5sola.pl

Soli Deo Gloria

piątek, 5 grudnia 2014

Wewnętrzne uzdrawianie - chrześcijaństwo czy okultyzm? - część 7

Na początku naszych rozważań staraliśmy się przedstawić ogólną charakterystykę życia i dorobku naukowego Freuda i Junga. Jak przekonamy się teraz, ich nauki miały fundamentalny wpływ na życie społeczeństwa, a teraz również zbierają swoje niszczycielskie żniwo w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Wewnętrzne uzdrawianie jest zakorzenione zarówno w pseudonaukowych teoriach Freuda jak i okultystycznych wierzeniach Junga.
Jak już wykazaliśmy to Zygmunt Freud sformułował koncepcje mówiące o potrzebie cofania ludzi do ukrytych wewnętrznie obszarów świadomości, w celu uzdrowienia ich pozornie niewyjaśnionych działań mających wpływ na ich obecne życie. Podobnie zresztą Carl Jung przekonał społeczeństwo, że w ludzkiej podświadomości istnieje wiele „archetypów” nieświadomości zbiorowej, które również mają wpływ na nasze życie, a z których nie zdajemy sobie sprawy.

Wewnętrzne uzdrowienie sprowadza się tak naprawdę do jednej kwestii: zakłada, że w przeszłości (dzieciństwie, a nawet w łonie naszych matek) doświadczyliśmy urazów i zranień, które są głęboko przez nas tłumione i przechowywane w naszej podświadomości. Pomimo iż jesteśmy ich nieświadomi, mają one realny wpływ na każde negatywne zachowanie w naszym życiu. W przypadku tradycyjnie pojmowanej psychoterapii, wykorzystuje się narzędzia kliniczne, które mają umożliwić uzdrowienie traum z przeszłości wpływających na nasze życie. Freudowska psychoanaliza zakłada cofanie pacjentów do przeszłości w celu identyfikacji ukrytych zranień i przeżytych traum. W wewnętrznym uzdrawianiu zamiast tradycyjnych narzędzi wykorzystuje się idee Jezusa, który poprzez regresing (powrót do wydarzenia z przeszłości) ma nas doprowadzić do uzdrowienia.

Osoby, które są zaangażowane w służbę wewnętrznego uzdrawiania próbują ukryć fakt, że część ich nauk pochodzi od świeckich teorii Freuda i Junga. Wierzymy, że część z nich nawet nie ma świadomości prawdziwych korzeni stosowanych przez siebie praktyk. Z drugiej strony wiele osób posługujących w służbie wewnętrznego uzdrawiania często posiada wykształcenie akademickie oparte na teoriach Freuda i Junga. Zdecydowana większość spuścizny naukowej Freuda i Junga byłaby bardzo trudna do wyjaśnienia i uzasadnienia chrześcijanom, dlatego te same nauki są sprzedawane w bardziej przyjaznych terminach jak chociażby spopularyzowane przez spadkobierczynię nauk Agnes Sanford, Ruth Carter Stapleton, pojęcie „wewnętrznego dziecka”. Wszystkie służby wewnętrznego uzdrawiania oparte są na fałszywym założeniu, że wspomnienia z przeszłości muszą zostać zidentyfikowane oraz przemoderowane w odpowiedni sposób w celu odnalezienia uzdrowienia wewnętrznego.

THEOPHOSTIC

Theophostic jest to służba założona w latach 90 przez dra Eda Smitha, pomagająca ludziom poranionym emocjonalnie znaleźć i zidentyfikować źródło ich prawdziwego, wewnętrznego bólu, a przez to doprowadzić do odzyskania trwałego pokoju. Jako, że Ed Smith jest bardzo ważną postacią w ruchu wewnętrznego uzdrawiania postanowiliśmy poświęcić trochę miejsca jego służbie. Służący od ponad 35 lat w Kościele, Bob DeWaay, stwierdził, że przez te wszystkie lata spotkał się z wieloma różnymi naukami. Jednak zdecydowanie rzadko spotyka się z tak niebiblijnymi i zawiłymi nauczaniami jak w przypadku Theophostic, która dla niego jest próbą uwolnienia od emocjonalnego bólu za pomocą mistycznych doświadczeń. Ed Smith będzie również ważną postacią w omawianej przez nas służbie Sozo, dlatego też zagadnienie Theophostic jest dość kluczowe dla zrozumienia tematyki wewnętrznego uzdrawiania. 

Dr Smith twierdzi, że poprzez służbę Theophostic ludzie mogą być uwalniani od emocjonalnego bólu, poprzez uwolnienie się od grzechów, które rzekomo spowodowane są ich kłamliwym myśleniem. Efekty tej służby nie są wynikiem racjonalnej analizy swojego życia, ale zbudowane na odnalezionych w przeszłości doświadczeniach i zranieniach emocjonalnych. Zwolennicy Theophostic będą starali się udowodnić skuteczność swoje służby poprzez argumenty, które są charakterystyczne dla wielu osób zajmujących się wewnętrznym uzdrawianiem. Część z nich to uniwersalne poglądy, które w różnych służbach przybierają inną postać lub są inaczej definiowane, sens pozostaje jednak ten sam:

a) Wspomnienia traumatycznych wydarzeń, a w szczególności tych powstałych w dzieciństwie są tłumione,

b) Trudne dla nas wspomnienia są zapisywane i przechowywane w tej części mózgu do której jest trudno dotrzeć dorosłemu człowiekowi,

c) Wyparcie wspomnień z dzieciństwa może powodować poważne problemy emocjonalne ludzi dorosłych,

d) Stłumione wspomnienia można odzyskać poprzez terapię lub poradnictwo,

e) Z każdym traumatycznym wspomnieniem wiąże się kłamstwo zaszczepione przez szatana, które powoduje wiele problemów w dorosłym życiu danego człowieka,

f) Szatan nieustannie wykorzystuje to stare kłamstwo, aby kusić dorosłych ludzi do podejmowania grzesznych zachowań,

g) Podczas sesji Theophostic zachęca się osoby, aby odtworzyły swoją przeszłość i zaprosiły Jezusa, który pomoże im pozbyć się kłamstwa zaszczepionego przez diabła,

h) Theophostic przyjmuje możliwość, że istota demoniczna może podszywać się za Jezusa Chrystusa, który pojawia się podczas posługi, dlatego osoba ją prowadząca musi sprawdzić tożsamość tej istoty,

i) Kiedy nasza przeszłość zostanie naprawiona, szatan nie będzie mógł nas kusić do grzechu tak jak to robił wcześniej. Zostajemy uzdrowieni.

Jan Fletcher założyciel christianlyingspirits.com powiedział, że: „Theophostic jest jedną z najbardziej niebezpiecznych ze wszystkich metod wewnętrznego uzdrawiania, jakie wiedziałem do tej pory. Mówię to, bo ta służba jest zamaskowana biblijną terminologią, a jej mistyczne metody mogą niewątpliwie oszukać nawet dojrzałych chrześcijan”.

Służba ta działa zgodnie z założeniem, będącym de facto jej podstawą, że jako ludzie jesteśmy emocjonalnie zranieni i nasze serca oraz umysły potrzebują uzdrowienia Jezusa. Rany, których doznaliśmy pochodzą z bolesnych i trudnych doświadczeń z przeszłości – nawet nie tyle z samych tych doświadczeń, ale z kłamstw, które są z nimi związane i które trzymają nasze życie w kajdanach. Grzech, który ma miejsce w naszym dorosłym życiu jest bezpośrednio wynikiem tych kłamstw, które są gdzieś głęboko w nas zakorzenione. Uzdrowienie polega na tym, że Jezus Chrystus rozwiązuje konkretne kłamstwa z naszej przeszłości, w rezultacie czego jesteśmy wolni od grzechu. Brzmi to bardzo biblijnie prawda? Jednak praktyka tej i innych służb wyraźnie wskazuje, że nie postrzegają one Biblii jako wystarczającej do rozwiązania wszystkich problemów człowieka. 

Martin Bobgan stwierdził, że: „Wewnętrzne uzdrowienie i techniki lecznicze jak TPM oszukują wielu chrześcijan. Wiara w to, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy z powodu przeszłości, która musi być uzdrowiona poprzez jej ponowne przeżycie i wprowadzenie do niej Jezusa jest kłamstwem. Kiedy te przekonania są mieszane z chrześcijaństwem mogą stać się częścią systemu wierzeń danej osoby, a kiedy to się stanie to ludzie będą trzymać się fałszywych idei i błędnego zrozumienia wiary chrześcijańskiej. TPM jest jedną z najbardziej wpływowych i niebezpiecznych kombinacji psychoterapii i wewnętrznego uzdrawiania”.


Jak wspomnieliśmy wcześniej, Theophostic zawiera w sobie co najmniej kilka elementów, które budzą nasze zaniepokojenie. Z praktycznego punktu widzenia uważamy, że sprawdzanie tożsamości istoty, która pojawia się w wyniku prowadzonej posługi jest co najmniej zastanawiające. Już samo dopuszczenie możliwości demonicznej manifestacji powinno stanowić wystarczający powód do zaniechania wszelkich prób kontaktu ze światem duchowym w wydaniu służby Theophostic. Innym problemem na gruncie teologicznym będzie fakt, że Smith opracował nową teologię zwaną „teologią opartą na kłamstwie”, która jest w oczywistej sprzeczności wobec „teologii opartej na grzechu, która jako źródło największego problemu człowieka traktuje grzech”, a nie kłamstwo. Kłamstwo może wyrządzić krzywdę wierzącej osobie, ale nie jest i nie może być główną przyczyną grzechu w życiu człowieka. Smith stwierdził, że „teologia oparta na grzechu” zawiera w sobie błędne przekonanie i poważny błąd. Ponadto powiedział, że ona po prostu nie działa. To jest o tyle ciekawe, że w książce „Beyond Tolerable Recovery” stwierdził, że: „Bóg nie wydaje się wymagać wyznania grzechu od niewierzącego”. A więc jak człowiek, który nigdy nie upamietał się z grzechu i nie pokutował, może mieć pokój Chrystusowy, co więcej pokój zapewniony poprzez obecność samego Chrystusa? Spotkaliśmy się z przypadkiem kiedy to posługa wewnętrznego uzdrawiania była adresowana zarówno w kierunku wierzących jak i nie wierzących. Pamiętajmy jednak, że każdy Jezus który oferuje Boży pokój i prawdziwe biblijne uzdrowienie bez pokuty oraz upamiętania jest fałszywym Jezusem.

T.A McMahon podsumowuje służbę Theophostic w następujący sposób:

1) Jest sprzeczna z Pismem Świętym,

2) Jest Freudowska (wyszukuje deterministyczne traumy z przeszłości, które są głęboko schowane w podświadomości),

3) Obejmuje techniki okultystyczne,

4) Działa nawet dla niewierzących dając im „pokój Boży” bez upamiętania.

Idąc dalej za McMahon pozostaje nam tylko powtórzyć: „To szokujące, że tak wielu chrześcijan kupiło to wszystko”.

KONCEPCJA „WEWNĘTRZNEGO DZIECKA”

Agnes Sanford opierając się na naukach i teoriach Junga stwierdziła, że wewnętrzne dziecko, które jest wewnątrz każdego człowieka jest niewinne, święte i boskie. Dopiero poprzez wpływ rodziców, środowiska, w którym się wychowuje i dojrzewa, staje się grzesznikiem. Świecka psychologia twierdzi, że jako dzieci przychodzimy na świat czyści. Ilu z was spotkało się ze stwierdzeniem, że człowiek jest z natury dobry? Tylko ludzie nie znający Słowa Bożego, mogą w to uwierzyć. Jednym z popularnych promotorów teorii „wewnętrznego dziecka” jest John Bradshaw. Jego książki reklamowane są jako pomoc prowadząca do uzdrowień zranień z przeszłości, budowania poczucia własnej wartości i bezwarunkowej miłości do siebie samego. Krótko mówiąc, chociaż może i ładnie to wszystko brzmi, ale jest to czysty humanizm sprzeciwiający się Biblii. Jego książki są wykorzystywane w pracy między innymi z Anonimowymi Alkoholikami, gdyż autor uświadamia ludziom jak bardzo krzywdy z okresu dzieciństwa mogą wpływać na nasze dorastanie. Inny polski psycholog porównał koncepcje „wewnętrznego dziecka” do nauk jogi i buddyzmu wskazując, że ta teoria może być pojmowana jako droga wiodąca ku duchowemu przebudzeniu i realizacji pierwotnego potencjału człowieka, który jest m.in. dobry i piękny. Jako chrześcijanie możemy już na samym wstępie poddać wątpliwość całą koncepcję „wewnętrznego dziecka”. 

Co więcej, jak pisze Bob Dewaay, większość chrześcijan nie zdaje sobie sprawy, że ta koncepcja wyklucza biblijną doktrynę o grzechu pierworodnym. W praktyce wygląda to tak, że „wewnętrzne dziecko” jest mechanizmem racjonalizującym grzech. W przypadku tej teorii, wewnętrzne uzdrawianie przybiera formę magicznej podróży do przeszłości, gdzie w obecności Jezusa mamy możliwość uzdrowienia tego „wewnętrznego dziecka”. Ta koncepcja zakłada, że nieskazitelnie czysty człowiek jest ukryty gdzieś głęboko w nas. Musimy go tylko odzyskać, a nasze życie ulegnie całkowitej metamorfozie. Biblia jednak naucza coś zupełnie odmiennego; człowiek zawsze był grzesznikiem. Francis MacNutt wyjaśnia, że "Jezus jako Pan czasu może zrobić to, czego my nie możemy [...] prosimy Jezusa, by udał się wraz z nami do przeszłości [...] właśnie to wewnętrzne dziecko z przeszłości jest uzdrawiane".

REGRES, REGRESING I HIPNOZA – (regresja hipnotyczna)

Jest to technika polegająca na wprowadzeniu człowieka w stan hipnozy i cofnięciu pamięci do czasu zaistnienia zdarzenia w celu zatarcia śladu pamięciowego. Nie będziemy rozważać nowożytnej historii powstania hipnozy, gdyż dla nas jest ona po prostu odmiennym stanem świadomości, mającym swoje korzenie w okultyzmie i mogącym prowadzić do nawiązania kontaktu z demoniczną duchowością. Hipnoza jest dla współczesnej nauki czymś czego nie może wyjaśnić na podstawie rzetelnych, merytorycznych i empirycznych doświadczeń naukowych. Hipnoza była znana od stuleci ludziom zajmującym się okultyzmem. Od kapłanów starożytnego Egiptu do magów, czarnoksiężników, szamanów i psychoterapeutów. Co ciekawe, badacze odkryli, że osoby wprowadzone w głęboki stan hipnozy przeżywają doświadczenia podobne do opisów wschodnich mistyków w tym „poczucie nieskończonej potencjalności, oddzielenie umysłu od ciała a także osiągnięcie poczucia jedności ze wszechświatem”. Nie powinno nas to dziwić skoro hipnoza ma okultystyczne korzenie. Lekarz William Kroger zauważył, że „Od wieków metody medytacji buddyjskie, tybetańskie, zen i jogi wykorzystują system wprowadzający w odmienny stan świadomości, który jest bardzo podobny do hipnozy”.

"Przez połączenie słowa "hipnoza" ze słowem "terapia" praktyka okultystyczna nie staje się naukową. Hipnotyczna terapia nie jest w niczym lepsza od hipnozy uprawianej przez szarlatanów. Nagość można zamalować białą farbą, budząc większe poważanie, ale istota się przez to nie zmienia. Hipnoza nie przestaje być hipnozą, nawet jeśli nazwiemy ją hipnozą leczniczą, hipnotyczną terapią, autosugestią czy określimy w jakikolwiek inny sposób. Hipnoza stosowana przez lekarza jest tak samo naukowa jak różdżka w rękach inżyniera budownictwa" napisali M.D. Bobgan.

A więc regresja będzie techniką stosowaną w psychoterapii, umożliwiającą cofnięcie pacjenta w okres dzieciństwa i leczenie zranionych emocji. Podobnie sprawa ma się z regresingiem, który również odbywa się w zmienionym stanie świadomości – w tym przypadku hipnozę zastępuje medytacja i umożliwia dotarcie do podświadomości człowieka. Regresing ma uwolnić człowieka od negatywnych wzorców, myśli, wyobrażeń czy też reakcji, które utrudniają i ograniczają nasze życie. Na jednej ze stron internetowych poświęconych regresingowi możemy przeczytać, że każdy negatywny wzorzec może zostać rozpoznany i usunięty z podświadomości. Ciekawa propozycja czyż nie? Zważywszy na to, że chociażby w wewnętrznym uzdrawianiu promuje się myślenie jakoby za obecne grzechy człowieka winę ponosiła nieznana dla niego podświadomość.

Terapeuci wykorzystując terapię regresywną cofają swoich pacjentów do najwcześniejszych wspomnień z ich życia. Co niektórzy oferują nawet powrót do poprzednich wcieleń oferując możliwość ucieczki przed odpowiedzialnością moralną za swoje życie. Dave Hunt stwierdził, że podobne terapie nie są bardziej naukowe niż czytanie z fusów, a łączą ze sobą dwie spośród największych mistyfikacji jakie udało się kiedykolwiek sprzedać ludzkości: psychoterapię i ewolucję. Idea ewolucji stanowi rdzeń hinduizmu. Wiele tysięcy lat przed Darwinem członkowie społeczeństw pierwotnych byli przekonani o pokrewieństwie ludzi i zwierząt (wiele przewodników duchowych, czy duchów opiekuńczych szamanów przybiera często postać zwierząt). Ta esencja okultyzmu nie jest niczym nowym. Dziś przybrała tylko pseudonaukowy żargon. Powinniśmy mieć również nieustanne przekonanie o bardzo poważnych zagrożeniach jakie może nieść za sobą uczestnictwo w terapiach, sesjach, poradnictwie, regresji. Wywołują one głęboki stan transu, podczas którego osoba staje się bezbronna i bardzo podatna na wpływy nie tylko drugiego człowieka ale i demonów, które mogą zasiewać dowolne bajki w ludzkim umyśle.

Wśród techniki uzyskiwania odmiennych stanów świadomości można wyróżnić m.in.:
- medytacja/skupianie się,
- wizualizacja (włączając kontrolowane wyobrażenia i projekcje astralne)
- joga
- medytacja transcendentalna (TM)
- modlitwa kontemplacyjna 
- dynamika umysłu
- parapsychologia (w tym telepatia, postrzeganie pozazmysłowe i inne zjawiska parapsychiczne)
- hipnoza
- terapia regresyjna
 - substancje narkotyczne oddziałujące na umysł
- metoda zwiększania możliwości umysłu biofeedback
- rzeczywistość wirtualna
- kontrola umysłu metodą Silvy
- wschodnie sztuki walki (techniki koncentracji)

Wbrew powszechnemu przekonaniu i temu co często starają nam się wmówić mass media, hipnoza nie jest żadną dziedziną nauki ani też niewinną rozrywką. Jest to bardzo poważne zjawisko duchowe, którego chrześcijanie powinni, jak wszystkich innych technik odmiennych stanów świadomości, za wszelką cenę unikać. 

Podsumowując zagadnienie hipnozy T.A. MacMahon stwierdza, że:
a) to nie jest naukowa praktyka,
b) nie jest bardziej skuteczna aniżeli placebo,
c) pomimo swoich roszczeń do prawdy jest ona kłamstwem,
d) często jest fizycznie i umysłowo niebezpieczna,
e) nie może być odseparowana od swoich okultystycznych korzeni.

Mając na uwadze biblijną perspektywę hipnozy i jej podobnych technik, ten bliski współpracownik Dave Hunta pisze, że:

a) są one szczególnie potępione w Starym Testamencie,
b) nigdy nie były praktykowane jako metoda do uzyskania fizycznego lub duchowego uzdrowienia,
c) wykorzystują podstęp, aby przekazać swoją wolę innej osobie,
d) są technikami stricte okultystycznymi,
e) mogą otworzyć daną osobę na nauki demonów oraz presję demoniczną, a w przypadku ludzi nieodrodzonych na nowo mogą prowadzić do demonicznego opętania.

REBIRTHING – (odrodzenie)

Jest to metoda oddechowa polegająca na świadomym, pogłębionym i rytmicznym oddychaniu w celu wyzbycia się tłumionych emocji oraz wejście w kontakt z podświadomością. Humanistyczna nauka twierdzi, że rebirthing jest metodą samorozwoju, kształtowania siebie i przejmowania steru własnego życia. Ta technika jest praktykowana w celu rozszerzenia świadomości i oczyszczenia jej z nieprawdy oraz uzdrowienia przeszłości, a także zrozumienia siebie.
Chcemy przyjrzeć się tej technice „odrodzenia” gdyż bardzo często jest ona integralną częścią wewnętrznego uzdrawiania stosowaną nie tylko w świecie, ale i w Kościele. Oczywiście, że będzie ona miała inną nazwę, odcinającą ją od jej hinduistycznych korzeni i będzie przebrana w formę działania Ducha Świętego.

Działania związane z rebirthingiem prowadzą człowieka do uświadomienia własnych lęków oraz blokad powstałych w dzieciństwie w wyniku trudnych doświadczeń i przeżyć. Jest to przypomnienie sobie, a także powtórne narodzenie w celu pozbycia się traumy związanej z przyjściem na świat. Poprzez ten proces możemy odnaleźć głęboko ukryte wzorce funkcjonowania, które są podstawą naszych obecnych zachowań. Traumatyczne wydarzenia z przeszłości mogą być nie tylko ponownie przeżyte, ale i oczyszczone z bólu i strachu tak, aby w teraźniejszości nie miały żadnej siły sprawczej na nasze codzienne życie. Na podstawie koncepcji freudowsko-jungowskich te wydarzenia mogą mieć charakter manifestacji nieświadomości, które są powodem problemów w obecnym życiu (jeśli rebirthing jest praktykowany w kręgach New Age może się odnosić również do wydarzeń z poprzednich wcieleń).

Psychologia będzie twierdzić, że naszym życiem rządzą określone mechanizmy. I tak przykładowo, jeśli w dzieciństwie ktoś nie otrzymał wystarczającej miłości ze strony rodziców, bądź też nadano mu określoną „etykietkę” (np. nieudacznika, brzyduli itp.) to ten negatywny wzorzec z dzieciństwa będzie przyczyną jego porażek w życiu dorosłym. Analogicznie ten sam schemat możemy zastosować w kontekście chrześcijaństwa i notorycznie pojawiającego się grzechu, który jak się okazuje podczas procesu terapeutycznego, jest efektem doświadczeń z przeszłości. Na polskiej stronie rebirthingu znajdziemy takie stwierdzenie: „Praktyka Rebirthingu polega na poznaniu zawartości komputera, jakim jest nasz umysł i przeprogramowaniu go w taki sposób, by służył naszemu życiowemu powodzeniu i mądrości”. Jednym z narzędzi takiego przeprogramowania wykorzystywanego w rebirthingu jest afirmacja, która stanowi technikę sugestii pozwalającą na wyparciu nieprawdziwych przekonań, które ograniczają nasze życie, a tworzeniu myśli pozytywnych. 

Omawiana przez nas wcześniej szamanistyczna technika wizualizacji jest plastyczną formą afirmacji. Pomimo nadaniu rebirthingowi naukowego charakteru w swojej istocie pozostaje on pogańskim rytuałem odrodzenia. Rebirthing jako działanie z cyklu: „Uzdrawianie własnej przeszłości jako klucz do lepszej przyszłości” może być tym czego pragnie cielesny człowiek. Te praktyki są znane od tysięcy lat w hinduizmie. Po raz kolejny dochodzimy do przekonania, że tak naprawdę wiele elementów współczesnej psychologii i psychoterapii to klasyczne techniki okultystyczne prosto z pogańskich wiosek gdzie w tumanach dymu były nierozłączną częścią praktyk szamanistycznych. Dziś to wszystko nie tylko zostało ucywilizowane, ale również schrystianizowane i wprowadzone do Kościoła.

Jako podsumowanie chcemy zaprezentować świadectwo Dauga Glovera, jednego z byłych praktyków rebirthingu. Niech jego słowa będą traktowane przez nas jako ostrzeżenie przed wszelkim zaangażowaniem w podobne praktyki: 

Rebirthing to potężna technika okultystyczna nazywana przez niektórych "jogą dla Zachodu". Jest ona w rzeczywistości blisko spokrewniona z kriya jogą Paramahansy Joganandy, a jedną z najbardziej poczytnych książek wśród praktyków rebirthingu jest "Autobiografia jogina" Joganandy. Rebirthing, po trosze jak Jungowska analiza głębi, umożliwia pozorne odsłanianie warstw świadomości, jakby ściągało się łupiny cebuli. W końcu dochodzimy do rdzenia naszej istoty i osiągamy pożądany stan Samorealizacji jako boga. Trzeba wciąż to powtarzać. Z czasem spostrzegłem, że brzmi tu jakiś fałsz, że daję się wciągać coraz głębiej w chaos i kontrolować przez inne istoty. Po pięciu latach od opuszczenia ruchu wciąż walczę, by odzyskać zdolność jasnego myślenia i pozbyć się lęku. Wiem o innych, którzy jak ja przez lata są zupełnie wypaleni i mają zaćmiony umysł, nawet jeśli już zaprzestali rebirthingu. Przyglądając się od dłuższego czasu środowiskom New Age doszedłem do przekonania, że te techniki (rebirthingu, joga, TM, wizualizacja wewnętrznych przewodników etc.) mają właściwą sobie moc. Przynoszą skutki, ponieważ są zaplanowane specjalnie po to, ABY SIŁĄ WYWAŻAĆ DRZWI I KRUSZYĆ BARIERY, KTÓRE BÓG UMIEŚCIŁ W LUDZKIM DUCHU, ABY ZAPOBIEC OPANOWANIU GO PRZEZ ISTOTY DEMONICZNE, KTÓRE - JAK ZDOŁAŁEM SIĘ ZORIENTOWAĆ - SĄ REALNE I ŻYWIĄ ZAMIARY NISZCZENIA". 

Jeżeli przyjmiemy, że podstawą wewnętrznego uzdrawiania jest teoria o negatywnych wydarzeniach z przeszłości, które determinują nasze obecne zachowania to doprowadzi nas to do prostego wniosku, który jest lansowany przez większość psychoterapeutów: nie jesteś odpowiedzialny za swoje obecne grzechy i problemy. Winę tak naprawdę ponoszą inni, którzy zgrzeszyli wobec ciebie w przeszłości. A więc teraz chcąc rozwiązać problem grzechu w swoim życiu, musisz posłużyć się techniką wizualizacji i odtworzyć wydarzenia z przeszłości w celu zaproszenia do danego zranienia Jezusa (jeśli osoba, której udzielana jest posługa jest katolikiem, może to być Maryja). Przeżycie danej sytuacji w obecności Jezusa ma docelowo sprawić, aby osoba pokrzywdzona mogła rozprawić się z tym bolesnym wydarzeniem. Przykładowo, jeśli ojciec zaniedbywał cię w przeszłości to wewnętrzni uzdrowiciele będą zachęcać cię do wizualizacji Jezusa, który będzie wypełniał pustkę w twoim dzieciństwie, albo też niwelował wszystkie traumatyczne przeżycia, których autorem był twój ojciec. Dzieję się tak dlatego, że podczas procesu uzdrowienia (działa to dokładnie tak samo jak w psychoterapii) buduje się w człowieku przekonanie, że za obecne jego grzechy winę ponosi – jak w tym przypadku – ojciec, który nienależycie wypełniał swoje obowiązki wobec nas. Bylibyście zdziwieni jak często w gabinetach psychoterapeutycznych powodem dysfunkcjonalnego zachowania mężczyzn okazuje się niewłaściwa relacja z ojcem. 

Poprzez te psychoanalityczne techniki mające więcej wspólnego z okultyzmem aniżeli z biblijnym chrześcijaństwem, wewnętrzni uzdrowiciele (podobnie jak psychoterapeuci) mają realną możliwość zmiany wspomnień swoich pacjentów. Poprzez proces uzdrawiania (terapii) mogą zastępować złe wspomnienia, dobrymi, a nawet dowolnie modyfikować pamięć swoich klientów. Zastanówmy się czy cofanie ludzi w przeszłość i penetracja ich nieświadomości lub podświadomości w celu poszukiwania odpowiedzi na ich zachowania jest działaniem Ducha Świętego. Czy na kartach Biblii znajdziemy takie praktyki, zalecania albo wskazówki? 


Musimy pamiętać, że ludzki umysł wprowadzony w odmienny stan świadomości, jak w przypadku seansu hipnotycznego, jest bardzo podatny na sugestię. Bardzo często „odkrywana” przeszłość pacjenta jest produktem sugestii i nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Czy tak przedstawione wewnętrzne uzdrawianie nie jest przypadkiem zwykłą próbą manipulowania rzeczywistością, która jest domeną okultyzmu? Czy Bóg potrzebuje naszej twórczej wizualizacji w celu rozwiązywania problemów, otrzymania przebaczenia i uzdrowienia? A może uzdrowienie wewnętrzne będzie zwyczajną psychoanalizą wykorzystującą moc sugestii w rozwiązywaniu problemów, które sama tworzy?

PRZYKŁAD Z PRAKTYKI SŁUZBY RUTH CARTER STAPLETON

Pani Carter Stapleton daje nam ciekawy przykład praktycznego zastosowania nauk wewnętrznego uzdrawiania połączonych z wszechobecną wizualizacją. Całą swoją wiedzę przejęła od Agnes Sanford i to jej zawdzięcza „efektywność” swojej służby. Pani Stapleton przedstawiała przypadek dziewczyny, która w swoim dorosłym życiu weszła na drogę przestępstwa i wpadła w narkomanię z powodu „wstrętu do samej siebie”. Według niej powodem tych dysfunkcyjnych zachowań oraz negatywnego myślenia było to, że dziewczyna była nieślubnym dzieckiem. Ruth Carter Stapleton postanowiła przeprowadzić tę kobietę przez sterowaną medytację i doprowadzić do jej uzdrowienia z powstałych w przeszłości zranień, które miały tak ogromny wpływ na jej obecne życie. W trakcie posługi, zwizualizowała Jezusa obecnego podczas aktu nierządu, który spowodował jej poczęcia. Ten Jezus uświęcił i oczyścił ten akt seksualny i uczynił go aktem Bożym namaszczonym przez Ojca Niebieskiego. To jest właśnie to, co Rita Bennet nazwała „powtórnym przeżywaniem wydarzenia wraz z Jezusem”. Aczkolwiek jak już wspominaliśmy wcześniej, to wcale nie musi być osoba Jezusa bo jak mówi Francis MacNutt: „Jeśli komuś w jakiś sposób zabrakło matczynej miłości, proszę Jezusa (jeśli ta osoba jest katolikiem) aby posłał swoją matkę Marię by czyniła wszystko co czynią matki, by okazać dzieciom miłość i troskliwość". Oni naprawdę wierzą, że przeszłość jest faktycznie odtwarzana i że mają realną możliwość zmiany historii. Orrel Steinkamp, który od wielu lat bada temat zwiedzenia w Kościele pisze: "Wewnętrzne uzdrawianie praktykowane przez chrześcijan cofa osobę do jej przeszłości poprzez różnego rodzaju mistyczne, a czasem nawet szamańskie metody. Następnie wprowadza ją w stan zmienionej świadomości, aby mogła przeżyć spotkanie z "rzeczywistym, prawdziwym Jezusem". Dzięki tej metodzie przeszłość staje się mistycznie rzeczywista. Postać Jezusa nie tylko uzdrowi naszą przeszłość, ale zmieni również fakty historii w celu wywołania pożądanego leczenia".

PRZEKLEŃSTWA POKOLENIOWE

Na podstawie wyrwanych z kontekstów fragmentów Biblii buduje się dziś fałszywe przekonanie jakoby chrześcijanie mogli być ofiarami przekleństw pokoleniowych. Również w służbach wewnętrznego uzdrawiania bardzo poważnie traktuje się kwestię przekleństw pokoleniowych, które to właśnie mogą odpowiadać za nasze problemu z pożądliwością seksualną czy też skłonnością do alkoholu. Kiedy Bóg wyrwał mnie z tego świata, a ja w pokorze i uniżeniu przyszedłem jako grzesznik pod krzyż Chrystusa, jedną z najważniejszych (i pierwszych!) rzeczy, które zrozumiałem na podstawie Biblii to fakt, że stałem się nowym stworzeniem (2 Kor 5,17). Gdybym dziś nie poznawał nauk, które są obecne w Kościele, ale opierał się na samej Biblii nigdy nie doszedłbym do przekonania, że jako dziecko Boże mogę być pod przekleństwem pokoleniowym. Nigdy. Biblia mówiąc o przekleństwach pokoleniowych wskazuje, że przykładowo dzieci alkoholików bardzo często cierpią z powodu konsekwencji grzesznych zachowań swoich rodziców. Równie często idą w ich ślady naśladując wzorzec, który znali od swojego dzieciństwa. Nawet ostatnio mieliśmy okazję poznać młodą kobietę, która opowiedziawszy nam historię swojego życia, skłoniła nas do refleksji, czy aby w jej życiu nie ma jawnego przekleństwa. Świat od momentu grzechu znajduje się pod Bożym przekleństwem. Grzeszne wybory upadłych ludzi generują konsekwencje, które bardzo często wpływają na los następnych pokoleń. Nasze życie byłoby kompletnie bez nadziei gdyby nie Jezus Chrystus. Nowonarodzenie zmienia kompletnie wszystko. Nawet jeśli twoja matka w dalszym ciągu zajmuje się czarnoksięstwem, to ty, jeśli tylko należysz do Chrystusa, nie masz żadnego udziału w jej grzechach, a każda obca duchowość z którą jest ona powiązana, nie ma do ciebie przystępu, jeśli tylko trwasz w Chrystusie.

Dziś w Kościele panuje moda, aby odpowiedzialność za nasze grzechy przerzucać na naszych przodków. „Ja jestem w porządku a to, że zdradziłem żonę tak naprawdę jest konsekwencją tego, że mój dziadek ze strony ojca miał z tym nieustanny problem”. Zrzucanie własnej odpowiedzialności na innych nie jest, nigdy nie było i nie będzie biblijne. Cała teologia przekleństw pokoleniowych jest w zasadzie zbudowana na dwóch fragmentach ze Starego Testamentu: 2 M 20,5 i 5 M 7,9-10. Jeśli dokonacie starannej egzegezy Pisma Świętego, przekonacie się, że te fragmenty wcale nie mówią o tym, że chrześcijanin może być przeklęty z powodu grzechów swoich przodków. Patrząc na kontekst fragmentu z 2 M 20,5 wyraźnie widzimy, że Bóg mówi tutaj o duchowym cudzołóstwie (w Nowym Przymierzu dla Boga w dalszym ciągu obrzydliwością jest przyjaźń ze światem, którą Jakub określa cudzołóstwem Jk 4,4). Ci którzy buntowali się przeciwko Bogu są pod przekleństwem przymierza, jednakże każdy kto w pokorze zwraca się ku Bogu staje się osobą błogosławioną przez Niego, bez względu na to co czynili jego przodkowie. Jeśli będziesz naśladował bałwochwalstwo twoich rodziców, dziadków itd zostaniesz sprawiedliwie ukarany. Nie dlatego, że Bóg działa deterministycznie, ale osądzi cię sprawiedliwym wyrokiem za twoje własne przewinienia.

Współczesny badacz Starego Testamentu Walter Kaiser powiedział, że dzieci które powtarzają grzechy sowich przodków, dają wyraźny dowód tego, że same nienawidzą Boga. Nie ma tutaj żadnego mistycznego prawa, ale proste stwierdzenie wyrażone w 5 M 24, 16: "Nie poniosą śmierci ojcowie za synów ani synowie nie poniosą śmierci za ojców; każdy za swój grzech poniesie śmierć". Jeśli ktoś ma dalej wątpliwości to zachęcamy do uważnego przeczytania 18 rozdziału Księgi Ezechiela. Przyglądając się 5 M 5, 9-10 możemy zauważyć, że ograniczenie Bożego wyroku w kontekście ogromu Jego miłosierdzia! Patrząc również na ostrzeżenie we wspomnianym fragmencie z 2 M widzimy wyraźnie, że Bóg zawsze daje człowiekowi możliwość wyboru: ci którzy Go miłują i przestrzegają Jego przykazań będą zawsze błogosławieni. Nikt z nas nie jest niewolniczo związany z przeszłością naszych ojców. Pan Bóg jest Bogiem łaskawym i miłosiernym. Wielu ludzi ma niewłaściwy obraz Boga, rozróżniając pomiędzy Bogiem Starego Testamentu a Bogiem Nowego Przymierza. Bóg się nie zmienia i zawsze był, jest i będzie taki sam. Ukazany ogromny kontrast pomiędzy przekleństwem a błogosławieństwem znalazł swój największy wyraz w zbawczym dziele Pana Jezusa dokonanym na krzyżu Golgoty.

Jako potomkowie Adama odziedziczyliśmy grzeszną naturą, której ostateczną konsekwencją jest wieczne oddzielenie od Boga. Biblia mówi, że wszyscy zgrzeszyliśmy i na każdym z nas ciąży sprawiedliwy wyrok Boży. Czeka nas gniew i jest to bez żadnego związku z tym co czynili nasi rodzice. Nawet jeśli byli oni przyjaciółmi Boga, to i tak nie ma to żadnego znaczenia, gdyż każdy człowiek musi sam ukorzyć się przed Bogiem. Historia Izraela i cytowane fragmenty Starego Przymierza pokazują nam co tak naprawdę jest w Bożym sercu, które nie chce śmierci grzesznika, ale jego upamiętania. "Człowiek, który grzeszy, umrze. Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego." (Ez 18,20)

Podobnie te wersety nie uczą, że demony mają prawo do naszego życia z powodu przekleństw pokoleniowych. Wielką tragedią jest kiedy poważni chrześcijanie, których służba była oparta na literalnej wykładni Słowa Bożego, nagle zaczynają budować nowe nauki na pojedynczych wersetach, kompletnie wyciągniętych z kontekstu całej nauki Pisma Świętego.

Miejmy świadomość, że demony mogą z zewnątrz nękać prawdziwego wierzącego. Jesteśmy uczestnikami duchowego konfliktu i taka sytuacja może stać się naszą realnością. Ale najważniejsze jest to żebyśmy pamiętali, że to wszystko może się dziać tylko za przyzwoleniem Boga i po to aby wypełnić Jego suwerenne zamiary. Nigdy jednak nie mogą zamieszkiwać w prawdziwym wierzącym. F.S. Leahy pisze: "Chrześcijanin nie może być opętany przez demona. Zakładanie takiej możliwości stoi w sprzeczności ze wszystkim co Nowy Testament ma do powiedzenia na temat natury nowego narodzenia i pozycji dziecka Bożego. To jest niemożliwe - mówi Marcin Luter, ponieważ Jezus i diabeł nigdy nie mogą mieszkać pod jednym dachem. Jeden musi poddać się drugiemu - diabeł Chrystusowi".

Wielu współczesnych nauczycieli głosi, że ufność w dokończone na krzyżu dzieło Chrystusa nie wystarczy, aby rozwiązać problem przekleństw pokoleniowych. Potrzebne jest coś więcej. I tutaj znowu możemy zauważyć analogię do całej służby wewnętrznego uzdrawiania. Jezus Chrystus i biblijna odpowiedź na zranienia z przeszłości, urazy, traumy a także przekleństwa pokoleniowe nie wystarczy. Ile fałszywych religii, kościołów, sekt podważa osobę albo dzieło Jezusa Chrystusa? Jest to centrum każdej herezji: bezpośredni atak na Syna Bożego. Podobnie było w kościele w Galacji, gdzie pojawili się ludzi prowadzący wierzących do innej ewangelii mówiącej o tym, że do dzieła Chrystusa trzeba coś dołożyć. 

Apostoł Paweł z całą stanowczością przeciwstawia się wszelkiej nauce, która atakuje prawdziwą ewangelię. Jego żarliwość i determinacja w obronie Prawdy jest tak wielka, że powiedział: „Lecz choćbyśmy nawet my albo anioł z nieba głosił wam ewangelię [inną] od tej, którą wam głosiliśmy, niech będzie przeklęty” (Gal 1,8). Są to bardzo mocne i stanowcze słowa, ale jednocześnie ukazują one dwie ważne prawdy: jest tylko jedna ewangelia, która jest naszym ratunkiem oraz to, że już wtedy pojawiały się (i będą się pojawiać) inne ewangelie prowadzące ludzi do innego Jezusa. Jest to bardzo ważne w obliczu tak ogromnego zwiedzenia, które już dziś ma miejsce w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Służby wewnętrznego uzdrawiania, zajmujące się problemem przekleństw pokoleniowych będą (często przy wykorzystywaniu różnego rodzaju ankiet i kwestionariuszy) analizować przeszłość swoich klientów w celu umożliwienia im uwolnienia się od ciążących nad nimi przekleństw pokoleniowych.

Według tych nauk przekleństwa pokoleniowe można złamać w wyniku „odcięcia” się od przeszłości np. poprzez powtarzanie konkretnych słów, wyrzeczeń, rozkazów itd. W praktyce będzie to bardziej przypominać rzucanie czarów aniżeli modlitwę. Wielkim smutkiem jest obserwowanie ludzi, którzy kilka lub kilkanaście lat chodzą z Chrystusem, a kiedy ich życie przybierze nagły, niespodziewany obrót, zaczynają przyczyn swych niepowodzeń doszukiwać się w grzechach swoich przodków. Przypomnijmy: Bóg karze niesprawiedliwość na trzecim i czwartym pokoleniu bo każde pokolenie wybiera grzech przeciwko Bogu, a nie dlatego że jego przodkowie to czynili!

Popularny pisarz, Neil Anderson uczy, że demony mają twierdze w naszym życiu i będą w nim obecne dopóki nie zdobędziemy wiedzy na ich temat i nie rozkażemy im odejść. Te twierdze są podobno pozostałością grzechu naszych przodków. Jednocześnie autor ten (podobnie jak i wiele osób prowadzących służbę wewnętrznego uzdrawiania) twierdzi, że krzyż jest podstawą zwycięstwa w życiu chrześcijanina. Skoro rzeczywiście tak jest to pozostaje pytanie: dlaczego Bóg nie uwolnił nas od tych twierdz demonicznych w momencie kiedy oddaliśmy swoje życie Chrystusowi? Bob Dewaay słusznie stwierdza, że jest to kolejny przykład herezji: dzieło Chrystusa plus jakieś religijne praktyki w celu zwycięstwa nad wrogiem.

Opierając się na naukach Andersona czy też bardzo popularnego w naszym kraju Derka Prince, zamiast na nieomylnym Słowie Bożym, możemy dojść do duchowej schizofrenii. Przecież jeśli Chrystus nie usunął przekleństwa pokoleniowego z mojego życia, a ja jako nowe stworzenie dalej jestem związany jakimś przekleństwem to nigdy nie będę miał pewności uwolnienia od niego. Skąd mam wiedzieć czy moja matka nie parała się wróżbiarstwem, a babka nie była wiejską znachorką trudniącą się zaklinaniem studni, rzucaniem klątw i przygotowywaniem miłosnych eliksirów? W myśl nauki wielu nauczycieli głoszących pokoleniowe przekleństwa w moim życiu, mogą one działać pomimo braku mojej wiedzy na ich temat. Nawet jeśli zrobię dogłębną analizę nigdy nie będę miał całkowitej pewności czy wyrzekłem się wszystkiego. A wszelkie „odcinanie” się od ewentualnych grzechów i sytuacji, które mogły mieć miejsce (ale nie musiały) wydaje mi się abstrakcją w świetle nauki Nowego Testamentu.

Co więcej, żaden chrześcijanin, chodzący według Ducha, a nie według ciała (Rz 8,1) nie powinien szukać wygodnych wymówek dla swojego grzechu w życiu swoich przodków. Dziś w Kościele są mężczyźni, którzy za swoje grzechy nieczystości gotowi są obarczać wszystkich tylko nie siebie samych! Biblijnym rozwiązaniem nie jest grzebanie w przeszłości, ale pokuta i przyjście pod krzyż. Będziemy to nieustannie powtarzać, bo czasem obserwując to co dzieje się w Kościele, mamy wrażenie, że jesteśmy świadkami obłędu na masową skalę.

Każda nauka, która głosi, że ten który położył całą swoją ufność i nadzieję w Chrystusie, może być przeklęty, powinna być z całą stanowczością przez nas odrzucona. Jako nowe stworzenie narodziliśmy się do nowego życia. Utożsamiliśmy się z Chrystusem w Jego śmierci poprzez chrzest i narodziliśmy się do nowego życia. Jeśli kiedykolwiek ciążyło nad tobą jakiekolwiek przekleństwo pokoleniowe to wiedz, że Chrystus oferując ci dar nowego życia, zagwarantował, że będzie ono całkowicie nowe. Bez domieszek przeszłości, bez kłamstw, bez żadnego diabelskiego prawa własności.

John MacArthur jednoznacznie stwierdza:

a) nigdzie w Biblii nie ma przykładu prawdziwego wierzącego, który by odziedziczył demony po przodkach,

b) nigdzie w Biblii nie ma przykładu prawdziwego wierzącego który zostałby zawładnięty przez demony z powodu swych wcześniejszych praktyk okultystycznych,

c) nigdzie w Biblii nie ma przykładu prawdziwego wierzącego w którego ciele zamieszkiwały demony,

d) Nowy Testament nigdzie nie poleca Kościołowi by uwalniał od demonów człowieka wierzącego w Chrystusa nad którym złe duchy objęły by panowanie w wyniku zaangażowania przodków, osobistego zaangażowania czy z jakiegokolwiek innego powodu,

e) nigdzie Biblia nie mówi by prawdziwie wierzący kiedykolwiek potrzebował takiego wyzwolenia lub go szukał,

f) w Biblii nie ma wyraźnego przykładu żeby demon kiedykolwiek zamieszkiwał prawdziwego wierzącego lub wtargnął do niego,

g) Wierzący nigdzie nie są ostrzegani przed możliwością zamieszkiwania w nich demonów,

h) nie widzimy nikogo kto by gromił, związywał czy wyrzucał demony z prawdziwego wierzącego.

Na koniec prezentujemy komentarz Berta Clendenenna, który naszym zdaniem w sposób właściwy mówi o przekleństwach pokoleniowych: 

Ludzie ci będą chcieli słuchać pochlebstw. Słuchać tego jacy są wspaniali i wielcy. Oni będą szukać kogoś kto znajdzie wymówkę na to kim się stali. To jest powód, dla którego pojawia się ta okropna doktryna zwana przekleństwem pokoleniowym. Jeśli ta doktryna jest prawdziwa wtedy narodzenie na nowo nie ma żadnej wartości. Jednak wielkie nazwiska na zielonoświątkowej scenie ją głoszą. Posługują się oni starotestamentowym fragmentem z 2 M 20:5, który mówi, że Bóg każe winę ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia, chcą w ten sposób zaznaczyć, że w jakiś sposób są przeklęci,  ale to wszystko staje się przeszłością z chwilą gdy rodzimy się na nowo. Osoba, która rodzi się na nowo jest stworzona  w sprawiedliwości i świętości Prawdy. Bóg jest Ojcem tego nowego stworzenia , to nie ma znaczenia czy moja matka była czarownicą a mój ojciec szamanem. Nic we mnie z nich nie pozostaje kiedy staje się Nowym Stworzeniem. Chrystus był pierworodnym Nowego Stworzenia, nowej rasy. Biblia mówi, że Duch Święty zacienił Marię i umieścił nasienie Chrystusa w jej łonie. Maria pochodziła z wielopokoleniowego rodu, na który składały się przeróżne osoby, łącznie z prostytutkami. Ale Duch Święty uczynił rozdzielenie miedzy dzieciątkiem Jezus a Marią. W tym dziecku nie było nic z Marii. Tak samo jak nie ma nic we mnie jako w Nowym Stworzeniu z mojego ojca i z mojej matki. Nie ma żadnego przekleństwa. Jako chrześcijanin nie możesz być opętany demonicznie, jeśli mógłbyś, to również Chrystus mógłby, aby to się stało musiałbyś zupełnie się stoczyć i opuścić Boga. Każde nauczanie które nie czyni z ciebie świętszej osoby niż jesteś, jest doktryną diabelską”.

KRZYŻ

Biblijni chrześcijanie wierzą, że centrum naszej wiary stanowi krzyż Chrystusa. Wierzą, że krzyż nie jest tylko elementem zamierzchłej przeszłości ale co najważniejsze, częścią każdego kolejnego dnia naszej chrześcijańskiej pielgrzymki. Tak naprawdę żyjemy w cieniu krzyża. Jest on naszym błogosławieństwem, ratunkiem i pociechą. Patrząc na krzyż zachowujemy właściwą perspektywę naszej społeczności z Bogiem. Czy służby wewnętrznego uzdrawiania mają właściwy pogląd na dzieło Chrystusa dokonane na krzyżu? Nie pytam o to czy w ich służbie jest obecny krzyż, ale czy traktują go tak samo jak to robił apostoł Paweł? Zastanówmy się: w służbach wewnętrznego uzdrawiania wiele mówi się o miłości Chrystusa względem nas, ale musimy pamiętać, że prawdziwej zmianie życia (gdyż Biblii obce jest stwierdzenie "wewnętrzne uzdrawianie") towarzyszy biblijna pokuta. Pokuta a nie odnalezienie deterministycznych wymówek naszego aktualnego stanu. Zrzucenie odpowiedzialności na kogoś innego nie przyprowadzi nas pod krzyż Chrystusa. Nie przyjdziemy pod niego jako nędzni grzesznicy jeśli będziemy szukać powodu naszego grzechu w uczynkach innych ludzi. Grzech w uzdrowieniach wewnętrznych często przedstawiany jest jako produkt, który jest reakcją na urazy z przeszłości. Na urazy, których byliśmy ofiarami i na które nie mieliśmy żadnego wpływu.

Przyjmując fałszywe przekonanie, że jeśli uraz zostanie właściwie zidentyfikowany i usunięty to uzdrowienie stanie się realnością w naszym życiu, biblijny model zbawienia oparty na krzyżu Chrystusa staje się zbyteczny. Biblia nie jest deterministyczna, nie możemy przerzucać żadnej części odpowiedzialności za nasz stan na naszych przodków, nieświadomość czy też zranienia z przeszłości. Czyniąc to wypieramy się grzechu a tym samym odrzucamy biblijny pogląd na naturę i stan człowieka. Wypierając się swojego grzechu pozbawiamy się przede wszystkim skutków jakie niesie ze sobą jego szczerze wyznanie i porzucenie. Pamiętajmy też o słowach apostoła Jana, który powiedział, że: "Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, sami siebie zwodzimy i nie ma w nas prawdy" (1 J 1,8). Jezus Chrystus na krzyżu Golgoty raz na zawsze rozprawił się z naszymi grzechami. Wewnętrzne uzdrowienie natomiast staje się niekończącą wędrówką do nieznanej nam przeszłości w celu poszukiwania odpowiedzi na aktualne problemy, które bardzo często psychologia traktuje jako problemy a Biblia nazywa grzechem. Rozwiązaniem problemu grzechu od zawsze była krwawa ofiara. Biblia wyraźnie mówi, że bez przelania krwi nie ma przebaczenia grzechów (Hbr 9,22). Jezus Chrystus zapłacił już za nasze grzechy i wykupił nas zgodnie z wolą Boga Ojca. Jedynym biblijnym lekarstwem na grzech w naszym życiu jest krzyż. Nie potrzebujemy pomocy wyszkolonych specjalistów, a tym bardziej nie musimy brać udziału w okultystycznych spektaklach.

PODSUMOWANIE

Biblia jako Słowo Boże jest niesamowitą księgą. Jest to Słowo samego Boga, które Ten w swojej łaskawości i miłości zdecydował się nam zostawić. Nie bez przyczyny przez wielu ludzi Biblia zawsze była nazywana instrukcją naszego nowego życia. Jako chrześcijanie powinnyśmy być ludźmi, którzy każdego dnia będą dziękować Bogu za to, że zostawił nam swoje cenne Słowo. Bóg chce dać nam całkowicie nowe życie. Nie jest zainteresowany uzdrowieniem naszej przeszłości i naprawą naszego życia. Stary człowiek musi umrzeć. Nawet w takich naukach jak wewnętrzne uzdrawianie, uzdrawianie wspomnień, odnowa fundamentów itd. jest niewielka ilość prawdy i właśnie przez to stanowią one tak śmiertelną mieszaninę. Większość zwiedzeń charakteryzuje wymieszanie prawdy Bożej z kłamstwem. Niestety nawet niewielka ilość kłamstwa może doprowadzić do skażenia całej prawdy a w efekcie do duchowej śmierci człowieka.

Słowo Boże codziennie przekonuje nas, że to dzisiejsze wybory a nie urazy i zranienia z przeszłości, określają nasz obecny stan i nasze działania. Tym samym świadcząc o naszej odpowiedzialności wobec Boga. Naszym zdaniem służby wewnętrznego uzdrawiania opierają się na domniemaniach, że ludzie potrzebują czegoś więcej aniżeli miłości i Bożego przebaczenia, które umożliwią im kochanie i wybaczenie wszystkim tym, którzy zranili nas w przeszłości. Podobnie to miłość, którą Jezus Chrystus okazał nam, zachęca nas do tego, abyśmy przestali już żyć dla siebie, a żyli dla tego, który oddał za nas swoje życie. 

Chrześcijańska pielgrzymka to najważniejsza przygoda w życiu każdego dziecka Bożego. Nie ma tutaj czasu na bezproduktywne grzebanie w przeszłości, z którą już dawno rozprawił się Chrystus. Mając Słowo Boże, będąc świątynią Ducha Świętego i żyjąc w nieustannej Bożej obecności, nie potrzebujemy angażować się w praktyki, które są głęboko zakorzenione w okultyzmie. Wielokrotnie już powtarzaliśmy tę kwestię w niniejszym opracowaniu, ale teraz zrobimy to ponownie: wizualizacja, która tak często jest integralną częścią służb wewnętrznego uzdrawiania jest ułudą będącą produktem demonicznej działalności. Uczestnictwo w podobnych praktykach może doprowadzić cię do zniszczenia a nie do żadnego uzdrowienia. Biblia wielokrotnie ostrzega przed zaangażowaniem w jakiekolwiek formy okultyzmu. Od „niewinnych” horoskopów, aż po każdą formę magii. Potraktujcie te słowa jako przestrogę: każde otwarcie na okultyzm może doprowadzić z łatwością do bardzo poważnych problemów emocjonalnych i duchowych, znacznie poważniejszych aniżeli zranienia z dzieciństwa. Nie oddawajmy świadomie własnego życia diabłu. Bóg ma dla nas rzeczy najlepsze.