.
  
Tematem naszych rozważań będzie neoortodoksja. Pewnie dla większości z naszych czytelników, to zagadnienie nie ma żadnego znaczenia i najzwyczajniej będzie im szkoda cennego czasu poświęconego na zaznajomienie się z niniejszym materiałem. Jednakże, z uwagi na zakres tego zjawiska, jego subtelność oraz zwodniczość, zachęcamy do czytania oraz wspólnej refleksji.

Szwajcarski teolog Karl Barth był jednym z najbardziej wpływowych teologów XX wieku. Był on również najważniejszym zwolennikiem „neoortodoksji”, a wpływ jego dzieł do dnia dzisiejszego oddziałuje na Kościół. Dla wielu badaczy Barth pozostaje zagadką, gdyż jego poglądy teologiczne zmieniały się na przestrzeni lat w czasie których pisał swoje najważniejsze (i nie ukończone) dzieło – Dogmatykę kościelną. W ocenie innych, pisma Bartha miały wywołać prawdziwą rewolucję w myśleniu religijnym, a samego Bartha postawić w jednym szeregu z szesnastowiecznymi reformatorami. Miał on rzekomo bronić wiary chrześcijańskiej i jednocześnie interpretować ją w nowych kategoriach ukazujących stare prawdy w nowej perspektywie.

Barth wraz z Emilem Brunnerem przystąpili do ataku na dziewiętnastowieczny liberalizm. Liberałowie starali się zdyskredytować świadectwo Biblii oraz podważali fundamenty ortodoksyjnego chrześcijaństwa. Posługując się narzędziami wykorzystywanymi w literaturoznawstwie starali się udowodnić, że Biblia jest jedynie zbiorem ludzkich opinii o Bogu a nie rzeczywistym Słowem Bożym. Odrzucenie nadnaturalności Biblii spowodowało reakcję w kręgach protestanckich, która miała doprowadzić do przywrócenia Biblii właściwego miejsca w Kościele oraz w życiu chrześcijan. Czołowi teolodzy szwajcarscy, Barth i Brunner zakwestionowali główną idee liberalizmu, a ich nowy pogląd nazwano „neoortodoksją” gdyż miał być odzwierciedleniem ortodoksyjnego credo na tle liberalnego myślenia. Teologia Bartha miała stanowić przeciwieństwo dominujących systemów, które zanegowały Biblię, a w rzeczywistości starały się usunąć Bożą prawdę.
Zarówno Barth jak i Brunner twierdzili, że Biblia jest Słowem Bożym i że to Bóg bezpośrednio zainspirował swoje Słowo. Jednakże ich stwierdzenia oraz deklaracje dotyczące Słowa Bożego, chociaż pozornie bardzo prawowierne, zdecydowanie różniły się od ortodoksyjnego chrześcijaństwa. 
Rozważenie kwestii doktryny nieomylności i bezbłędności, prowadzi nas prosto do zastanowienie się nad kwestią natury i autorytetu Pisma, a także nad wiarygodnością Boga.

Czy Biblia jest Słowem Bożym?

Z perspektywy tradycyjnego chrześcijaństwa, treść Biblii jest obiektywnym Słowem Boga. Obiektywnym czyli Biblia to Słowo Boże, które istnieje i jest prawdą niezależnie od naszych własnych uczuć, opinii, emocji, interesów czy też poznania. Treść Pisma Świętego jest tym co powiedział Pan Bóg, niezależnie od tego czy ktoś to czyta (czy też nie), czy to rozumie (czy też nie) lub czy ktoś to przyjmuje (lub odrzuca). Niezależnie od podmiotu poznającego (nas) Biblia stanowi obiektywną rzeczywistość.
Dla neoortodoksa, Biblia nie jest Słowem Bożym w sensie obiektywnym.
W jego mniemaniu, Biblia staje się Słowem Bożym, kiedy przestaje być tylko objawieniem w sensie przekazu informacji od Boga, a staje się obecnością samego Boga. Gdy kończy się spotkanie człowieka z Bogiem o charakterze objawieniowym, Biblia ponownie staje się słowem ludzi, którzy ją spisali.
Powinniśmy się zatrzymać w tym miejscu i zastanowić czy nasze doświadczenie społeczności z Bogiem nie graniczy z niebezpiecznym mistycyzmem, a sama Biblia nie jest traktowana niczym portal umożliwiający człowiekowi spotkanie z Bogiem.

Ortodoksyjny pogląd jednoznacznie podkreśla, że Biblia jest poselstwem Boga. To z kolei implikuje fakt, że to co jest napisane w Biblii jest słowem samego Boga, bez względu na podmiot (czytelnika), który czyta Pismo Święte. Jej status objawienia oraz natchnienia nie zależy od reakcji człowieka na jej przesłanie (tudzież rzekome „spotkanie” z Bogiem). Biblia jest tym, czym jest i dlatego nie wymaga żadnej rekcji czytelnika aby stać się objawieniem. Pismo jest objawieniem danym nam bezpośrednio od Boga. 
Egzystencjonalne czy też neoortodoksyjne podejście do Słowa określane poprzez dynamiczną reakcję na objawienie, jest zaprzeczeniem obiektywnej wiarygodności Biblii jako nieomylnego źródła Bożej prawdy. 

„Spotkanie”

Zaprzeczając stwierdzeniu, ze Biblia jest Słowem Bożym w sensie obiektywnym, Barth traktował ją jako zbiór ludzkich pism, których Bóg używa aby doprowadzić czytelnika do „spotkania” z Jezusem. To właśnie w ramach tego „spotkania” Biblia staje się Słowem Bożym kiedy jest czytana. Dla Bartha Biblia może być pełna błędów faktycznych, gdyż nie ma to żadnego znaczenia w kontekście objawionego „spotkania” z Jezusem. Biblia traktowana jest tylko jako narzędzie (środek) powodujący lub wywołujący „spotkanie” z Jezusem. Mówiąc wprost, poprzez lekturę Biblii stanowiącej zbiór pism autorstwa człowieka, Biblia może stać się, Słowem Bożym prowadzącym do „spotkania” z Panem. Poszczególne jej części nie mają żadnego znaczenia wobec najważniejszego i jedynego celu, którym jest wszystko zmieniające „spotkanie” z Jezusem.
To dlatego wielu neoortodoksów lubuje się w używaniu stwierdzenia, że chrześcijaństwo błędnie stało się bibliocentrczne zamiast chrystocentryczne. Czy twój pastor używa takiego stwierdzenia? Czy poprosiłeś go kiedyś o zdefiniowanie tego co ma na myśli?
Zwolennicy neoortodoksji będą często starali się, poprzez różnego rodzaju subtelne zabiegi manipulacyjne, przekonać cię, że pasja dla Chrystusa pochodzi z osobistej relacji a nie z akceptacji czy znajomości określonych twierdzeń prawdy. Jednakże ta dychotomia jest sztuczna. Mówienie o „relacji” z Chrystusem, która pomija lub neguje znaczenie Biblii jako Słowa Bożego w życiu chrześcijanina, jest wewnętrznie sprzeczne.

Ponownie przypomnijmy, że stoimy na stanowisku, iż Biblia jest obiektywnie prawdziwa pod każdym względem. Niezależnie czy to akceptujemy czy też nie. Biblia jest prawdą również samoistnie, bez względu na to czy mamy „spotkanie” z Jezusem czy też go nie mam.

Z pewnością zauważyliście już, że neoortodoksja nie zaprzecza nadprzyrodzonemu charakterowi Biblii. Jednakże w myśl starej maksymy, półprawda w rzeczywistości jest kłamstwem. 
Poprzez odrzucenie obiektywnej i nieomylnej prawdy, którą jest Biblia, neoortodoksja dokonała przedefiniowania tradycyjnie rozumianych pojęć.
A więc czytelniku, czy Biblia jest Słowem Bożym? Czy może staje się Słowem Bożym kiedy Duch Święty używa jej słów, aby przyprowadzić czytelnika do „spotkania” z Jezusem?

Subiektywizm, a obiektywna prawda

Ramm napisał, że: „Fakt, że Bóg przemówił w Piśmie Świętym, stanowi fundament naszej wiary. Bez tej pewności bylibyśmy pozostawieni relatywności i wątpliwościom poznania ludzkiego”.

W mojej ocenie główne założenie neoortodoksji kieruje nas w niebezpieczną postać, niczym nie weryfikowalnego mistycyzmu. Dlaczego? Tradycyjny pogląd chrześcijański za obiektywne źródło prawdy, niezależne od osądu człowieka, traktował Biblię. To dlatego naszą główną potrzebą jest zdrowa hermeneutyka biblijna, która ustala znaczenie Słowa Bożego, a nie określenie tego co jest Słowem Bożym a co nim nie jest.

Jak już wskazywaliśmy we wcześniejszych materiałach, wiele osób stosuje metodę interpretacji biblijnej polegającą na stwierdzeniu, że „Duch mi powiedział, że takie jest znaczenie tego tekstu”. Bez właściwych rozważań hermeneutycznych nie tylko błędnie interpretujemy Słowo Boże, ale także narażamy się na zwiedzenie. Czy właśnie takim zwiedzeniem nie jest neoortodoksja dla której prawda staje się mistycznym doświadczeniem, które nie jest zdefiniowane w Biblii?

W swojej analizie neoortodoksji, Millard Erickson napisał: „Według poglądu neoortodoksyjnego, w którym brak miejsca dla prawd objawionych, a przyjmuje się jedynie prawdy objawienia, to, jak jedna osoba interpretuje spotkanie z Bogiem, nie musi pokrywać się z tym, jak rozumie je druga”. Oznacza to, że Pismo Święte nie zawiera ściśle określonych, obiektywnych prawd i znaczeń jednakowych dla każdej osoby, która je czyta.

Dla neoortodoksów określone wydarzenia opisywane przez pisarzy biblijnych, były jedynie ich własną próbą wyjaśnienia tego, czego doświadczyli. Czyli interpretacje wydarzeń pochodzące od autorów Pisma Świętego nie są natchnione przez Boga i nie stanowią, chociaż mogą, Słowa Bożego.
Przyjmując jednak za założenie podstawowe, że słowa Pisma Świętego są obiektywnym objawieniem Boga, możemy wskazać na jedno słuszne zrozumienie biblijnego przesłania. Nie zmienia to faktu, że jego zastosowanie może być różne dla każdej osoby, jednakże w sensie obiektywnym pozostaje niezmienny i stałym faktem.

Neoortodoksja próbowała zerwać z liberalizmem, co w pewnej części jej się udało. Nie zaprzecza ona nadnaturalności Biblii zwracając uwagę człowieka na Boga i starając się zmienić nasz sposób pojmowania Biblii z humanistycznego na teocentryczny. Jednakże podstawą autorytetu w neoortodoksji jest Słowo. A tym „słowem” nie jest Biblia, ale Chrystus. Dla Bartha Biblia składa świadectwo o Słowie. Biblia służy jako omylny instrument prowadzący nas to omawianego „spotkania” z Chrystusem – Słowem. Ten moment „spotkania” jest równocześnie momentem objawienia samego Boga oraz przeistoczenia pism ludzkich w prawdziwe Słowo Boże.

Mamy nadzieję, że nikogo z was nie trzeba przekonywać o tym, że doświadczenie może nas zgubić. Bez obiektywnej prawdy, niezależnej od nas samych, jesteśmy skazani na pustkę relatywności. Bóg przemówił do nas w swoim Słowie i to właśnie w nim została nam powierzona prawda. Stanowi ona depozyt kościoła, a także jego najcenniejszy skarb.

Zasady hermeneutyki neoortodoksyjnej

1. Neoortodoksja zaprzecza nieomylności Biblii. Dla neoortodoksa Biblia nie jest harmonijną całością, lecz serią mogących sobie wzajemnie przeczyć systemów teologicznych oraz stwierdzeń etycznych. Dla zwolenników tego nurtu, współczesna nauka w wielu miejscach wykazuje błędy Biblii zaprzeczając tym samym jej bezbłędności.

2. Neoortodoksja odrzuca wszystkie historyczne i ortodoksyjne formy natchnienia. Ci którzy wierzą, że Bóg kontrolował każde słowo zapisane w Biblii oskarżani są o zarzut bibliolatrii. Jak wskazuje Ramm, w wielu traktatach neoortodoksyjnych słowo „natchnienie” nawet nie znajduje się w indeksie.

3. Neoortodoksja zakłada, że mowa Boga to nie Jego słowa (jak utrzymuje pogląd ortodoksyjny) lecz Jego osobista obecność. „Słowo Boga” to sam Bóg obecny dla mojej świadomości. Kiedy Bóg zwraca się do mnie przez Jezusa i ja odpowiadam, wtedy dokonuje się objawienie.

4. Fundamentalną zasadą hermeneutyczną neoortodoksji jest zasada chrystologiczna. Słowem Boga dla człowieka jest Jezus Chrystus. Tylko ta część Biblii, która daje świadectwo o „Słowie Boga” jest zobowiązująca dla człowieka. Wszelkie doktryny powinny być rozumiane tylko w relacji do Jezusa Chrystusa, Słowa Bożego.

5. Zasada mitologiczna. Biblia zawiera omówienie takich tematów jak: stworzenie świata, człowieka, upadek człowieka i drugie przyjście Chrystusa. Uczeni liberalni albo odrzucają te nauki wprost, albo zmieniają je w ten sposób, że ulega przekształceniu ich biblijny charakter. Neoortodoksja zamierza interpretować te doktryny poważnie, lecz nie dosłownie (jak czynią to uczeni ortodoksyjni). Przykładowo Barth w swoim komentarzu do Listu do Rzymian stwierdził, że Adam fizycznie nie istniał.

Nieomylność – czy naprawdę jest taka ważna?

Nieomylność w kontekście rozważań nad naturą Biblii odnosi się do jej autorytetu oraz nieprzemijającego charakteru. Nieomylność oznacza że coś nie tylko nie zawiera żadnych braków ale również pozostaje stale obowiązujące. Apostoł Piotr napisał „Słowo Pana trwa na wieki” (1P 1:23-25).

Bezbłędność. W Biblii nie ma żadnych błędów. Jest to wiara w „całkowitą prawdziwość i rzetelność Bożych słów” (W. Grudem). Kiedy Pan Jezus powiedział, „Twoje słowo jest prawdą” (J 17:17) to zakładał nieomylność we wszystkich słowa Biblii, nie tylko tych odnoszących się do prawd związanych ze zbawieniem, ale również faktów historycznych czy też stwierdzeń naukowych.

Czy to jest naprawdę tak ważne?

Tak, bezbłędność Słowa Bożego jest niezwykle ważna ponieważ:

1) jest związana z charakterem Boga
Nieomylność opiera się na charakterze Boga, który nie może kłamać (Hbr 6:18; Tt 1:2). Bóg nie może kłamać gdyż jest absolutnie czysty. Bóg nie tylko jest źródłem prawdy ale sam jest Prawdą. Bóg nie może kłamać intencjonalnie, ani też nieumyślnie gdyż jest wszechwiedzący. A więc jeśli Biblia została napisana przez Boga, musi być zgodna z Jego charakterem, a więc nieomylna.

2) jest nauczana w Piśmie
Bezbłędność Słowa Bożego była nauczana przez naszego Pana oraz Jego apostołów. Pan Jezus powiedział, że „Pismo nie może być naruszone” (J 10:35).

3) jest to historyczna pozycja kościoła chrześcijańskiego

4) jest fundamentem dla wszystkich kluczowych doktryn

Doktryny chrześcijańskie znajdują swoje umocowanie w autorytatywnym Słowie Bożym. Więc epistemologicznie doktryna boskiego autorytetu i bezbłędności Pisma Świętego jest podstawowym założeniem, a priori, wszystkich innych stwierdzeń.


Charyzmatycy i neoortodoksja - Poza rozsądek ku mistycyzmowi

John MacArthur potwierdza, że zwolennicy neoortodoksji twierdzą, że Pismo Święte nie jest obiektywnym Słowem Bożym. Taka postawa jest poszukiwaniem "objawienia" poza Biblią. Neortodoksyjny teolog powiada: "Biblia nie jest Słowem Bożym gdy leży na półce. Biblia jest dobrym modelem i dynamicznym świadectwem, które zawiera potencjał umożliwiający jej stanie się Słowem Bożym". W opracowaniu "Ogólnego wprowadzenia do Biblii" Norman Geisler i William Nix tak określają pogląd neoortodoksji: "Biblia staje się Słowem Bożym, gdy postanowi On wykorzystać ten niedoskonały środek do skonfrontowania człowieka ze swoim doskonałym Słowem... nie w odniesieniu do Boga, lecz jako środek spotkania Boga z człowiekiem w akcie objawienia. W tym egzystencjalnym przeżyciu, kryzysowym spotkaniu bezsensowne znaki drukarskie na stronicach papieru wyskakują z Biblii, aby przemówić do człowieka konkretnie i sensownie. W tej "chwili sensowności" Biblia staje się dla danej osoby Słowem Bożym".

Neoortodoksi powiadają, że Biblia wtedy jest natchniona, gdy tworzy w tobie określone przeżycie. J.K.S. Reid dowodzi, że: "Słowo Boże jest zakonserwowane w martwym zapisie", dopóki ty i ja nie spotkamy się z nim, a dopiero wtedy stanie się ono żywe. Brunner powiada, że Duch Boży "nie przechowuje natchnienia między okładkami spisanego słowa". Wyzwala się on w przeżyciu. Według neoortodoksów Bóg nigdy naprawdę nie przemawia twierdząco przez Słowo. Przemawia On osobiście w wewnętrznym objawieniu, gdy zbliżamy się do Niego.

Biblia, powiada neoortodoksja, to nie wszystko. Bóg nadal przekazuje objawienie, nadal inspiruje innych, jak inspirował autorów biblijnych. "Jeżeli Biblia naprawdę jest "Słowem Bożym", to nie jest to "ostatnie słowo" - powiada C.H. Dodd, teolog podzielający ten pogląd.

Co się stanie, gdy natchnienie Pisma jest zależne od subiektywnego przeżycia i gdy Biblia nie jest ostatnim słowem? Wtedy biblijny autorytet przestaje istnieć! Wtedy można mieć tyle samo "objawienia" z materiałów napisanych i wygłoszonych w czasach dzisiejszych.

Zakończenie

Reformowany teolog Cornelius Van Til napisał książkę pod tytułem „Chrześcijaństwo i barthianizm”. W jego ocenie teologia Bartha jest równie destrukcyjna dla chrześcijaństwa jak liberalizm, na który miała być rzekomą odpowiedzią.

Recenzując książkę Van Tila, Martyn Lloyd-Jones napisał, że trudno jest przecenić jej wartość, gdyż wyraźnie pokazuje ona dlaczego nauka Bartha była tak nieskuteczna w życiu Kościoła. Stworzyła ona intelektualny ruch, który skupiał się na głoszeniu o Słowie, zamiast głoszenia Słowa. 
Podsumowując, Lloyd-Jones zauważył, że nauka Bartha nie doprowadziła i doprowadzić nie może do jakiejkolwiek odnowy w życiu kościoła.
Pomimo docenienia wielkości Bartha jako intelektualisty oraz pochwalenia jego sprzeciwu wobec reżimu nazistowskiego, Lloyd-Jones jednoznacznie stwierdził, że jego pisma nie zrobiły niczego dla sprawy Ewangelii. Dodatkowo, ten wielki kaznodzieja, zwrócił uwagę, że wpływ wyższej krytyki (czyli sposobu interpretacji i badania tekstu Pisma pod względem ustalenia autorstwa, historyczności itd.) miał niebagatelny wpływ na główne założenie myśli teologicznej Bartha: Biblia jest Słowem Bożym w znaczeniu metaforycznym; zawiera Słowo Boże i staje się Słowem Bożym w czasie egzystencjalnego spotkania z Chrystusem.

Porównywanie Karla Bartha do szesnastowiecznych reformatorów jest błędem. Dla reformatorów podstawą wiary była zasada sola fidei regula (jedyna reguła wiary) w myśl której Biblia jest jedynym autorytatywnym głosem Boga skierowanym do człowieka. Głosem, skierowanym bezpośrednio i niczym nie uzależnionym od wewnętrznych przeżyć czytelnika.
Analizując myśl Bartha, musimy stwierdzić, że jego szkoła myślenia dokonała zbyt wielu adaptacji i przedefiniowania ortodoksyjnych prawd. 
Jego sposób pojmowania rzeczywistości nadal pozostaje pod pewnym wpływem obiektywnej biblijnej prawdy, jednakże dokonał on zbyt wielu modyfikacji w interpretacji tej prawdy, aby mógł dalej być traktowany w kategoriach ortodoksyjnego chrześcijaństwa.

Jego poglądy nie stanowią tylko „błędów teologicznych”, na które wszyscy jesteśmy skazani. Jego teologia jest herezją, która dyskwalifikuje go z kręgu prawowiernego chrześcijaństwa skoncentrowanego na Biblii jako objawionym i obiektywnym źródle Bożej prawdy.

Barth pragnął dostarczyć alternatywy dla liberalizmu pochłaniającego myślenie i kwestionującego wiarę człowieka. Jednakże neoortodoksja stanowi ogromne zagrożenie jak zawsze w sytuacji, w której prawda definiowana jest przez subiektywne doświadczenie człowieka.
Każda nauka, która utrzymuje, że Biblia jest ludzkim dokumentem zawierającym błędy, niszczy biblijne fundamenty chrześcijaństwa.
Neoortodoksja zażarcie atakuje pogląd o orzekającym charakterze objawienia utrzymując, że jest ono spotkaniem człowieka z Bogiem oraz redukując Biblię do poziomu „świadectwa” o objawieniu lub „narzędzia” objawienia.
Bóg jest jedynym i ostatecznym źródłem objawienia. On i tylko On jest również jego inicjatorem. Pismo, jak stwierdziliśmy powyżej, reprezentuje Bożą naturę.
Każde twierdzenie poddające w wątpliwość nieomylność Słowa Bożego jest atakiem na osobowość Boga oraz czystość Jego natury.
Czy Bóg może kłamać? Czy Bóg mógł się pomylić? Czy Bóg wiedząc iż ludzki rozum jest wypaczony przez grzech, mógł pozostawić spisanie swojego objawienia tylko i wyłącznie człowiekowi?

Jeśli Biblia może zawierać błędy, obojętnie w jakim aspekcie, to automatycznie przestaje ona być absolutnie wiarygodnym źródłem Bożej prawdy. Jeśli nie mamy nieomylnej Biblii, jej nauka staje się pusta i bezcelowa. Jaki jest sens przedstawiać naukę zawartą w Biblii skoro jest ona ułomnym świadectwem człowieka, które tylko może (ale nie musi) być wykorzystane przez Ducha Świętego i stać się Słowem Bożym mającym wpływ na życie ludzkie?

Pan nasz Jezus Chrystus twierdził, że jest Bogiem a więc żaden człowiek nie może modyfikować tego, czego On nauczał. To co będzie konstytuować naszą wiarę oraz naszą chrześcijańską tożsamość, będzie zawierać się w nauczaniu Pana oraz ludzi przez Niego uwierzytelnionych. Neoortodoksja jest nowym tworem w ramach ruchu ewangelicznego, jednakże poddawanie w wątpliwość słów Boga, nie jest niczym nowym i zawsze stanowiło strategię naszego przeciwnika.
Jedną z ulubionych maksym Bartha było stwierdzenie, że mylić się jest rzeczą ludzką. Jednocześnie jednak nie odszedł on nigdy do przekonania, że to właśnie z powodu ludzkiej grzeszności oraz naturalnej skłonności do tłumienia Bożej prawdy, koniecznym było, aby Bóg bezpośrednio nadzorował spisanie swojego Słowa tak aby było ono absolutnie bezbłędne.
Chcąc kontynuować wyżej przyjęty tok myślenia Bartha, musimy założyć że on sam mógł mylić się w swoich twierdzeniach. Dziękujmy Bogu, że tak właśnie jest i uwielbiajmy naszego Pana za Jego Słowo. Dziękujmy Mu, że zostawił nam czysty wyraz Bożej prawdy, wolny od jakiegokolwiek błędu, będący nieskażonym przekazem Bożej myśl.

ar