5sola.pl

Soli Deo Gloria

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Wewnętrzne uzdrawianie - chrześcijaństwo czy okultyzm? - Wizualizacja

XXI wiek możemy śmiało określić wiekiem odrodzenia okultyzmu. Wielkie przebudzenie okultystyczne naszych czasów jest konsekwencją zbliżającego się powrotu naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Ruch Nowej Ery (New Age) jest w głównej mierze odpowiedzialny za renesans świata magii i czarów. Ludzie odchodząc od ortodoksyjnego chrześcijaństwa, ponownie skierowali swój wzrok w kierunku szamanizmu. Szamani, którym w naszym nowoczesnym świecie Zachodu poprzez literaturę i kinematografię, nadaliśmy najróżniejszą nazwę są strażnikami wiedzy i pradawnych technik. Antropologów nieustannie fascynuje fakt, że szamańskie praktyki są do siebie zaskakująco podobne w każdym miejscu na świecie. Nawet u ludów kompletnie różniących się od siebie i takich, które dzieliło dziesiątki tysięcy lat i ogromne odległości geograficzne.

W każdej kulturze istniały osoby, które były oddane zagłębianiu się i poszukiwaniu rzeczy ukrytych. Czarownicy, wiedźmy, magowie, guru, kapłani, czarnoksiężnicy to tylko nieliczne nazwy, które w naszej kulturze zostały sprowadzone do postaci z kreskówek lub bohaterów filmów grozy. W rzeczywistości te osoby od zawsze były poświęcone okultyzmowi. Współczesna nauka wszystkie te osoby definiuje, jako „szamanów” co w języku syberyjskiego ludu tunguskiego oznacza: czarownik, znachor. A więc magowie i czarnoksiężnicy to nie są postacie z infantylnych opowieści dla dzieci, ale osoby, które odgrywały znaczącą rolę w funkcjonowaniu wielu kultur w historii świata. Dziś w XXI wieku nic się nie zmieniło.

Obecne przebudzenie okultystyczne jest bezpośrednio połączone z powrotem do szamanizmu, który towarzyszy nam od zarania ludzkości. Dlaczego to takie ważne w kontekście omawianego tematu? Ano dlatego, że jak się przekonamy osoby zaangażowane w wewnętrzne uzdrawianie czy uzdrawiania wspomnień, wykorzystują podobne techniki, które od wieków znane są wszystkim ludziom zajmującym się okultystyczną działalnością. Czy tak jak kiedyś ludzie szukali uzdrowienia u szamanów, dziś szukają go w różnego rodzaju służbach uzdrowieńczych?

Technika o której chcemy mówić określana jest mianem wizualizacji. Inna nazwa to kreatywne obrazowanie, kierowanie marzeniami, wyobraźnia sterowana, myślowe obrazowanie, medytacja po ścieżce, sterowanie obrazowe. Jest ona tradycyjnym narzędziem wykorzystywanym przez czarownice, szamanów i spirytystów, którzy od zawsze twierdzili, że myśli mogą się materializować i istnieć w sferze fizycznej. Oparte jest to na wierze, że cały świat jest iluzją stworzoną przez nasz umysł. Identyczną koncepcję znajdziemy również w hinduizmie, dla którego rzeczywistość to maya (iluzja). W społeczeństwach pogańskich szamani, pełniący funkcję religijną, od zawsze uważali wizualizację za najpotężniejszą i najskuteczniejszą metodę kontaktowania się ze światem duchowym w celu zdobycia mocy, uzdrowienia, wiedzy itp.

Do niedawna wizualizacja była domeną ludzi parających się czarną magią, spirytystów i różnego rodzaju okultystów, którzy pragnęli posiąść wiedzę, moc i władzę. Dziś wizualizacja w zaktualizowanej formie jest praktykowana przez lekarzy, sportowców, nauczycieli, wykładowców akademickich, różnego rodzaju trenerów oraz specjalistów od motywacji, a także psychologów i psychoterapeutów. Świat powszechnie wykorzystuje tę szamańską praktykę w celu spełnienia swoich pragnień.

Ludzie od zawsze szukali kontaktu z tym co nieznane i otoczone aurą tajemniczości. To co zostało zabronione przez Boga na kartach Biblii, stało się fascynacją ludzi dodatkowo podsycaną przez szatana. Badając źródła pochodzenia tej techniki nie mamy żadnych wątpliwości, że stanowi ona jedną z bram, poprzez którą istoty duchowe komunikują się z człowiekiem. Wiele osób, które dziś w naiwny i bezmyślny sposób posługuje się tą techniką, nie ma żadnego zrozumienia, że staje się nieświadomymi pionkami w grze mającej na celu zwiedzenie ludzkości. To duchowe oszustwo od kilkudziesięciu lat ma miejsce również w Kościele.

Okultyści zwykle stosują trzy techniki mające służyć ich celom: myślenie twórcze, mantrę i wizualizację. Pierwsza technika została wprowadzona do Kościoła jako „myślenie pozytywne”, druga to „pozytywne wyznawanie”, a trzecia stanowi najszybszy i najprostszy sposób wejścia w świat okultyzmu. Wizualizacja nie będąca niczym innym jak formą magii, została dostosowana do potrzeb współczesnego człowieka, które jak się okazuje, od tysięcy lat pozostają niezmienne. Jej nierozłączny związek z okultyzmem sprawia, że chrześcijanie powinni za wszelką cenę wystrzegać się tej metody stanowiącej most do nawiązania kontaktu z realnym światem demonicznym. 

Podobnie jak nie można oddzielić jogi od hinduizmu, tak samo nie można schrystianizować wizualizacji. Osoby praktykujące wizualizację (nie oceniając ich motywów ani szczerości intencji) przyczyniają się do promocji okultyzmu, a tym samym do realizacji planów szatana.

Zainteresowanie wizualizacją możemy zasadniczo zawęzić do trzech obszarów:
1.    Dążenie do uzyskania mocy,
2.    Dążenie do zdobycia wewnętrznej wiedzy i duchowego oświecenia,
3.    Dążenie do uzyskania zdrowia fizycznego i psychicznego.

Współcześni badacze przyznają, że szamani wykorzystywali wizualizację, jako narzędzie rozwoju i odrodzenia. Stworzony na podobieństwo Boga człowiek, jest istotą duchową mającą duchowe potrzeby, które tylko społeczność z Bogiem może w pełni zaspokoić, wypełniając tym samym pustkę, którą w naszym życiu spowodował grzech. Szamani (podobnie jak dziś osoby duchowne, a także coraz częściej psycholodzy i psychoterapeuci) pomagali ludziom w rozwiązywaniu ich problemów natury duchowej. Wyżej wymienione obszary, które motywują ludzi do poszukiwania pomocy przy użyciu technik wizualizacji, stanowią tak naprawdę odwieczne pragnienia cielesnego człowieka. Pragnienia te są dobrze znane szatanowi, który od wieków wykorzystywał  i pobudzał grzeszne pragnienia ludzkich serc. Dlatego też wizualizacja umożliwia nawiązanie kontaktu z czymś, co szamani nazywają „duchami” (każdy szaman ma swojego ducha opiekuńczego), a używając bardziej współczesnego języka – „przewodnikami duchowymi”. Mając świadomość, że od samego początku wizualizacja jest okultystyczną praktyką ludzi zajmujących się magią i czarnoksięstwem, możemy stwierdzić, że owe byty duchowe, które komunikują się z człowiekiem, nie są niczym innym jak istotami demonicznymi na usługach królestwa ciemności.

Czy przeciętny chrześcijanin ma świadomość, że wizualizując „Jezusa” wykorzystuje technikę, która według wierzeń szamanów otwiera w naszym umyśle magiczne przejście w świat czarnoksięstwa i magii? Czy chrześcijanin czytający Biblię będzie naprawdę tak naiwny, że przyjmie za prawdę, że istota, która mu się objawia za każdym razem kiedy tego zapragnie, to biblijny Jezus, Bóg objawiony w ciele? A może raczej zaangażowanie we wszystkie praktyki zawierające w sobie elementy wizualizacji, ukazują nam tragiczny stan współczesnego chrześcijaństwa, którego cechą charakterystyczną jest biblijny analfabetyzm? 

Wykorzystywanie technik wizualizacji jest najprostszą drogą do sytuacji, w której nawiążemy kontakt ze swoim własnym przewodnikiem duchowym, a tylko przez naiwność i nieznajomość Słowa Bożego przyjmiemy, że jest to Jezus Chrystus. Ludzie są bardzo naiwnymi stworzeniami i wszelką manifestację mocy, której nie rozumiemy i która wywołuje w nas zdumienie, traktujemy jako Boże działanie. Podobnie wewnętrzni doradcy i istoty duchowe komunikujące się z człowiekiem (nie tylko za pomocą wizualizacji ale i też chociażby medium) mogą przybierać dowolną formę i postać. Każda taka istota to demon w przebraniu, a nawiązując z nim kontakt, świadomie zapraszamy go do naszego życia. Czy chrześcijanie pragną, niczym omawiany wcześniej Carl Jung, mieć swojego własnego Filemona?

W spuściźnie naukowej Junga wizualizacja „uważana jest za najpotężniejsze narzędzie bezpośredniego kontaktu z nieświadomością i osiągania większej wiedzy wewnętrznej”. Nie dajmy się oszukać, bo za tym pseudonaukowym żargonem stoi prymitywna wiara i nawiązywanie kontaktu ze światem duchowym. Nie oszukujmy się, nawiązując kontakt z niezależnym bytem duchowym jesteśmy w samym centrum okultyzmu. To nie jest niewinna zabawa, próba kontaktu z Bogiem, czy też jakakolwiek forma świadczenia pomocy drugiemu człowiekowi.

Hv. Guenther, ekspert w dziedzinie wizualizacji ostrzega przed potencjalnymi niebezpieczeństwami: „Ćwiczenia wizualizacji bez właściwego zrozumienia są bardzo destrukcyjne, a tantryczne pisma obfitują w ostrzeżenia dotyczące wykorzystywania wizualizacji". Przypominają mi się słowa Richarda Fostera, który zalecał, aby przed medytacją pomodlić się o Bożą ochronę, albo też jednego z liderów służby wewnętrznego uzdrawiania w USA, który szkolił swoich usługujących jak rozpoznać czy istota, która się pojawia jest biblijnym Jezusem czy też demonem. Wybaczcie mi tę małą dygresję, ale patrząc czasem na nasze dzisiejsze chrześcijaństwo jestem zaskoczony z jaką łatwością udaje się diabłu zwieść ludzi. 

W Kościele Katolickim wizualizacja była praktykowana w kręgach mistycznych, a zagłębiając ten temat natrafiłem na ciekawą wypowiedź jednego z ojców jezuitów, który stwierdził, że: „Jeśli ktoś widzi w tym zagrożenie duchowe [w wizualizacji], to musi być wyjątkowo przeczulony. Musiałby zrezygnować z wielu chrześcijańskich form modlitwy”. Mówiąc „chrześcijańskich” ksiądz miał zapewne na myśli katolickich i paradoksalnie jest to prawda, bo wiele form modlitw katolickich nie jest biblijnych. 

Wizualizacja jest również bardzo ważną praktyką w religiach Wschodu dlatego, że w hinduizmie i buddyzmie wierzy się, że ostatnia myśl lub obraz jaki człowiek ma przed śmiercią może wpłynąć na jego reinkarnację po śmierci – jest to jeden z wielu powodów uzasadniających ćwiczenia wizualizacji. Niebiblijne pochodzenie tej praktyki zdecydowanie sugeruje nam również zalecenie jednej z ogólnie dostępnych stron poświęconych okultyzmowi: „Zanim zaczniesz praktykować różne formy magii czy techniki ezoteryczne, warto nauczyć się kilku podstawowych umiejętności. Jedną z takich podstaw jest umiejętność wizualizacji”.

Cztery typy wizualizacji
Typ
Przykłady
1. Akademicki
Trening autogenny Metody Junga
Świecka lub transpersonalna
psychoterapia
2. Świecki

Nowe terapie Wiek Praktyki nauki umysł
Świat biznesu
motywacyjny / Seminaria i programy samorozwoju
3. Okultyzm

Rytuał magiczny Szamanizm
Uzdrawianie
Spirytyzm
Hinduizm
Praktyka buddyjska (np.  korzystanie z mandali)
4. Chrześcijaństwo

Chrześcijańska psychoterapia, uzdrowienie wewnętrzne
wizualizacja Jezusa
Wizualizacja z Pisma Świętego 

W przypadku praktykowana wizualizacji przez chrześcijan, bardzo często używają oni argumentu, że wyobraźnia jest darem Bożym dla człowieka. I to jest prawda, ale wizualizacja to coś znacznie więcej aniżeli samo wykorzystywanie ludzkiej wyobraźni. Nierozłączną częścią wizualizacji jest siła woli, gdyż musimy naprawdę pożądać tego co wizualizujemy. A to z kolei oznacza, że chcemy uzyskać konkretne i zamierzone cele (jak chociażby w medycynie gdzie wizualizację wykorzystuje się w manipulacji energią życiową chi i prany). 
Zresztą zastosowanie tej techniki w medycynie ma szerokie zastosowanie bo jak twierdzi Mike Samuels, ekspert w dziedzinie okultyzmu: "Egipscy wyznawcy Hermesa, którzy wierzyli, że umysł jest wszystkim, uważali że choroba to de facto myśl, którą należy uleczyć poprzez wizualizowanie doskonałego zdrowia”.
Adelaide Bry, słynna rzeczniczka wizualizacji, powiedziała, że: "Chodzi tu o świadome użycie mocy umysłu w celu tworzenia własnej rzeczywistości. Można posłużyć się wizualizacją, by osiągnąć wszystko, co się chce".

Wielu ewangelicznych chrześcijan będzie starało się przekonać was o ogromnym znaczeniu wizualizacji w życiu człowieka wierzącego. Podobnie jak w przypadku całej służby wewnętrznego uzdrawiania, tak i wizualizacja jest czymś obcym nauce Pisma Świętego. Nie znajdziecie podobnych koncepcji ani praktyk na kartach Biblii.
Jeśli wizualizacja stanowi również pomost pomiędzy światem rzeczywistym a światem duchowym to jest to kolejny powód, dla którego chrześcijanie powinny wystrzegać się tego rodzaju praktyk, które nie mają nic wspólnego z wykorzystywaniem wrodzonej nam wyobraźni.

Wracając do tematu wewnętrznego uzdrawiania każdy, kto zna Biblię wie, że technika wizualizacji nie ma nic wspólnego z prawdziwym Jezusem Chrystusem. Bóg nie jest marionetką, którą możemy dowolnie manipulować. Bóg nie działa według tajemnych praw duchowych. Powszechnie wykorzystywana wizualizacja w służbach uzdrowieńczych, nie może być oddzielona od swoich okultystycznych korzeni. Pomimo ludzkich starań, zmiany terminologii, przedefiniowania podstawowych pojęć, użycia biblijnych wyrażeń i całej tej chrześcijańsko-pobożnościowej otoczki, pozostaje ona techniką okultystyczną. 

Stąd moje retoryczne pytania sformułowane w pierwszej części. Czy dziś w Kościele mamy czarnoksiężników? Wizualizacja nie jest praktyką biblijną, a wywoływany podczas procesów uzdrowieńczych „Jezus” na pewno nie jest biblijnym Jezusem. A więc kto pojawia się w odpowiedzi na wezwanie usługujących? Każdy prawdziwy chrześcijanin ma świadomość istnienia realnego świata duchowego, rzeczywistości, która jest zakryta przed naszymi fizycznymi oczami. Wokół nas nieustannie toczy się duchowa wojna, w którą jako dzieci Boże jesteśmy zaangażowani. Pamiętajmy, że zwizualizowany podczas sesji doradczych/posług uzdrowieńczych/modlitw „Jezus”, jest czymś o wiele więcej aniżeli wytworem naszej wyobraźni. Ten „Jezus” ma swoją własną osobowość oraz cele i motywacje, którymi nie możemy manipulować i na które nie mamy żadnego wpływu. Analizując wszystkie przedstawione informacje, bez cienia wątpliwości możemy stwierdzić, że dziś w Kościele wielu chrześcijan bardziej lub mniej świadomie, jest zaangażowanych w okultystyczne praktyki, nawiązując tym samym kontakt z rzeczywistością demoniczną, który jest zakazany w Biblii.

Propagatorzy i zwolennicy wykorzystywania wizualizacji w Kościele nie chcą przyznać, że stanowi ona rdzeń wierzeń religijnych o rodowodzie demonicznym, jednoznacznie wrogich chrześcijaństwu. Nie wiem jak was, ale mnie nie przekonuje argument, na który często się powołują twierdząc, że szamanistyczna wizualizacja jest tylko fałszywą kopią Bożej prawdy, której oni nauczają. Przypomina mi to stwierdzenie Billa Johnsona z kościoła Bethel, który w odniesieniu do narzędzi i metod New Age również stwierdził, że to ruch Nowej Ery przejął je od biblijnego chrześcijaństwa, a nie odwrotnie. Ta tragiczna mieszanina doprowadziła wielu ludzi do duchowej katastrofy.

Szamani, kapłani, magicy, czarownicy, czarnoksiężnicy, wiedźmy i cała pozostała śmietanka pozostająca na usługach sił nieczystych, katoliccy mistycy a później inspirowany naukami demonów Carl Jung, wszyscy oni stanowili ogniwo łączące pogaństwo z Kościołem Pana Jezusa Chrystusa. 

A więc wizualizacja, niezależnie od tego czy praktykowana przez chrześcijan czy niechrześcijan, jest techniką okultystyczną oferującą człowiekowi zastępcze źródło mocy. Jako biblijnie wierzący chrześcijanie musimy mieć świadomość, że z ludzkością komunikują się niezależne istoty mające własne cele i zamiary, o których Biblia mówi bardzo jednoznacznie. Podając fałszywe informacje o swojej tożsamości, przekazują one kłamliwe informacje podważając całą naukę Pisma Świętego. 

Kończąc rozważania dotyczące wizualizacji, wskażemy na opinię Alana Morrisona, który w swojej książce „The Serpent and the Cross” wskazuje wyraźnie, że wizualizacja jest jedną z najstarszych i najbardziej powszechnych praktyk okultystycznych, otwierających umysł na nowe doświadczenia i wprowadzając w zakazane obszary świadomości. Wskazuje on na trzy cele wizualizacji: 1 - może wprowadzać w odmienne stany świadomości, 2 - może być wykorzystywana, jako środek do tak zwanego wewnętrznego uzdrawiania lub też uzdrawiania wspomnień i 3 może stanowić instrument do manipulacji i tworzenia świadomości. Wizualizacja tylko pozornie wydaje się nieszkodliwa, ale będąc jedna z kluczowych koncepcji okultystycznych jest bramą do demonicznej infiltracji ludzkiej świadomości.

Wielu biblijnie wierzących chrześcijan, stojących twardo po stronie Prawdy powie, że wizualizacja to bluźnierstwo wobec Boga. Czy człowiek mający w sobie prawdziwą bojaźń Bożą, będzie próbował manipulować Synem Bożym? Czy naprawdę myślimy, że Chrystus będzie dodatkiem do naszych służb albo też, że to my będziemy Jego współpracownikami bez których On sam nic nie może uczynić? Dziś możemy słyszeć o wielu świadectwach gdzie Jezus Chrystus ukazuje się m.in. muzułmanom. Sam Chrystus idzie tam gdzie Kościół zawiódł, potwierdzając tylko słowa, że On sam jest dobrym pasterzem. Ale jakże różne są te manifestacje od rzekomych objawień podczas posług uzdrowieńczych. One prowadzą ludzi do prawdy ewangelii a nie do grzebania w przeszłości, dla której chrześcijanin umiera rodząc się do nowego życia. A skoro już jesteśmy przy temacie Bliskiego Wschodu: wyobrażacie sobie posługę wewnętrznego uzdrawiania na ulicach Mosulu? Jeśli nie, to pamiętajmy o słowach, które już wcześniej pisaliśmy na blogu: jeśli dane przesłanie nie może być głoszone z pełną wiarygodnością w irackim Mosulu, to nie powinno być głoszone również i w naszych zborach.

Na koniec wydaje nam się trafnym zamieszczenie ciekawego stwierdzenia Johna Owena. Ten wielki reformator XVII wieku powiedział, że „Jeśli posiadasz wyimaginowanego Chrystusa i jesteś z niego zadowolony, to w takim samym wymiarze musisz być zadowolony ze swojego urojonego zbawienia”.