5sola.pl

Soli Deo Gloria

środa, 27 maja 2015

Anabaptyści i Marsz dla Jezusa

„Pierwszą najważniejszą rzeczą jest dla mnie pokazanie imienia Jezus, a drugą pokazanie Go jako Boga radości – Ojca, który cieszy się, że Jego dzieci żyją w wolności, że wychodzą, że są razem, że koncentrują się na tym, co ich łączy, a nie na tym, co ich dzieli. Myślę, że wszystkie te założenia udało się dzisiaj zrealizować” – powiedział Artur Pawłowski tuż po zakończeniu Marszu dla Jezusa.

Jako ewangelicznie wierzący chrześcijanie wierzymy, że Kościół Katolicki nie jest kościołem biblijnym. Oznacza to dla nas, że nie opiera się on tylko i wyłącznie na nieomylnym Słowie Bożym, a konsekwencją tego jest propagowanie fałszywej ekonomii zbawienia. Pozbawiając się Bożej Prawdy, Kościół Katolicki od setek lat okłamuje wierzących skazując ich na wieczne potępienie. Pan Pawłowski wspominał o imieniu Jezusa, ale dzieci Boże powinny pamiętać, że w czasach ostatecznych zwiedzenie nastąpi właśnie w imieniu naszego Pana i Zbawiciela (Mt 24:5). 

Dlatego warto poświęcić czas i skrupulatnie przestudiować ze Słowem Bożym czy Jezus Eucharystyczny głoszony w Kościele Katolickim jest Jezusem biblijnym. Odpowiedź na to pytanie może mieć wpływ na całą naszą wieczność, a więc warto rozważyć to zagadnienie bo „cóż ma wspólnego światłość z ciemnością?” (2 Kor 6:14)

Obecny na Marszu bp Ryś powiedział czym dla Kościoła Katolickiego jest ruch ekumeniczny: „To chrześcijanie są podzieleni, nie Kościół”. W myśl dogmatów katolickich, nie ma zbawienia poza Kościołem Katolickim. Część z uznanych doktorów Kościoła Katolickiego będzie nawet twierdzić, że nie ma zbawienia poza Maryją. W myśl polityki ekumenicznej Watykanu, Kościół Rzymski jako spadkobierca spuścizny apostolskiej nie jest i nigdy nie był podzielony. To „bracia odłączeni” muszą po prostu powrócić do matki wszystkich kościołów. Za rok Marsz dla Jezusa ma się odbyć podobno w czasie Światowych Dni Młodzieży. Ciekawe czy wtedy ewangelicznie wierzący chrześcijanie złożą pokłon papieżowi? 

Przeglądając ogólnie dostępne oficjalne dokumenty Kościoła Katolickiego, zapoznając się z Katechizmem KK, patrząc na potężne świadectwo historii prawdziwego Kościoła Pana Jezusa obok którego nie możemy przejść obojętnie ignorując świadectwo krwi męczenników, zastanawiam się nad całą tą inicjatywą.

Przypomina mi się w tym momencie historia ruchu anabaptystycznego, który od samego początku odcinał się od grzesznych wynaturzeń przeszłości. Ciekaw jestem jak ci niestrudzeni męczennicy oceniliby wspólne inicjatywy z Kościołem Katolickim, czynione rzekomo w imię Jezusa. Anabaptyści nie chcieli reformować Kościoła Katolickiego. W XVI wiecznej Reformacji dostrzegali wiele błędów. 

Jakakolwiek zmiana w istniejących ówcześnie strukturach kościoła była niemożliwa: „Nasi poprzednicy odpadli od prawdziwego Boga i od jedynie prawdziwego , powszechnego, boskiego Słowa, od boskiej nauki, od miłości i chrześcijańskiego życia i żyli bez Bożego prawa i ewangelii, według ludzkich niechrześcijańskich zwyczajów i ceremonii” - pisali anabaptyści. 
Dla tych obrońców prawdy, najważniejszą cechą prawdziwego Kościoła była świętość. Rozumieli przez to czystość życia i nauki. Kościół w ich rozumieniu może być zbudowany tylko na jednym fundamencie – Jezusie Chrystusie, a bez zwiastowania prawdziwego Słowa Bożego nie może być Kościoła. Prawda Bożego Słowa pokaże nam, że ekumenia pod patronatem Watykanu jest nie tylko niemożliwa, ale również stanowi tragiczną mieszaninę.

Na koniec krótkie świadectwo historii, którego nie możemy zlekceważyć czy też traktować jako relikt przemijającej epoki. William R. Estep opisuje działania wojsk katolickich: „Już wcześnie było powiedziane, że rok 1621 rozpoczął się wielkim uciskiem... Nie mogę opisać jak strasznie diabelskich czynów dokonano na wielu dobrych, świętych i uczciwych siostrach... ba, nawet na dzieciach zarówno chłopcach jak i dziewczętach. Na kobietach z małymi dziećmi i matkach na łożu śmierci, jak i na pannach, atakowanych w odrażający sposób. Mężczyźni byli przypalani gorącym żelazem i rozpalonymi do czerwoności rondelkami; ich stopy trzymano w ogniu aż odpalały się z nich palce; nacinano rany, które zasypywano prochem, a następnie go podpalano... w czasie nieludzkich tortur wyrywano oczy; mężczyzn wieszano za szyję jak złodziei... Takie praktyki były publicznie dokonywane przez cesarskich żołnierzy, którzy uważali się za najlepszych chrześcijan... można byłoby przyjąć, że sam diabeł bardziej obawiałby się siły, mocy, chwały i majestatu Bożego niż ci bezwstydni ludzie. Niech Bóg dopomoże im uświadomić sobie przed kim i czyim sprawiedliwym sądem wszyscy staniemy”.

Bez demonizacji Kościoła Katolickiego, niech każdy z nas rozsądzi sam czy w zgodzie z własnym sumieniem i Bożą Prawdą może świadomie ignorować świadectwo męczenników, którzy bardziej umiłowali Prawdę aniżeli własne życie.