Magazyn Christianity Today w wydaniu z lutego 2008 roku poświęcił stronę tytułową ewangelicznym chrześcijanom, którzy spoglądają w stronę starożytnego Kościoła Katolickiego w poszukiwaniu wierzeń i praktyk religijnych.
Najbardziej wstrząsająca w tym artykule była wiadomość, że zarówno jego autor jak i redaktor naczelny Christianity Today twierdzą zgodnie, że podróż w kierunku Rzymu jest czymś naprawdę dobrym. Redaktor Mark Gallil stwierdził, że: „Podczas gdy starożytny Kościół zachwycił na jakiś czas ewangeliczną wyobraźnię, dziś staje się on akceptowalnym elementem ewangelicznego krajobrazu. I to na dobre”. Autor tego artykułu Chris Amstrong, który jest gorącym zwolennikiem powrotu do starożytnego Kościoła (Kościoła Katolickiego – przypomnienie tłumacza) twierdzi, że: „Ruch ten prowadzony jest przez Dallasa Willard’a, Richarda Fostera, a także praktykujących mnichów i zakonnice, zatem kierowany przez nauczycieli, którzy udzielają mądrych porad wszystkim podróżującym na tej drodze”. Jego zdaniem, pokazuje nam to bardzo wyraźnie, że: „To Chrystus jest tym, który prowadzi ten proces”.
Najwyraźniej współcześni chrześcijanie ewangeliczni zapomnieli, że Sola Scriptura (Tylko Pismo) była oficjalną i fundamentalną zasadą reformacji. Nauki i praktyki, które nie mogły być uzasadnione poprzez ich weryfikację z Pismem Świętym były odrzucane. Aprobowanie podróży z powrotem do praktyk i zwyczajów Kościoła Rzymskokatolickiego jest odrzuceniem reformacyjnej zasady Sola Scriptura i jednoczesnym normatywnym upoważnieniem dla wierzeń i praktyk Kościoła Rzymskokatolickiego.
W tym artykule zbadam jak współczesny ewangelikalizm sprzeniewierzył się zasadzie Sola Scriptura i tym samym wybrukował gładką drogę powrotu do Rzymu.
Nowa Reformacja skompromitowała Sola Scriptura
Dziś istnieją co najmniej trzy duże ruchy w obrębie protestantyzmu, które twierdzą, że są częścią Nowej Reformacji. Jeśli przyjrzymy się im dokładniej, znajdziemy dowody na to, że zasada Sola Scriptura została odrzucona i nie jest już podstawą ich działań. Może nie formalnie, ale na pewno w praktyce. Nowa Reformacja wymaga odrzucenia starej reformacji. A to z kolei żąda wyparcia się fundamentalnej podstawy reformacji (zasady Sola Scriptura – przypomnienie tłumacza). To jest miejsce, w którym rozpoczniemy nasze rozważania.
Robert Schuller i Rick Warren
W 1982 roku Robert Schuller opublikował wezwanie do Nowej Reformacji wraz z wydaniem swojej książki Self Esteem: The New Reformation. Schuller wydał płomienne wezwanie: „Bez nowej reformacji teologicznej, kościół chrześcijański jako autentyczne ciało Chrystusa może nie przetrwać”. Najwyraźniej był on świadomy, że proklamowana przez niego reformacja jest czymś całkowicie różnym od pierwotnej, gdzie reformacja XVI wieku zwróciła naszą uwagę w kierunku Pisma Świętego, jako jedynego i nieomylnego źródła zasad wiary oraz praktyk chrześcijańskich. Natomiast Nowa Reformacja skupiona jest wokół świętego prawa każdego człowieka, prawa do poczucia własnej wartości! Faktem jest, że Kościół nigdy nie osiągnie celu dopóki nie usatysfakcjonuje i nie zaspokoi ludzkiego pragnienia poczucia własnej wartości. Problem w tym, że Schuller oparł swoje nauczanie o poczuciu własnej wartości na psychologicznych teoriach, bez zapewnienia biblijnej obrony swoich idei. Tak więc jego reformacja jest de facto zaprzeczeniem reformacyjnej zasady Sola Scriptura.
Schuller skrytykował też XVI – wieczną reformację za błędną doktrynę o grzechu: „Reformacyjnej teologii nie udało się wyjaśnić, że rdzeniem grzechu jest brak poczucia własnej wartości człowieka”. Jednocześnie Schuller wydaje się pomijać wiele wersetów biblijnych, które jasno i wyraźnie określają czym jest grzech. “Każdy kto popełnia grzech, i zakon przestępuje, a grzech jest przestępstwem zakonu“ (1 J 3,4 BW). Nie trudno zauważyć, że podstawę reformacji Schullera stanowi porzucenie zasady Sola Scriptura.
W pewnym sensie Nowa Reformacja Schullera oparta na poczuciu własnej wartości jest przez niego głoszona od 26 lat, więc niektórzy mogliby stwierdzić, że nigdy nie będzie ona miała miejsca skoro przez tak długi okres czasu nie zdominowała nauki w Kościele.
Oczywiście, idea poczucia własnej wartości była inspiracją i źródłem nauczań wielu chrześcijan ewangelicznych, ale nigdy nie stała się jedną z najważniejszych koncepcji Kościoła. Jednak to właśnie reformacja Schullera rozszerzyła idee poczucia własnej wartości.
W 2005 roku Schuller stwierdził, że tak znamienite osoby jak Bill Hybels, John Maxwell, Bishop Charles Blake, Rick Warren, Walt Kallestad i Kirbyjon Caldwell, były wychowankami jego instytutu. Bill Hybels wyraża uznanie i uważa Roberta Schullera jako kluczową osobę mającą wpływ na jego pomysły. Chociaż Rick Warren kwestionuje wpływ Schullera na swoją teologię, to jednak zaadoptował koncepcje Schullera na stworzenie kościoła świadomego potrzeb ludzkich i przez to przyciągającego ich do siebie.
Ale to co nas interesuje najbardziej to fakt, że Warren proponuje kolejną reformację: „W rzeczywistości stworzyliśmy coś o nazwie clinic-in-a-box, business-in-a-box, church-in-a-box, używając zwykłych ludzi, wolontariuszy. Kiedy Jezus rozesłał swoich uczniów, to będzie mój ostatni punkt, a więc kiedy Jezus posłał swoich uczniów, aby głosili ewangelię powiedział do nich: Znajdźcie człowieka pokoju. Kiedy go znajdziecie zacznijcie z nim pracować, a jeśli odpowie na wasze wezwanie, rozpocznijcie pracę wraz z nim. Jeśli zaś nie odpowie, wyjdźcie stamtąd, strząśnijcie pył z waszych butów i idźcie do kolejnej wioski.
Kim jest ten człowiek pokoju, którego Jezus kazał odnaleźć uczniom w każdej odwiedzanej wiosce? Czy to może być kobieta? Czy mają to być ludzie najbardziej szanowani i wpływowi w danej społeczności? Oni nie muszą być chrześcijanami. W rzeczywistości człowiek ten może być muzułmaninem, byleby szczerym, otwartym oraz wpływowym. Jesteś gotowy, aby wspólnie z nim walczyć z pięcioma gigantami (duchowa ciemność, brak liderów w służbie, ubóstwo, choroby, i ignorancja). I tym sposobem jesteś gotowy na przyjście drugiej reformacji”.
W rzeczywistości rozwiązanie zaproponowane przez Ricka Warrena, aby wszyscy ludzie niezależnie od religii, podjęli wspólne działania w celu przezwyciężenia pięciu najważniejszych problemów tego świata, nie ma żadnego biblijnego uzasadnienia. Gdyby Sola Scriptura stanowiła formalną zasadę teologii Ricka Warrena, wtedy mógłby on zapewnić mocną biblijną analizę przy wykorzystaniu egzegezy, jako podstawy swojej reformacji w autorytecie Słowa Bożego. Ale jego nauczanie, a także publiczne wypowiedzi nie charakteryzują się mocną biblijną egzegezą.
Jak już udokumentowałem w mojej książce będącej odpowiedzią na Ruch Świadomy Celu, reformacja Ricka Warrena idzie na kompromis z zasadą Sola Scriptura w wielu istotnych aspektach. Obejmują one wykorzystywanie luźnych parafraz, które idą tak daleko, że często zmieniają znaczenie poszczególnych fragmentów, integrują z niebiblijną ludzką mądrością, zawierają poważną, błędną interpretacje Pisma Świętego, a także niebiblijną filozofię służby. Na swojej stronie internetowej Rick Warren zamieścił ortodoksyjne oświadczenie deklarujące autorytet Pisma Świętego. W rzeczywistości większość ewangelicznych chrześcijan, poza tymi, którzy przechodzą do Kościoła Katolickiego, nie odrzuca jawnie Pisma Świętego. Ale jak to wygląda w praktyce?
Są powody aby twierdzić, że reformacja Warrena jest zmodyfikowaną kontynuacją tego co rozpoczął Robert Schuller. Warren dokonał ustaleń jednego celu, który stał się filarem jego nauk oraz praktyk. Znalezienie celu może i nie jest tym samym co odnalezienie poczucia własnej wartości, ale idea jest co najmniej zbliżona. Ponadto, obie koncepcje czerpią swoją siłę poza nauczaniem Pisma Świętego.
C. Peter Wagner
Kolejną propozycję reformacji Kościoła stworzył C. Peter Wagner, twórca Nowej Reformacji Apostolskiej. Jak już dowiodłem w ostatnim wydaniu CIC ARTICLE, Wagner widzi obecność współczesnych apostołów, którzy przemawiają w autorytecie Boga, jako klucz umożliwiający wypełnienie misji Kościoła na świecie. Jego poglądy spotykają się z aprobatą apostołów Kościoła Rzymskokatolickiego. Wagner i tysiące jego apostołów oraz proroków, mają tak bardzo mało szacunku dla zasady Sola Scriptura jak żaden inny odłam chrześcijaństwa (poza Kościołem Katolickim) abstrahując od Kwakrów. Jego reformacja również jest odrzuceniem zasad XVI – wiecznej reformacji. Ich pisma oraz przesłania ukazują nam niewielkie, albo też żadne zainteresowanie systematyczną egzegezą biblijną. Gdyby mieli przyjąć i zastosować zasadę Sola Scriptura jako oficjalną regułę, a następnie używać jej do osądzania swoich własnych nauczań oraz praktyk, ich ruch natychmiast dobiegłby końca.
Nowopowstający Kościół
Trzecią, jeśli liczymy, że Schullera zastąpił Rick Warren, proponowaną reformacją jest Nowopowstający Kościół. W tym przypadku zasada Sola Scriptura umiera na tysiące sposobów. Jak widzieliśmy w poprzednim numerze CIC, Rob Bell zaprzecza temu używając dokładnie tych samych argumentów jak katolicy. Nowopowstający Kościół i jego postmodernistyczna teologia jest godna uwagi za stworzenie niekatolickiej wersji chrześcijaństwa, która otwarcie atakuje ten model wykorzystywania Biblii, który charakteryzuje tych, którzy trzymają się Sola Scriptura jako formalnej zasady swojej teologii.
Zwolennicy Nowopowstającego Kościoła odrzucają teologię systematyczną, a tym samym czynią zasadę Sola Scriptura niemożliwą do zastosowania. Przykładowo, obrona doktryny Trójcy Świętej wymaga systematycznego i zorganizowanego wykorzystania Pisma Świętego. Czytałem wiele książek powstałych w ramach nowopowstającego/postmodernistycznego kościoła, ponieważ właśnie pracuję nad najnowszą książką i każda z nich atakuje teologię systematyczną w określony dla siebie sposób.
Nowopowstająca reformacja opiera się zanegowaniu słuszności fundamentalizmu. Dawno przeminęły czasy kiedy chrześcijanie dyskutowali nad zaletami apologetyki w oparciu o potrzebę utworzenia jednej teologii. Rozpoczynano biorąc jeden z dowodów na autorytatywność Pisma Świętego, a następnie wykorzystywano Biblię jako podstawę danej teologii, lub zakładając z góry, że Biblia jest bezbłędnym i nieomylnym fundamentem. Ale dziś oba podejścia są wyszydzane w ich rzekomej naiwności. Myślenie, że możemy zrozumieć Biblię w nierelatywistyczny sposób jest uważane za powrót do przeszłości, a dziś żyje się współczesnością.
Mantrą Nowopowstającego Kościoła dotyczącą Biblii są stwierdzenia: nie wiem, nie możemy wiedzieć, nie wiemy. Ponadto w ich myśleniu oznaką arogancji jest roszczenie (uzurpowanie) sobie prawa do wiedzy. Dla postmodernistycznego teologa zasada Sola Scriptura jest martwa i pogrzebana jako skamieniały relikt dawnych czasów.
Protestancki, jeśli ten termin w ogóle coś jeszcze dziś oznacza, świat charakteryzuje przekształcanie w kierunku całkowitego odrzucenia lub skompromitowania zasady Sola Scriptura jako podstawowego elementu swojej teologii. Nic więc dziwnego, że w ewangelicznym świecie podniosło się niewiele głosów sprzeciwu wobec propozycji powrotu do Rzymu w celu odnalezienia wierzeń oraz praktyk wysuniętej na łamach Christianity Today. W momencie odrzucenia zasady Sola Scriptura, pozostanie niewiele powodów wykluczających powrót do Rzymu. Jeśli religijne tradycje mają zostać uznane za normatywne to dlaczego nie przyjmiemy tych z najdłuższą historią?
Dallas Willard prowadzi nas z powrotem do Rzymu
Na okładce CT możemy przeczytać napis: Zaginione Tajemnice Starożytnego Kościoła oraz zobaczyć zdjęcie osoby z łopatą w trakcie odkopywania katolickiej ikony. O jakie tajemnice chodzi? Oprócz ikon, wymienia się również lecto devina (forma katolickiej praktyki duchowej – przypomnienie tłumacza) oraz monastycyzm. Dallas Willard, który jest wymieniany jako wiarygodny przewodnik, od dawna kieruje chrześcijan w kierunku monastycznych praktyk, których, jak sam przyznaje, nie znajdziemy w Biblii. Willard utorował drogę do odrzucenia w praktyce zasady Sola Scriptura, jako że kościoły, które trzymały się tej zasady poniosły klęskę.
Pisze: “Wszystkie zadowalające i doktrynalnie zdrowe systemy edukacji chrześcijańskiej, wzrostu kościoła i duchowego odnowienia w końcu nastąpiły, ale ich rezultat był niezadowalający”. Czyja to wina? Według Willarda, porażką jest to, że głoszona ewangelia, jak również nauczanie i przykłady dane tym wiernym niezbyt wiernie opisują naturę ludzkiej wcielonej osobowości. Cóż to oznacza? To oznacza, że doznaliśmy niepowodzenia ponieważ nasza ewangelia nie miała zbyt wiele wspólnego z naszą cielesnością.
Lekarstwem na tę porażkę ma być według Willarda odnalezienie w historii kościoła udowodnionych praktyk. Ale czy te praktyki wynikają z nauczania Biblii? Willard przyznaje, że są one oparte na wezwaniu do ćwiczeń w pobożności zawartego w 1 Liście do Tymoteusza 4,7. Oto jego interpretacja: „Lub (możliwe, że to wyrażenie zostało użyte nieprecyzyjnie) to przedstawia dokładny przebieg jego [Pawła] działania, które rozumiał w określony sposób i wzywał swoich czytelników do podążania za nim i dzielenia się jego przesłaniem. Dla niego samego i czytelników jego listu, to co przedstawiał było tak oczywiste, iż nie widział on potrzeby, aby napisać osobną pracę dotyczącą dyscypliny życia duchowego, która by wyjaśniała dokładnie to co on miał na myśli”.
Ale co to czyni z zasadą Sola Scriptura? Neguje i zaprzecza jej. W teologii Willarda, Duch Święty, który natchnął autorów poszczególnych ksiąg Biblii, zapomniał zainspirować ich, aby napisali o dyscyplinach duchowego życia tak niezbędnych dla życia każdego chrześcijanina. W takim razie potrzebujemy, duchowych praktyk, które nigdy nie zostały wspomniane w Biblii do uzyskania pobożności.
Po ustaleniu niedostateczności Pisma Świętego, Willard zwrócił się w kierunku ludzkiego potencjału poprzez pukanie do drzwi duchowych praktyk. Niesamowity jest zasięg naszych możliwości w wykorzystywaniu mocy pochodzącej spoza nas samych, dlatego musimy rozważyć kim tak naprawdę jest ludzka istota. Granica naszej mocy, aby przekraczać siebie wykorzystując własny potencjał nie znajduje się w nas, uwzględniając oczywiście fakt, że duchowość jest obszarem, który nie został jeszcze w całości odkryty.
A więc najwyraźniej nasza duchowość może być odkrywana na wiele różnych sposobów, które nie zostały ujawnione przez Boga w Biblii.
Skoro więc Biblia jest niewystarczająca w odniesieniu do duchowych praktyk, które są nam niezbędne do uświęcenia, to gdzie w takim razie je znajdziemy? Oto rozwiązanie zaproponowane przez Willarda: Zachowanie szeregu działań i praktyk, które przez wieki okazały się skuteczne, pomoże nam ustrzec się przed błędem. To oczywiście prowadzi nas z powrotem do Rzymu. Katoliccy mistycy przez wieki stosowali praktyki duchowe bez względu na brak ich biblijnego uzasadnienia.
Jeśli ewangeliczni chrześcijanie przyłączą się do nich i odrzucą zasadę Sola Scriptura nie będą musieli ponownie wyważać otwartych drzwi do mistrzów mistycznego ascetyzmu.
Willard podziwia mnichów i sugeruje, że samotność jest jedną z najważniejszych dziedzin dyscypliny życia duchowego. Mówi: „Samotność jest priorytetem. Moim zdaniem jest to najbardziej istotny element w klasztornej ascezie. Właściwe wzrastanie w łasce jest prawie niemożliwe bez oddzielenia od ludzi, którzy tworzą ten upadły świat”.
Jeśli wzrastanie w łasce jest niemożliwe bez fizycznego oddzielenia się od świata i ludzi, to dlaczego Biblia nic o tym nie mówi? W rozumieniu Willarda, Sola Scriptura jest fałszywą koncepcją. Wynika z tego, że Bóg nie objawił nam najważniejszej drogi do wzrastania w łasce. Willard powiedział, że samotność jest najważniejsza, przyznając jednocześnie, że jest to niebezpieczne: „Samotność podobnie jak inne dyscypliny duchowe niesie ze sobą ryzyko. W samotności konfrontujemy nasze własne dusze z ciemnymi siłami i konfliktami, które omijają nas kiedy jesteśmy wśród innych ludzi. Tak więc, cytując Louisa Bouyer’a, samotność jest straszliwą próbą, która służy nam do złamania i rozerwania powłoki naszego powierzchownego bezpieczeństwa. To otwiera przed nami nieznaną otchłań, którą wszyscy nosimy w sobie… i ujawnia fakt, że ta otchłań nas prześladuje”.
To niebezpieczeństwo zostało nam objawione przez Ojców Pustyni, a niektórzy z nich znaleźli się w swojej samotności pod demonicznymi mękami. Czy zamiast naśladować ludzi, których praktyki są niebezpieczne i nieokreślone w Biblii, nie lepiej poruszać się na bezpiecznym gruncie prawdy objawionej w Piśmie Świętym?
Duchowość dla nienawróconych
Faktem jest, że różnorodne starożytne praktyki rzymskokatolickie były i nadal nie są uznawane wyłącznie za chrześcijańskie. Techniki medytacji, które sprawiają, że ludzie czują się bliżej Boga, działają w życiu ludzi, którzy nigdy nie poznali Boga. Thomas Merton (polecany przez Dallasa Willarda) udał się na Wschód w celu odnalezienia źródła praktyk duchowych. Praktyki duchowe działają tak samo dobrze, a może i lepiej, w życiu ludzi, którzy nie znają Chrystusa. Wiele starożytnych praktyk katolickich zostało wynalezionych w czasach, gdy wielu niepiśmiennych pogan zostało wprowadzonych do Kościoła, często przy użyciu siły. Ci poganie nie byli tego rodzaju ludźmi, którzy codziennie badaliby Pisma w celu odnalezienia Boga.
Ale dlaczego piśmienni amerykańscy chrześcijanie odchodzą od Sola Scriptura w czasie gdy badanie Pisma nigdy nie było prostsze? (zwłaszcza przy użyciu technologii komputerowej).
Tutaj posłużę się moją uzasadnioną opinią. Uważam, że brak głoszonej Ewangelii sprawił, że kościoły wypełniły się ludźmi nieodrodzonymi. Nieodrodzeni ludzie nie są jak: „Nowonarodzone niemowlęta, zapragnijcie nie sfałszowanego duchowego mleka, abyście przez nie wzrastali ku zbawieniu”( 1 P 2,2 BW). Ci którzy nigdy nie otrzymali zbawczej łaski, nie mogą wzrastać poprzez środki, którymi posługuje się łaska.
Ci, którzy są nienawróceni nie zbliżają się do Boga poprzez krew Chrystusa. Ale poprzez mistycyzm możemy poczuć się blisko Boga, będąc w rzeczywistości bardzo daleko od Niego.
Ponadto, ludzie nienawróceni nie są uświęceni gdyż sprawiedliwość Chrystusa nie jest im przypisana, a to jest rzecz najważniejsza.
Dlatego też ci ludzie zmuszeni są poszukiwać zmian będących wytworem człowieka gdyż nie pozostaje im nic innego. Ci, którzy odczuwają pustkę z powodu „pragmatycznych obietnic ruchu wzrostu kościoła” jak je nazywa Christian Times, muszą poszukać czegoś bardziej fundamentalnego niż starożytne ascetyczne praktyki katolickie. Oni potrzebują pokuty i wiary w ewangelię.
Ci którzy narodzili się na nowo z Ducha, przekonają się o prawdziwości tych słów: „Boska jego moc obdarowała nas wszystkim, co jest potrzebne do życia i pobożności, przez poznanie tego, który nas powołał przez własną chwałę i cnotę” (2 P 1,3 BW).
Podsumowanie
Być może najlepszym antidotum na odrzucenie Sola Scriptura i powrót do Rzymu, byłoby wnikliwe i ostrożne studium Listu do Hebrajczyków. Opisuje ona analogicznie taką samą sytuację w której dziś znajdują się ewangeliczni chrześcijanie. Chrześcijanie wywodzący się z narodu żydowskiego rozważali powrót do Zakonu i Starego Przymierza. Ich powody można dostrzec w upomnieniach oraz ostrzeżeniach zawartych w Liście do Hebrajczyków. Kluczowym problemem dla nich była namacalność systemu opartego na świątyni w przeciwieństwie do niewidzialności wiary chrześcijańskiej. Prawie wszystko co oferowało im chrześcijaństwo było niewidoczne dla ludzkiego oka: Arcykapłan w niebie, przybytek w niebie, krew przelana raz i to na zawsze, a także tron łaski. Pod koniec autor Listu do Hebrajczyków przypomina wierzącym Żydom, że mogą podejść do czegoś znacznie lepszego niż góra Synaj: „ ” (Heb 12, 22-24 BW).
Wszystkie te rzeczy są niewidoczne. Ale życie wiarą nie opiera się na rzeczach widzialnych: „A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy” (Heb 11,1 BW).
Kościół Rzymskokatolicki podobnie jak system religijny narodu Izraelskiego, również opiera się na rzeczach widzialnych. W tym względzie nie można go porównywać z wiarą opartą na ewangelii. Dlaczego masz wierzyć w raz na zawsze przelaną krew Chrystusa, która jest dla ciebie niewidoczna, kiedy możesz mieć prawdziwą krew (zwierząt w systemie ofiarniczym Izraela, lub Eucharystycznego Jezusa w katolicyzmie)?
Dlaczego masz wierzyć w pisma apostołów i biblijnych proroków, którzy dziś są w Niebie, skoro możesz mieć realnego i żywego apostoła i jego nauczanie, który dalej może przemawiać w imieniu Boga? Podobieństwa do sytuacji opisanej w Liście do Hebrajczyków są uderzające.
Dlaczego mamy mieć tylko Biblię i inne aspekty łaski, kiedy Kościół Rzymskokatolicki ma wszystko łącznie z ikonami, katedrami, święconą wodą i wiele innych namacalnych atrybutów i doświadczeń religijnych?
Namawiam moich ewangelicznie wierzących kolegów, aby poważnie rozważyli konsekwencję odrzucenia Sola Scriptura, jako podstawy naszej teologii. Jeśli moja analogia dotycząca Listu do Hebrajczyków jest poprawna to odrzucenie jej (Sola Scriptura –przypomnienie tłumacza) jest równoznaczne z apostazją.
Bob DeWaay